Intertwine Cz.19


Ethan dokonuje zmian

Przez cały weekend wysyłałem wiadomości do Jeremiaha, chociaż na żadną mi nie odpisał. Pytałem go o najdrobniejsze rzeczy, co teraz robi, co lubi robić w wolnym czasie, jakie jedzenie jest jego ulubionym, a jakie nie, jaki jest jego ulubiony kolor. Cały czas liczyłem, że mi odpisze. Chciałem wiedzieć o nim wszystko, a wysyłanie wiadomości było najlepszym sposobem, by go poznać. W oczach Jeremiaha pewnie byłem upierdliwą osobą. Jednak chciałem, żeby też zwrócił na mnie uwagę. Chciałem być dla niego kimś ważnym, nie tylko uczniem. Pierwszy raz chciałem kogoś aż tak poznać. Przy Jeremiahu nie kontrolowałem tego, co mówiłem. Sprawiał, że w jego towarzystwie głupiałem. Jednak chciałem, żeby tylko on widział tę stronę mnie. Tylko on potrafił sprawić, że się przy nim szybko peszyłem. Po naszym pocałunku wciąż było mi mało. Wciąż w głowie miałem przed sobą tę scenę w klasie, nasze usta złączone ze sobą. Pragnąłem bliskości mężczyzny. Móc znowu go całować.

Byłem lekko zdziwiony zmianami miejsc w klasie. Nie przeszkadzało mi to, starałem się unikać problemów. W porównaniu do Ivana klasa była mi obojętna. Chłopak do każdego miał jakiś problem. Nie wiedziałem, jaki jest w tym cel, by łączyć ławki. Jeremiah odczytał, kto z kim ma siedzieć. Miałem miejsce pomiędzy Ivanem a Romanem. Nic nie miałem do naszego przewodniczącego, nawet z nim nie rozmawiałem, tak samo, jak z pozostałymi z klasy. Jednak Ivan go nienawidził, a to już oznaczało problemy. Bałem się, że między nimi dojdzie do rękoczynów. 

– Kto z nas coś przeskrobał, do kurwy? – spytał zirytowany Ivan. Nie był z tego powodu zadowolony, że musiał siedzieć w jednej ławce z przewodniczącym. Już zaczynał kłótnię. Miałem go dosyć. 

– O co ci chodzi znowu? – Roman wychylił się, by lepiej widzieć Ivana. Natomiast ja odchyliłem się do tyłu, by im nie przeszkadzać. Czułem, że zaraz między nimi dojdzie do bójki, którą oczywiście musiał zacząć Ivan. 

– Domyśl się – odpowiedział mu z przekąsem.

– Oho, Ivan zmienia się nam w kobietkę – Ava odwróciła się do nich. – Okres też miewasz?

– A ty zawsze bawisz się w jego adwokata? Nie ma języka w gębie? – odpyskował jej. Przez cały ten czas był zły. 

– Wstać do ciebie? – spytała go ze spokojem.

– Mogę się przesiąść z Romanem? – Podniosłem rękę, cały czas patrząc na Jeremiaha z nadzieją, że nie będę musiał siedzieć między nimi. Przy okazji przerwałem jego kłótnię z Avą. – Będą mieli blisko do bicia, nie oberwę rykoszetem. 

Nie chciałem mieszać się między tę dwójkę. Już lepszą opcją była zamiana miejsc. Wtedy będą mogli rozwiązywać swoje problemy bez angażowania mnie w to. 

– Jeśli któreś z was zmieni miejsce na jakiejkolwiek lekcji, dostaniecie kary, o których nie śniliście w koszmarach. A ty Ethan – wskazał na mnie palcem – zamienisz się z Adrianem i będziecie siedzieć z Robertem w pierwszej ławce. Każdą jedną lekcję. Rozumiemy się?

– Nie było pytania. 

Opuściłem rękę. Siedzenie między Romanem a Ivanem już było lepsze niż siedzenie obok Roberta. Miał coś do tego, że nie mam normalnego domu, że mieszkam w sierocińcu. To nie czyniło mnie gorszym. Często zazdrościłem tym, którzy mieli normalne rodziny, mieli dom, do którego mogli zawsze wrócić. Ja tak naprawdę już nic nie miałem. Nawet Elliot przestał się do mnie odzywać. Tęskniłem za nim. 

Po tej kłótni zapanował spokój. Widziałem, jak co jakiś czas Ivan spogląda na Romana zabójczym wzrokiem. Przewodniczący jednak nic sobie z tego nie robił, udawał, że tego nie widzi. W porównaniu do Ivana wiedział, kiedy odpuścić. W każdej chwili, kiedy będzie chciał zacząć kłótnię z Romanem, będę mógł szybko zareagować. Naprawdę wolałbym przez przypadek nie oberwać. Byłem chyba jedyną osobą, która potrafiłaby powstrzymać Ivana. Miałem też nadzieję, że da sobie spokój z Kevinem, który siedział za nami. Mojemu koledze to też nie pasowało, że czarnoskóry ma jakąś intymną relację ze swoją siostrą. Prawdopodobnie była adoptowana, bo jej wygląd był zupełnie inny od Kevina. Sam nie miałem z tym problemu, nie wtrącałem się w życie innych osób. Gdyby tylko Ivan wiedział, że jestem masochistą i wiedział o tym, że w jakiś sposób kręcę z nauczycielem, uznałby mnie za pojebanego. Chociaż ciężko mi oceniać jakby się zachował, w końcu uważał, że jestem jego przyjacielem. Powiedziałem mu jedynie o swoim zainteresowaniu inną osobą, nie zdradziłem jednak, kto to jest. Wolałem zachować dla siebie, że to Jeremiah jest tą osobą. 

– Jaki jest pana typ? – spytała Ava. Zacząłem uważniej słuchać tego, co działo się w klasie. 

Pytanie było jednak skierowane po to, by dokuczyć Robertowi. Ucieszyłem się z tego powodu, że udało się dopiec chłopakowi. Można rzec, że sprawiło mi to wielką radość. Nie lubiłem, kiedy schodził na temat sierocińca 

– Moim typem są ludzie inteligentni, zaradni i pracowici – wyrecytował. – Nie lubię schematów, więc wzbraniam się przed ludźmi kategorii „dama".

Mężczyzna odpowiedział dziewczynie, kiedy ta mała sprzeczka ucichła. Nie sądziłem, że to zrobi. To była ważna dla mnie informacja. Dla Jeremiaha chciałem postarać się bardziej. Pomyślałem, że jeśli znajdę jakąkolwiek pracę i wezmę się za naukę, to mnie zauważy. Byłem raczej mądrą osobą, kiedy mi na tym zależało miałem naprawdę dobre wyniki. Po stracie Elliota przestałem się uczyć. Jeszcze bardziej dobiło mnie to, że przestał się odzywać. Przy książkach nie musiałem długo siedzieć, wystarczyło mi, jak raz przeczytałem temat. Byłem bardziej typem słuchowca, czyli większość zapamiętywałem, co usłyszałem na lekcji. Tak naprawdę to żaden przedmiot nie sprawił mi problemu, jednak najbardziej lubiłem matematykę. Elliot uważał, że z tak dobrymi wynikami na pewno dostanę się na studia. Opuszczając się w nauce, byłem jednym z uczniów ze słabymi ocenami. 

Natomiast jeśli chodzi o pracę, to żadnej się nie podjąłem. Od razu po szkole zamierzałem to zrobić. Kiedy jeszcze mieszkałem z Elliotem tylko on pracował, zabraniał mi iść do pracy. Zawsze powtarzał, żebym był skupiony na nauce. Pewnie też chciał mi pokazać, że jest w stanie utrzymać naszą dwójkę. Słysząc słowa Jeremiaha chciałem mu pokazać, że ja też potrafię. Przy okazji zarobię trochę pieniędzy. Miałem tylko nadzieję, że mężczyzna dostrzeże moje starania. 

Na kolejnej lekcji zapytałem Ivana, czy potrzebują pracowników. Miałem nadzieję, że chłopak mi pomoże, jednak się pomyliłem. Gadaliśmy dosyć głośno, ale tak by nie przeszkadzać nauczycielowi. Roman nie był zainteresowany naszymi sprawami, nie podsłuchiwał. Byłem trochę rozczarowany tym, że w jego pracy nie potrzebują pracownika. W miarę możliwości chciałem znaleźć pracę jak najszybciej. Nie zależało mi już, co miałbym robić, po prostu chciałem pracować. Wtedy Jeremiah dostrzegłby moje starania. Wyszliśmy z klasy, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.

– Podsłuchałem twoją rozmowę z Ivanem. –  Zaczepił mnie Kevin. Mojego kolegi nie było w pobliżu, chyba korzystał z kibla. Prawdopodobnie dlatego czarnoskóry do mnie zagadał. – W mojej pracy potrzeba pracownika. Gastronomia. 

– Dzięki, ale nie potrafię gotować. – Chłopak podał mi wizytówkę, którą przyjąłem. Byłem zaskoczony jego miłym gestem. 

– Ach, nie musisz gotować. Będziesz na zmywaku albo na kelnerce – odpowiedział szybko.

Odetchnąłem z ulgą. Bałem się, że jeśli miałbym gotować w tamtym miejscu, to bym wszystko zepsuł. To było miłe ze strony Kevina, że wyciągnął w moją stronę pomocną dłoń. Teraz znalezienie pracy było dla mnie najważniejsze, a chłopak pojawił się w idealnym momencie. 

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Będę miał swoją pierwszą pracę. To był pierwszy krok, by zbliżyć się do Jeremiaha oraz do zarobienia pieniędzy. Nie przeszkadzało mi to, że będę pracować z Kevinem, wiedziałem, że bez problemu się dogadamy. W porównaniu do Ivana unikałem konfliktów. Wyglądało na to, że jemu przeszkadzało wszystko, co odchodziło od normy. W przypadku Kevina nie mógł zaakceptować jego relacji z siostrą. 

Wieczorem wysłałem smsa do Jeremiaha. Wciąż liczyłem na to, że mi odpisze.

 

"Jeśli będę pracowity w szkole i poza nią, to dasz mi szansę?"

 

Przez chwilę wpatrywałem się w ekran telefonu, wiadomość jednak nie nadchodziła. Zacząłem już tracić nadzieję, kiedy usłyszałem dźwięk przychodzącego smsa. 

 

"Jesteś hałaśliwym kundlem" 

 

Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech, a moje serce zabiło szybciej. Jeremiah w końcu mi odpisał. Chyba wysłał do mnie wiadomość dla świętego spokoju, mimo że zmniejszyłem częstotliwość wysyłania smsów. Naprawdę miałem ochotę skakać z radości. 

 

"Zastanowię się, gdy poprawisz oceny" 

 

Po dłuższym czasie otrzymałem kolejną wiadomość. Dla mnie to była dobra informacja, musiałem postarać się mieć dobre wyniki w szkole, wiedziałem, że sobie z tym poradzę. Dobrze się uczyłem, nauka nie stanowiła problemu. Czytałem tę wiadomość kilka razy z uśmiechem na ustach. Odpisałem mu. 

 

"Za niedługo zobaczysz wyniki mojej nauki!" 

 

Byłem pewny siebie. Miałem nową motywację, by się uczyć. Jeremiah mi ją dał. Dla niego chciałem się starać bardziej. Chciałem, żeby mnie zauważył. Musiałem teraz tylko uważnie słuchać na każdej lekcji. Naprawdę nie potrzebowałem wiele się uczyć, dużo zapamiętywałem z zajęć. Byłem szczęśliwy, że mi odpisał. Niby niewiele, a jak cieszy. Jeśli mi odpisał, to znaczy, że w jakimś stopniu mu na mnie zależy. Poczułem przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele. Kiedy poprawię swoje wyniki i znajdę pracę, będzie patrzył na mnie inaczej. Chciałem, żeby zauważył moją osobę. Nie chciałem być dla niego obojętny. Przez ostatni czas myślałem tylko o nim. Przy nim się zmieniałem. Naprawdę zależało mi, żeby nasza relacja poszła o krok dalej. Znaczy, chodziło mi o związek. Mimo tych kilku intymnych sytuacji nie zależało mi na fizyczności między nami. Chciałem być blisko niego. 

Następnego dnia poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną. Jeszcze wczorajszego po szkole zadzwoniłem na numer, który był na wizytówce od Kevina. Wyglądałem jak nie ja, ubrany w ładne ciuchy. Czarne, gładkie spodnie i biała koszula, pożyczyłem je od Taylora. Miałem tylko kolorowe ubrania, żadne nie było idealne na rozmowę kwalifikacyjną. Dziwnie się czułem bez mojej codziennej odzieży, czułem się tak zwyczajnie. Jednak jeśli chciałem zdobyć pracę, musiałem wytrzymać tę lekką niewygodę. 

Wszedłem do budynku. Zacząłem się denerwować jeszcze bardziej. Czułem, jak boli mnie brzuch z powodu nerwów. W środku knajpa nie była jakaś duża, wystrój wnętrza sprawiał, że czułem się tutaj jak w domu. W tle grała muzyka, która dodawała milszej atmosfery. Okrągłe stoliki były odsunięte od siebie w średnich odstępach, ale mieściło się ich dosyć dużo. Podszedł do mnie mężczyzna. 

– Ty pewnie jesteś Ethan – powiedział do mnie z serdecznym uśmiechem na ustach. Musiał się domyślić, że przyszedłem w sprawie pracy, byłem ładnie ubrany. Rozpoznałem jego głos. To z nim poprzedniego dnia rozmawiałem przez telefon, umawiając się na rozmowę kwalifikacyjną. Musiał być szefem tego lokalu. – Anthony – przedstawił się krótko i podał mi dłoń, odwzajemniłem ten gest.

Zaprosił mnie do swojego gabinetu, by w spokoju przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną. Mężczyzna był w średnim wieku. Na twarzy nie wyglądał staro, jedynie pojawiające się zmarszczki mówiły o jego wieku. Był wyższy ode mnie. 

Szedłem za mężczyzną. W mojej głowie pojawiły się obawy, że nie przyjmie mnie do pracy. Za bardzo byłem zdenerwowany. Anthony usiadł za swoim biurkiem, na którym walały się jakieś papiery. Siedziałem naprzeciwko niego. 

– Spokojnie, nie denerwuj się. – Widział, że jestem spięty. Wyglądał na spoko faceta. – Kevin mi już o tobie wspominał, a ja mu wierzę, że będziesz dobrym pracownikiem. – Byłem zaskoczony tym, że Kevin zdążył mu już o mnie powiedzieć. Jeszcze bardziej przekonywałem się, że Kevin jest spoko osobą.

– Dlaczego chcesz tutaj pracować? – zadał mi pytanie. Przez cały ten czas miałem ręce położone na kolanach, pociły mi się, natomiast serce biło jak oszalałe. Na jego twarzy ciągle gościł uśmiech.

– Chcę nabyć jakiegoś nowego doświadczenia, a znalezienie pracy jest idealnym sposobem. Do tego chcę zarobić trochę pieniędzy na studia – odpowiedziałem poważnie, mężczyzna uważnie mnie słuchał. Po części odpowiedziałem zgodnie z prawdą, nie wiedziałem jeszcze, czy pójdę na studia, nie myślałem o tym. Kiedy Elliot trafił do więzienia, straciłem zapał do nauki.

– Jaka jest twoja zaleta i wada? – zadał kolejne pytanie.

– Szybko się uczę, natomiast moją wadą jest szczerość – chwilę się zastanowiłem, zanim odpowiedziałem. To było trudne pytanie, musiałem je przemyśleć. Odpowiadałem mu zgodnie z prawdą, jeśli chciałem dostać tę pracę, nie mogłem kłamać. 

– Przyjdź jutro – po zadaniu mi kilku innych pytań, zastanowił się chwilę i odpowiedział.

Zdobyłem pracę, byłem z siebie zadowolony. Mężczyzna wstał i odprowadził mnie do drzwi wyjściowych. Na koniec uścisnął moją dłoń. Całe moje zdenerwowanie ze mnie zeszło. Niepotrzebnie się denerwowałem, Anthony okazał się spoko facetem. Kolejnego dnia mogłem zacząć pracować. Chyba naprawdę brakowało im pracowników, skoro zostałem przyjęty bez problemu. Nazajutrz musiałem się bardzo starać. Na rozmowie z szefem na początku byłem zdenerwowany, potem byłem rozluźniony. Miałem pracę, teraz musiałem postarać się z nauką. Niewiele mi brakowało, by Jeremiah mnie zauważył. Dla niego się zmieniałem. Czy to oznaczało, że oszalałem na punkcie tego mężczyzny? Jedno wiedziałem na pewno, w jakiś sposób zawrócił mi w głowie. Sprawił, że myślałem tylko o nim. Wciąż pamiętałem o tych intymnych sytuacjach. O naszym pocałunku, który chciałem powtórzyć. Nigdy bym nie pomyślał, że będzie tak na mnie działał drugi mężczyzna. Na zajęciach uważnie mu się przyglądałem, patrzyłem na jego zachowanie, na jego ciało również patrzyłem. Znowu chciałem poczuć na sobie jego silne ramiona. Pragnąłem poczuć na sobie dominację mężczyzny. Po prostu chciałem czuć na sobie jego dotyk. Było mi mało, chciałem więcej. Jeden pocałunek mi nie wystarczał. Łatwo robiłem się zazdrosny o mężczyznę. Chciałem, żeby był tylko mój. Jeremiah był przystojny i nie tylko ja tak uważałem. Chyba urzekł mnie swoją urodą, jak i całą swoją osobą. Fizyczność była dla mnie ważna, ale nie najważniejsza.

Następnego dnia po zajęciach poszedłem do pracy. Mój pierwszy dzień. Denerwowałem się. Ze względu na szkołę miałem pracować dorywczo. Na szczęście nie kończyłem zajęć późno. Chwilę po mnie pojawił się Kevin. On pewnie też zaraz po szkole musiał przychodzić do pracy. Zapaliłem przed wejściem do knajpy, a Kevin postanowił dotrzymać mi towarzystwa. Nie skorzystał z oferty papierosowej, ale uprzedził, żebym dbał o swój zapach. W kuchni przez parowanie swąd dymu mógł się nasilić, co źle wpływałoby na salę. Poza tym podchodząc do klientów i pachnąc fajkami, również najlepiej by się to nie prezentowało. Twierdził, że jakiś mocniejszy perfum powinien pomóc, ale mimo to chciałem skorzystać z rady i ograniczyć się do palenia przed i po pracy. W gruncie rzeczy nie byłem aż tak uzależniony od nikotyny. Chłopak pokazał mi, co gdzie się znajduje. Najpierw zaprowadził mnie do kuchni, która była sporych rozmiarów. W środku było kilka kuchenek gazowych, kilka blatów do krojenia. Kątem oka dostrzegłem zmywak, a obok niego stała zmywarka. W kuchni również znajdowały się drzwi do spiżarni, gdzie trzymano produkty, z których gotowano. Na samym końcu pokazał mi szatnię, w pomieszczeniu znajdowały się tylko szafki na ubrania. Każda z nich była podpisana imieniem i nazwiskiem. Szybko odnalazłem swoją, w środku znalazłem strój kelnerski, czyli biała koszula z nazwą knajpy i czarnym fartuchem. Kevina szafka była naprzeciwko mojej.

– Dzięki za oprowadzenie – wyznałem szczerze. – Co mam dziś robić? – dodałem po chwili, nie będąc tego pewnym. 

– Kelnerka – odpowiedział krótko. Chłopak zaczął się przebierać. 

– Ty też będziesz kelnerem? – dopytywałem. Byłem ciekawy czy będę pracować razem z nim. 

– Nie. Ja tutaj zwykle gotuję.

Znowu dziwnie się czułem bez swoich ubrań. Musiałem przyzwyczaić się do stroju kelnera. Kevin poszedł do kuchni, natomiast ja poszedłem na salę, gdzie byli klienci. Chłopak widział moje zdenerwowanie dlatego, zanim się rozdzieliliśmy, poklepał mnie po ramieniu. To było miłe. Chociaż i tak w dalszym ciągu byłem niespokojny. W ręce trzymałem notatnik, by spisywać zamówienia klientów. Podchodziłem do nich z uśmiechem i życzliwością. Jako że byłem tutaj nowy przy kelnerowaniu pomogła mi Anja, niewiele starsza ode mnie dziewczyna. Posiadała czarne włosy, miała je związane. Była wysoka i chuda. Dokładnie mi wyjaśniła, co mam robić.  Zdążyłem zauważyć, że ta knajpa specjalizowała się w tradycyjnej kuchni australijskiej. Najczęściej zamawiano zupę z witchetty grubs, czyli zupa z larw ciem, zupa z groszku i szynki, kalmary z solą i pieprzem. Podawano również dania z owoców morza. Słodką przekąską były ciastka kokosowo - owsiane oraz ciastka lemingtons, czyli biszkoptowe sześciany, pokryte czekoladą i wiórkami kokosowymi. Przychodziło tu wielu ludzi w różnym wieku. Jak na tak małą knajpkę to ruch był tutaj dosyć spory. Bywały momenty, gdzie ledwo nadążałem. 

Zmianę skończyłem o dziewiętnastej. Po tym, jak wszyscy klienci wyszli, pościerałem stoliki i poukładałem krzesełka na blaty, pozamiatałem, i wyścierałem podłogi na mokro. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, myślałem, że to klient, miałem zamiar go wyprosić, dochodziła godzina zamknięcia lokalu. Jednak od razu rozpoznałem dziewczynę, była to siostra Kevina. Najwidoczniej po niego przyszła. Chłopak wyszedł z kuchni.

– Poczekaj chwilę, przebiorę się tylko – powiedział w przerwie między ich namiętnym pocałunkiem.

Nie zwrócili na mnie nawet uwagi, tak jakby całkiem zapomnieli o mnie. Przez chwilę patrzyłem na nich w szoku. Więc jednak naprawdę łączyło ich coś więcej. Nie byli dla siebie zwykłym rodzeństwem. Nie przeszkadzało mi to. Gorzej, gdyby Ivan widział tę scenę.

Poszedłem do szatni, by dać im trochę prywatności. Chłopak za chwilę do mnie dołączył. Kończyłem się przebierać, a ten stał plecami do mnie, natomiast ja byłem zwrócony w jego stronę.

– Ty naprawdę posuwasz własną siostrę? 

Nie wytrzymałem. Musiałem go o to zapytać. Moja ciekawość była większa ode mnie. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Pchnął mnie na szafki. Uderzenie było mocne, syknąłem z bólu.

– Nie mieszaj się do tego, kurwa – warknął.

Na jego twarzy dostrzegłem przerażenie. Zaskoczył mnie tym atakiem. Najwidoczniej temat jego siostry był dla niego drażliwy. Wolał zachować to w tajemnicy przed wszystkimi, ale ja wraz z Ivanem odkryliśmy jego sekret. 

– Spokojnie, stary, nie interesuje mnie co i kogo ruchasz.

Podniosłem ręce w górę, dając mu znak, że nie chcę walczyć. Po części go rozumiałem, sam miałem dziwną relację z Jeremiahem.

– Kochamy się. – Opuścił głowę. – Nawet nie wiesz, jak musiałem walczyć z tym uczuciem – dodał po chwili. Jego uścisk zelżał.

– Spokojnie nikomu nie powiem – zapewniłem go. Potrafiłem dochować tajemnicy. – To co, ruchacie się czy nie? – Wciąż nie odpowiedział mi na to pytanie. 

– Nie odpuścisz mi, co? – Uderzył mnie lekko w ramię, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Już nie był taki spięty jak przed chwilą. – Jak myślisz?

– Widząc scenę sprzed chwili, mam już odpowiedź na to pytanie.

Chłopak wyszedł, ja chwilę po nim. Tak jak mu powiedziałem, nie planowałem zdradzać jego sekretu. Nie byłem aż takim chujem. Po pracy byłem zmęczony, więc wlokłem się do domu i wypaliłem papierosa. W ciągu dnia nie miałem za bardzo czasu ani pomyśleć o tym, ani zapalić. Kiedy dotarłem do sierocińca, było już po dwudziestej, a o dwudziestej pierwszej położyłem się do łóżka.

 

"Znalazłem pracę. Mam nadzieję, że kiedyś mnie odwiedzisz"

 

Wysłałem smsa do Jeremiaha. W drugiej wiadomości wysłałem dokładny adres knajpki, w której pracowałem. Szybko poszedłem spać ze zmęczenia. To był pracowity i intensywny dzień.

Kiedy przyszedłem do szkoły, przywitałem się z Kevinem. Chłopak również zrobił to samo. Natomiast Ivan patrzył niezrozumiałym wzrokiem to na mnie to na czarnoskórego. Z tym że na Kevinie skupiał się bardziej i zabijał go wzrokiem. Ivan wciąż nie zmienił swojego zdania. Nie tolerował go. 

Ostatnio na lekcjach słuchałem uważnie. Dlatego, że chciałem pokazać Jeremiahowi swoją inteligencję. Idealnie wpisywałem się w jego typ, byłem mądry. Wtedy mnie zauważy. Jeszcze powiadomiłem go, że mam pracę. Potrafiłem sobie poradzić. Nawet Ivan zauważył to, że nie siedzę cały czas w telefonie, tylko słucham tego, co ma do powiedzenia nauczyciel. Czasami miałem wrażenie, że domyśla się, dlaczego robię to wszystko. Albo po prostu to ja już głupiałem. Nie chciałem, by dowiedział się o mojej relacji z Jeremiahem. O tych intymnych sytuacjach. Je wolałem zachować tylko dla siebie. 

Byłem w środku lekcji matematyki. Mieliśmy sami rozwiązywać zadania. Robiłem to bez większego problemu, lubiłem ten przedmiot. Sprawiał mi przyjemność. Kątem oka widziałem, jak Ivana męczy się z tymi zadaniami. Jednak jeszcze większym zdziwieniem było to, że nawet Roman miał problem. Był jednym z lepszych uczniów, nauka nie sprawiała mu raczej problemów. 

– Musisz użyć tego wzoru. – Pochyliłem się w stronę Romana, tak było mi lepiej tłumaczyć. Wskazałem długopisem na wzór znajdujący się w książce. – Potem musisz go przekształcić, a następnie musisz skorzystać z tego drugiego. – Chłopak patrzył w moją twarz zaskoczony, ale po chwili słuchał mnie uważnie. 

Musiałem mu pomóc, nie mogłem patrzeć, jak się męczy. Chciałem mu też pokazać, że jestem mądry. 

– Czy ty zawsze byłeś taki mądry? – zapytał Ivan, który również pochylał się w naszą stronę. To musiał być dla niego szok, że nie byłem aż taki głupi. Jego uwaga sprawiła, że zrobiło mi się miło.

– Tak. Po prostu zniżyłem się do twojego poziomu – odpowiedziałem mu. Wciąż miałem twarz skierowaną w stronę Romana, gdy z jego ust usłyszałem ciche parsknięcie. Ivan również je usłyszał.

– A właśnie, dlaczego pomagasz temu chujowi? – zapytał z oburzeniem.

– W porównaniu do ciebie nie jestem aż takim agresorem – odpowiedziałem mu.

Chciał znowu wywołać kłótnię z Romanem, dlatego też kopnąłem go. Syknął i podskoczył na krześle. Moje uderzenie było dla niego ostrzeżeniem. Byłem z siebie dumny, że pokazałem swoje umiejętności. Nawet ucieszyłem się z tego, że Roman miał problem z tym zadaniem. Za to Ivan był słaby z matematyki. Przez cały ten czas nie mówiłem mu, że nie mam problemów z nauką. Zaskoczyłem go. On za to był lepszy ode mnie w sporcie. Może jednak to dobrze, że siedziałem pomiędzy Ivanem a Romanem. W każdej chwili mogłem go powstrzymać.

Zwykle po lekcjach chodziłem do pracy i wracałem wieczorem. W sobotę miałem na trzynastą. Ruch tego dnia był znacznie większy niż w ciągu tygodnia. Ledwo nadążałem. W czwartek i piątek byłem na zmywaku. Tam też musiałem się spieszyć. Nawet z tego pośpiechu rozbiłem kilka talerzy. Przyznałem się do tego Anthonemu. Ku mojemu zdziwieniu nie był zły, przez cały czas denerwowałem się, że za to zostanę wywalony z pracy. Uświadomiłem sobie, że praca w gastronomii bywa naprawdę ciężka. Pozostali pracownicy również mnie zaakceptowali. Panowała między nami rodzinna atmosfera. Każdy wspierał się nawzajem. Z klientami bywało różnie. Dla niektórych musiałem być naprawdę cierpliwy i uważać na to, by nie powiedzieć kilku słów za dużo. Byłem naprawdę szczerą osobą. Już nie byłem taki zdenerwowany, nie przychodziłem do pracy spięty. Przez cały dzień ludzie przychodzili, pracowałem bez chwili przerwy. Cała sala była przepełniona. Obsługiwałem klientów sam. Tylko pierwszego dnia Anja mi pomagała. Byłem jej zmiennikiem. Podobało mi się tutaj. Atmosfera tego miejsca dużo robiła. 

Często spoglądałem na zegarek wiszący na ścianie. Zbliżał się koniec mojej pracy. Do końca zostało pół godziny. Na salę wszedł Jeremiah, wybrał odpowiednie miejsce i usiadł przy stoliku. Nie mogłem w to uwierzyć, że naprawdę to zrobił. Poczułem przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele. Jednak cały czas odczytywał moje smsy. Trochę mu chyba na mnie zależało. Mimo że byłem zmęczony, to na mojej twarzy zagościł uśmiech. Wyglądał idealnie, tak, jak zawsze. Przyszedł tu specjalnie dla mnie. Chciałem pokazać mu się z jak najlepszej strony. Kiedy uznałem, że jest już gotowy, podszedłem do niego.

– Co panu podać? – z przyzwyczajenia powiedziałem swoją regułkę, którą kierowałem do klientów. Aż dziwnie się poczułem, zwracając się do mężczyzny w ten sposób. Tak bardzo oficjalnie. 



~awenaqueen~


Komentarze

Popularne posty