I know all your secrets Cz.6


    Siedziałem na obrotowym krześle i czekałem, aż Christa skończy robić zadanie, które jej zleciłem. Nauczycielem byłbym raczej kiepskim, więc dobrze, że nie para mnie ta dziedzina. Dziewczyna siedziała u mnie już drugą godzinę, a moje plany i tak w łeb wzięły.

    – Skończyłam – oznajmiła, czym wytrąciła mnie z transu.

    Wstałem i podszedłem do niej z długopisem. Nie była w matmie totalnie chujowa, ale do przeciętnego ucznia też jej trochę brakowało. Nie planowałem robić z niej prymuski, jedynie podszkolić ją na tę trójkę. 

    – Nie jest źle. – Westchnąłem. – Trzy zadania na dziesięć źle. Całkiem, całkiem – pocieszałem, co ją niezmiernie uradowało.

    – Okej, a teraz pogadajmy. – Zamknęła zeszyt.

    – O czym? - zaśmiałem się i usiadłem obok niej. 

    – Gdzie chciałeś lub nadal chcesz iść tego wieczoru? – Już szykowałem się na serię pytań, które niby to mają pomóc w lepszym poznawaniu drugiej osoby.

    – Do jakiegoś klubu. – Nagle wpadłem na sprytny pomysł. – Wiesz, czy w tym mieście są kluby dla homo? – zdziwiła się, więc pospiesznie dodałem. – Chciałbym je omijać.

    – Och, no to na krańcu miasta... – zaczęła rozmyślać – to chyba ulica Correla 19, ale nie dam sobie ręki uciąć. Tam jest klub dla homo.

    – Świetnie, dzięki. – W głębi radowałem się z nowo nabytych informacji. 

    – Znasz się z Shane'm? – Teraz to ja się zdziwiłem. Może jednak było coś, przez co ja i on znać się nie powinniśmy? – Mieszka po drugiej stronie. – Zachichotała, a mi od razu serce wróciło na swoje miejsce.

    – Tak, moja siostra przesiaduje w jego domu siedem godzin, z czego potem ja muszę ją odbierać. – Wzruszyłem ramionami i rzuciłem się na łóżko.

    – Zazdroszczę ci. – Odwróciła się na krześle tak, że ramieniem opierała się o oparcie. – Shane jest taki skryty i mało gada z ludźmi. Ethan mówi, że nawet nie zaprasza ich nigdzie. Wiesz, jakieś wypady.

    Uniosłem jedną brew, będąc ciekawym. Sam zdążyłem się już dowiedzieć, że chłopak w domu gości w moim wieku raczej nie przyjmuje, ale żeby nawet wyjść gdzieś z przyjaciółmi? Poważnie zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno z nim wszystko dobrze.

    – Nie gadamy dużo – pospieszyłem z wyjaśnieniem.

    – Domyślam się. – Zrobiła krzywą minę. – Dobra, ja lecę, bo ty musisz iść się napić. – Mrugnęła porozumiewawczo. – Widzimy się w poniedziałek.

    Machnęła jeszcze ręką i zniknęła za drzwiami od mojego pokoju. Cóż zabawić się może i miałem chęć, ale w miejscu, gdzie nikt nie miałby nic do mojej osoby. Umówmy się, bliżej mi stylem do geja niż bad boya.

    Chciałem się porządnie napić, więc, zamiast jechać autem, wsiadłem do autobusu. Uprzednio sprawdziłem wszystko w sieci, bym nie jechał na próżno. Jak się okazało, klub dla gejów mieścił się dokładnie na tej ulicy, o której wspominała Christa. Żebym mógł dostać się do środka, konieczny był spełniony warunek ukończenia dwudziestego pierwszego roku życia. Nie, żeby ten klub był pierwszym, w jakim tego wymagano. Wziąłem ze sobą swój fałszywy dowód i nic więcej nie było mi potrzebne. No, oprócz portfela.

    Przy wejściu stał bramkarz, który wszystkich sprawdzał. Podałem mu swój dowód, a ten tylko rzucił na niego okiem i kazał mi wejść. Jestem pewien, że gdybym dał mu legitymację, to i tak bym wszedł. Następnie czekała na mnie dziewczyna z pieczątką, którą przystawiła mi do nadgarstka. Zostawiła po sobie zielony neonowy ślad i już mogłem wejść do środka. Zabezpieczenia jak ta lala.

    Kierowałem się do lady, by się czegoś napić. Przechyliłem swoją głowę na bok, gdy tylko go ujrzałem. Stał tam, za ladą z neonowym znaczkiem na policzku, podając jakimś ludziom ich zamówienia. To było ostatnią rzeczą, jakiej się po nim spodziewałem, ale z racji na jego wcześniejsze podłe zagrywki, postanowiłem również pograć na jego uczuciach.

    Podszedłem do lady i uśmiechnąłem się do niego, a gdy ten spojrzał na mnie z zapytaniem, co podać, od razu jego oczy się rozszerzyły, a usta rozchyliły.
    
    No ładnie, Shane Collins pracuje w klubie dla gejów. Ten sam Shane, który wyrzekł się mnie przed kolegami. Pytanie: co zrobię z tą gorącą informacją kolejnego dnia w szkole? Co zrobi Shane, by mnie powstrzymać? 

    – Co ty tu robisz, Aiden? – spytał przerażony.

    – Teraz już wiem, czemu tak się bałeś. – Prychnąłem. – Pracujesz w klubie dla gejów.

    – Aiden, nie możesz tego nikomu powiedzieć, rozumiesz? – niemal błagał, choć bardziej chciał zabrzmieć groźnie.

    – Czego ty się boisz? – Zmrużyłem powieki.

    – Nie znasz ludzi? – Prychnął ironicznie. – Oni wyśmiewali się z twojego imienia, stylu. A mają zrozumieć chłopaka pracującego w takim miejscu?

    – To, czemu tu pracujesz?

    – Bo dobrze płacą. – Oparł się dłońmi o ladę.

    – Po co pracujesz, skoro śpisz na kasie? – Uniosłem brwi.

    – Bo muszę! – warknął. – Ojciec kazał mi zacząć na siebie zarabiać, więc to robię.

    – Oj, Shane. – Pokręciłem głową. – Zdaje się, że w moich rękach jest teraz naprawdę gruby temat.

    – Aiden, błagam. Nie rób czegoś, czego potem będziesz żałował. – Jego wzrok stał się nie przenikniony

    – Nie jestem dupkiem, Shane. Nikomu nie powiem, ale jak pogadamy szczerze.

    – Co to znaczy? – Ściągnął brwi.

    – To, że powiesz mi, co tak naprawdę blokuje cię przed zaufaniem i otwarciem się. – Spojrzałem na tablicę za nim. – Nie teraz, bo mam ochotę na drinka.

    Posłałem mu uśmiech, a ten z nieodgadnionym wyrazem twarzy spełnił moje zamówienie. Już po chwili stał przede mną niebieski drink.

    – Na mój koszt. – Westchnął i poszedł na drugi koniec.

    Byłem zdziwiony jego gestem, ale w sumie mogłem się tego spodziewać. Siedziałem tam jakieś dwie godziny, nim wróciłem do domu. Shane starał się unikać patrzenia na mnie, choć kiepsko mu to wychodziło. No cóż, byłem ciekawski i nie mogłem mu odpuścić.



~awenaqueen~


Komentarze

Popularne posty