The truth in my lies Cz.20 Nikolai
–
Neels?! Co ty tu robisz do cholery? – warknąłem, ale ten jak duch wszedł do
środka. – Powinieneś być teraz we Włoszech na sesji.
Chłopak
odwrócił się gwałtownie i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.
–
Ja nie mogę pracować, kiedy połowa mojego mózgu jest zajęta obawą o
ciebie – szeptał, jakby nawet na mówienie nie miał sił.
–
Co ty gadasz? Martwiłeś się, że dziewczynka mi rękę w piekarniku usmaży? –
Zaśmiałem się, choć jemu do śmiechu najwidoczniej nie było.
–
Niko, ja nie mogę być tak daleko od ciebie, gdy dalej usilnie staram się
zburzyć mur między nami. – Odchrząkną. – Chciałbym jechać z myślą, że gdy
wrócę to do ciebie. Teraz ciągle myślę o tym, czy ty nie wrócisz do swojej
byłej, nie staniesz się znów hetero... Boje się, że wrócę, ale ciebie już nie
będzie.
Przełknąłem
ślinę, zdając sobie sprawę, że przeze mnie wrócił z Włoch, że wygląda jak
chodząca śmierć.
–
Neels kurwa, przestań – wysyczałem przez zaciśnięte zęby. W jego oczach
malował się szok. – To całe twoje życie, a ty chcesz wszystko spierdolić
przeze mnie. Wsiadaj w samolot i wracaj do pracy, bo ci kurwa wyjebie zaraz.
–
Nie mogę! – wrzasnął.– To nie ode mnie zależy, kiedy się kurwa boje!
Wyobraź sobie, że czegoś takiego nie można wyłączyć za pomocą pieprzonego
przełącznika!
–
Do cholery, to co mam zrobić?! – przewyższyłem o ton jego krzyk. –
Mam się kurwa zabić czy z tobą przespać?!
–
Niko dobrze wiesz, że to nie o to...
–
To mi wyjaśnij, o co? Co mam według ciebie zrobić?
–
Nie wiem. – Zaczął masować swoje czoło.
–
To wracaj do pracy, bo na twoim miejscu wybrałbym ją.
Nagle
chłopak zrobił krok w moją stronę i mnie pocałował. Nie spodziewałem się tego.
W mojej głowie pojawiło się porównanie dwóch pocałunków; Neelsa i Lisy. Nie
wiem dlaczego, ale kiedyś usta brunetki były dla mnie wszystkim, a teraz
wolałem te należące do blondyna. Cholera, co mogłem zrobić, by ten otrzeźwiał?
–
Kocham cię, Niko, więc dopóki mi nie odpowiesz, to nie całuj się ze swoją
byłą – wyszeptał w moje usta, nadal trzymając moją twarz w dłoniach.
Dopiero
po chwili dotarło do mnie, co on powiedział.
–
Skąd ty...?
–
O ja cię, braciszek ma chłopaka! – krzyknęła Crystal, a Neels odskoczył jak
poparzony. Spojrzał zdezorientowany na dziewczynkę, a potem na mnie.
–
Chodź. – Kucnąłem i rozchyliłem ramiona, by Crystal mogła się do mnie
przytulić. Podniosłem się z nią na rękach. – To moja kuzynka –
wyjaśniłem zszokowanemu chłopakowi.
–
Siostra! – Uderzyła mnie lekko.
–
Tak, oczywiście. – Wywróciłem oczami.
Dzieci
w swoich racjach nie były do przekonania, więc musiałem się z nią zgodzić.
–
Ja... – zakłopotał się, a ja nie mogłem go o tej godzinie po prostu
wywalić za drzwi, nie po tym, co powiedział.
–
Idź do mojego pokoju i zaczekaj na mnie. – Moje słowa nie podlegały dyskusji,
co najwidoczniej zauważył.
Chłopak wszedł po schodach, a ja po raz kolejny poszedłem uśpić Crystal. Tym razem trwało to znacznie dłużej niż ostatnio, więc znudzony wziąłem i poszukałem w tv jakiejś bajki. Zastawiłem ją z seansem i poszedłem do siebie. Neelsa zastałem śpiącego w fotelu. Wiedziałem, że był zmęczony, więc nawet nie planowałem go budzić. Chwyciłem koc z komody i przykryłem go nim. Z westchnieniem ruszyłem do łazienki, by wziąć prysznic.
~*~
Skoro
świt ruszyłem do kuchni w celu przygotowania śniadania dla Neelsa. W pomieszczeniu
zastałem całą trójkę kobiet. Mała była karmiona przez moją siostrę, a ciotka
czytała jakąś książkę i popijała kawę.
–
Cześć, braciszku! – ucieszyła się młoda. – Gdzie twój chłopak?
Michaelle
zakrztusiła się napojem, a moja siostra zrobiła duże oczy. Niech cię
szlag, Neels.
–
Śpi – oznajmiłem spokojnie, choć w środku panikowałem.
Podszedłem
do lodówki i zacząłem rozmyślać o jedzeniu.
–
Jakiego chłopaka, na miłość boską? – Ciotka była zszokowana i wkurzona
jednocześnie.
Czemu
w tym domu nikt nie pomyślał, że młoda sobie coś uroiła i to tylko mój
przyjaciel? Ach, no tak, bo na przyjaciół tej samej płci nie mówi się bez
powodu "chłopak"!
–
Bo widzisz, ciociu – zaczęła Agnes. – Niko jest w trudnej relacji z
przyjacielem... homo – szepnęła ostatnie słowo, choć zapewne młoda i tak
takiego słowa nie znała.
Odłożyłem
frukty na kanapki na blat i zacząłem je przygotowywać.
–
Niko, a może ty serio nim jesteś? – drążyła.
Odrzuciłem
nóż na blat, robiąc przy tym wiele hałasu, na co każdy podskoczył. Oparłem się
o niego rękoma i nawet nie odwracając się do ciotki, powiedziałem:
–
A nawet jeśli, to co? Co cię obchodzi, z kim się spotykam i z kim
sypiam? – Zacisnąłem zęby i odwróciłem się wściekły. –Jeśli przysłała
cię matka, to w tym momencie możesz zdać jej raport o moim skandalicznym
zachowaniu i odmiennej orientacji seksualnej. A potem mogę ci przypomnieć,
gdzie są drzwi.
Patrzyłem
na nią z istną furią. Nadal byłem wściekły na Neelsa za jego odpały, zły na
Mike'a, zły na Lise, no i jeszcze wściekły na matkę. Wszystko to chciało
wreszcie znaleźć ujście, no i znalazło. Kobieta uśmiechnęła się tak szczerze,
jak nigdy dotąd.
–
Jeśli od czasu do czasu powiesz, co leży ci na sercu, z pewnością będą z ciebie
ludzie. – zmieniła obiekt, na który patrzyła. – A ciebie miło poznać.
Patrzyła
na wejście do kuchni, więc podążyłem za nią. W progu stał zdezorientowany
Neels. Szczerze? Miałem dość tego dnia.
Przez
dziwną atmosferę w domu postanowiłem zabrać blondyna na zewnątrz. Szliśmy przez
dłuższą chwilę w milczeniu, ale w końcu odważyłem się odezwać.
–
Skąd wiesz o Lisie i ostatnim pocałunku? – przeszedłem do sedna naszego
problemu.
–
Twoja siostra mi o tym powiedziała, a o waszym... ktoś mi o tym napisał.
–
Dlatego ci odwaliło? – Prychnąłem.
–
Fajnie, że cię to bawi. Niko, mógłbyś postawić się choć raz w mojej
sytuacji?
–
Nie udawaj, że nie słyszałeś mojego wybuchu w kuchni. – Spojrzałem się na
niego.
Przeczuwałem,
że te ciemne chmury nad naszymi głowami nie zwiastowały niczego dobrego, bo
przecież każdy w grudniu wychodzi ubrany, jakby było lato.
–
Słyszałem, ale... – przerwałem mu.
–
Neels zwracaj do pracy, a ja cię zapewniam, że jak wrócisz, to ja nadal będę
tej samej orientacji i dalej będę cię lubił bardziej, niż powinienem i bym
chciał. – Westchnąłem, odchylając głowę do tyłu.
–
Czyli ty mnie...
–
Nie mogę powiedzieć tych dwóch ważnych słów, ale zdecydowanie coś się zmieniło.
Spojrzałem
na niego, a ten z uśmiechem pociągnął mnie za nadgarstek i odwrócił przodem do
siebie; schylił się i delikatnie musnął moje usta.
–
Kurwa!– krzyknąłem i odepchnąłem go. – Sprawdzian mam! – Zacząłem biec w
kierunku domu, słysząc za sobą jego śmiech. Co zabawnego w tym, że za chwilę
zaczynała się ważna lekcja? Odwróciłem się na chwilę, by krzyknąć. – A ty
wracaj do Włoch!
Komentarze
Prześlij komentarz