The truth in my lies Cz.6 Neels

   


Śpiewając refren mojej ulubionej piosenki, jechałem do domu. Minął ciężki tydzień sesji i wreszcie miałem czterdzieści osiem godzin wolności. Czyż to nie luksus? A tak na serio, to moja praca wcale się nie skończyła. Z racji tego, że kolejna sesja był na drugim końcu mapy, musiałem zahaczyć o rodzinną miejscowość. Okay, może nie wracałem do domu za każdym razem, gdy nadarzała się ku temu okazja, ale teraz chciałam porozmawiać z Agnes. W sumie to zostałem ustawiony do pionu przez Naomi. Powiedziała mi, że powinienem wypytać siostrę tego gnojka, bo być może wtedy spojrzę na niego pod innym kątem. Tak, w momencie, w którym zacząłem sobie odpuszczać, ona się na mnie wydarła, że nie powinienem. Rozumiecie to? Ja też nie.

Słowa Niko mną wstrząsnęły. Naprawdę zacząłem się obawiać tego chłopaka. Miał informacje, za którą prasa zapłaciłaby każdą cenę. Myślicie, że sprawdzaliby prawdziwość tej plotki? Oczywiście, że nie. Liczył się temat, a ten był nad wyraz ciekawy i gorący.

Westchnąłem i oparłem głowę o zagłówek. Zacząłem poważnie żałować zagadania do niego tamtego dnia. Gdyby nie włączył się mój radar geja, to teraz miałbym spokojne życie, które wiodłem przez wiele lat. Mogłem wszystko stracić przez wciskanie nosa w jego życie. Co mnie on w ogóle obchodził?

Nagle moje rozmyślanie przerwał dzwoniący telefon. Odebrałem i dałem na głośnomówiący.

– Neels, za ile będziesz w domu? – To była Naomi.

– Bo ja wiem? – Spojrzałem na zegarek za kierownicą. – Za około trzydzieści minut, bo co?

– Bo za trzy godziny idziemy do sklepu Agnes, więc lepiej byś się wyrobił. – To był ton, któremu nie wolno się podstawiać.

– Dlaczego? – Westchnąłem i gapiłem się na auto przede mną. – Przecież... Może lepiej trzymać się od niego z daleka?

– Przestań – zaśmiała się ironicznie. – Kręci cię, nawet Aiden to zauważył.

– No i? – Ściągnąłem brwi. – Przecież jest wielu z ulicy, co mi się podobają, a wcale nie wpraszam się w ich życie.

– Ale w jego już się wprosiłeś, wiesz? – przypomniała. – On... – zawahała się.

– On co? – dociekałem.

– Wydaje mi się, że tylko zgrywa takiego macho. Poznaj go lepiej.

– Czemu ja? – Spojrzałem z politowaniem na komórkę, jakby miała to zauważyć.

– Przestań się kurwa dąsać! – Rozdziawiłem usta ze zdziwienia. Naomi, która unosi na kogoś głos; to była nowość. – Masz być w tym pieprzonym sklepie, za te pieprzone trzy godziny, by się przekonać, gnojku pieprzony. Rozumiesz?!

– Zrozumiałem dobitnie. – Prychnąłem, a ona zaczęła się śmiać.

– Serio, to ostatnia próba, ok? Jeśli uznasz, że faktycznie lepiej go nie prowokować, to zwyczajnie odpuścimy temat. Ale chociaż spróbuj.

– Dobrze, masz moje słowo – odpuściłem.

Naomi mną potrząsnęła i pokazała, co powinienem zrobić. Uciekanie od problemu wcale go nie rozwiązywało, a ten chłopak mógł mieć ich więcej, niż zwykły dług. Już zrozumiałem, co mnie do niego ciągnęło. Przypominał trochę mnie z młodych lat. Zawsze pragnąłem czułości i czyjegoś zainteresowania. W moim domu od zawsze liczyła się kariera. Matka ślepo nas prowadziła na tę ścieżkę, a ojciec bywał w domu raz do roku, dosłownie. Moja siostra w wieku dwunastu lat stała się popularna, bo jej wymyślone projekty były tak interesujące. Potem nastała faza na mnie. Szybko spodobałem się obiektywowi, a zdjęcia wychodziły zawsze idealnie. Moja matka była tak dumna, że wtedy pierwszy i ostatni raz mnie pochwaliła. Od tamtej pory, czyli dokładnie trzynastu lat, nie usłyszałem już niczego podobnego. Dziesięcioletni ja dostał to, na co czekał od urodzenia.

Co zatem widziałem w Niko ze mnie? Brak zainteresowania ze strony rodziców. Skoro jego ojciec nie żył, to wina leżała po stronie matki. Rozumiałem go dobitnie. Kiedy ja widziałem swojego ojca? Może z trzy lata temu.

Właśnie w tym momencie postanowiłem, że spróbuje mu pomóc. Pokaże mu, że nawet przyjaciele zdziałają cuda, gdy rodzina nie jest w stanie.

Zaparkowałem na podjeździe i posiedziałem jeszcze przez chwilę w aucie. Spotkanie z wiecznie sztywną rodzicielką i tak samo wiecznie obrażoną, nie należało do przyjemnych doświadczeń. A jednak musiałem tam wejść i przygotować się do wyjścia.

Bez zbędnych ceregieli wysiadłem z auta i poszedłem domu. Zdziwiłem się na widok panującego tam harmideu, bo przecież o żadnej imprezie mi nie było wiadomo.

– Co się dzieje? – spytałem gosposie.

– Och, pańska matka zorganizowała mały poczęstunek dla swoich znajomych.

Puściłem kobietę do jej obowiązków, a ja sam zacząłem się wewnętrznie śmiać. Moja matka i znajomi, dobre sobie. Przecież ona jako jedyna w tej rodzinie nie miała kariery usłanej różami. Mógłbym rzec, że jest zwykłą panią domu, nikim więcej.

Przestałem głowić nad jej pomysłem i ruszyłem do swojego pokoju. Postanowiłem wskoczyć pod prysznic, bo jednak podróż w aucie przez tyle godzin i to w największe słońce... cóż.

~*~

Wchodząc do dobrze znanego mi już sklepu, od razu poczułem na sobie czyjś wzrok. Zdziwiony zacząłem się rozglądać, ale jedynie zauważyłem Naomi, która zawzięcie dyskutuje z Agnes. Podszedłem do nich.

– Hej – przywitałem się, a te od razu mi odpowiedziały.

– Mój punktualny chłoptaś. – Pstryknęła mnie w nos.

– A tobie co? – zaśmiałem się.

– Posłuchajcie, ja poprzymierzam te cudne komplety, a wy pogadajcie, ok? – Chwyciła w dłonie chyba z dziesięć różnych rzeczy.

Nim jednak zdążyłem jakoś zareagować, tej już nie było. Zapadła niezręczna cisza.

– A więc interesujesz się moim bratem – zaczęła, gdy kierowała się do lady. Oczywiście poszedłem za nią.

– To trochę za dużo powiedziane. – Zagryzłem wargę. Przez „interesowanie się" można mieć wiele na myśli. W moim słowniku oznaczało: „podoba ci się".

– Spokojnie, Naomi wyznała mi wasz sekret – oparła się łokciami o ladę. Rozszerzyłem oczy ze zdziwienia.

– Zabije ją – syknąłem. Nie potrzebowałem kolejnej osoby, która mogła wydać nas pierwszej lepszej gazecie.

– Nikomu nie powiem, przyrzekam. – Położyła sobie rękę na serce. – Powiedziała też o... – zakłopotała się – twojej orientacji.

– No zabiję ją w... – Ugryzłem się w język, by nie przekląć. – Posłuchaj – skierowałem się do Agnes – to nie tak, że ci nie ufam, ale sama rozumiesz. Jesteś nowo-poznaną znajomą i wyjawianie ci takich rzeczy, jest co najmniej wkurwiająco-ryzykowane.

– Wiem, rozumiem – zapewniła. – Ale co do Nikolaia – znów się zatrzymała na chwilę – on chyba nie jest gejem. Wtedy powiedział to, bym dała mu spokój, tak sądzę. Wiesz, miał trudne rozstanie z dziewczyną, a ja ciągle staram się go pchnąć w ramiona jakiejś innej i najprawdopodobniej miał tego dość. Dlatego... nie naciskaj na niego.

– Spoko, ale... – Wyczułem moment, w którym mogłem wypytać o te jego wielką miłość. – Możesz mi opowiedzieć więcej na ten temat?

Popatrzyła na mnie chwilę w milczeniu, jakby rozważając możliwe konsekwencje tej rozmowy.

– Z tego, co pamiętam, byli ze sobą od ostatniej klasy podstawowej – zaczęła, ale spuściła wzrok na dłonie. – Byli świetną parą, a mój brat był najlepszym chłopakiem pod słońcem. Zazdrościłam jej go, naprawdę. – Znów ten gest z ręką na sercu. – Ale po ukończeniu gimnazjum wyjechała, by się lepiej wykształcić.

– Zerwali z tego powodu? – dopytałem.

– Nie – zaprzeczyła szybko. – Byli parą w dalszym ciągu. Nik miał przekonanie, że wiąże ich tak silna więź, że odległość to nie problem. Niestety, gdy wróciła po pół roku, oświadczyła, że muszą zerwać ze względu na jej naukę i brak czasu dla niego. – Prychnęła ironicznie. – Jak się potem okazało, gdy jeszcze była z nim w związku, równocześnie bzykała się z innym w Australii. Znajomy Nikolaia znalazł zdjęcia, które były dodane krótko po jej wyjeździe z miasta. Nigdy suce nie daruje tego, jak bardzo zniszczyła mojego brata.

Jej monolog trwał, a ja słuchałem jak zahipnotyzowany. Agnes coraz bardziej się rozkręcała, a co za tym szło; denerwowała.

– Przestał ufać nowo-poznanym ludziom, ba! On nawet nie chce nikogo poznawać! Nie jest w stanie nikomu zaufać, nawet przyjaciół traktuje z dystansem. Nieraz Amanda opowiadała o lekkim dystansie pomiędzy nią i Willem, a Nikolaiem.

– Kto to Will i Amanda? – przerwałem jej.

– Jego najlepsi przyjaciele – odpowiedziała. – Są parą, więc pewnie dlatego jest wobec nich taki. Oprócz nich ma jeszcze Michaela i Shane'a, ale oni wyjechali na studia, bo są ciut starsi. – Zaśmiała się lekko.

– Wow, ja – zwilżyłem wargi – nie wiedziałem, że było tak źle.

– Było i jest – dodała. – Więc proszę, jeśli chcesz się tylko zabawić, to sobie daruj – powiedziała z pełną powagą. – On na to nie zasługuje. Jego serce nadal jest w kawałkach. Może i zgrywa twardziela i przykleja cwaniacki uśmiech, ale tak naprawdę wewnątrz płacze. Matka histeryczka, ojca długi, zerwanie z Lisą, brak ufności. To wszystko go przytłacza i...

– Nie chcę się zabawić – znów jej przerwałem, gdy jej słowa zaczęły iść w bardzo złą stronę. – Po tym, co mi powiedziałaś, chcę mu pomóc. Pokazać, że świat nie kończy się na tej lasce i może czekać go jeszcze wiele gorszych momentów, więc powinien trzymać się tych dobrych.

– Poetycko. – Usłyszałem za sobą głos Naomi.

Stanęła obok mnie i podała Agnes swoje zakupy.

– Może i poetycko, ale właśnie zachciałem uprzykrzyć mu życie, aż w końcu powie: cholera, dobra, zaprzyjaźnimy się! – Uśmiechnąłem się szeroko, a moja droga partnerka zaczęła się głośno śmiać.

– Powinieneś mi za sponsorować wypad do Spa. – Wytknęła język. – Dzięki mnie to wszystko.

– Tak, wszystko, co najlepsze dla mej kochanej Naomi. – Objąłem ja ramionami.

– Aw. – Agnes chwyciła się za policzki. – Naprawdę bylibyście super parą.

– Ja z nim? – Pokazała na mnie. – No to chyba powinnaś zobaczyć mnie z moim skarbem.

– Skoro o skarbach mowa. – Popatrzyłem na Naomi gniewnie. – Masz za długi język, zołzo.

– No i skończyło się z kochaną Naomi. – Westchnęła i przybrała znudzoną minę.




~awenaqueen~


Komentarze

Popularne posty