The truth in my lies Cz.23 KONIEC
–
Stary, jak ja to zdałem, to jestem prezydent – zaśmiał się Will.
Szliśmy
we trójkę na pizze do pobliskiego lokalu. Właśnie napisaliśmy nasz ostatni
egzamin i nie wątpiłem w swoją pracę; czułem, że zdałem.
–
Jesteś niemożliwy. – Zdzieliła go po głowie.
–
Myśleliście już o przyszłości? – spytałem, a że byłem dwa kroki przed nimi i
odpowiedziała mi cisza, to musiałem ich zdziwić. – W sensie, po szkole.
–
Ja planuję przeprowadzić się do rodziców i pracować w salonie mamy. – Wzięła
mnie pod ramię.
–
A ja możliwe, że zacznę pracę w korpo. – Will dorównał nam kroku.
–
A co ze mną, frajerze? – żachnęła się. – A poza tym, nie masz szans na pracę w
korpo z twoim móżdżkiem.
–
Nie obrażaj mnie teraz, bo będę niemiły. – Jego mina mówiła zupełnie co innego.
Weszliśmy
do lokalu i zamówiliśmy pizze z podwójnym serem. Ciągle z tyłu głowy miałem
myśl, że to koniec roku, a na sylwestra plany były ogromne. Za miastem miała
odbyć się impreza, na którą wszyscy się wybieraliśmy. Ja z Agnes, Will z
Amandą, Naomi z Aidenem i Neels z Blaire, z czego on był tam za DJ'a. Jeszcze
nie miałem okazji poznać jego siostry, ale ostrzegano mnie, że niekoniecznie
może pałać do mnie sympatią.
Co
do ojca Neelsa to nasze spotkanie było dość dziwne. Wszedł z córką, by
przywieźć blondynowi obiad. To był cholernie dziwny pretekst, no ale jego
siostra mnie pokochała na wstępie. Rzuciła się na mnie z „kocham nowego,
bro". A jego ojciec zmierzył mnie spojrzeniem i typowo już zapytał, czy
aby na pewno nie chcę zostać modelem.
Porozmawialiśmy
dosłownie chwilę, po czym pojechał wraz z córką do biura, gdziekolwiek się ono
mieściło.
–
A ty, Nik? – Otrząsnąłem się z rozmyśleń.
–
Co ja? – Wziąłem kawałek pizzy.
–
Jakie ty masz plany? – spytała ponownie.
–
Myślałem o zostaniu fotografem albo dizajnerem wnętrz – udawałem poważnego,
choć po chwili cała nasz trójka zaczęła się śmiać.
–
Dobry żart. – Will przetarł oczy.
–
A tak poważnie to sam nie wiem, zastał mi jeszcze rok na podjęcie decyzji.
To
nie tak, że w ogóle o tym nie myślałem. Było wiele rzeczy, które mógłbym robić,
ale nie takie co chciałbym. Wszyscy mnie pchali na modela, ale przecież byłem
ostatnią osobą, która się do tego nadawała. Okey, zdjęcia z tamtej sesji nie
były tragiczne, ale żeby tak na stałe? A co gdy się zestarzeje albo coś się
stanie? Ta praca nie jest ani trochę pewna.
Wracałem
powolnym krokiem do domu. Po śniegu nie było ani śladu, choć marzyły się
każdemu białe święta. Dwudziesty czwarty był już za pięć dni, a ja następnego
dnia byłem umówiony z Mike'm na mieście. O dziwo chłopak raczył spędzić święta
w rodzinnym domu i wcale nie planował się przejmować Naomi. Przyjaźniłem się z
potworem, naprawdę.
–
O, hej. – Na rogu wpadłem na Lise.
Naprawdę
nie miałem zamiaru się z nią spotkać w najbliższym czasie, ale średnio mi los
sprzyjał.
–
Cześć. – Wymusiłem uśmiech. Jej oczy patrzyły głęboko w moje. – Co?
–
Naprawdę całowałeś się z Neelsem? – spytała w końcu.
–
Tak, jesteśmy razem, bo chyba mi nie zabronisz? – Mój uśmiech wreszcie był
szczery i ociekał wrednością. – Tobie było wolno grać na dwa fronty, to mi tym
bardziej wolno umawiać się z Neelsem.
Jej
oczy rozszerzyły się do granic możliwości. Szok i zmieszanie były do wyczytania
z jej twarzy.
–
Skąd ty...?
–
Skąd wiem, że gdy wyjechałaś, to bujałaś się z innym? – Prychnąłem. – Z całym
szacunkiem Lisa, ale lepiej będzie, jeśli przestaniemy udawać dobrych
przyjaciół.
–
Nik, ja nadal coś do ciebie czuje...
–
Lisa, daj mi spokój. – Wyplotłem się z jej dziwnego uścisku.
Dziewczyna
zaczęła szlochać, a po latach znajomości dokładnie wiedziałem, że te łzy są
tylko na pokaz.
–
Do cholery, spierdalaj! – warknąłem i złapałem jej nadgarstki. – Nic więcej nie
ugrasz na tym gruncie. – Spojrzała w moje oczy i od razu, jak na zawołanie,
przestała płakać.
–
Dobrze, przepraszam. – Westchnęła – za wszystko. Mam nadzieję, że gejem na
chwilę nie zostałeś i ułoży się wam z Lautnerem.
Uśmiechnęła
się szczerze niczym za dzieciaka i poszła w swoją stronę. Od wielu lat tak
szczerego wyrazu twarzy u tej dziewczyny nie widziałem. Może otoczenie zmusiło
ją do zakładania masek albo zwyczajnie chciała się zabawić, zaszaleć. Nawet
zapomniałem, jak ta prawdziwa strona Lisy wygląda.
–
Jestem Bi – szepnąłem, gdy zarejestrowałem jej słowa po chwilowym szoku.
Cóż, nadal lubiłem patrzeć na ładne laski i może nadal miałem jednoznaczne myśli z nimi, ale Neels nie musiał o tym wiedzieć.
~*~
Nadszedł
wielki dzień imprezy sylwestrowej, na którą przyszli wszyscy. Zjechali się też
ludzie z okolicy; impreza pod gołym niebem w taką noc jak dziś, musiała należeć
do przyjemnych. Za konsolą DJ'a stał Neels, przytrzymując słuchawkę ręką i
dyskutując z jakimś facetem. Ja przyszedłem tutaj z Willem, Amandą, Shane'; z
wiadomych przyczyn Mike darował sobie imprezę.
Moja
matka nie raczyła się w domu pojawić, a ciotka wolała siedzieć u siebie. Na
święta zmuszeni byliśmy do niej pojechać; Neels za to został zaproszony przez
matkę do domu rodzinnego. Czułem, że tak będzie. Lisa również
najprawdopodobniej powróciła do rodziców.
Stałem
i opierałem się o barierkę z widokiem na miasto, gdy nagle poczułem czyjeś ręce
oplatające mnie w talii.
–
W łeb chcesz? – Zaśmiałem się, gdy poczułem silny zapach perfum Neelsa.
–
Nie, ale buzi nie pogardzę. – Cmoknął mi przy uchu. – Nidzie nie widzę Mike'a
ani Lisy.
–
Nie przyszli. – Podparłem sobie podbródek na wnętrzu dłoni, dalej gapiąc się w
panoramę.
–
Więc nie będzie spin, a ja mam cię w pełni dla siebie. – Pocałował mnie w kark.
– Postaram się, by następny rok był lepszy.
–
Mów za siebie – żachnąłem się i odwróciłem do niego przodem. – Dla mnie ten rok
był zdecydowanie lepszy do poprzedniego.
–
Tak? – Uniósł brwi.
–
Tak. Rzuciłem tę cholerną robotę, nie mam długu, poza tym wyleczyłem się ze
złamanego serca. – Westchnąłem i oparłem się łokciami o barierkę, nadal będąc
do niej tyłem.
–
Och, czyli zaliczam się do tych dobrych rzeczy w tym roku? – Poruszył brwiami z
zawadiackim uśmiechem.
–
Jeśli rzeczą możną cię nazwać, to tak. Jesteś pozytywnym aspektem. – Nachylił
się i pocałował moje usta.
–
Więc to jest Niko. – Usłyszeliśmy kobiecy głos. Za Neelsem stała jakaś brunetka
i uśmiechała się tajemniczo.
–
Blaire, proszę.
–
Zamknij się, gdy starsza chcę poznać twojego chłopaka. – Odchrząknęła i
zbliżyła się do mnie. – Blaire Lautner, siostra tego lamusa.
–
Nikolai Olsen, niestety chłopak tego lamusa.
–
Hej!
Zaczęliśmy
się śmiać. Wbrew pozorom po bliższym poznaniu brunetka nie wydawała się wredna
czy niemiła. Nawet mi współczuła, gdy dowiedziała się, że to jej brat zrobił ze
mnie biseksualnego chłopaka aka geja.
Nic
nie wskazywało, że nasze życie przysłonią ciemne chmury. Po północy całą paczką
– nawet Will – poszliśmy w tan na miasto. Cieszyłem się z każdej chwili
spędzonej w tym gronie; kto by pomyślał, że moje życie potoczy się w tym
kierunku, a tym bardziej że już za rok miałem pracować z Neelsem w jednej
branży.
Tak,
moje życie przygotowało dla mnie pokręcony scenariusz, który najwidoczniej miał
wiele stron, ale hej! Przynajmniej się nie nudziłem, okey?
Komentarze
Prześlij komentarz