Intertwine Cz.26
Mężczyzna
w końcu uniknął odpowiedzi na moje pytanie, to nie zmieniało faktu, że ta
rozmowa mnie bawiła. To niesamowite, Jeremiah w końcu był moim chłopakiem,
naprawiłem swój błąd. Zaskoczyło mnie tylko jedno, warunki naszego związku.
Byłem ich ciekawy, wydawało mi się, że nie będzie żadnych konkretnych zasad.
Zamierzałem jednak ich przestrzegać, zależało mi na Jeremiahu i naszej relacji.
Nie byłem aż takim chujem. Mężczyzna w końcu mnie uciszył i poszedł spać,
widziałem wcześniej zmęczenie na jego twarzy. Odpuściłem mu i sam również
zamknąłem oczy. Noc minęła spokojnie, znowu obudziłem się sam w pokoju, przetarłem
zaspane oczy i wstałem. Zszedłem do kuchni, po wczorajszej rozmowie z
Jeremiahem moja niepewność odeszła, taka krótka wymiana zdań, a jak wiele dała.
Podszedłem do mężczyzny, chciałem poznać jego warunki. Zamiast dać mi
odpowiedź, mężczyzna mnie pocałował z jego własnej inicjatywy, całowaliśmy się
powoli bez pośpiechu. Być przywitanym z samego rana przez swojego ukochanego
jest niesamowite, od razu miałem lepszy humor. Usiadłem do stołu, gdzie czekało
na mnie śniadanie, nie byłem skrępowany obecnością mężczyzn tak jak pierwszego
dnia tutaj.
–
Masz brata? – Nagle odezwał się Damien. Przerwałem jedzenie i popatrzyłem w
jego stronę.
–
Tak, a co? – odpowiedziałem mu. To nie była żadna tajemnica.
–
Nazywa się Elliot Price? – zaczął dopytywać. – Wierzysz w jego
niewinność?
–
Jasne. Elliot nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Wrobiono go i na pewno znajdę
osobę za to odpowiedzialną – odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą, nie było sensu
kłamać.
Po
prostu wiedziałem, że mój brat jest niewinny. Znałem go bardzo dobrze, nigdy
nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic, zawsze chciał dla mnie jak najlepiej.
Ufałem mu, a on mi. Oboje byliśmy dla siebie wsparciem, mimo że zajmował się
wszystkim. Cały czas za nim tęskniłem, miałem wrażenie, że zapomniał o mnie.
Urwał całkowicie kontakt. Nawet nie wiedziałem, co u niego słuchać, czy
wszystko u niego dobrze. Nie wiedziałem, kim była osoba, która go wrobiła, a
Elliot za każdym razem unikał tego tematu. Myślenie o Jeremiahu sprawiło, że na
chwilę zapomniałem o tym wszystkim. Zawrócił mi w głowie na tyle, by zacząć się
za nim uganiać.
Po
śniadaniu nadszedł czas pójścia do szkoły, poszedłem po plecak na górę.
Najchętniej spędziłbym każdą wolną chwilę z Jeremiahem. Szybko go ze sobą
zabrałem i zszedłem na dół, widziałem, jak mężczyzna siedzi na kanapie.
Stanąłem przed nim, a następnie pocałowałem. Umieściłem kolano na kanapie, a
jedną ręką podtrzymywałem się o oparcie. Przed pójściem do szkoły chciałem
pożegnać Jeremiaha, byliśmy parą i myślę, że takie coś jest miłe. Chciałem znowu
poczuć na sobie jego usta, całowanie go sprawiało mi ogromną przyjemność.
Miałem wrażenie, że się od tego uzależniałem, gdybym mógł, nie odstępowałbym go
na krok. Pocałunek z rana mi nie wystarczał, ten był dłuższy i o wiele
intensywniejszy, za każdym razem, kiedy go całowałem, czułem ciepło rozchodzące
się po moim ciele. Zresztą za każdym razem tak było w obecności Jeremiaha,
podwyższona temperatura, szybsze bicie serca i częsty uśmiech na twarzy. Do
tego zawsze chciałem przebywać w jego towarzystwie, przy nim odczuwałem
szczęście. Czym były te dziwne uczucia? Oszalałem na jego punkcie, nawet nie
wiem, kiedy tak bardzo zaczęło mi zależeć. Często też robiłem się o niego
zazdrosny, najpierw o tę bibliotekarkę, a potem o Caleba. To było dziwne, jak
łatwo przepełniało mnie to uczucie.
Nie
mogłem oderwać się od Jeremiaha dlatego ten odepchnął mnie, uwielbiałem go
całować. Za każdym razem było mi mało i mało, chciałem więcej. Poszedłem do
szkoły, w tej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem, widziałem zmiany,
jakie we mnie następowały. To niesamowite, że sprawcą tego wszystkiego był
Jeremiah, moje starania zostały dostrzeżone.
Słuchałem
uważnie tego, co mówił nauczyciel. Siedząc na lekcji, poczułem szturchnięcie w
plecy, odwróciłem się do tyłu. Wiedziałem, że to Kevin, widziałem na jego
twarzy szeroki uśmiech.
–
Czy twojemu chłopakowi podobały się kwiaty?
–
Ach, tak... Nie. Znaczy, nie wiem, nie pytałem go o to. – Podrapałem się po
głowie. Na przedramieniu poczułem ból, spojrzałem w tamtą stronę, to Ivan
wbijał swoje paznokcie. Marszczył przy tym brwi w niezrozumieniu.
–
Mamy nowego geja w klasie. – W naszą stronę odwróciła się Ava.
–
Nie jestem gejem – odpowiedziałem jej. Teraz miałem to w dupie, że klasa wie o
moim chłopaku. Chociaż wolałem sprostować, nie byłem homoseksualistą.
–
W takim razie jesteś kryptogejem. – Posłałem uśmiech dziewczynie.
–
Kiedy ty się zdążyłeś tak zaprzyjaźnić z Kevinem? I skąd ten siostrojebca o tym
wszystkim wie?! – Widziałem oburzenie na twarzy Ivana. Wiedziałem, że na to
wszystko zareaguje gwałtownie. Nie lubił odstępstw od normy.
–
Co, kurwa, powiedziałeś?! – warknął Kevin.
Chłopak
miał coś powiedzieć, ale mu przerwałem, gwałtownie przyciągnąłem za koszulkę
Ivana. Nasze twarze znalazły się w naprawdę bliskiej odległości.
–
Ivan, kurwa, ogarnij się! Do każdego masz problem, skaczesz do wszystkich bez
konkretnego powodu. To wkurwia i widzę, że nie tylko mnie. Czy ty za każdym
razem musisz szukać zaczepki? Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy. – Chłopak
miał szeroko otwarte oczy ze zdziwienia, musiał pierwszy raz widzieć u mnie aż
taki wybuch gniewu.
–
Przepraszam... – burknął w stronę Kevina.
Przynajmniej
przeprosił, a to już coś, potem przestał się odzywać. Zachowanie Ivana
sprawiło, że już nie wytrzymałem, kilka razy go już powstrzymałem. Tym razem
przegiął, a ja miałem tego dosyć, przy każdej nadającej się okazji wszczynał
kłótnie. Teraz jeszcze wiedział, że miałem chłopaka, znaczy, nie wiedziałem,
czy jest homofobem. W zasadzie to nie musiał mieć pojęcia, że byłem w związku,
to świeża sprawa, bo zacząłem chodzić z Jeremiahem od wczoraj. Ivan nie
powiedział mi o Anice, ja też nie musiałem mu o wszystkim mówić. Byłem ciekawy,
kiedy zamierzał mnie o tym poinformować, przemilczał tak ważną rzecz. Miałem
nadzieję, że po moim wybuchu złości Ivan trochę się ogarnie, a przynajmniej
zacznie tolerować niektóre rzeczy. Przez całą lekcję siedział cicho, chyba był
obrażony, ale nie wiedziałem, czy na mnie. Wyszliśmy z klasy praktycznie jako
ostatni, to mój przyjaciel tak się ociągał, szedł obok mnie. W pewnej chwili
zostałem mocno pociągnięty i pchnięty na ścianę, zmarszczyłem brwi. Byłem
zdezorientowany, spostrzegłem stojącego przede mną Ivana, więc jednak był
wkurwiony. Wiedziałem, że i tak mi nic nie zrobi, jednak był znacznie
silniejszy niż ja. Przez uprawianie sportu miał znacznie większą masę mięśniową
ode mnie.
–
Dlaczego mi o niczym nie powiedziałeś? Jaki chłopak? Nie widziałem, żebyś z
kimś kręcił. Skąd o tym wszystkim wie Kevin? Zbliżyliście się do siebie. –
Zasypał mnie gradem pytań. Nie wyczułem złości w jego głosie.
–
To świeża sprawa, jestem z nim od wczoraj. Kevin wczoraj widział kwiaty, które
miałem mu dać no i pracuję razem z Kevinem.
–
O pracy też nie zamierzałeś mi powiedzieć? – zapytał z wyrzutem.
–
Nie mówiłem, bo widziałem, jaki masz stosunek do Kevina. To on mi zaproponował
tę pracę. – Usłyszałem, jak prychnął. – A ty, kiedy planowałeś mi powiedzieć o
Anice? – Moja ciekawość zwyciężyła.
–
Co? Skąd ty... – Oniemiał.
–
Widziałem was w niedzielę w twoim mieszkaniu. – W końcu mogłem być w pełni
szczery z Ivanem. Nie chciałem go okłamywać.
–
Ach... Tak jakoś wyszło, nie było czasu ci o tym powiedzieć... – Wyglądał,
jakby źle się z tym czuł, że mi o tym nie powiedział. – Od teraz koniec z
tajemnicami. I nie mam nic do tego, że masz chłopaka. Mam nadzieję, że go
kiedyś poznam – mówił z uśmiechem na ustach. Byłem zdziwiony, że nie miał nic
do tego. Puścił mnie.
–
Dobra – zgodziłem się.
"Tak
w zasadzie to już go znasz" odpowiedziałem w myślach, nie mogłem mu
przecież powiedzieć o Jeremiahu. To musiałem zachować w tajemnicy dla naszego
bezpieczeństwa. Za romans z uczniem mógłby zostać wyrzucony z pracy, a jednak
wolałem być blisko Jeremiaha. Chociaż nie wiem, czy ktoś w tej szkole by się
tym zainteresował, wolałem nie ryzykować. Nie byłem na tyle głupi, żeby mu o
tym powiedzieć, mimo że był moim przyjacielem. Jeremiah na pewno też wolałby
trzymać nasz związek w tajemnicy, nie miałem nic przeciwko temu. Reakcja Ivana
była zadziwiająca, przyjął tak spokojnie wiadomość o moim chłopaku. Może i nie
był homofobem, ale na pewno związek z naszym nauczycielem uznałby za pojebany.
Taki związek to kontrowersyjny temat.
Skończyłem
lekcje i wiedziałem, że Jeremiah będzie miał za chwilę zajęcia z włoskiego.
Miałem ogromną ochotę go pocałować, cały czas myślałem o tym, by go dotknąć.
Stał na korytarzu, a inni uczniowie opuszczali budynek, skończyli zajęcia.
Podszedłem bliżej mężczyzny i czekałem.
–
Pocałunek w szkole jest zakazany. – To wyglądało tak, jakby przewidział, co
chciałem zrobić. Skrzywiłem się, bo myślałem tylko o tym, by poczuć jego
usta.
–
A kwiaty ci się podobały? Zastanawiało mnie to od wczoraj. – Przypomniałem
sobie pytanie Kevina, zresztą sam byłem ciekawy.
–
Były okej. – Uśmiechnął się, uwielbiałem, kiedy to robił. – Ale nie kupuj mi
ich więcej, szkoda kasy. Kwiaty zwiędną. – Kiwnąłem tylko głową.
Cały
czas myślałem tylko o pocałunku, traciłem nadzieję na to, że to zrobimy. Pewnie
nie chciał ryzykować i to rozumiałem, chociaż w szkole już praktycznie nikogo
nie było. Mężczyzna rozglądnął się i podszedł bliżej mnie, splótł ze sobą nasze
dłonie. Byłem zdziwiony jego postępowaniem, chociaż to miłe, że jednak zgodził
się na bliskość. Ten gest wywołał u mnie szybsze bicie serca, chciałem
popatrzeć na nasze dłonie. Na policzku poczułem jego drugą dłoń i przekrzywił
moją głowę, całował mnie. Kolejny pocałunek tego dnia i to z jego inicjatywy.
Zależało mu na tym związku. Za każdym razem byłem spragniony jego ust,
pogłębiłem pieszczotę, przylgnąłem do ciała mężczyzny. Jakie to przyjemne móc
poczuć jego ciało. Położyłem dłoń na jego biodrze. Znowu całowaliśmy się w
szkole, tyle że tym razem na korytarzu, gdzie ktoś mógłby nas dostrzec.
Musiałem przyznać to było podniecające, jeśli nie uczeń to jakiś nauczyciel.
Czułem przechodzące dreszcze przyjemności. Złapał zębami moją wargę, to coś
nowego, nie mogłem powstrzymać westchnienia. Czułem w tym miejscu przyjemne
mrowienie, to było kolejne cudowne uczucie. Odsunął się ode mnie, wciąż
trzymając za wargę, podobało mi się to. Przerwał pocałunek, chociaż ja chciałem
więcej. Przedstawił mi swój pierwszy warunek, nie mogłem go całować z
zaskoczenia, kiwnąłem głową w odpowiedzi. Teraz już rozumiałem, dlaczego tak
się spinał, kiedy to robiłem, on po prostu tego nie lubił. Teraz miałem go
uprzedzać o tym. Za pierwszym razem i wtedy, kiedy wręczałem mu kwiaty,
zareagował dosyć agresywnie. W tamtym czasie nie wiedziałem o tym, oczywiście,
że zamierzałem się stosować do jego warunków. Był moim chłopakiem, a ja
chciałem to uszanować. Jednak przez cały czas patrzyłem na usta mężczyzny,
znowu chciałem go całować w ten sam sposób, co przed chwilą. Jeremiah tylko
pożegnał się ze mną i poszedł na lekcje włoskiego. Tak, z pewnością byłem
uzależniony od jego ust.
Kiedy
wróciłem do domu, poszedłem do kuchni i zjadłem szybki posiłek, czułem się już
tutaj swobodnie. Umyłem za sobą naczynia, nie chciałem robić syfu i poszedłem
do pokoju Jeremiaha. Rozłożyłem swoje posłanie, chwilę odpocząłem po lekcjach,
z braku lepszego zajęcia korzystałem z telefonu. Kiedy wrócił Jeremiah robiłem
zadania i nie bardzo zwracałem na niego uwagę pochłonięty swoją pracą. Chciałem
też jakoś zabić czas w oczekiwaniu na mężczyznę, jednak mimo wszystko chciałem
już poznać wszystkie warunki. Rozwiązywanie zadań szło mi dosyć sprawnie, na
końcu zająłem się pisaniem eseju na angielski. Mimo że lektury były nudne, to
wytrwale do końca je przeczytałem, powoli kończyłem go pisać. Notatki, które
sporządzałem podczas czytania, przydawały się, esej zaczynał przybierać taką
formę, jaką chciałem. Napisałem go najlepiej, jak potrafiłem, chciałem, żeby
Jeremiah zobaczył moje starania. Potem już zajmowałem się nauką, dopóki nie
zadzwonił Jeremiah, miałem uśmiech na twarzy, od razu odebrałem. Jak o tym
pomyślę, to jest pierwszy raz, kiedy do mnie dzwonił.
–
Hej – odpowiedziałem mu z entuzjazmem w głosie. Naprawdę byłem szczęśliwy, że
do mnie zadzwonił.
–
Damien jest w domu? – Zmarszczyłem brwi w niezrozumieniu. Nie wiedziałem,
dlaczego o niego pytał, to było dziwne i podejrzane.
–
Co?
–
Kurwa, sprawdź, czy jest w domu! – W tym momencie byłem przerażony jego
reakcją. Nie wiedziałem, dlaczego był zły. Zacząłem się martwić.
Odłożyłem
zeszyt, z którego czytałem notatki na lekcjach, cały czas się uczyłem.
Wyszedłem ze swojego posłania i szybko zbiegłem po schodach.
–
Damnien, co robisz? – Odsunąłem telefon od ucha i przyłożyłem do klatki
piersiowej.
–
Oglądam telewizję, a co?
–
Nic, nic – szybko odpowiedziałem i wróciłem do pokoju.
–
Siedzi i ogląda telewizję. Czemu pytasz? – odpowiedziałem mu, co robi jego
brat, jednak byłem ciekawy, o co chodziło. Jego zachowanie było dziwne, to mnie
zmartwiło.
–
Przepraszam, zaraz będę w domu.
–
Okej, czekam.
Rozłączył
się, a z moich ust wydobyłem głośne westchnienie, zachowanie Jeremiaha nie
wróżyło niczego dobrego. Czułem, że coś się stało i nie mogłem się już skupić
na nauce. Poskładałem wszystkie książki i zeszyty do plecaka, bo wiedziałem, że
to wszystko było bezsensowne. Myślałem nad tym, co takiego mogło się stać, w
tamtym momencie wyczułem u Jeremiaha zdenerwowanie. Nie byłem wkurzony za jego
nagły wybuch złości, musiał mieć konkretny powód. Martwiłem się, czy na pewno
Jeremiah był bezpieczny. Może ktoś go napadł? To pierwsza myśl, jaka przyszła
mi do głowy, ale z drugiej strony to mi nie pasowało, pytał o Damiena. Jeszcze
obiecał mi rozmowę na temat warunków naszego związku, czekałem na niego. Długo
nie przychodził, z nudów usiadłem na fotelu. Zawsze wracał po dziewiątej, tym
razem się spóźniał.
W
końcu przyszedł, było już naprawdę późno, oderwałem się od telefonu i
popatrzyłem w stronę mężczyzny. Wstrzymałem na chwilę oddech przede mną właśnie
stał Jeremiah prawie nagi. Takiego widoku się nie spodziewałem. Mogłem
podziwiać jego ciało, nie odrywałem od niego wzroku. Lustrowałem go od góry do
dołu, miałem tylko nadzieję, że tego nie spostrzegł. Nie kryłem się z tym, że
pożeram go wzrokiem. W tej chwili chciałem do niego podejść, jednak coś mnie
powstrzymywało, byłem również świadomy jego zmęczenia. Mój wzrok zdążył zjechać
na jego pośladki, na które chwilę patrzyłem, musiałem przerwać ciszę. Jednak,
kiedy to zrobiłem zająknąłem się. No cóż, bezczelnie patrzyłem na jego ciało,
byłem pod wrażeniem jego budowy. Kolejną dziwną rzeczą było to, że kąpał się w
łazience na dole. Kiedy o to zapytałem, dał mi wymijającą odpowiedź. Chciałem,
żeby mi zaufał, traktowałem go poważnie i chciałem poważnego związku, mężczyzna
jednak mnie odtrącał. Miałem nadzieję, że z czasem się otworzy, nasza relacja
była czymś nowym.
Tej
nocy spałem bardzo dobrze, tak jak zawsze rano Jeremiah wstał wcześniej niż ja.
Leżałem w łóżku i bezczynnie wpatrywałem się w sufit, jednak zaraz trzeba
będzie wstać. Kiedy byłem już dostatecznie rozbudzony, podszedłem do plecaka i
wyciągnąłem z niego ubrania. Przygotowywałem się, by wziąć prysznic, już
otwierałem drzwi od łazienki, jednak coś mnie zatrzymało. Mimo że byłem tu już
kilka dni, to nie zainteresowałem się jej zawartością. Jeremiah
wczorajszego dnia zmieniał ubrania przy mnie, to sprawiło, że chciałem do niej
zajrzeć. Byłem ciekawy, co nosi na co dzień, a co do pracy lub jakieś inne
okazje. Kątem oka zerknąłem na szafę, odłożyłem swoje rzeczy na łóżku, stanąłem
przed nią i otworzyłem.
Na
początku przejechałem ręką po rzeczach wiszących na wieszaku. Zacząłem dotykać
odzież mężczyzny, ale to mi nie wystarczyło, więc wyciągnąłem pierwszą lepszą
koszulkę i przyłożyłem do swojego ciała. Właśnie sprawdzałem, jakbym wyglądał w
jego ubraniach, moje zachowanie było dziwne. Potem zrobiłem tak samo z kilkoma
innymi spodniami i koszulkami, nie przejmowałem się tym, że robię bałagan.
Posunąłem się krok dalej, wziąłem jeden z T-shirtów i przyłożyłem do nosa.
Wąchałem go, wyraźnie mogłem wyczuć zapach proszku do prania oraz zapach
Jeremiaha. Stałem tak przez dłuższą chwilę z przymkniętymi oczami, wcześniej
nie zwracałem uwagi na takie coś. Po chwili zdałem sobie sprawę, że mogłem
wyglądać jak zboczeniec. Spanikowałem, szybko wrzuciłem ją do środka, miałem
zamykać szafę jednak przez moje grzebanie dostrzegłem coś na jej dnie. Moja
ciekawość wygrała, więc sięgnąłem po to ręką, to była saszetka. Normalny
przedmiot, jednak nie była lekka, musiałem zajrzeć do środka. Wewnątrz
znajdowały się pieniądze, dużo pieniędzy. Teraz żałowałem, że zaglądnąłem do
tej szafy, to było coś, czego nie powinienem zobaczyć. Skąd on miał tyle
pieniędzy? Pierwszy raz w życiu widziałem aż tak wielką sumę, wyciągnąłem kilka
banknotów, podziwiając je. Chyba takie rzeczy powinien trzymać w banku, a nie w
domu. Czy on kogoś okradł? Kiedyś wspominał, że miał problemy z prawem.
Przełknąłem ślinę, włożyłem pospiesznie pieniądze do środka, zamknąłem za sobą
szafę. Byłem w tej chwili za bardzo spanikowany, by wszystko ułożyć tak, jak
było, poszedłem w końcu do łazienki. Prysznic to dobre rozwiązanie, żebym po
tym wszystkim ochłonął, za dużo jak dla mnie. Najpierw wąchałem jego ciuchy, co
było niewinne, dobra może nie do końca niewinne, ale tylko je wąchałem, nie
zrobiłem z nimi niczego podejrzanego. Tak, to było zboczone, ale Jeremiah nie
musiał wiedzieć, że coś takiego robiłem. Moja ciekawość mnie zgubiła. A może
jednak Jeremiah napadł na bank? Czy się go obawiałem? Nie. Dlaczego miałbym się
bać swojego nauczyciela, a zarazem swojego chłopaka?
Skończyłem
brać prysznic, odświeżony wyszedłem z łazienki i zamknąłem za sobą drzwi.
Widziałem jego minę, on wiedział, że przeszukiwałem mu szafę. Był zły i to
chyba nawet bardzo. Zostawiłem w niej bałagan, więc po tym się
zorientował.
–
Grzebałeś mi w rzeczach? – spytał, starając się zachować spokój.
–
Tak – odpowiedziałem szybko i pewnie. Nie mogłem kłamać w tak ważnej sprawie, a
na pewno nie mogłem kłamać przed Jeremiahem. Mężczyzna zaczął się śmiać
nerwowo. Nie bałem się go. – Skąd masz tyle kasy? – zapytałem z ciekawości.
Naprawdę zastanawiało mnie, skąd ma tyle pieniędzy.
–
Grzebałeś w nie swoich rzeczach, kundlu.
–
Mówiłeś, że masz coś za uszami... okradłeś kogoś? – nie wytrzymałem, musiałem
go o to zapytać. Trzymanie tak ogromnej kwoty w domu było naprawdę
podejrzane.
Podszedł
do mnie szybkim krokiem, poczułem mocne uderzenie o drzwi od łazienki. Odebrało
mi na chwilę oddech, a poza tym byłem zaskoczony jego nagłym atakiem. Jeremiah
znajdował się tak blisko.
–
Złe słowa wychodzą z twoich ust, chłopaku – szeptał. To mi nie pomagało, mój
masochizm mi nie pomagał. Przełknąłem ślinę.
–
Nikomu nie powiem. – Nie należałem do osób, które by kogoś wydały. To była
prawda, że nikomu nie powiem, mimo że trzymanie pieniędzy w domu było dziwne i
podejrzane.
W
tej chwili myślałem tylko o bliskości z Jeremiahem, miałem ochotę go pocałować.
Sytuacja była dosyć intymna, mój wzrok zjechał na jego usta. Musiałem go
tym zachowaniem wkurwić, bo zacisnął swoją rękę na mojej szyi. Uścisk był mocny
nawet za mocny jak na mnie, czułem, jak się duszę. Sam go do tego sprowokowałem
zresztą praktycznie tak jak zawsze, ale pierwszy raz widziałem u niego taką
brutalność. Przekroczyłem granicę jego cierpliwości, a wiele razy mnie
ostrzegał. Czy za każdym razem go testowałem? Czy w ten sposób chciałem
sprawdzić, ile potrafię znieść bólu? Prawdopodobieństwo było wysokie, że to
prawda w końcu nie wiedziałem, ile potrafiłbym wytrzymać. Bycie duszonym w ten
sposób było nieprzyjemne, czułem, jak powoli tracę oddech, a obraz się
zamazywał. Do oczu napływały mi łzy z powodu zbyt mocnego uścisku i braku
powietrza. Nie wiem, co było powodem, ale mężczyzna szybko wybiegł z pokoju,
moje ciało było zajęte dochodzeniem do sobie. Nie zwracałem uwagi na otoczenie,
kaszlałem, wciąż miałem zamazany obraz i łzy w oczach.
Poszedłem
do łazienki, zamknąłem za sobą drzwi, ale nie przekręcałem w nich zamka.
Stanąłem przed umywalką i od razu odkręciłem wodę, musiałem się ogarnąć,
przemywałem twarz. Na szyi wciąż czułem dotyk Jeremiaha, najdziwniejsze, co
zauważyłem, to że nie byłem tym przerażony. Jedynie mnie zaskoczył, moje
zachowanie w tym momencie było pojebane, w tamtej chwili naprawdę mógł mnie
udusić. Czy to po części przez masochizm? Już kilka razy mogłem doświadczyć
jego siły na własnej skórze, jednak nie wzbudzało to we mnie strachu. Grzebałem
w jego rzeczach, nie powinienem być zdziwiony, że go tym wkurwiłem, dodatkowo
odkryłem coś, co nie powinienem był widzieć.
Cały
czas miałem spuszczoną głowę, w końcu otarłem ją ręcznikiem i spojrzałem na
swoje odbicie w lustrze. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji, byłem wręcz
bardzo spokojny, zdążyłem już ochłonąć po całej tej sytuacji. Na szyi
dostrzegłem czerwony ślad po duszeniu, pochyliłem się bliżej lustra i patrzyłem
na niego uważnie. Na skórze miałem wyraźnie odbitą dłoń Jeremiaha, przejechałem
po nim opuszkami palców. Przekręcałem szyję w różny sposób byle tylko obejrzeć
to wszystko dokładnie. Patrzyłem na ten ślad z zafascynowaniem, utwierdziło
mnie to, że naprawdę byłem pojebany. Przyłożyłem swoją dłoń na pozostawiony
ślad, tylko ją trzymałem w tym miejscu. Kto normalny tak robi? Jeremiah kilka
minut temu zaciskał tutaj swoją dłoń, a ja nawet nie czułem strachu!
Wyszedłem
z łazienki, kiedy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi od pokoju, Jeremiah
wrócił. Mężczyzna siedział na łóżku z przyciągniętymi nogami do siebie,
odwracał wzrok. Musiał źle się z tym czuć, że mnie skrzywdził. Przecież to była
tylko i wyłącznie moja wina, ja go do tego sprowokowałem! To ja sprawiłem, że
stracił panowanie nad sobą. Podszedłem i usiadłem w nogach łóżka, jednak nie
odzywałem się, tylko na niego patrzyłem.
–
Przepraszam. Nie chciałem cię zdenerwować. Grzebanie w twoich rzeczach było...
nie w porządku. Nikomu nie powiem. – Musiałem go za to przeprosić w końcu
ruszałem jego rzeczy bez pozwolenia. Czułem się winny, że doprowadziłem go do
takiego stanu, moje przeprosiny były szczere.
–
A powinieneś. Powinieneś mnie sprzedać na pierwszym komisariacie.
–
Dlaczego miałbym to zrobić? – Zmarszczyłem brwi w niezrozumieniu. Nie mógłbym
tego zrobić Jeremiahowi, a zwłaszcza że miał już jakieś problemy z
prawem.
–
Kurwa mać, Ethan! – W końcu na mnie spojrzał. Przez cały czas uciekał wzrokiem.
– Prawie cię zabiłem. Gdyby nie Damien, nie puściłbym cię, zdajesz sobie z tego
sprawę? Nie jestem dobrym człowiekiem, a mój sadyzm wykracza poza normy. Nie
kontroluję tego.
–
Matteo też, a mu pomogłeś. – On miał problemy z agresją i Jeremiah mu pomagał.
Też chciałem być dla niego taką osobą, być dla niego wsparciem.
–
Nie porównuj jego napadów agresji, do mojej chęci zadawania bólu i mordu. Tak,
to już ewoluowało do chęci mordu, nawet nie wiem kiedy.
–
Nie boję się ciebie. – Przysunąłem się bliżej, chcąc mu pokazać, że się go nie
obawiam. Wyglądał na zagubionego po tym, co mi zrobił, gdybym był normalną
osobą uciekłbym od Jeremiaha. Ja byłem nienormalny, przez cały ten czas
ciągnęło mnie do niego.
–
Ethan, proszę. Ja naprawdę nie chcę robić ci krzywdy... przepraszam cię za to,
ale lepiej sobie darujmy. Zostańmy na relacji ucznia i nauczyciela. Może
znajdziesz jakiś nocleg u kogoś i... – Jego słowa trochę zabolały, już na
starcie chciał przekreślić nasz związek, chociaż jeszcze dobrze nie zaczęliśmy.
Nie mogłem już tego słuchać, dlatego go uciszyłem, składając delikatny
pocałunek na jego ustach. Naprawdę mi na nim zależało, nie byłem zły o to, że
mnie dusił.
–
Chcę zostać z tobą. Trochę dowiedziałem się o sadomaso, możemy spróbować ci się
wyładować – wyszeptałem, odsuwając się na chwilę. Ta propozycja mogła wydawać
się dziwna, ale mogła mu pomóc, a przynajmniej miałem taką nadzieję.
–
Nie możemy. To niebezpieczne, ja jestem niebezpieczny. – Bał się zaryzykować,
nie dziwiłem mu się, przecież przed chwilą mnie zaatakował, a ja wychodzę z
taką propozycją.
–
A ja chcę ci pomóc. – Nie chciałem się tak łatwo poddać. Ja byłem masochistą,
mogłem wytrzymać wiele i wierzyłem w to, że Jeremiah by mnie nie skrzywdził.
Ufałem mu.
–
Ty po prostu chcesz się ruchać. – Odsunął mnie od siebie. Mimo przeprosin wciąż
uważał, że pragnąłem tylko jego ciała, nie proponowałbym związku, gdyby mi nie
zależało na jego osobie.
–
Przeprosiłem cię za to. Nie zależy mi tylko na seksie, przysięgam. –
Intensywnie na niego patrzyłem. Musiałem to sprostować, że nie myślę tylko o
jednym. – Podobasz mi się, kręcisz mnie, więc wtedy popłynąłem z prądem, ale
chcę też cię poznać. Wiem już, że masz problemy z agresją, podobnie jak Matteo,
ale wiem też, że możemy chociaż spróbować z tą opcją pomocy. To nie może być
przypadek, że na siebie trafiamy, prawda? – Moje słowa były naprawdę odważne.
Nie chciałem mu łatwo tego odpuścić, chciałem, żeby we mnie widział wsparcie.
Chociaż ten sposób pomocy mógł być dziwny. – Zgadzam się spróbować, Jeremiah.
Zróbmy to.
Swoimi
pocałunkami i słowami zachęciłem go do zrobienia tego, chociaż nie wiem, co
bardziej zadziałało. Po naszym udanym seksie, według mnie był udany,
sprzątałem. Poprawiłem łóżko do jego pierwotnego stanu, chciałem jeszcze
posprzątać prezerwatywy, ale nigdzie ich nie dostrzegłem. Zmarszczyłem brwi w
niezrozumieniu, na łóżku ich nie widziałem, tak samo i na podłodze. Natomiast
Jeremiah poszedł pod prysznic jako pierwszy i nie dostrzegłem, by je sprzątał,
to było dla mnie podejrzane. Kiedy mężczyzna wrócił, od razu położył się na
łóżku, teraz nadeszła moja kolej, żeby zażyć kąpieli. Odkręciłem ciepłą wodę,
która leciała mi na twarz, stałem, mając przymknięte powieki i rozkoszowałem
się przyjemnym ciepłem. Jednak włosy były czułym punktem Jeremiaha, często do
nich sięgałem, chcąc to potwierdzić, a utwierdziłem się w tym, kiedy mężczyzna
przyznał mi rację. Dziś u siebie odkryłem coś nowego, nie myślałem, że będę aż
taki głośny podczas stosunku. Sam byłem zdziwiony swoimi jękami, po prostu się
tego nie spodziewałem. Myślę, że duży wpływ mógł mieć na to Jeremiah, swoimi wolnymi
ruchami doprowadzał mnie do szaleństwa. Nawet nie próbowałem powstrzymywać
swoich jęków. Ostatnim razem Jeremiah był cicho i to mnie trochę martwiło. W
porównaniu do niego ja wyłem z rozkoszy. Zrobiłem coś źle, że nie wywoływałem u
niego takiej reakcji?
Wróciłem
do Jeremiaha, leżał na łóżku, więc dołączyłem do niego, chciałem być blisko.
Leżałem na boku, patrząc na jego twarz, chyba był zmęczony, bo przymykał
powieki. Przypomniałem sobie, że nie odpowiedział na moje pytanie o waleniu,
więc je zadałem, mężczyzna zamiast tego pocałował mnie. Kiedy zapytał o szkołę,
popatrzyłem tylko na zegarek, była dziesiąta, co świadczyło, że lekcje już się
zaczęły. Wolałem zostać z Jeremiahem, a poza tym nasz poranny seks wymęczył
mnie, chciałem z nim spędzić więcej czasu. Po chwili jednak odpowiedział na
moje wcześniejsze pytanie, więc robił to tylko raz lub dwa razy. Szczerze
powiedziawszy, myślałem, że robił to częściej. Odkąd byłem nim zafascynowany,
masturbowałem się częściej, jednak tego nie musiał wiedzieć. Zmieniłem pozycję,
gdyż było mi już niewygodnie, położyłem się na plecach. Natomiast Jeremiah
położył swoją głowę na moim ramieniu, a rękę ułożył na brzuchu.
–
Jak chcesz to... – Usłyszałem w jego głosie chwilowe wahanie. – Możesz teraz
jej dotknąć.
Od
razu to zrobiłem, wsunąłem dłoń w jego miękkie włosy, wiedziałem, że muszę
korzystać z okazji. Nie wiedziałem, kiedy nastąpi kolejny raz, miałem przy
sobie Jeremiaha tak blisko. Odkręciłem jego długą grzywkę o palec wskazujący,
zawsze chciałem tak zrobić. Kiedy tak się bawiłem jego włosami, usłyszałem
ciche westchnienie z ust mężczyzny. Podobała mi się jego reakcja. Chciałbym,
żeby przychodził do mnie tak częściej. Więc to rzeczywiście prawda, że go to
odpręża. Zrobiłem krok dalej i pochyliłem się, wąchałem jego głowę, pachniał
szamponem. Logiczne przecież przed chwilą brał prysznic, w tym czasie
przypomniałem sobie o ważnej rzeczy.
–
Użyłeś gumek? – Musiałem o tym wiedzieć, nigdzie ich nie mogłem znaleźć.
–
Nie, a po co? – mruknął zachrypniętym głosem. Znowu sytuacja powtórzyła się tak
jak ostatnio. Całkiem zapomniałem o gumkach od Justina.
–
To może być niebezpieczne. – Cały czas pamiętałem o tym, co mówił mi
Justin.
–
Przejmujesz się swoim zdrowiem? – Zaczął drżeć, hamując śmiech. – Ty już mnie
pewnie czymś zaraziłeś, muszę się zbadać.
–
Dawno nie ruchałem, więc na pewno nie mam żadnej choroby wenerycznej – mówiłem
z dużą pewnością siebie. A poza tym na pewno zauważyłbym jakieś dziwne
zmiany.
–
Wyobraź sobie, że choroby nie ulegają przedawnieniu jak długi. – Prychnął. –
Badałeś się wcześniej czy naprawdę teraz jesteśmy śmiertelnie chorzy?
–
Skąd ty możesz to wiedzieć? Wyobraź sobie, że od Justina zdobyłem cenną wiedzę.
– Chciałem go poinformować o tym, że miałem jakąś wiedzę w tym temacie.
Jeremiah
przez dłuższą chwilę milczał, zaczynałem nawet myśleć, że mi nie odpowie lub
jednak zasnął od tego głaskania. To w ogóle możliwe tak szybko? W zasadzie mógł
pomyśleć, że zdradzałem go z Justinem, powiedziałem to trochę w niejasny
sposób.
–
W poprzedniej pracy miałem regularne badania – odezwał się w końcu. – Miałem
styczność z krwią praktycznie codziennie, więc nawet dla dobra Lyry starałem
się uważać.
–
Jaką miałeś wcześniej pracę? – Jak zawsze musiałem wszystko wiedzieć, a zwłaszcza
na temat Jeremiaha. W zasadzie nigdy nie wspominał o swojej wcześniejszej
pracy. Tym bardziej ta informacja mogła być dla mnie cenna.
Uniósł
głowę, opierając się o mnie podbródkiem. Wyglądał na spokojnego i może nawet
sennego. Uśmiech mimo to błąkał się na jego ustach. Już wiedziałem, że powie
coś głupiego.
–
Byłem wampirem, czemu pytasz?
–
Po prostu chcę wiedzieć o tobie jak najwięcej. – Westchnąłem. Jednak uniknął
odpowiedzi na moje pytanie, a ja nie drążyłem. Chociaż byłem ciekawy.
–
Jesteś totalnym głupkiem. – Zaśmiał się, powracając do poprzedniej pozycji,
przyciskając mnie mocniej ramieniem. Uwielbiałem patrzeć na jego uśmiech. –
Czekaj, jaki Justin dawał ci lekcje? – Zaraz jednak podniósł się na łokciu, a
cień zmęczenia zniknął.
–
No ten ze szkoły. Pielęgniarka, ale facet. – Zabrakło mi właściwego słowa na
męski odpowiednik.
–
Chcesz mi powiedzieć, że ktoś ze szkoły o nas wie?
–
Nie. Ja go tylko pytałem o gejowski seks – odpowiedziałem szczerze. Nie byłem
na tyle głupi, żeby o tym komukolwiek mówić. Poza tym wtedy nie byliśmy w
związku.
–
Osłabiłeś mnie – powiedział markotnie, usadawiając się na mnie. Znowu poczułem
bliskość jego ciała.
Miziałem
go cały czas po włosach, aż w końcu usłyszałem jego płytki oddech, wiedziałem,
że zasnął. Przyglądałem mu się przez chwilę, dopóki moje powieki nie zrobiły
się ciężkie, przymykałem oczy. Pozwoliłem sobie na sen, teraz do mnie dotarło,
że byłem zmęczony przez Jeremiaha. Jego ciało leżące na moim, ten widok był
taki uroczy. Kiedy się obudziłem, mężczyzny nie było obok, pewnie poszedł do
pracy. Przetarłem zaspane oczy i po chwili wstałem, chciało mi się pić, a w
pobliżu nie miałem żadnej wody mineralnej. Wiedziałem, że będzie w kuchni,
dlatego zszedłem na dół. Wchodząc głębiej do pomieszczenia dostrzegłem
Jeremiaha stojącego nad kuchenką, gotował. Zdziwił mnie jego widok, bo chyba
powinien być w pracy. Podszedłem bliżej, ale trzymałem się na dystans.
–
Przytulam – ostrzegłem go przed tym, co miałem w planach zrobić. Stosowałem się
do jego zasad. Nie zrobiłem tego gwałtownie, dając mu czas na oswojenie się z
sytuacją.
Przylgnąłem
do jego ciała, skrzyżowałem ze sobą palce na jego brzuchu. Głowę zbliżyłem do
karku mężczyzny, na początku tylko przejechałem po nim nosem, czułem zapach
Jeremiaha, westchnąłem. Było mi mało, więc zacząłem składać drobne pocałunki na
jego karku. Czułem ciepło jego ciała, za każdym razem pragnąłem bliskości z
nim. Moje serce znowu szybciej zabiło. Znowu całowałem jego szyję i to mi się
podobało, nawet bardzo. To prawdopodobne musiał być mój nowy fetysz, kolejna
nowa rzecz.
–
Mam nieodparte wrażenie, jakbyś był niewyżyty – odezwał się.
–
Nie jestem zboczeńcem. – Prychnąłem. – Chyba jestem od ciebie uzależniony. –
Szepnąłem przy jego uchu. Chociaż czułem, jak moja twarz czerwienieje, miałem
szczęście, że stałem za nim i jej nie widział.
–
Nie jesteś zboczeńcem... a to ciekawe stwierdzenie i bardzo śmiałe, jak na
ma-so-chi-stę – przesylabował.
–
A ty nie w pracy? – Zignorowałem to, co powiedział. Było już po dwunastej, a on
powinien być dawno w szkole. Sam myślałem, że w niej jest, dopóki nie
zobaczyłem go w kuchni.
–
Zadzwoniłem do Torryn, że się źle czuję. Nie uwierzyła, ale nie pytała o nic
więcej – odpowiedział.
–
Czemu nie poszedłeś do pracy? – wciąż dopytywałem, usta cały czas trzymałem
blisko jego skóry.
Znów
przedłużająca się cisza, ale czekałem na odpowiedź, która nadeszła. Chciałem to
wiedzieć, wydawało mi się, że chce spędzić ze mną czas. Ta cisza była zbyt
podejrzana.
–
Nie mam ochoty wychodzić dziś z domu... przyjmijmy, że nadal nie czuję się
najlepiej.
–
Mam wrażenie, że chciałeś spędzić ze mną trochę czasu – szepnąłem. Czułem, że
kłamał, nie chciał się przyznać, że po prostu chciałby ze mną zostać.
–
Oczywiście, Ethan, żyj w swoim mały wyimaginowanym świecie, kto ci broni? –
sarknął.
Przygotował
dwa talerze dla mnie i dla siebie, nałożył jedzenie, i położył na stole. Zabrał
ze sobą jeszcze wcześniej kubek z kawą. Czułem przyjemny zapach dochodzący do
moich nozdrzy, już wiedziałem, że to będzie dobre. Usiadłem do stołu i mogłem
się lepiej przyjrzeć jedzeniu, zrobił jajka po benedyktyńsku.
–
Gotujesz tak dobrze jak Elliot… Znaczy mój brat. – Mogłem to od razu stwierdzić
po kilku kęsach.
–
Nie wiem, czy powinienem się cieszyć, że porównujesz mnie do brata... –
powiedział i już chciałem wtrącić, ale kontynuował: – Dogadywałeś się z nim?
Masz tylko jego? Żadnych wujków, ciotek, babć?
–
Bardzo dobrze się z nim dogadywałem. Po śmierci rodziców tylko on się mną
zajmował. Nie znam dalekiej rodziny, brat mnie z nimi nigdy nie poznał.
Natomiast oni nigdy nas nie odwiedzali, nie wiem, dlaczego i nigdy o tym nie
myślałem. – Zastanawiałem się przez dłuższą chwilę, co mu odpowiedzieć.
–
Rozumiem... choć to dziwne, że sąd się do nich nie odezwał, gdy Elliot stracił
do ciebie prawa, a ty byłeś niepełnoletni.
–
Może wszyscy umarli – stwierdziłem głupio. Tak naprawdę nigdy się nad tym nie
zastanawiałem czy mam jakąś dalszą rodzinę. Nie zamierzałem ich szukać.
–
Ta, może. – Widziałem, że stał się bardzo posępny.
–
Opowiesz mi coś o swojej rodzinie?
–
Nie żyją, przecież wiesz – powiedział bez zająknięcia. – Reszta może gdzieś w
świecie jest, ale nie znam ludzi. Jestem jedynakiem.
–
Jak to jedynakiem? Przecież masz brata. – Zmarszczyłem brwi w
niezrozumieniu.
Jeremiah
znieruchomiał podczas przeżuwania. Zaraz jednak przełknął zawartość ust, aby mi
odpowiedzieć. To wszystko wydawało mi się podejrzane, problemy z prawem, duża
suma pieniędzy w szafie i kłamstwo w sprawie brata. W takim razie kim był dla
niego Damien? Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę niewiele wiem o
Jeremiahu.
–
To... skomplikowane. On jest przybranym rodzeństwem, nie biologicznym. Pytałeś
o rodzinę, więc odpowiedziałem prawdę, nie liczyłem go w tym.
–
Jaki jest twój ulubiony kolor? – Wierzyłem w to, co mi powiedział. Chciałem
rozładować napięcie, zdążyłem zauważyć, że Jeremiah nie przepada mówić na
tematy rodzinne.
–
Czerwony – odpowiedział ze śmiechem.
–
Bo jesteś wampirem? – Nawiązałem do jego wcześniejszej odpowiedzi, na mojej
twarzy zagościł szeroki uśmiech. Ta cała rozmowa sprawiła mi dużo radości, z
każdą chwilą stawała się jeszcze głupsza.
Akurat
upijał łyk swojej kawy, gdy zadałem to pytanie. Spora jej część wylądowała
przed nim, gdy prychnął na moje słowa. Nie wytrzymałem i zacząłem się głośno
śmiać, byłem z siebie zadowolony, że wywołałem w nim taką reakcję. Musiałem
rozwalić go moim głupim pytaniem.
–
Boże, spodziewałem się w swoim życiu wszystkiego, ale nie tego, że ześlesz mi
na drogę głupiego kundla – powiedział, kasłając.
–
Ale jestem twoim głupim kundlem. – Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jak jedno
głupie pytanie zmieniło przebieg rozmowy. W końcu mogłem powiedzieć to na głos,
że należałem do Jeremiaha. W tym momencie byłem taki szczęśliwy. W jego
towarzystwie moje serce nieustannie biło, pierwszy raz tak się czułem w pobliżu
drugiej osoby.
–
Kundel znalazł pana, co? – Tym razem to on zrobił nawiązanie,
unosząc przy okazji kącik ust.
–
Zapomnij o tym... – Czułem, jak moja twarz robi się czerwona. Wcześniej nie
panowałem nad swoim językiem, to stwierdzenie przyszło samo. Cały czas nazywał
mnie kundlem, więc stwierdziłem, że to wykorzystam. Kiedy to usłyszałem z jego
ust, miałem ochotę zakopać się pod ziemię.
Jeremiah
na pewno zauważył moje zachowanie, bo zaprzestał jedzenia - lub poczuł się
obrzydzony przez splunięcie do talerza, kto wie? - i podparł sobie policzek na
pięści.
–
Och, czyli nie powtórzymy sadomaso? – spytał, wysuwając dolną wargę.
–
A podobało ci się to określenie? Mam nazywać cię panem? – Wciąż byłem czerwony
na twarzy, a może teraz i jeszcze bardziej. A mimo to uśmiech nie schodził mi z
twarzy, chyba mu się to określenie spodobało.
Chwycił
mnie dłonią za podbródek i przekrzywił w swoją stronę. W jego spojrzeniu było
coś tajemniczego. Nawet nie drgnąłem na ten gest, nie przerażał mnie. Tak
naprawdę byłem ciekawy, co chce zrobić.
–
Zobaczymy, ale nazwij mnie tak gdzieś poza łóżkiem, to nawet masochizm ci nie
pomoże, rozumiemy się, kundlu?
–
Tak, panie. – Zrobiłem to specjalnie. Mogłem sobie na to pozwolić, byliśmy
sami. – Nie będę cię już denerwować. – Nawiązałem do sytuacji, kiedy mnie
dusił. Pewnie patrzyłem w jego oczy, chciałem mu pokazać, że mimo tej sytuacji
nie bałem się go.
On
też musiał sobie z tego zdać sprawę, bo zaraz gwałtownie zabrał rękę i wyglądał
na spłoszonego. Wziął swój talerz i kubek, odsuwając się od stołu.
–
Super, że się rozumiemy.
Chyba
zjebałem sprawę, bo przypomniałem mu o tej sytuacji. Mężczyzna bez słowa
wyszedł z kuchni, w tej chwili byłem na siebie zły, że mu to wypomniałem.
Straciłem okazję, by pobyć z nim przez cały dzień sam na sam. Kiedy skończyłem
jeść, również odłożyłem swój talerz, a nawet pozmywałem po nas. Poszedłem do
pokoju i przez kilka godzin korzystałem z telefonu, a potem zabrałem się za
naukę. Nie wiedziałem, gdzie jest Jeremiah, ale chciałem mu dać trochę
przestrzeni. Mężczyzna pojawił się, dopiero kiedy miał wychodzić na trening z
Metteo. Nie zwracałem za bardzo na niego uwagi, tak samo i on nic do mnie nie
mówił. Wyszedł.
Komentarze
Prześlij komentarz