By Your Side Cz.19 Alec


Miejsce wciąż czeka

– No siemasz – przywitałem się z Philipem, gdy ten siedział samotnie na murku, będąc skąpanym w mroku.

Po próbie poprosił mnie o spotkanie we dwójkę poza kampusem. Musiałem przyznać, że łamanie praw uniwersyteckich szło nam naprawdę rewelacyjnie. Nauczyciele nas kochali, za bycie najgłośniejszą i najdziwniejszą grupą świata, by dyrektor mógł zgrzytać zębami na każdą naszą ucieczkę po godzinie policyjnej. Czyli zamknięciu bram. Mimo wszystko próby zespołu odbywały się w hali poza terenem szkoły i sam fakt, że czasem mieliśmy je w późnych godzinach, był dla nas niezłym utrapieniem.

– Hej... – odpowiedział cicho.

Philip zachowywał się dziwnie już wcześniej, gdy mieliśmy próbę. Od kilku dni obserwował mnie i może nawet trochę unikał, ale miałem za dużo rzeczy na głowie, by bardziej skupić na tym swoją uwagę. Być może błędnie.

– Coś się stało?

Przycupnąłem obok niego, obserwując z daleka, jak kobieta idzie pod rękę z jakimś mężczyzną. To było urocze, dlatego od razu zacząłem sobie wyobrażać siebie i Cordiana.

– Dlaczego się nie poddasz? – Spytał, więc wróciłem wzrokiem na niego.

– Słucham? – Nie do końca rozumiałem jego pytanie.

– Dlaczego nie poddasz się z Cordianem? – Spojrzał mi prosto w oczy, a ja poczułem, jak serce przyśpiesza bicia.

– Skąd ty...

– Bo mam oczy – westchnął ociężale. – I widzę, jak się przy nim zachowujesz... jesteś inny.

Zapadła między nami cisza, której nie chciałem przerywać. Czułem się zażenowany, że mój przyjaciel odkrył mój sekret. Nie chciałem, by ktokolwiek zdawał sobie sprawę z moich chorych uczuć do przyjaciela. Przekonałem się, że geje potrafiły mieć pod górkę w społeczeństwie, a ja niczego tak nie pragnąłem, jak szczęścia Cordiana. Moje wyznanie tylko by utrudniło mu życie, a mi przyjaźń z nim. Już dawno postanowiłem zakopać swoje pragnienia głęboko w sobie.

– Kocham cię.

Zamarłem. Przez moje rozmyślanie i głuchą ciszę nie wiedziałem, czy słuch mnie nie myli. Delikatnie, wręcz niczym robot, przekrzywiałem głowę na Philipa. Wtem on wgapiając się w chodnik, kontynuował.

– Czy mógłbyś, proszę, wziąć mnie pod uwagę w swoim sercu?

Temperatura mojego ciała spadła chyba do ujemnej, dłonie mocno zaciskały się na murku, żołądek zacisnął się w supeł. Dlaczego? Czy naprawdę mój przyjaciel wyznawał mi uczucia? Kiedy się we mnie zakochał? To brzmiało jak abstrakcja.

– Ż-Żartujesz? – Zaśmiałem się nerwowo. Było to błędem.

– Jak możesz traktować moje wyznanie jako żart? – Spojrzał na mnie z bólem.

Philip, który nigdy nie okazywał emocji, który był trudny w obyciu, pokazał mi czułą stronę siebie. Na dodatek odsłonił się, a ja zadałem mu cios. Nie chciałem nikogo ranić, dlaczego padło na mnie?

– P... Przepraszam... – zwiesiłem głowę. – Nikt... żaden chłopak jeszcze nie powiedział, że mnie kocha... czuję...

– Się zagubiony? – Wstał, żeby stanąć przede mną z dłońmi w kieszeniach od swojej kurtki. – Nie odpowiadaj mi teraz, ale obiecaj, że to przemyślisz. Zadbam o ciebie lepiej niż Cordian.

– Nie... – poderwałem się gwałtownie. – Nie porównuj się do niego. Jesteś indywidualny i... – przymknąłem powieki. – Obiecuję.

 

Bawiłem się niesamowicie na całym koncercie z uśmiechem od ucha do ucha. Nagły przebłysk przeszłości, jakby wszystko działo się wczoraj, a nie lata temu. Noah przestał się mną martwić, gdy po moim chwilowym szoku zacząłem się śmiać i dobrze bawić. Cała nasza paczka nie miała problemu z muzyką Unforgivable. Gdybym wcześniej wiedział, że jadę na koncert mojego zespołu, to może bym się wahał.

Koncert się skończył, a kilkadziesiąt osób po prostu opuściło lokal. Zastanawiałem się, jaki był tego powód? Może było trochę tłoczno, ale przecież większość zawsze zostawała... W każdym razie nie narzekałem.

– Kurwa, chcę autograf. – Sylvain zagryzł wargę.

– Wyrażaj się – Nanami uderzyła go w brzuch.

Uśmiechnąłem się, choć chłopak wyglądał na zirytowanego. Jednak nie zdawało mi się, że nad nimi wiszą jakieś ciemne chmury. Nie miałem czasu się tym martwić, ponieważ możliwość spotkania starych znajomych uciekała mi przed nosem.

Chciałem jakimś cudem dostać się za kulisy, aby nie zaprzepaścić tej szansy. Niestety widziałem ochroniarzy stojących przy wejściu na backstage, więc ciężkie westchnienie opuściło moje usta. Wtem nagle sobie przypomniałem, że jestem debilem i posiadam ich konta społecznościowe.

– Dobra, zobaczymy, co da się zrobić – odpowiedziałem chłopakowi, wyjmując mój stłuczony telefon.

Drobne szkiełka przesuwały się pod moimi palcami, ale to był najmniejszy problem w tej chwili. Każda uciekająca minuta oddzielała mnie od nich grubym murem.

Wbiłem na instagrama Hazel, żeby wykorzystać fakt, że żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku. Wstyd się przyznać, ale gdy zrezygnowałem z tańca, nasza przyjaźń upadła całkowicie. Oni koncertowali, a ja pracowałem; nie było czasu na spotkania.

– Co robisz? – Zagadnął ciekawy Noah.

– Poczekaj...

Gdy tylko zauważyłem, że Hazel odczytała i dała serduszko przy wiadomości, już wiedziałem, że wie o mojej obecności w tym barze.

Schowałem telefon do kieszeni, uśmiechając się szeroko do moich towarzyszy, którzy za kija nie wiedzieli, co się dzieje. Zaproponowałem, żebyśmy się czegoś napili, więc nikt nie zaprotestował.

– Mogę was o coś spytać? – Zagadnął Sylv, opierając się o bar.

– Jasne. – Zgodziłem się, gdy jego pytanie było kierowane do mnie i Noah.

– Czy między wami... coś kiedyś było? – Noah spojrzał na przyjaciela z oczami wielkości piłeczek, a Nanami po raz kolejny szturchnęła go niepostrzeżenie.

– Skąd takie myśli? – Zaśmiałem się dla rozluźnienia.

Barman w tym czasie podał nam nasze drinki. Bałem się, że jednak nasze dziwne zachowanie sprzed godziny nie poszło w zapomnienie. Nie chciałem dokładać zmartwień mojemu przyjacielowi, dlatego postanowiłem z całych sił strugać głupka.

– Znam trochę Noah i... – westchnął, gapiąc się w szkło wypełnione szkocką. – Po prostu między wami panuje jakaś dziwna atmosfera od rana.

– Sugerujesz, że Noah bawi się w Ritę, czy o chuj chodzi? – Lekko uniosłem swój głos, co spotkało się ze zdziwieniem pozostałej trójki. – Umiem was słuchać, więc jeśli masz mózg, to go używaj i nie zadawaj nieodpowiednich pytań. Nie, Noah nie zdradził Asha ze mną.

W pewnym sensie ich okłamałem. Całowaliśmy się, ale w sumie czy to była aż tak wielka zdrada, by Sylvain mógł to roztrząsać? To był wypadek, o którym mieliśmy wiedzieć tylko my trzej – z Ashem. My musieliśmy to rozwiązać i nikt postronny nie miał prawa ani obowiązku się wpierdalać.

Atmosfera stała się cięższa niż przypuszczałem. Z tych nerwów zerknąłem na telefon, by sprawdzić, czy może jednak Hazel dała znak życia inny niż głupie serduszko. Chciała mnie tak naprawdę zignorować?

Widok przysłoniły mi czyjeś chłodne dłonie. Uśmiechnąłem się na samą myśl, że to ona.

– Hazel, twoje perfumy wyczuję na kilometr.

Odpuściła, więc odwróciłem się do tyłu, a ta wpadła w moje ramiona i niczym małpka oplotła mnie nogami w pasie.

– Kocham cię, kocham cię, kocham cię! – Szaleńczo powtarzała. – Nawet nie wiesz, jak za Tobą tęskniłam, głupku ty! – Odsunęła głowę, żeby popatrzeć mi w oczy i poczochrać włosy.

– Przyleciałem dla ciebie do Paryża! – Zażartowałem. – Czy to nie oznaka, że też cię kocham?

W końcu zeskoczyła ze mnie i spoważniała trochę.

– Wybaczę – wytknęła język.

– Chwila... – odezwał się zszokowany Sylvain. – Czy ty nie jesteś tancerką w...

– Unforgivable? – Zaśmiała się. – Owszem. Hazel jestem – przedstawia się.

– Znacie się? – Tym razem to Noah się zaciekawił.

– Oczywiście! – Pisnęła. – A wy jesteście jego przyjaciółmi, tak? Pisał, że potrzebuje dla was autografów i mam przywlec tu swój odwłok – spojrzała na mnie groźnie. – Ja mam zgrabny tyłeczek, a nie odwłok.

– Załatwiłeś nam autografy? – Sylvain wręcz tryskał radością. Nie mogłem się na niego w tej chwili gniewać, więc tylko wzruszyłem ramionami. – Kurwa, stary, dzięki.

– Ale ty wiesz, że sam mogłeś im podpisać, nie? – Zaśmiała się, podając im małe pakunki, które wcześniej postawiła najwidoczniej na ziemi. – Wypuściliśmy ostatnio album. W środku macie też plakaty.

– Jak to Alec mógł nam  podpisać? – Nanami wychyliła się zza chłopaków.

– Nie mówiłeś im? – Hazel spojrzała na mnie lekko oszołomiona. – Nie przyznajesz się do nas?

– Nie jestem członkiem Unforgivable, Hazel – westchnąłem, opierając się łokciami o bar.

– Zawsze będziesz.

Po jej twarzy przemknął cień smutku, który zakryła zirytowaniem.

– Alec! – Zerknąłem na lewo, skąd wyłaniała się cała grupa zza backstage’u.

Mój uśmiech się powiększył, gdy tylko ich zobaczyłem. Odepchnąłem się od lady i zacząłem kierować w ich stronę. Grupa liczyła sobie wokalistę, dwóch gitarzystów, perkusistę i trójkę tancerzy. Przybiłem sobie piątkę z każdym, aż nie zobaczyłem na końcu Philipa, który patrzył na mnie zamurowany.

– Hej, Phil – uśmiechnąłem się delikatnie.

Podawałem mu już rękę, ale ten znacznie szybciej przycisnął mnie do siebie.

– Długo kazałeś na siebie czekać – wyszeptał. – Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłem.

Powolnym ruchem odwzajemniłem jego uścisk. Pachniał tak dobrze. Zaciągnąłem się jego zapachem, przymykając powieki. To była chwila, którą się wręcz delektowałem. Ze starego życia miałem tylko Cordiana i to wcale nie tak, że tylko im brakowało mnie. Ilekroć myślałem o przeszłości, tyle moje serce rozpaczało za nimi. Zastanawiałem się, czy oni myślą o mnie? Czy wciąż jest w ich sercach miejsce dla mnie...

– Ja za tobą też, Phil...

– O kurwa, teraz się od siebie nie odczepią – syknął Ziggy.

– A daj im się sobą nacieszyć! – Zaśmiała się głośno Hazel. – Może Philip namówi Aleca do powrotu, a wtedy nasza paczka będzie kompletna, tak?

– A mnie ktoś o zdanie spyta, zanim dołączy nowy członek?

Odsunąłem się od chłopaka, gdy do moich uszu doszedł znajomy głos. Nie mogłem uwierzyć, że Crane wciąż jest ich menadżerem.

– Crane, wieki cię nie widziałem... – zmierzyłem go wzrokiem. – A ty się w ogóle nie starzejesz.

– Mam to odebrać jako komplement, szczylu, czy obelgę? – Spojrzał na mnie spode łba.

Ten facet miał ponad dwa metry wysokości, okulary na nosie, brązowe, idealnie wymodelowane włosy i... niepasujące ubranie. Po czterdziestce nie widywałem facetów w podartych jeansach, czy luźnych bluzkach.

– Dla pana może być komplement – wszyscy się zaśmialiśmy, ramię Philipa znalazło się na moich plecach.

Gdy na niego zerknąłem, zauważyłem, że ten ani na chwilę nie spuścił mnie z oka. Przełknąłem ślinę, gdy jego tęczówki były tak hipnotyzujące, że mogłem umrzeć w tej chwili z rozkoszy.

– Alec – powróciłem do menadżera. – Poważniejąc... – uśmiechnął się – cieszę się, że cię widzę. Jeśli będziesz chciał wrócić do zespołu... po prostu się odezwij. Te dzieciaki długo po tobie płakały. Za długo. – Spojrzał po nich wszystkich, a ja nie pozostałem dłużny.

Wszyscy patrzyli na mnie z uśmiechem troski lub smutku. Poczułem się przygnieciony tą sytuacją na tyle, że zapomniałem o moich nowych przyjaciołach. Tak, tych, z którymi tu przyleciałem. Wiedziałem, że zawiodłem każdego z nich w dniu, w którym po prostu wszedłem na próbę i oznajmiłem, że kończę z tańcem i zespołem. Nie dałem im nawet czasu na zadanie konkretnych pytań, po prostu uciekłem i zostawiłem to życie za sobą. Nawet jeśli świadomie wybrałem pomoc Cordianowi, bolało, że muszę zrezygnować z tańca, zrezygnować z tej przyszłości, którą oni mają teraz. Mimo wszystko Hazel mnie nie odtrąciła, chłopacy nie opluli, tylko przywitali, jakbym był na wakacjach. Wciąż powtarzali, że miejsce dla mnie czekało na ten dzień.

– Przepraszam... – Spuściłem wzrok, który zaczynał być zamglony. – Naprawdę...

Odwróciłem się gwałtownie i po prostu uciekłem. Znowu. Schowałem się w łazience, a raczej po prostu potrzebowałem się uspokoić na osobności. Bliskość Philipa, jakby wcale nie odpuścił sobie czekania. Przyjaciele z zespołu, którzy wcale nie wyglądali na zranionych czy złych... lecz zmartwionych. Jak mogłem doprowadzić do tej sytuacji? Jakie mogłem mieć szczęście trafić na takich ludzi?

Poczułem mocne szarpnięcie za łokieć, przez co wpadłem prosto w ramiona Philipa. Zamknął mnie w silnym uścisku, a ja jeszcze bardziej się rozpłakałem, choć tak starałem się uspokoić.

– Kocham cię, Alec... I nienawidzę patrzeć, gdy cierpisz przez tego dupka.

Otworzyłem gwałtownie powieki, gdy tylko do mych uszu doszły jego słowa. Już sam nie wiedziałem, czy bardziej szokuje mnie fakt, że dalej mnie kocha czy to, że nienawidzi Cordiana.



~awenaqueen~


Komentarze

Popularne posty