The truth in my lies Cz.14 Neels
Gdybym
mógł porównywać usta Niko do czegokolwiek, to zdecydowanie strzelałbym na
płatki róż. Były delikatne, niepewne i a zarazem zdecydowane. Nie czuł tego, co
ja, więc wiadomym było, że „zdecydował", by nie odwzajemniać moich
pocałunków, a jednak robił to na tyle nieśmiało i niepewnie, że sam już
zaczynałem się gubić. Kochałem go i wcale nie chciałem go odtrącać. Kiedy był
ze mną w pokoju, zwyczajnie nie pozwoliłem mu odejść. Chwyciłem go za
nadgarstek i prosiłem, by ze mną został. Pociągnąłem go w swoją stronę tak, że
wpadł na mnie i oboje wylądowaliśmy na materacu łóżka. Górował i to cholernie
mnie podnieciło. Ten gówniarz jednym gestem doprowadzał mnie na skraj rozsądku.
Pogładziłem
go po policzku, a ten wcale nie uciekał. Trąciłem swoim nosem o jego i
zamruczałem z ochoty na posiadanie jego bliskości. Nic nie mówił jak nie on.
Przewróciłem nas tak, że teraz to ja byłem na górze – wierzcie mi, to było
trudne w moim stanie. Powolnie złączyłem znów nasze usta, a on po raz kolejny
nie protestował. Tak bardzo go pożądałem...
Otworzyłem
powolnie oczy, gdy piękny sen się skończył, a ostry ból rozszedł się po mojej
głowie. Wiedziałem, że poprzedniego dnia za bardzo zabalowałem, a to zioło było
kompletnie niepotrzebne. Niestety, wizyta w takim klubie zawsze miała w sobie
dodatki w tej postaci.
Dotknąłem
swojej pulsującej głowy, gdy nagle do pokoju ktoś wszedł z impetem. Syknąłem,
gdy osoba ta trzasnęła drzwiami i wydarła się na całego.
–
Wstawaj, Neels. Mamy ses... – Naomi ucięła w połowie zdania, więc spojrzałem na
nią poirytowany. Jej uśmiechem pochodził z tych „wiedziałam".
–
Czego, kurwa? – warknąłem i szybko tego pożałowałem.
–
Dobra, nie przeszkadzam wam.
Wyszła
pospiesznie z pokoju, a ja dłuższą chwilę analizowałem jej słowa. Dopiero gdy
czyjaś sylwetka podniosła się z miejsca obok mnie, dotarło do mnie, że nie
byłem sam. Spojrzał na mnie przez ramię, jakby w ogóle nie spał.
–
N-Niko? – zająknąłem się.
–
Nie pamiętasz, co? – Westchnął rozczarowany i wstał powoli z łóżka.
Spał
w swojej czarnej bluzce i białych rurkach, więc kompletnie nie w stroju
służącym do spania. Nagle zacząłem, a raczej starałem sobie przypomnieć,
dlaczego do cholery spał w moim łóżku. Może to nie był sen?
–
Idę na sesję, a ty śpij dalej.
Kierował
się do wyjścia, a ja poderwałem się do siadu. Kurwa, boli jak skurwysyn.
–
Niko, ja pamiętam, co robiliśmy po przyjściu do pokoju – oznajmiłem dość
nieśmiało jak na mnie. Równie dobrze mogłem o tym tylko śnić, więc kompletnie
umarłbym ze wstydu.
–
Och, a pamiętasz, gdy pytałeś, co możesz zrobić, bym spojrzał na ciebie
inaczej? – Schował ręce do kieszeni spodni i spojrzał na mnie z uniesionymi
brwiami.
Jakie
znowu „spojrzał inaczej"?!
–
Am... – Podrapałem się po karku.
–
Jasne, że nie. – Prychnął rozczarowany. – Idę, do potem.
Machnął
ręką i wyszedł. Kurwa, najwidoczniej minionej nocy powiedziałem coś ważnego dla
nas obu i nawet nie wiem, co to było. Szlag by to wszystko trafił.
~*~
Poranek
minął mi ciężko i boleśnie. Leczyłem kaca nie tylko garścią tabletek, ale i też
poprzez sen. Ominąłem pierwszą sesję w moim życiu i już szykowałem się na baty
od matki. Wiedziałem przecież, że nawet jednej mi nie wolno opuścić. Kto by
pomyślał, że przez jednego osiemnastolatka tak bardzo zmienię swój tryb życia.
Po
skończonej sesji na jakimś wieżowcu Naomi wpadła do mnie z wizytą wraz z
Aidenem. Bałem się, że źle zrozumie to, co zastała rano. Zresztą, sam nie wiem, jak to rozumieć.
–
Jak się czujesz? – spytała z troską. – Nik mówił, że wczoraj nieźle ci
odwalało. – Skrzywiła się. – Ale nie wygląda na bardzo wkurzonego, więc chyba
ci wybaczy.
–
Coś mówił? – spytałem zobojętniały. Było mi już wszystko jedno. Chciałem go
przy sobie, teraz. Chciałem go na zawsze. Chciałem, by kochał mnie tak bardzo,
jak ja jego.
Naomi
spojrzała na Aidena, który dyskutował po hiszpańsku przez telefon.
–
Ponoć byłeś bardzo nachalny w stosunku do niego. – Zagryzła wargę i usiadła
naprzeciwko mnie. To jest ta strona blondynki, która pokazuje, jak bardzo jej
przykro i komuś współczuje.
–
Czyli zmusiłem go do siedzenia w moim łóżku, do tego wszystkiego, co wczoraj
zaszło. – Prychnąłem rozgoryczony.
Nie
protestował, bo zwyczajnie nie widział w tym sensu. Przeze mnie zmuszał się do
czegoś, czego się brzydził. Teraz to ja sam siebie się brzydziłem.
–
Hej, co zaszło wczoraj? – zdziwiła się.
–
Mogę zostać sam? – poprosiłem, gdy wgapiałem się w widok za oknem z kubkiem
herbaty w reku. W tym fotelu mógłbym dziś umrzeć.
Moi
przyjaciele wyszli bez zbędnie zadawanych pytań, a ja zostałem sam ze swoimi
myślami. Wyrzuty sumienia mnie zżerały od środka, a lęk przed spotkaniem Niko
nasilał się z każdą minutą.
Tak
bardzo zjebałem, że bardziej się chyba nie da.
~*~
W
dziwnej atmosferze minął nam cały pobyt w Paryżu. Całą czwórką ruszyliśmy na
lotnisko i to był pierwszy raz, kiedy byłem z Niko w jednym miejscu dłużej niż
minutę. Nie wiedziałem, jak się zachowywać przy nim. Czy go przeprosić? Czy może
lepiej udawać, że nic się nie stało?
Nastolatek
miał słuchawki w uszach, a telefon w ręku, do którego były podpięte. Zlewał na
nas totalnie. Plecak na jego plecach tylko przypominał o jego szkolnym życiu, a
torba podróżna pomiędzy nogami dodawała otoczki wakacji. Dziwne, ja wiem, ale
ja już nie potrafiłem nic sensownego o nim pomyśleć. Wróć; nic normalnego. Bo
te „nienormalne" rzeczy w mojej głowie były na porządku dziennym.
–
Mikey! – Naomi nagle od nas odbiegła i wskoczyła na czarnowłosego chłopaka.
Obok niego stał brązowowłosy chłopak, który zapewne był jego przyjacielem. Ale
chwila...
–
Kurwa, przestań. – Odciągnąłem blondynkę. – Oszalałaś?! – warknąłem.
Gdyby
ktoś to teraz zobaczył, nie byłoby zbyt fajnie.
–
Ciebie też miło widzieć, Neels – przywitał się.
Niezbyt
trawiłem typa, ale to był chłopak mojej udawanej dziewczyny. Toksyczna relacja,
ale dopóki im obu to pasowało, to co mi do tego?
–
Michael? – Usłyszałem za sobą zszokowany głos Niko.
–
Nikolai? Co ty z nimi robisz? – Zaśmiał się i przybili sobie piątki. Co jest
grane?
–
Chwilowa praca... – Spojrzał na Naomi, by zaraz na Mike'a i znów Naomi.
Pociągnął
po chwili czarnowłosego na bok i przez dłuższą chwilę żwawo dyskutowali. Czy to
zdrowe być teraz o niego zazdrosnym?
Komentarze
Prześlij komentarz