By Your Side Cz.6 Alec
Przeczesałem swoje włosy palcami,
siadając na krzesełku barowym. Zamówiłem sobie jedno piwo, próbując się
uspokoić. Tego dnia naprawdę wszystko potrafiło mnie rozdrażnić, zwłaszcza że
od kilku godzin intensywnie myślałem o swojej miłości.
Ledwo wyszedłem z firmy i wróciłem do
domu, a już przygotowywałem się do kolejnego wyjścia. Tym razem padło na bar.
Naprawdę potrzebowałem się napić. Nie mogłem za każdym razem prosić o wyjście
Noah, zwłaszcza że teraz miał w domu dziecko. To raczej byłoby słabe, gdyby wrócił
pijany, albo znowu nocował u mnie. Znałem granice naszej przyjaźni, nawet jeśli
każdy myślał, że jesteśmy parą. Nie chciałem sprawiać mu problemów. Naprawdę.
Był drugą osobą, której nie chciałem stracić. Oczywiście Ashkora również
szanowałem i podziwiałem, dlatego wolałbym nie mieć w nim wroga ani wzbudzać
niechęci.
– Może coś mocniejszego? – Usłyszałem
nad swoim uchem, więc odwróciłem głowę w stronę całkiem ładnej kobiety.
Ubrana raczej w cięższy styl niż
większość dziewczyn, które spotykałem w lukierkowych i skąpych strojach.
Zielona kurtka, którą właśnie zdejmowała, żeby móc ukazać zwykłą białą koszulkę
z jakimś dziwnym nadrukiem. Na nogach miała chyba swego rodzaju czarne botki z
jakimiś ćwiekami i grubszą podeszwą. Ciężko było to zobaczyć w świetle
padającym ze sufitu. Oprócz tego ciemne dżinsy, które były luźniejsze niż te
wszystkie „rurki”, w których chodził co drugi Anglik.
Na szyi lśnił pojedynczy rzemyk, skrywający
się za bluzką, więc ciężko było stwierdzić, co na nim miała. Widok na jej twarz
był idealny, gdyż burze kasztanowych loków spięła z tyłu głowy, jedynie
pojedyncze kosmyki okalały jej twarz.
– Słucham? – Spytałem, gdy niezbyt
zrozumiałem jej słowa.
Ta spojrzała na mnie z lekko
zdziwioną miną, kładąc na ladzie telefon.
– Widziałam tę szarpaninę na wejściu
– wskazała głową za nas, by zaraz oprzeć się o brzeg baru. – Jeśli chcesz
odreagować, stawiam coś mocniejszego.
Uśmiechnąłem się szeroko, spuszczając
wzrok.
– Jestem gejem – wyznałem szczerze.
Zapadła dłuższa cisza, więc
postanowiłem znów na nią zerknąć, a ta tylko patrzyła na mnie kompletnie
niewzruszona.
– Proponuję ci drinka, a nie seks.
Nie można już facetowi zaproponować alkoholu, żeby nie kryło się za tym coś
erotycznego? Te czasy są ohydne – wytknęła język, aby bardziej ukazać swoje
obrzydzenie. – Lubię gejów, więc możemy się dogadać.
– Lubię twój charakter, więc możemy
się dogadać. – Zaśmialiśmy się oboje.
Miała racje; gdy tylko szedłem do
baru, potknąłem się o krawężnik i prawie wybiłem sobie szczękę, a krótko po tym
w barze zacząłem mieć sprzeczkę z jakimś idiotą, który był nachalny względem
jakiejś dziewczyny. Na szczęście ochrona wyprowadziła jego, a nie mnie.
– Skądś cię znam – stwierdziłem,
pijąc już coś mocniejszego.
– I vice versa. – Przechyliła swój
kieliszek, w którym znajdowała się wódka. – Pewnie dlatego, że pracujemy w tym
samym miejscu, Alec.
– O kurwa, znasz mnie. – Moje usta
ukształtowały się w literkę o, ale raczej w akcie strugania durnia. – Ale ja
niezbyt kojarzę twoje imię. Przykro mi.
– Clara Pollack – podała mi rękę. –
Pracuję na dziale aktorskim wraz z Joem. Czasem byłam obok Kaia, gdy
zaczynaliście swoje sprzeczki w firmie. – Uścisnąłem jej rękę, dopiero
zaczynając łączyć fakty.
Już wszystko stało się jasne, gdy
tylko wymówiła imię Kai. Nigdy nie zaprzątałem sobie głowy tym, kto pracował w
dziale aktorskim i castingowym, ale akurat Clara często stała u jego boku.
– Jak wytrzymujesz z tym dupkiem? –
Zdziwiłem się, powracając do picia.
– Kai nie jest taki zły – wzruszyła
ramionami. – Znamy się kilka lat i jestem chyba jedyną osobą, która w twarz mu
powie, że jebie i powinien się wykąpać.
Prychnąłem w drinka, przez co kilka
kropek rozlało się na boki. To było silniejsze ode mnie. Jej słowa tak mnie
rozbawiły, że przez dobre dwie minuty ryłem się jak debil.
– Kai śmierdzi? – Zaciekawiony
drążyłem.
– Gdy chodziliśmy razem na studia, to
raz obrzygała go laska, do której startował. – Znów się gardłowo zaśmiałem. –
Byłam tego świadkiem i co więcej, musiałam pomóc mu to prać. Wtedy zawarliśmy
umowę i tak „przyjaźnimy” się do dziś.
– Przyjaciele z korzyściami? –
Uniosłem brew.
– Żebyś wiedział – oparła się łokciem
o moje ramie, rozglądając się po barze. – Usiądźmy może przy jakimś stoliku.
Zgodziłem się z nią, gdyż siedzenie
przy tym barze było cholernie niewygodne, a ja lubiłem obserwować swojego
rozmówce, ponieważ często gesty więcej o kimś mówiły niż jego słowa. Wybraliśmy
stolik w kącie sali, a Clara postanowiła wziąć całą butelkę wódki ze sobą.
– Masz słabość do czystej? –
Wskazałem głową na butelkę.
– Jestem w połowie polką. – Wyjawiła
z dumą. – Wolę napić się czegoś mocniejszego i z mojego kraju niż jakieś
wymieszane siki z Anglii.
– Chwila, wychowałaś się w Polsce? –
Byłem szczerze zaciekawiony.
Wiedziałem, że w Anglii przebywało
sporo polaków, ale pierwszy raz miałem z jakimś do czynienia. A raczej pierwszy
raz się z jakimś po prostu spotkałem.
– Tak – skinęła, opierając się wygodnie
na sofie i kładąc nogę na nogę.
– Rewelacyjnie mówisz po angielsku. W
życiu bym nie powiedział, że nie wychowywałaś się tutaj – skomplementowałem,
będąc całkowicie szczerym.
– Moja mama jest Angielką i poznała
tatę, gdy pojechała do Polski w celach rekreacyjnych – uśmiechnęła się, jakby
ta historia wywołała u niej miłe wspomnienia. – Tak się stało, że wybrali
Polskę jako miejsce zamieszkania i przez to się tam wychowywałam. W domu uczyli
mnie obu języków, a gdy byłam mała, to często mama brała mnie na wycieczki do
Anglii, gdy ojciec był na szkoleniach.
– Też jesteś jedynaczką? – Upiłem łyk
drinka, drążąc temat.
Zawsze lubiłem poznawać nowych ludzi,
a Clara wydawała się naprawdę ciekawą osobą.
– Nie – pokręciła z uśmiechem głową.
– Mam dwójkę starszych braci. Ale jesteśmy kompletnie różni. Jeden interesuje
się ekonomią, a drugi jest ginekologiem.
Znów zacząłem się śmiać, choć
starałem się jakoś opanować. Ona kiwnęła mi ręką, że nawet ją to bawi, więc od
razu się rozluźniłem.
– A ja poszłam w ślady ojca i interesuję
wojskiem, militariom... i starym kinem. – Przechyliłem głowę na bok, gdyż to
akurat było ciekawą mieszanką.
– Dlatego pracujesz na dziale
aktorstwa? – dopytywałem.
– Studia Wojskowe i służba w wojsku
są niczym w porównaniu z aktorstwem, ale moi znajomi mnie wciągnęli w ten syf i
tkwię w tym do dziś – westchnęła. – Ojciec wciąż jest zły, że mieszkam w
Anglii, a nie w Polsce jak reszta rodziny.
– Przeniosłaś się do Anglii tylko z
powodu aktorstwa? Kurwa, coś ty sobie zrobiła? – Zwilżyłem wargi.
– Chciałam zagrać w filmie wojennym i
zezwolono mi na to, nawet przeszłam przesłuchanie, ale... potem stwierdziłam,
że to całkiem fajne – skuliła się delikatnie, wręcz uroczo. – Wczuwanie się w
kogoś innego, odczuwanie jego emocji, oderwanie się od swojego życia, choć na
chwilę i życie czyimś, nawet jeśli w większości przypadków fikcyjnym. A zanim
się obejrzałam, pokochałam kogoś i to zaczęło być moją kotwicą w tym miejscu.
– Co ja się tobie dziwie, gdy sam nie
jestem lepszy – spojrzałem na swoje dłonie, w których trzymałem szkło z cieczą.
– Też miłość cię tu trzyma? – Teraz
to ona postanowiła pociągnąć mnie za język i poznać moją osobę.
– Trochę tak. – Zacząłem rozmyślać. –
W sumie, gdyby nie ta osoba, to chyba nie dałbym rady. Wszystko poświęciłem dla
obecnego życia i nie mogę tak po prostu teraz zrezygnować. Za dużo mam do
stracenia i zbyt dużo w to włożyłem – spojrzałem na nią poważnym wzrokiem, a
ona z jeszcze poważniejszym słuchała moich słów.
– A twoja rodzina? Jest tylko ta
osoba?
Uciekłem wzrokiem gdzieś na ludzi,
którzy tańczyli i rozmawiali. Już od dłuższego czasu nikt nie poruszał ze mną
tematu mojej rodziny. Ostatnią osobą był Noah, któremu udzieliłem ogólnikowych
informacji i darowałem sobie szczegóły.
– Mam jeszcze ojca – odpowiedziałem
po dłuższej chwili ciszy. – Ale on też jest poza moim zasięgiem. Dawno temu
widziałem go po raz ostatni, ponieważ nie chce mnie widzieć.
– Przepraszam – poprawiła się na
kanapie. – Poruszyłam niewygodny temat.
– W porządku – zaśmiałem się dla
rozluźnienia. – Nie znasz mnie, więc pytasz. To oczywiste, że rodzina powinna
być raczej czymś spokojnym do dyskusji, nie każdy ma z nią problemy.
– Zdziwiłbyś się jak wielu –
pokręciła głową. – Jestem duszą dawnych lat, dlatego widzę, że w obecnych
czasach mało kto wie, jak wychowywać dziecko. Patologia goni patologię, domy
dziecka są pełne, a rodzinom adopcyjnym stawia się coraz większe wymagania.
– Na szczęście w Anglii nie jest to
aż tak złe... chyba? – Zmarszczyłem czoło.
Do tej pory nie zastanawiałem się nad
adopcją w moim kraju. Nigdy mi nawet do głowy to nie przyszło, choć wiedziałem,
że Noah pochodził z adopcji. Nie mogłem, a raczej bałem się poruszać to z nim.
– Byłeś kiedyś w Polsce? – Zmieniła
temat, który najwidoczniej jej również zaczął zawadzać.
– Nie – zaprzeczyłem rozbawiony. –
Dlaczego pytasz?
– Mogę cię tam kiedyś zabrać, jeśli
byś chciał. – Jej oczy i zachowanie mówiło mi, że rzuca wyzwanie, a czy
podniosę rękawice, czy nie, będzie bardzo istotne.
– Jeśli dasz mi powody, to jadę
choćby zaraz – uniosłem alkohol w górę i wypiłem duszkiem.
– Zabiorę cię do mojej babci, pokaże
ci, co to znaczy dobra Polska kuchnia – uniosła palec wskazujący w moją stronę.
– Ja ci pokaże wartę uwagi miejsca, a...
– Jeśli powiesz, że twój brat swój
gabinet ginekologiczny to zrezygnuję.
Oboje wybuchliśmy śmiechem i mogłem
spokojnie stwierdzić, że Clara trafiła w top dziesięć zajebistych osób. Piliśmy
dłuższy czas, wymieniając się faktami ze swojego życia. Sporadycznie sypaliśmy
żartami i dzięki temu odczuwaliśmy większą swobodę w swoim towarzystwie.
– Miałeś kiedyś faceta? – Spytała,
będąc lekko pijaną. Ja byłem ledwo żywy i wręcz bełkotałem, a ona po
praktycznie dwóch litrach wódki była niewzruszona. Prawie.
– Miałem – prychnąłem, wylewając
trochę trunku. – Ale nie podniecał mnie tak jak Cordian w moich snach.
– Kurwa, kochasz się w swoim szefie?
– Dostrzegła, a ja przyłożyłem sobie dłoń do ust i wypowiedziałem ciche „ups”.
– Shh – a teraz przyłożyłem
wskazujący palec. – To będzie nasza tajemnica, oki?
– Oki – zaśmiała się perliście. – To
w ramach rekompensaty ci zdradzę, że ja zauroczyłam się Joem.
– Kim, kurwa? – Prawie stłukłem
butelkę, gdy zbyt mocno poleciałem do przodu na stolik. – Dlaczego?
– Nie wiem, jest taki... inny i
ciekawy – spojrzała w górę. – No i jego poczucie humoru mi się bardzo podoba.
– Kochasz go za wnętrze? Aww –
chwyciłem swoje policzki w dłonie, choć było to trudne z racji na butelkę w
jednej.
– A ty Cordiana za wygląd?
– Nie! – Otworzyłem usta, by coś
powiedzieć, ale je zaraz zamknąłem i zmieniłem myśl. – Tak, ale wnętrze też ma
fajne.
– Na przykład wątrobę? – Rozszerzyła
powieki. – Myślę, że trzustki są seksi.
– Okufa – zasepleniłem. – A ja wolę u
niego miednicę.
Wybuchła śmiechem, a ja zaraz sobie
przypomniałem swoje dawne życie. Nagle stanęło przed moimi oczami jak żywe, te,
za którym zaczynałem tęsknić coraz bardziej przez ostatnią domówkę.
– Był kiedyś chłopak, który mnie
kochał, ale ja nie kochałem jego, bo kochałem Cordiana, więc wybrałem jego i
tamtego porzuciłem jak psa – przechyliłem butelkę i duszkiem wypiłem resztę jej
zawartości.
– Ałć – skrzywiła się. – Nie szukał
cię? To znaczy, że mocno nie kochał.
– Nie, nie – pokręciłem zbyt
energicznie głowa, aż rzygi podeszły mi do gardła. – Kochał, ale wiedział, że
dla mnie zawsze pierwszy będzie on. – Coraz trudniej było mi układać sensowne
zdania, które brzmiałyby logicznie. Nawet Clara musiała chwilę się zastanawiać
nad sensem moich słów. – Philip
zawsze wybierał mnie, a ja nigdy nie wybierałem jego.
– W takim razie mu współczuję, ale
Cordian robi teraz to samo z Tobą, co? – Podparła sobie podbródek na wnętrzu
dłoni.
– Jak to? – Czknąłem.
– Ty zawsze będziesz wybierał jego,
nawet kosztem własnych pragnień, a on nigdy nie wybierze ciebie... choć tego
nie wiem, może kiedyś wasze losy się splotą w ten sposób.
– Jak ty ładnie mówisz, a jesteś Polką.
Ja nie umiem, jak jestem – czknąłem – pijany. Powinienem iść do domu, chyba.
Nagle zacząłem się śmiać, gdy przed
oczami znów pojawiła mi się scena z przeszłości.
– Co cię rozbawiło, pijaku?
– Gdyby Cordian wiedział, że piję...
ale byłby zły... – znów zachichotałem, jakby to była najzabawniejsza rzecz na
świecie.
Ale nie była. Może bawił mnie fakt,
że teraz piłem, a Cordian już by się tym nie przejął... może był to śmiech
połączony z bólem... najpewniej, skoro zaraz zacząłem płakać.
– O kurwa – usłyszałem od Clary.
– To boli, że nigdy nie będę dla
niego tak ważny, jak on jest dla mnie... – schowałem twarz w dłoniach. – Ile
można kochać jedną osobę, która nigdy nie pokocha ciebie? Dlaczego ciągle się
uśmiecha i moje serce wariuje? Czemu już ze mną nie rozmawia?
– Alec...
I tyle pamiętałem z tamtego dnia...
to był chujowy dzień.
Komentarze
Prześlij komentarz