Intertwine Cz.21
–
Hm... – spoglądał na menu. To nie trwało długo. – Może sok pomarańczowy i...
twój wolny wieczór.
Zapisałem
jego zamówienie. Zmarszczyłem brwi, kiedy dotarł do mnie sens jego słów.
Popatrzyłem na mężczyznę. Znowu poczułem, jak przyjemne ciepło rozchodzi się po
moim ciele. Zapraszał mnie na kolejne spotkanie. Czułem szybszy rytm swojego
serca.
–
Wieczór? Mój? W sensie... randka? – Gubiłem się w tym, co mówiłem. Byłem
zaskoczony. Miałem kolejną szansę, by spędzić czas z Jeremiahem.
–
Nie nazwałbym tego randką, ale tak, chcę nagrodzić cię za ciężką pracę. –
Uśmiechał się. – Poczekam na koniec twojej zmiany, więc daj mi tylko sok.
Szybko
przyniosłem dla niego jego zamówienie. Do końca zostało mi już niewiele czasu,
jednak chciałem, by ten przyspieszył. Byłem podekscytowany. Przestałem
przejmować się swoim zmęczeniem. Skoro przyszedł, to oznaczało, że odczytywał
moje smsy. Zrobiło mi się miło. Chociaż przez pracę miałem mniej czasu, by je
wysyłać. Mimo zmęczenia nie mogłem przepuścić spotkania z nim. Każda
najmniejsza okazja do lepszego poznania mężczyzny brzmiała dobrze.
Możliwość
spotkania Jeremiaha dodała mi energii. Przebrałem się. Byłem spragniony,
wyciągnąłem z szafki colę. Wypiłem połowę. Nie chciałem, by mężczyzna zbyt
długo czekał, dlatego też szybko wyszedłem. Przerwałem ciszę panującą w samochodzie.
Wymieniliśmy ze sobą parę zdań, jednak potem się rozgadałem. Rozpocząłem temat
pracy. Opowiadałem mu o tym z wielką pasją i podekscytowaniem w głosie. Mimo że
był skupiony na prowadzeniu samochodu, to słuchał mnie z uwagą. Nie chciałem,
żeby droga przeleciała nam na milczeniu. Miałem tylko nadzieję, że go nie
nudziłem. W zasadzie tylko ja gadałem przez większość drogi. Chciałem się z nim
podzielić wieloma rzeczami. Chciałem, żeby lepiej poznał moją osobę. Nie
mieliśmy zbyt wielu okazji, by ze sobą pobyć. To, że przebywał ze mną, mogło
świadczyć, że nie byłem dla niego upierdliwy.
Zaciekawił
mnie tym, co sobie zaplanował. Chciał uczcić mój sukces znalezienia pracy.
Jednak, kiedy go zapytałem, co chce robić, uniknął odpowiedzi na to pytanie.
Najwidoczniej chciał mnie zaskoczyć. Byłem podekscytowany. Musiałem na to
cierpliwie czekać. Czy to znaczyło, że nie byłem dla niego obojętny? Nie
mieliśmy typowej relacji uczeń-nauczyciel. On mi się podobał, do tego zdarzyły
nam się intymne sytuacje. Czy stawałem się dla niego kimś ważnym? Mógł
zaprzeczać, jednak dla mnie to wszystko wyglądało jak randka. Nie chciał mi
powiedzieć, co takiego zaplanował.
Zaparkował
samochód w znajomym miejscu. Musiał oddać książki do biblioteki, które
wcześniej wypożyczył. Czytanie nie było dla mnie, szybko się nudziłem.
Wysiedliśmy z auta, wziął lektury. Szedłem za mężczyzną, jednak nie spuszczałem
z niego wzroku. Wolałem pójść z nim, wykorzystywałem każdą wolną chwilę, by być
blisko Jeremiaha. To było nasze drugie wyjście, tym razem nie mogłem tego
zjebać tak jak ostatnio. Nasze spotkania za każdym razem kończyły się połączone
z fizycznością. Dlatego tym razem chciałem, żeby było normalnie. W bibliotece
znowu zastałem tę samą kobietę, co ostatnio. Widziałem jak przez cały ten czas posyłała
uśmiechy do Jeremiaha. Wiedziałem, co to znaczyło, wpadł jej w oko. Jego wygląd
działał na wszystkich, nawet na mnie. Łatwo robiłem się o niego zazdrosny. Tak
samo było i w tym przypadku. Kiedy kobieta poszła odłożyć książki, zagadałem
mężczyznę.
–
Do kina też idziemy? – zapytałem z nadzieją w głosie.
–
Chciałbyś, co?
–
Lubię filmy, więc tak – odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą. O nich mógłbym
gadać godzinami, obejrzałem ich naprawdę dużo.
–
Tylko na film chciałbyś tam pójść? – dopytywał. Wiedziałem, dlaczego to robi.
Ostatnio, kiedy z nim byłem, musiał mi pomóc z moim problemem.
–
Wiem, jak to wygląda, ale mi nie zależy na seksie. Jestem zainteresowany całym
tobą, chcę cię lepiej poznać. – Wolałem to sprostować, chociaż każde nasze
spotkanie kończyło się na fizyczności. Naprawdę chciałem mu pokazać, że o tym
nie myślę. Chciałem się do niego zbliżyć, seks schodził na dalszy plan.
Mężczyzna
miał już coś powiedzieć, ale przerwała mu kobieta. Po załatwieniu spraw w
bibliotece, Jeremiah jednak zgodził się pójść do kina. Tym razem to ja
kupowałem popcorn, a on bilety. Jakie było moje wielkie zdziwienie, kiedy
wybrał film animowany. Tego się nie spodziewałem. Zazwyczaj nie oglądałem tego
typu rzeczy. Jednak musiałem przyznać, że to był dobry wybór, a na pewno lepszy
niż ostatni film. Po seansie wymieniliśmy się naszymi odczuciami. Na szczęście
tym razem nie miałem żadnych problemów i poszliśmy do samochodu. Zrobiło mi się
smutno, że po seansie będziemy musieli się rozstać, jednak mężczyzna miał inne
plany. Chciałem to wiedzieć, jednak mi nie odpowiedział.
Zaparkowaliśmy
na polanie. To było odludzie. Wysiadłem z samochodu i stanąłem za nim. Miejsce
na mnie wywarło ogromne wrażenie. Z oddali dostrzegłem panoramę oddalonego
miasta. Przyjechał tutaj ze mną, uśmiechnąłem się sam do siebie. Zapomniałem o
całym moim zmęczeniu, liczyło się to, że mogłem tutaj być z Jeremiahem. W tej
chwili najważniejszy był tylko on. Miałem w dupie konsekwencje związane z nie
pojawieniem się w sierocińcu. To jedna z niewielu okazji, kiedy mogłem z nim
pobyć sam na sam, nie mogłem tego zmarnować. Teraz śmiało mogłem stwierdzić, że
to randka. Zabrał mnie w to miejsce, a mógł od razu odwieźć do domu, ale tego
nie zrobił. Tak samo, jak w knajpce przez moje ciało rozeszło się przyjemne
ciepło. Towarzystwo mężczyzny sprawiało, że byłem szczęśliwy. Chciałbym z nim
spędzać każdą chwilę. Przez ostatni czas naprawdę dużo myślałem o Jeremiahu. Z
moich myśli wybił mnie szeleszczący dźwięk. Odwróciłem się w tamtą stronę. To
tylko Jeremiah otwierający jedzenie. Przysiadłem się do niego. Kiedy zapytałem
go, czy to randka, zaprzeczył. Ja twierdziłem inaczej, bez powodu by mnie tutaj
nie zabierał. Dostrzegłem leżącą butelkę, przyjrzałem się jej uważnie. To była
wódka. Miło z jego strony, że ją kupił, lubiłem ją pić. Miałem nadzieję, że do
mnie dołączy, dlatego go o to zapytałem. Początkowo zaprzeczał, próbowałem go
do tego nakłonić, picie samemu było bez sensu. Poszedłem po colę, wymieszałem
ją z wódką. Picie samego alkoholu, by mi nie przeszkadzało, jednak chciałem
zmniejszyć jej ostrość. Napiłem się pierwszy i podałem butelkę mężczyźnie. Upił
dość spory łyk. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, dlaczego tak niechętnie
podchodzi do alkoholu, on po prostu miał słabą głowę. Wystarczył mu tylko jeden
spory łyk. Nie mogłem się upić, dlatego przerwałem. W jakiś sposób czułem
działanie alkoholu, moja temperatura wzrosła. Mężczyzna często się śmiał bez
konkretnego powodu, po prostu śmieszyło go wszystko. Spojrzałem w dół na jego
dłonie, wciąż w nich trzymał końcówkę rogala. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale
pochyliłem się i jednym gryzem pochłonąłem wszystko. Mężczyzna spojrzał w moją
stronę z udawaną złością. Zrobił coś, czego się nie spodziewałem, pocałował
mnie.
W
pierwszej chwili zamarłem. Byłem w szoku. Zwykle to ja go prowokowałem i
doprowadzałem do sytuacji tego typu. Tym razem było inaczej Jeremiah sam z
siebie mnie pocałował, chociaż pewnie swoją rolę odegrał tutaj alkohol. Znowu
mogłem poczuć jego usta. Od ostatniego pocałunku cały czas myślałem, by to
powtórzyć. Moje odrętwienie odeszło, stęskniony za pieszczotą przywarłem do
niego bardziej. Trudno było mi uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Całowałem
go zachłannie, używając języka, mężczyzna nie pozostawał mi bierny. Cały czas
przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Reagowałem na niego zbyt
intensywnie. Dopiero teraz czułem, jak serce chce mi wyskoczyć z klatki
piersiowej. Chciałem poczuć go bardziej, usiadłem mu na nogach. Pragnąłem jego
bliskości. Wiele razy o tym myślałem. Oderwałem się od niego na chwilę, by
zaczerpnąć trochę powietrza. Mężczyzna jednak nie dał mi czasu na wytchnienie.
Znowu przywarł do mnie ustami.
Pocałunkami
zszedłem na jego szyję. Zasysałem się na jego skórze w kilku miejscach, robiąc
malinki. Chciałem zaznaczyć, że należy do mnie. Kiedy je wykonywałem, z jego
ust wydobyło się ciche westchnienie. Wciąż było mi mało, miałem wolne ręce,
dlatego włożyłem mu je pod koszulkę. Opuszkami palców wyczułem jego umięśniony
brzuch. Mężczyzna nie protestował, przełknąłem ślinę. Przesuwałem dłonią w górę
i w dół. Poczułem, jak jego skóra jest gorąca. Byłem tym zaskoczony, budowa
ciała mężczyzny nie wskazywała na umięśnienie. Wciąż zajmowałem się jego szyją,
jednak zadrżałem, kiedy położył ręce na moich biodrach. Palce mężczyzny muskały
moją skórę, zataczał nimi koła. Zrobiło się intymnie. Westchnąłem w zagłębienie
jego szyi. Tam, gdzie mnie dotykał, czułem przyjemne mrowienie. Moje ciało było
rozpalone. Wiedziałem, że ten dotyk mi nie wystarczy. Teraz to zmierzało tylko
do jednego, do seksu. Nie chciałem tego przerywać, kiedy miałem go tak blisko,
tylko dla siebie. Pocałunkami chciałem zejść niżej, jedynie koszulka mi
przeszkadzała. Szybko ją z niego zdjąłem. Teraz mogłem dokładniej i w całości
obejrzeć jego klatkę piersiową. Przyglądałem się jej przez chwilę z podziwem i
pożądaniem. Pożerałem go wzrokiem. Spojrzałem na jego krocze, był podniecony.
–
Stanął ci – stwierdziłem głupio. Sam byłem już od dawna podniecony, jednak
ignorowałem to. Teraz liczył się Jeremiah.
–
Nie jestem impotentem, wiesz? – mężczyzna się zaśmiał.
–
Nie... – odpowiedziałem szybko. To wszystko przez zdenerwowanie. – Znaczy tak –
sprostowałem.
–
Jesteś słodki. – Nie przestawał się śmiać. Nie spodziewałem się po nim takiej
odpowiedzi. Czułem, jak moja twarz robi się czerwona.
Jednak
jego słowa zachęciły mnie do dalszego działania. Robiłem mu malinki, schodząc
coraz niżej. Również przygryzałem jego skórę, zostawiając na niej ślady po
zębach. Podobało mi się to. Czy to był mój nowy fetysz? W tej chwili nie
myślałem, czy z tym przesadzam. Najprawdopodobniej czerwone ślady na szyi będą
najbardziej widoczne, ponieważ tam najdłużej zasysałem się na jego
skórze.
Kiedy
odpinałem spodnie mężczyzny, moje ręce drżały z nerwów. Byłem świadomy tego, co
robiłem i wiedziałem, co za chwilę nastąpi. Chciałem tego. Zsunąłem do jego
kolan spodnie wraz z bokserkami. W moich ruchach wyczuwalne było zdenerwowanie.
Wiedziałem, że to zaszło już za daleko, by przerwać. Mężczyzna nie protestował,
wyglądał na chętnego tak samo, jak ja. Pochyliłem się nad jego członkiem.
–
Nigdy nikomu jeszcze nie obciągałem. – Mój głos drżał, patrzyłem się na
mężczyznę. Chciałem, żeby wiedział, że nie miałem w tym doświadczenia. Jeremiah
tylko się zaśmiał.
Po
chwilowym zawahaniu się wziąłem go do ust. Wsunąłem go zbyt głęboko i zbyt
szybko, miałem odruch wymiotny. Szybko się wycofałem. Mężczyzna nie wykonywał
żadnych gwałtownych ruchów. Nie mogłem się tak łatwo poddać po nieudanej
próbie. Jeremiah był moim pierwszym, któremu obciągałem, chciałem to zrobić jak
najlepiej. Podjąłem się kolejnej próby. Zrobiłem to tym razem wolniej. W głowie
odtworzyłem sobie, jak to robiły moje poprzednie dziewczyny. Od razu wiedziałem,
by nie używać zębów. Poruszałem powoli głową w górę i w dół. Tym razem szło mi
to lepiej. Poczułem jak palce Jeremiaha wsunęły się w moje włosy, słyszałem,
jak jego oddech zrobił się płytki. Mimo mojego niedoświadczenia sprawiałem mu
przyjemność. Kątem oka na niego spojrzałem, odchylał głowę do tyłu. Ten widok
jeszcze bardziej mnie zmotywował. Przyspieszyłem swoje ruchy. Wiedziałem, że
jego orgazm jest już blisko, świadczyły o tym głośne posapywania Jeremiaha.
Docisnął moją głowę bardziej, jego ciało drżało, doszedł. Połknąłem wszystko.
Poczułem lekko słonawy smak spermy. Nie czułem obrzydzenia po tym, co zrobiłem.
To pewnie przez to, że tą osobą był Jeremiah. Po tym, kiedy spotkałem się z tym
barmanem, miałem pewność, że jestem w stanie robić to tylko z moim
nauczycielem. Inni faceci mnie nie kręcili, wyjątkiem był Jeremiah.
Usiadłem.
Po tym, jak mu obciągnąłem, od razu wpił się w moje usta. Zgaduję, że na pewno
czuł smak swojej spermy. Pewnie dostrzegł również u mnie podniecenie. Jego ręka
pospiesznie powędrowała do moich spodni. W przerwie między pocałunkami zdjąłem
koszulkę, nie chciałem jej ubrudzić. Jeremiah mocno i pewnie złapał za mojego
penisa. Wciąż się od siebie nie odrywaliśmy. Nie wiedziałem, na czym skupić się
bardziej, na pocałunku czy na tym, że używa ręki, by zrobić mi dobrze. Był
pewny swoich ruchów. No tak, przecież obaj byliśmy facetami. Wiedział, co robić
on pewnie też sobie walił, trudno byłoby mi w to uwierzyć, gdyby tego nie
robił. Z moich ust wydobyło się głośne westchnienie, było mi tak dobrze. W
rzeczywistości odczuwałem to o wiele intensywniej niż w fantazjach. Moje
najskrytsze pragnienia się spełniały. W dalszym ciągu nie mogłem uwierzyć, że
to dzieje się naprawdę. Ostatnim razem zwaliłem na jego oczach, tym razem było inaczej,
pomagał mi w tym. Jego ruchy z każdą chwilą stawały się szybsze, nie
powstrzymywałem swoich głośnych sapnięć. Kiedy dochodziłem, z moich ust
wydobyło się niekontrolowane jęknięcie. Spermą pobrudziłem swój brzuch. Szybko
oddychałem, miałem pół przymknięte powieki, obraz wokół był rozmazany, a
policzki czerwone.
–
Będziemy to robić? – Popatrzyłem na mężczyznę. Chciałem tego. Czekałem na
odpowiedź Jeremiaha.
–
A czemu nie? – Zaśmiał się głupio.
Tak
właśnie myślałem, że tak odpowie. Był zbyt chętny, by odmówić. Niby miałem
wiedzę teoretyczną od Justina, to jednak poczułem, jak się denerwuję.
–
Masz gumki? – dopytałem. Sam ich nie miałem, nie byłem przygotowany na taką
sytuację. Mogłem jednak nosić przy sobie prezerwatywy, które dał mi
Justin.
–
Nie planowałem skoku w bok, więc ich nie noszę. – Dziwnie się zaśmiał. – Nie
noszę wcale. Noszenie ich bez powodu jest dziwne.
–
Kurwa – zakląłem. Więc mieliśmy problem. Oboje nie byliśmy przygotowani na taką
sytuację.
Zachowanie
mężczyzny różniło się od tego, kiedy był trzeźwy. Kompletnie inna osoba. To
było zabawne widzieć go w takim stanie. Po raz kolejny mogłem odkryć coś
nowego. Mężczyzna naprawdę miał słabą głowę, teraz mogłem z nim zrobić
wszystko, co chciałem. Cały czas się śmiał.
–
Oj, Ethan, przecież nie jestem chory, chyba. Na co komu gumki? – Był aż nadto
nieostrożny, co nie leżało w jego naturze.
–
Ja też dawno nie ruchałem – przyznałem szczerze. Po prostu tak wyszło, że od
dawna nie miałem dziewczyny. Tym razem było inaczej, Jeremiah był facetem.
–
No pokaż, czego się nauczyłeś, kundlu – powiedział wyzywająco.
–
Jak chcesz, żebym cię brał? – zapytałem, kompletnie nie wiedziałem, od czego
zacząć.
Jeremiah
był moim pierwszym facetem, z którym miałem uprawiać seks. Na domiar złego,
zamiast mi odpowiedzieć, ten zaczął się głośno śmiać. Ta wersja chłopaka była
bardzo inna od tej, do której przywykłem.
–
To się dużo dowiedziałem – mruknąłem w odpowiedzi.
Byłem
zdezorientowany, gdy przyciągnął mnie do pocałunku, bardziej zachłannego.
Lubiłem go całować. Wsunąłem dłonie we włosy mężczyzny. Były miękkie w dotyku.
Co jakiś czas mocniej zaciskałem na nich palce lub je ciągnąłem. Z ust
mężczyzny wydobyło się mruknięcie. Kiedy w klasie zrobiłem to samo, wydał z
siebie ten sam dźwięk. Czy to znaczyło, że to mu się podobało? Byłem z siebie
zadowolony. Przez cały ten czas praktycznie się śmiał. Dotykanie włosów
sprawiało mu przyjemność. To była kolejna rzecz, którą tego dnia odkryłem.
Poznawałem go coraz bardziej.
Osunęliśmy
się, zawisłem nad Jeremiahem. Mężczyzna ściągnął z siebie spodnie. Leżał pode
mną całkiem nagi. Miał przymknięte oczy i zgięte nogi w kolanach. Czekał na
kolejny mój ruch. Przez chwilę miałem kompletną pustkę w głowie, nie
wiedziałem, co dalej robić. Żaden z nas nie miał lubrykantu. Przypomniałem
sobie wtedy słowa Justina. W tej chwili ucieszyłem się, że jednak wypytałem go
o temat gejowskiego seksu. Miałem tylko wiedzę teoretyczną, nie praktyczną.
Palcami starłem z brzucha swoją spermę. Miała służyć jako nawilżenie, nie
mieliśmy lubrykantu, więc miałem użyć czegoś innego. Naparłem palcem na jego
wejście, jednak nie włożyłem go, bo przypomniałem sobie o ważnej rzeczy.
–
Justin mówił, że spuszczanie się wewnątrz jest niebezpieczne... Czy nawilżenie
spermą to dobry pomysł? – zapytałem niepewnie.
–
Czy możesz przestać się wahać i po prostu to zrobić? – W jego głosie wyczułem
zniecierpliwienie.
Wsunąłem
pierwszy palec do końca, poczułem, jak się na nim zaciska. Uważnie przyglądałem
się jego twarzy. Szukałem na niej jakiejkolwiek reakcji, mężczyzna jedynie
zagryzł wargę. Musiałem go cierpliwie rozciągać, chociaż już chciałbym w niego
wejść swoim penisem. Bezpieczeństwo Jeremiaha było dla mnie najważniejsze.
Justin wspominał, że bez lubrykantu rozciąganie dłużej schodzi. Robiłem to
powoli i ostrożnie. Sam fakt, że miałem pod sobą Jeremiaha był niesamowity.
Obserwowałem go uważnie. Kiedy uznałem, że jest wystarczająco rozluźniony,
dodałem drugi palec. Jego ciało się spięło, dlatego też przez chwilę nimi nie
ruszałem. Może i podchodziłem do tego zbyt ostrożnie, ale miałem to wszystko w
dupie. Pocierałem ścianki odbytu. Chciałem jak najszybciej już w niego wejść.
Byłem niecierpliwy, dołożyłem kolejny palec i szybko nimi poruszałem. Przy
trzecim palcu Jeremiah znowu przygryzł wargę, do tego zgiął dłoń w pięść.
Kiedy
uznałem, że jest gotowy, wyjąłem z niego palce. Tak długo na to czekałem.
Podciągnąłem nogi Jeremiaha na swoje ramiona, by mieć lepszy dostęp. Chciałem
zrobić to z nim od przodu. Zawahałem się na moment.
–
Na pewno chcesz to zrobić? – po raz kolejny zadałem mu pytanie. Chciałem mieć
pewność, że nie wycofa. Mógł jeszcze odmówić.
–
Po prostu go, kurwa, włóż. – Był rozdrażniony tą moją niepewnością.
Nie
mogłem dłużej czekać. Naparłem swoim członkiem na jego wejście i jednym szybkim
ruchem w niego wszedłem. Od razu poczułem, jak się na mnie zaciska.
–
Ja pierdole, Ethan – warknął.
Czy
zrobiłem to zbyt szybko? Na to wyglądało. Myślałem, że jest wystarczająco
dobrze rozciągnięty. Nie poruszałem się, dałem mu czas na przyzwyczajenie.
Pocałowałem go, może w jakiś sposób oderwałbym jego uwagę od bólu. Chciałem
zaczerpnąć trochę powietrza, przyłożyłem swoje czoło do jego i wpatrywałem się
w mężczyznę.
–
Masz niebieskie oczy. – Zauważyłem. Dopiero teraz zwróciłem na to uwagę.
–
Ale sobie wybrałeś moment na podziwianie moich pięknych oczu. – Zaśmiał się.
Zdałem sobie sprawę z głupoty moich słów. Zawsze potrafiłem coś powiedzieć w
najmniej odpowiednim momencie. Również parsknąłem śmiechem.
Seks
z facetem potrzebował więcej przygotowań niż z kobietami. W moich fantazjach
zawsze to wyglądało tak, że Jeremiah mnie brał. Nigdy nie myślałem, że to
będzie na odwrót. Poruszył biodrami, będąc gotowym. Nie myślałem, że
kiedykolwiek dojdzie do seksu między nami. Inaczej też wyobrażałem sobie nasz
pierwszy raz. Na pewno nie w samochodzie do tego to było totalnie
niespodziewane.
Początkowo
wchodziłem w niego powoli. Nasza pozycja pozwalała na głębokie pchnięcia. Moje
serce przez cały czas biło jak oszalałe. Mogłem to robić z osobą, na której mi
zależało. Było mi gorąco. Miałem idealny widok na twarz Jeremiah to dodatkowo
mnie podniecało. Przymknął oczy, słyszałem jego płytki oddech. Jemu również to
się podobało. Nie sądziłem, że seks z facetem może być taki przyjemny. Z moich
ust również wydobyły się sapnięcia. Położyłem dłonie na biodrach mężczyzny, co
sprawiło, że przyspieszyłem swoje ruchy. Nie był bierny, bo również nimi
poruszał. W ostatniej chwili wyszedłem z Jeremiaha, wytrysnąłem na jego brzuch.
Nie mieliśmy ze sobą gumek. W głowie miałem słowa Justina, by nie dochodzić
wewnątrz. Bezpieczeństwo Jeremiaha było dla mnie najważniejsze. Moje oba
orgazmy były intensywne. Pochyliłem się nad nim i pocałowałem. Oderwałem się od
niego, kiedy zabrakło mi już powietrza. Zapragnąłem bliskości. Położyłem się
obok niego, praktycznie przylegałem do ciała mężczyzny. Byłem już tak samo
zmęczony, jak i Jeremiah, że zrezygnowaliśmy z zakładania ubrań. Szybko
zasnęliśmy.
Rano
obudziło mnie słońce za bardzo oświetlające moją twarz. Otworzyłem powoli oczy,
obok siebie poczułem drugie ciało. Leżałem na boku, natomiast mężczyzna
na plecach, jedna z moich dłoni spoczywała na brzuchu Jeremiaha. Podniosłem
się, podpierając łokciem. Wzrokiem wędrowałem po ciele nauczyciela. W tym
momencie zdałem sobie sprawę, jak bardzo widoczne są malinki, które mu
zrobiłem. Miał je od szyi do linii pępka. Dostrzegłem na jego klatce piersiowej
ślady po zębach. Teraz widziałem, że na pewno przesadziłem z ilością. Nie
powstrzymało mnie to przed pochyleniem się nad szyją Jeremiaha i składaniem na
niej drobnych pocałunków. Sprawiało mi to dziwną przyjemność. Podobało mi się
całowanie szyi Jeremiaha.
–
Ethan... – mruknął sennie. Spojrzałem na niego. Przecierał zaspane oczy
ręką.
Wyglądał
uroczo. Jednak po chwili szybko wstał i się ubrał. Nie bardzo rozumiałem jego
pośpiech. Patrzyłem na niego.
–
Ubieraj się, musimy szybko wracać – powiedział wyraźnie spanikowany. W dłoni
trzymał telefon, który był rozładowany.
Zrobiłem
to, o co mnie poprosił. Odszukałem swoje ubrania porozrzucane w samochodzie. Odjechaliśmy
szybko, w międzyczasie Jeremiah podpiął swój telefon do ładowania. Kilkakrotnie
próbował się do kogoś dodzwonić, jednak bezskutecznie. Z jego ust wydobyło się
przekleństwo. W trakcie jazdy oboje milczeliśmy. Mężczyzna jechał szybko,
momentami zbyt szybko. Ciężko było mi ocenić, co myślał o tym, co zrobiliśmy.
Poczułem wyrzuty sumienia, wczorajszego dnia wykorzystałem sytuację. A jeszcze
kilka godzin temu powiedziałem mu, że nie zależy mi na seksie z nim. Naprawdę
tego nie planowałem. Ciężko było mi się powstrzymać, Jeremiah za bardzo na mnie
działał. Teraz w jego oczach wyglądałem na takiego, któremu zależało na
zaliczeniu. Nie wiedziałem jak naprawić swój błąd. Chciałem się do niego
zbliżać krok po kroku, seks miał schodzić na dalszy plan. Przez całą drogę nie
patrzyłem na Jeremiaha, czułem się głupio.
Mężczyzna
zaparkował samochód pod swoim domem. Nie miał czasu, by podwieźć mnie pod
sierociniec. Chociaż dzięki temu poznałem jego adres zamieszkania. Nie za
bardzo wiedziałem, z czego wynikał jego pośpiech, jednak wolałem nie dopytywać.
Poszedłem na przystanek bez słowa pożegnania, mężczyzna zdążył już wejść do
domu. Miasto było zakorkowane, przez co dotarcie do sierocińca zajęło znacznie
więcej czasu. Miałem tylko nadzieję, że nikt nie zauważył mojej nieobecności.
Mój wyjazd z miasta był uzasadniony. Do tego to Jeremiah z własnej inicjatywy
mnie zaprosił. Tym bardziej nie mogłem z niego zrezygnować.
Wszedłem
bez problemu do domu dziecka. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, nikt nie
zauważył mojego zniknięcia. Poszedłem więc do pokoju. Miałem nadzieję, że
wykąpię się po wczorajszej nocy. Czułem się niekomfortowo, wciąż miałem na
swoim ciele swoją spermę. Wczoraj byłem tak zmęczony, że zapomniałem o starciu
jej. W środku siedziała dyrektorka, wyraźnie poddenerwowana. Moi koledzy z
pokoju popatrzyli na mnie zdezorientowani.
–
Ethan, chodź ze mną – powiedziała poważnym tonem. Uśmiech zszedł mi z twarzy.
Wiedziałem, co mnie czeka.
Znowu
znalazłem się w tym samym gabinecie. Tak samo, jak ostatnio kazała mi
usiąść.
–
Ostrzegałam cię. Całą noc na ciebie czekałam. Gdzie się szlajasz, gnojku? –
mówiła przez zaciśnięte zęby, była zła. Wyciągnęła z teczki jakieś papiery.
Przemilczałem jej pytanie. – Przykro mi, ale muszę cię wyrzucić. Miałeś
ostatnią szansę, by zmienić swoje zachowanie.
Moja
twarz nie wyrażała żadnych emocji. Kobieta podała mi papiery, miałem je
wypełnić w kilku miejscach, tak też zrobiłem. Zdawałem sobie sprawę już
wcześniej z konsekwencji, że jeśli się nie będę pojawiać w domu dziecka na
czas, to mnie wyrzuci. Wybrałem spędzenie nocy z Jeremiahem. Czy tego
żałowałem? Nie. W głębi chyba nawet cieszyłem się, że zostałem wyrzucony z tego
miejsca. Byłem wolny od Bradleya. Nie byłem związany z tym miejscem.
Wiedziałem, że Ivan pozwoli mi ze sobą zamieszkać, a przynajmniej przez jakiś
czas. Poszedłem do pokoju. Spakowałem pospiesznie najpotrzebniejsze ubrania do
plecaka.
Wychodząc
z sierocińca, wpadłem na Bradleya. Zamarłem. Nie spodziewałem się go tutaj.
Poczułem, jak położył swoją rękę na moim ramieniu. Zadrżałem ze strachu, nie
wiedziałem, co chce zrobić. Uśmiechał się przy tym przebiegle. Pociągnął mnie,
wzmocnił uścisk, nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja szedłem obok niego. Byłem
nieuważny, całkiem zapomniałem o Bradleyu. Przez kilka tygodni nie pokazywał mi
się na oczy. Czy właśnie tak chciał uśpić moją czujność? Mężczyzna dobrze
wiedział, że w weekendy rano jeszcze przebywam na terenie sierocińca. On coś
zaplanował! Bez przerwy się uśmiechał. Próbowałem się wyrwać, jednak mężczyzna
był silniejszy. Szybko odpuściłem, wiedziałem, że z nim nie wygram. Przez całą
drogę milczał. Zaprowadził mnie na tył sierocińca. Dostrzegłem przed sobą
innego mężczyznę, ale nie rozpoznawałem go. Jego budowa ciała była podobna do
Bradleya, czyli umięśniony. Zgadywałem, że to jego znajomy. Zaczynałem się bać.
Oprócz naszej trójki w pobliżu nie było nikogo, nikt by mi nie pomógł. Miałem
poważne kłopoty. Na początku przez jakiś czas byłem ostrożny. Mężczyzna tylko
czekał na odpowiedni moment. Już miałem nawet nadzieję, że mi odpuścił. Kiedy
znalazłem się dostatecznie blisko Bradley, przekazał mnie w ręce nieznajomego,
który przytrzymywał mnie pod pachami. Przy okazji mój plecak upadł. Jemu
również próbowałem się wyrwać. Bradley zadał mi pierwszy cios w twarz. Nie spodziewałem
się tego uderzenia. Byłem zajęty próbą ucieczki od drugiego mężczyzny. Tamten
drugi miał mnie po prostu trzymać. Opiekun sierocińca bał się, że sam sobie ze
mną nie poradzi.
–
Gnojku myślałeś, że ci tak łatwo odpuszczę taką zniewagę? – mówił przez
zaciśnięte zęby. Złapał palcami za moje policzki.
W
odpowiedzi splunąłem mu na twarz. Wkurwiłem go swoim zachowaniem. Zadał mi
kolejne uderzenie, tym razem w brzuch. Zgiąłem się z bólu. Mężczyzna stojący za
mną miał silny uścisk. Nie miałem jak się obronić. Ciosy Bradleya były mocne.
Próbowałem go kopnąć, ten w odpowiedzi uderzył mnie pięścią w policzek.
Splunąłem krwią, poczułem jej metaliczny smak. Czułem, jak to miejsce
pulsowało, wiedziałem, że zrobi się tam widoczny siniak. W pewnym momencie poczułem,
jak uścisk mężczyzny zelżał, udało mi się wyrwać. Próbowałem uciekać, jednak
Bradley był szybszy. Powalił mnie na ziemię, siadając na moich biodrach. Jego
pięści uderzały w moją twarz. Odpuścił, kiedy się zmęczył, słyszałem jak sapie.
Czułem cieknącą krew z nosa. Złapał mnie za włosy i podciągnął do góry,
jęknąłem z bólu. Powoli wstawałem. Zaprowadził mnie do składzika. Właśnie
dostrzegłem, że drzwi od niego były otwarte. Przez cały czas się uśmiechał,
jakby to wszystko sprawiało mu chorą satysfakcję.
–
Błagam tylko nie tam... – powiedziałem błagalnie, wręcz mój głos brzmiał
płaczliwie. Mój oddech przyspieszył.
Znowu
zacząłem się szarpać, moje ruchy były pełne desperacji, byle tylko nie siedzieć
wewnątrz składzika. Wepchnął mnie do środka. Szybko zamknął za sobą drzwi na
klucz. Pomieszczenie było ciasne i małe. Bradley dawniej mnie tutaj zamykał.
Usiadłem, chowając głowę w kolanach. Czułem, jak mój oddech przyspiesza,
zrobiło mi się gorąco. Serce przyspieszyło, natomiast ręce drżały
niekontrolowanie. Bradley dobrze wiedział jak wykorzystać moje słabości.
Właśnie przez niego nabawiłem się klaustrofobii. Nie zważałem teraz uwagi na
ból, jaki mi zadał, za bardzo byłem przerażony. Wsunąłem palce we włosy, które
dosyć mocno ciągnąłem. Nie leczyłem swojego schorzenia, nie miałem na to
pieniędzy. Unikałem ciasnych pomieszczeń. Dlatego za każdym razem w łazience u
Ivana czułem się niekomfortowo. W dzieciństwie nie miałem żadnych objawów
klaustrofobii, to wszystko przez Bradleya. Teraz żałowałem, że wsadziłem telefon
do plecaka, wtedy mógłbym zadzwonić do kogoś po pomoc. Zazwyczaj komórkę
trzymałem w kieszeniach spodni. Starałem się uspokoić, myśleć o czymś miłym,
jednak to nie pomagało.
Nie
wiem, ile tam siedziałem, ale wystarczająco długo. Mogłem winić jedynie tylko
siebie za to, że zapomniałem, do czego może być zdolny Bradley. Usłyszałem
dźwięk otwieranych drzwi, od razu wybiegłem, prawie się potykając o własne
nogi. Na szczęście plecak został nietknięty, podniosłem go i zawiesiłem na
ramionach. Chciałem jak najszybciej uciec z tego miejsca. Już nic mnie tam nie
trzymało. Biegłem aż do przystanku autobusowego. Wciąż drżałem. Wiedziałem,
gdzie znajdę wsparcie, teraz go najbardziej potrzebowałem. Udałem się do domu
Ivana, był jedyną osobą, która zawsze kręciła się wokół mnie. Zdałem sobie
sprawę, że byłem do niego przywiązany. Wszedłem cicho do mieszkania. Poszedłem
w stronę jego pokoju. Jednak stanąłem w miejscu, kiedy dostrzegłem chłopaka bez
koszulki, a na jego nogach siedziała Anika również półnaga. Całowali się. Byli
tak zajęci sobą, że mnie nie dostrzegli. Bezszelestnie się wycofałem. Nie
chciałem im przeszkadzać. Poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Zostałem sam ze
swoimi problemami. Kiedy najbardziej potrzebowałem Ivana, nie miałem w nim
wsparcia. Kiedy byłem nowy w szkole, chłopak do mnie zagadał. Na początku
uważałem go za upierdliwego. Kiedy tak zdążyłem się do niego przywiązać? Zawsze
był przy mnie. Czy tak właśnie wyglądała przyjaźń?
Straciłem
wszystko. Nie miałem rodziców, Elliot siedział w więzieniu, do tego jeszcze
straciłem dach nad głową. Czułem, jak do moich oczu napływają łzy, to wszystko
mnie przerosło. Było już późno, plątałem się bez celu po mieście. W
międzyczasie zdążyłem wypalić kilka papierosów, jeden po drugim. Czułem się
również brudny, od wczorajszego dnia nie miałem kontaktu z wodą. Przestałem
płakać. W pewnym momencie na chwilę przystanąłem, wiedziałem, że nie powinienem
tego robić. Zadzwoniłem do Jeremiaha.
–
Proszę, pomóż mi. Nie wiem, co robić... – Do moich oczu znowu napłynęły łzy.
Czułem, jak głos mi drży ze zdenerwowania.
Komentarze
Prześlij komentarz