Intertwine Cz.26


Ethan przekroczył granicę

Mężczyzna w końcu uniknął odpowiedzi na moje pytanie, to nie zmieniało faktu, że ta rozmowa mnie bawiła. To niesamowite, Jeremiah w końcu był moim chłopakiem, naprawiłem swój błąd. Zaskoczyło mnie tylko jedno, warunki naszego związku. Byłem ich ciekawy, wydawało mi się, że nie będzie żadnych konkretnych zasad. Zamierzałem jednak ich przestrzegać, zależało mi na Jeremiahu i naszej relacji. Nie byłem aż takim chujem. Mężczyzna w końcu mnie uciszył i poszedł spać, widziałem wcześniej zmęczenie na jego twarzy. Odpuściłem mu i sam również zamknąłem oczy. Noc minęła spokojnie, znowu obudziłem się sam w pokoju, przetarłem zaspane oczy i wstałem. Zszedłem do kuchni, po wczorajszej rozmowie z Jeremiahem moja niepewność odeszła, taka krótka wymiana zdań, a jak wiele dała. Podszedłem do mężczyzny, chciałem poznać jego warunki. Zamiast dać mi odpowiedź, mężczyzna mnie pocałował z jego własnej inicjatywy, całowaliśmy się powoli bez pośpiechu. Być przywitanym z samego rana przez swojego ukochanego jest niesamowite, od razu miałem lepszy humor. Usiadłem do stołu, gdzie czekało na mnie śniadanie, nie byłem skrępowany obecnością mężczyzn tak jak pierwszego dnia tutaj. 

– Masz brata? – Nagle odezwał się Damien. Przerwałem jedzenie i popatrzyłem w jego stronę. 

– Tak, a co? – odpowiedziałem mu. To nie była żadna tajemnica. 

– Nazywa się Elliot Price? – zaczął dopytywać. – Wierzysz w jego niewinność? 

– Jasne. Elliot nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Wrobiono go i na pewno znajdę osobę za to odpowiedzialną – odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą, nie było sensu kłamać. 

Po prostu wiedziałem, że mój brat jest niewinny. Znałem go bardzo dobrze, nigdy nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic, zawsze chciał dla mnie jak najlepiej. Ufałem mu, a on mi. Oboje byliśmy dla siebie wsparciem, mimo że zajmował się wszystkim. Cały czas za nim tęskniłem, miałem wrażenie, że zapomniał o mnie. Urwał całkowicie kontakt. Nawet nie wiedziałem, co u niego słuchać, czy wszystko u niego dobrze. Nie wiedziałem, kim była osoba, która go wrobiła, a Elliot za każdym razem unikał tego tematu. Myślenie o Jeremiahu sprawiło, że na chwilę zapomniałem o tym wszystkim. Zawrócił mi w głowie na tyle, by zacząć się za nim uganiać.

Po śniadaniu nadszedł czas pójścia do szkoły, poszedłem po plecak na górę. Najchętniej spędziłbym każdą wolną chwilę z Jeremiahem. Szybko go ze sobą zabrałem i zszedłem na dół, widziałem, jak mężczyzna siedzi na kanapie. Stanąłem przed nim, a następnie pocałowałem. Umieściłem kolano na kanapie, a jedną ręką podtrzymywałem się o oparcie. Przed pójściem do szkoły chciałem pożegnać Jeremiaha, byliśmy parą i myślę, że takie coś jest miłe. Chciałem znowu poczuć na sobie jego usta, całowanie go sprawiało mi ogromną przyjemność. Miałem wrażenie, że się od tego uzależniałem, gdybym mógł, nie odstępowałbym go na krok. Pocałunek z rana mi nie wystarczał, ten był dłuższy i o wiele intensywniejszy, za każdym razem, kiedy go całowałem, czułem ciepło rozchodzące się po moim ciele. Zresztą za każdym razem tak było w obecności Jeremiaha, podwyższona temperatura, szybsze bicie serca i częsty uśmiech na twarzy. Do tego zawsze chciałem przebywać w jego towarzystwie, przy nim odczuwałem szczęście. Czym były te dziwne uczucia? Oszalałem na jego punkcie, nawet nie wiem, kiedy tak bardzo zaczęło mi zależeć. Często też robiłem się o niego zazdrosny, najpierw o tę bibliotekarkę, a potem o Caleba. To było dziwne, jak łatwo przepełniało mnie to uczucie. 

Nie mogłem oderwać się od Jeremiaha dlatego ten odepchnął mnie, uwielbiałem go całować. Za każdym razem było mi mało i mało, chciałem więcej. Poszedłem do szkoły, w tej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem, widziałem zmiany, jakie we mnie następowały. To niesamowite, że sprawcą tego wszystkiego był Jeremiah, moje starania zostały dostrzeżone. 

Słuchałem uważnie tego, co mówił nauczyciel. Siedząc na lekcji, poczułem szturchnięcie w plecy, odwróciłem się do tyłu.  Wiedziałem, że to Kevin, widziałem na jego twarzy szeroki uśmiech. 

– Czy twojemu chłopakowi podobały się kwiaty? 

– Ach, tak... Nie. Znaczy, nie wiem, nie pytałem go o to. – Podrapałem się po głowie. Na przedramieniu poczułem ból, spojrzałem w tamtą stronę, to Ivan wbijał swoje paznokcie. Marszczył przy tym brwi w niezrozumieniu. 

– Mamy nowego geja w klasie. – W naszą stronę odwróciła się Ava. 

– Nie jestem gejem – odpowiedziałem jej. Teraz miałem to w dupie, że klasa wie o moim chłopaku. Chociaż wolałem sprostować, nie byłem homoseksualistą. 

– W takim razie jesteś kryptogejem. – Posłałem uśmiech dziewczynie. 

– Kiedy ty się zdążyłeś tak zaprzyjaźnić z Kevinem? I skąd ten siostrojebca o tym wszystkim wie?! – Widziałem oburzenie na twarzy Ivana. Wiedziałem, że na to wszystko zareaguje gwałtownie. Nie lubił odstępstw od normy. 

– Co, kurwa, powiedziałeś?! – warknął Kevin. 

Chłopak miał coś powiedzieć, ale mu przerwałem, gwałtownie przyciągnąłem za koszulkę Ivana. Nasze twarze znalazły się w naprawdę bliskiej odległości. 

– Ivan, kurwa, ogarnij się! Do każdego masz problem, skaczesz do wszystkich bez konkretnego powodu. To wkurwia i widzę, że nie tylko mnie. Czy ty za każdym razem musisz szukać zaczepki? Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy. – Chłopak miał szeroko otwarte oczy ze zdziwienia, musiał pierwszy raz widzieć u mnie aż taki wybuch gniewu. 

– Przepraszam... – burknął w stronę Kevina. 

Przynajmniej przeprosił, a to już coś, potem przestał się odzywać. Zachowanie Ivana sprawiło, że już nie wytrzymałem, kilka razy go już powstrzymałem. Tym razem przegiął, a ja miałem tego dosyć, przy każdej nadającej się okazji wszczynał kłótnie. Teraz jeszcze wiedział, że miałem chłopaka, znaczy, nie wiedziałem, czy jest homofobem. W zasadzie to nie musiał mieć pojęcia, że byłem w związku, to świeża sprawa, bo zacząłem chodzić z Jeremiahem od wczoraj. Ivan nie powiedział mi o Anice, ja też nie musiałem mu o wszystkim mówić. Byłem ciekawy, kiedy zamierzał mnie o tym poinformować, przemilczał tak ważną rzecz. Miałem nadzieję, że po moim wybuchu złości Ivan trochę się ogarnie, a przynajmniej zacznie tolerować niektóre rzeczy. Przez całą lekcję siedział cicho, chyba był obrażony, ale nie wiedziałem, czy na mnie. Wyszliśmy z klasy praktycznie jako ostatni, to mój przyjaciel tak się ociągał, szedł obok mnie. W pewnej chwili zostałem mocno pociągnięty i pchnięty na ścianę, zmarszczyłem brwi. Byłem zdezorientowany, spostrzegłem stojącego przede mną Ivana, więc jednak był wkurwiony. Wiedziałem, że i tak mi nic nie zrobi, jednak był znacznie silniejszy niż ja. Przez uprawianie sportu miał znacznie większą masę mięśniową ode mnie. 

– Dlaczego mi o niczym nie powiedziałeś? Jaki chłopak? Nie widziałem, żebyś z kimś kręcił. Skąd o tym wszystkim wie Kevin? Zbliżyliście się do siebie. – Zasypał mnie gradem pytań. Nie wyczułem złości w jego głosie. 

– To świeża sprawa, jestem z nim od wczoraj. Kevin wczoraj widział kwiaty, które miałem mu dać no i pracuję razem z Kevinem. 

– O pracy też nie zamierzałeś mi powiedzieć? – zapytał z wyrzutem. 

– Nie mówiłem, bo widziałem, jaki masz stosunek do Kevina. To on mi zaproponował tę pracę. – Usłyszałem, jak prychnął. – A ty, kiedy planowałeś mi powiedzieć o Anice? – Moja ciekawość zwyciężyła. 

– Co? Skąd ty... – Oniemiał. 

– Widziałem was w niedzielę w twoim mieszkaniu. – W końcu mogłem być w pełni szczery z Ivanem. Nie chciałem go okłamywać. 

– Ach... Tak jakoś wyszło, nie było czasu ci o tym powiedzieć... – Wyglądał, jakby źle się z tym czuł, że mi o tym nie powiedział. – Od teraz koniec z tajemnicami. I nie mam nic do tego, że masz chłopaka. Mam nadzieję, że go kiedyś poznam – mówił z uśmiechem na ustach. Byłem zdziwiony, że nie miał nic do tego. Puścił mnie. 

– Dobra – zgodziłem się.

"Tak w zasadzie to już go znasz" odpowiedziałem w myślach, nie mogłem mu przecież powiedzieć o Jeremiahu. To musiałem zachować w tajemnicy dla naszego bezpieczeństwa. Za romans z uczniem mógłby zostać wyrzucony z pracy, a jednak wolałem być blisko Jeremiaha. Chociaż nie wiem, czy ktoś w tej szkole by się tym zainteresował, wolałem nie ryzykować. Nie byłem na tyle głupi, żeby mu o tym powiedzieć, mimo że był moim przyjacielem. Jeremiah na pewno też wolałby trzymać nasz związek w tajemnicy, nie miałem nic przeciwko temu. Reakcja Ivana była zadziwiająca, przyjął tak spokojnie wiadomość o moim chłopaku. Może i nie był homofobem, ale na pewno związek z naszym nauczycielem uznałby za pojebany. Taki związek to kontrowersyjny temat. 

Skończyłem lekcje i wiedziałem, że Jeremiah będzie miał za chwilę zajęcia z włoskiego. Miałem ogromną ochotę go pocałować, cały czas myślałem o tym, by go dotknąć. Stał na korytarzu, a inni uczniowie opuszczali budynek, skończyli zajęcia. Podszedłem bliżej mężczyzny i czekałem.

– Pocałunek w szkole jest zakazany. – To wyglądało tak, jakby przewidział, co chciałem zrobić. Skrzywiłem się, bo myślałem tylko o tym, by poczuć jego usta. 

– A kwiaty ci się podobały? Zastanawiało mnie to od wczoraj. – Przypomniałem sobie pytanie Kevina, zresztą sam byłem ciekawy. 

– Były okej. – Uśmiechnął się, uwielbiałem, kiedy to robił. – Ale nie kupuj mi ich więcej, szkoda kasy. Kwiaty zwiędną. – Kiwnąłem tylko głową. 

Cały czas myślałem tylko o pocałunku, traciłem nadzieję na to, że to zrobimy. Pewnie nie chciał ryzykować i to rozumiałem, chociaż w szkole już praktycznie nikogo nie było. Mężczyzna rozglądnął się i podszedł bliżej mnie, splótł ze sobą nasze dłonie. Byłem zdziwiony jego postępowaniem, chociaż to miłe, że jednak zgodził się na bliskość. Ten gest wywołał u mnie szybsze bicie serca, chciałem popatrzeć na nasze dłonie. Na policzku poczułem jego drugą dłoń i przekrzywił moją głowę, całował mnie. Kolejny pocałunek tego dnia i to z jego inicjatywy. Zależało mu na tym związku. Za każdym razem byłem spragniony jego ust, pogłębiłem pieszczotę, przylgnąłem do ciała mężczyzny. Jakie to przyjemne móc poczuć jego ciało. Położyłem dłoń na jego biodrze. Znowu całowaliśmy się w szkole, tyle że tym razem na korytarzu, gdzie ktoś mógłby nas dostrzec. Musiałem przyznać to było podniecające, jeśli nie uczeń to jakiś nauczyciel. Czułem przechodzące dreszcze przyjemności. Złapał zębami moją wargę, to coś nowego, nie mogłem powstrzymać westchnienia. Czułem w tym miejscu przyjemne mrowienie, to było kolejne cudowne uczucie. Odsunął się ode mnie, wciąż trzymając za wargę, podobało mi się to. Przerwał pocałunek, chociaż ja chciałem więcej. Przedstawił mi swój pierwszy warunek, nie mogłem go całować z zaskoczenia, kiwnąłem głową w odpowiedzi. Teraz już rozumiałem, dlaczego tak się spinał, kiedy to robiłem, on po prostu tego nie lubił. Teraz miałem go uprzedzać o tym. Za pierwszym razem i wtedy, kiedy wręczałem mu kwiaty, zareagował dosyć agresywnie. W tamtym czasie nie wiedziałem o tym, oczywiście, że zamierzałem się stosować do jego warunków. Był moim chłopakiem, a ja chciałem to uszanować. Jednak przez cały czas patrzyłem na usta mężczyzny, znowu chciałem go całować w ten sam sposób, co przed chwilą. Jeremiah tylko pożegnał się ze mną i poszedł na lekcje włoskiego. Tak, z pewnością byłem uzależniony od jego ust.

Kiedy wróciłem do domu, poszedłem do kuchni i zjadłem szybki posiłek, czułem się już tutaj swobodnie. Umyłem za sobą naczynia, nie chciałem robić syfu i poszedłem do pokoju Jeremiaha. Rozłożyłem swoje posłanie, chwilę odpocząłem po lekcjach, z braku lepszego zajęcia korzystałem z telefonu. Kiedy wrócił Jeremiah robiłem zadania i nie bardzo zwracałem na niego uwagę pochłonięty swoją pracą. Chciałem też jakoś zabić czas w oczekiwaniu na mężczyznę, jednak mimo wszystko chciałem już poznać wszystkie warunki. Rozwiązywanie zadań szło mi dosyć sprawnie, na końcu zająłem się pisaniem eseju na angielski. Mimo że lektury były nudne, to wytrwale do końca je przeczytałem, powoli kończyłem go pisać. Notatki, które sporządzałem podczas czytania, przydawały się, esej zaczynał przybierać taką formę, jaką chciałem. Napisałem go najlepiej, jak potrafiłem, chciałem, żeby Jeremiah zobaczył moje starania. Potem już zajmowałem się nauką, dopóki nie zadzwonił Jeremiah, miałem uśmiech na twarzy, od razu odebrałem. Jak o tym pomyślę, to jest pierwszy raz, kiedy do mnie dzwonił.

– Hej – odpowiedziałem mu z entuzjazmem w głosie. Naprawdę byłem szczęśliwy, że do mnie zadzwonił. 

– Damien jest w domu? – Zmarszczyłem brwi w niezrozumieniu. Nie wiedziałem, dlaczego o niego pytał, to było dziwne i podejrzane. 

– Co? 

– Kurwa, sprawdź, czy jest w domu! – W tym momencie byłem przerażony jego reakcją. Nie wiedziałem, dlaczego był zły. Zacząłem się martwić. 

Odłożyłem zeszyt, z którego czytałem notatki na lekcjach, cały czas się uczyłem. Wyszedłem ze swojego posłania i szybko zbiegłem po schodach. 

– Damnien, co robisz? – Odsunąłem telefon od ucha i przyłożyłem do klatki piersiowej. 

– Oglądam telewizję, a co? 

– Nic, nic – szybko odpowiedziałem i wróciłem do pokoju. 

– Siedzi i ogląda telewizję. Czemu pytasz? – odpowiedziałem mu, co robi jego brat, jednak byłem ciekawy, o co chodziło. Jego zachowanie było dziwne, to mnie zmartwiło. 

– Przepraszam, zaraz będę w domu. 

– Okej, czekam.

Rozłączył się, a z moich ust wydobyłem głośne westchnienie, zachowanie Jeremiaha nie wróżyło niczego dobrego. Czułem, że coś się stało i nie mogłem się już skupić na nauce. Poskładałem wszystkie książki i zeszyty do plecaka, bo wiedziałem, że to wszystko było bezsensowne. Myślałem nad tym, co takiego mogło się stać, w tamtym momencie wyczułem u Jeremiaha zdenerwowanie. Nie byłem wkurzony za jego nagły wybuch złości, musiał mieć konkretny powód. Martwiłem się, czy na pewno Jeremiah był bezpieczny. Może ktoś go napadł? To pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, ale z drugiej strony to mi nie pasowało, pytał o Damiena. Jeszcze obiecał mi rozmowę na temat warunków naszego związku, czekałem na niego. Długo nie przychodził, z nudów usiadłem na fotelu. Zawsze wracał po dziewiątej, tym razem się spóźniał.

W końcu przyszedł, było już naprawdę późno, oderwałem się od telefonu i popatrzyłem w stronę mężczyzny. Wstrzymałem na chwilę oddech przede mną właśnie stał Jeremiah prawie nagi. Takiego widoku się nie spodziewałem. Mogłem podziwiać jego ciało, nie odrywałem od niego wzroku. Lustrowałem go od góry do dołu, miałem tylko nadzieję, że tego nie spostrzegł. Nie kryłem się z tym, że pożeram go wzrokiem. W tej chwili chciałem do niego podejść, jednak coś mnie powstrzymywało, byłem również świadomy jego zmęczenia. Mój wzrok zdążył zjechać na jego pośladki, na które chwilę patrzyłem, musiałem przerwać ciszę. Jednak, kiedy to zrobiłem zająknąłem się. No cóż, bezczelnie patrzyłem na jego ciało, byłem pod wrażeniem jego budowy. Kolejną dziwną rzeczą było to, że kąpał się w łazience na dole. Kiedy o to zapytałem, dał mi wymijającą odpowiedź. Chciałem, żeby mi zaufał, traktowałem go poważnie i chciałem poważnego związku, mężczyzna jednak mnie odtrącał. Miałem nadzieję, że z czasem się otworzy, nasza relacja była czymś nowym. 

Tej nocy spałem bardzo dobrze, tak jak zawsze rano Jeremiah wstał wcześniej niż ja. Leżałem w łóżku i bezczynnie wpatrywałem się w sufit, jednak zaraz trzeba będzie wstać. Kiedy byłem już dostatecznie rozbudzony, podszedłem do plecaka i wyciągnąłem z niego ubrania. Przygotowywałem się, by wziąć prysznic, już otwierałem drzwi od łazienki, jednak coś mnie zatrzymało. Mimo że byłem tu już kilka dni, to nie zainteresowałem się jej zawartością. Jeremiah wczorajszego dnia zmieniał ubrania przy mnie, to sprawiło, że chciałem do niej zajrzeć. Byłem ciekawy, co nosi na co dzień, a co do pracy lub jakieś inne okazje. Kątem oka zerknąłem na szafę, odłożyłem swoje rzeczy na łóżku, stanąłem przed nią i otworzyłem.

Na początku przejechałem ręką po rzeczach wiszących na wieszaku. Zacząłem dotykać odzież mężczyzny, ale to mi nie wystarczyło, więc wyciągnąłem pierwszą lepszą koszulkę i przyłożyłem do swojego ciała. Właśnie sprawdzałem, jakbym wyglądał w jego ubraniach, moje zachowanie było dziwne. Potem zrobiłem tak samo z kilkoma innymi spodniami i koszulkami, nie przejmowałem się tym, że robię bałagan. Posunąłem się krok dalej, wziąłem jeden z T-shirtów i przyłożyłem do nosa. Wąchałem go, wyraźnie mogłem wyczuć zapach proszku do prania oraz zapach Jeremiaha. Stałem tak przez dłuższą chwilę z przymkniętymi oczami, wcześniej nie zwracałem uwagi na takie coś. Po chwili zdałem sobie sprawę, że mogłem wyglądać jak zboczeniec. Spanikowałem, szybko wrzuciłem ją do środka, miałem zamykać szafę jednak przez moje grzebanie dostrzegłem coś na jej dnie. Moja ciekawość wygrała, więc sięgnąłem po to ręką, to była saszetka. Normalny przedmiot, jednak nie była lekka, musiałem zajrzeć do środka. Wewnątrz znajdowały się pieniądze, dużo pieniędzy. Teraz żałowałem, że zaglądnąłem do tej szafy, to było coś, czego nie powinienem zobaczyć. Skąd on miał tyle pieniędzy? Pierwszy raz w życiu widziałem aż tak wielką sumę, wyciągnąłem kilka banknotów, podziwiając je. Chyba takie rzeczy powinien trzymać w banku, a nie w domu. Czy on kogoś okradł? Kiedyś wspominał, że miał problemy z prawem. Przełknąłem ślinę, włożyłem pospiesznie pieniądze do środka, zamknąłem za sobą szafę. Byłem w tej chwili za bardzo spanikowany, by wszystko ułożyć tak, jak było, poszedłem w końcu do łazienki. Prysznic to dobre rozwiązanie, żebym po tym wszystkim ochłonął, za dużo jak dla mnie. Najpierw wąchałem jego ciuchy, co było niewinne, dobra może nie do końca niewinne, ale tylko je wąchałem, nie zrobiłem z nimi niczego podejrzanego. Tak, to było zboczone, ale Jeremiah nie musiał wiedzieć, że coś takiego robiłem. Moja ciekawość mnie zgubiła. A może jednak Jeremiah napadł na bank? Czy się go obawiałem? Nie. Dlaczego miałbym się bać swojego nauczyciela, a zarazem swojego chłopaka?  

Skończyłem brać prysznic, odświeżony wyszedłem z łazienki i zamknąłem za sobą drzwi. Widziałem jego minę, on wiedział, że przeszukiwałem mu szafę. Był zły i to chyba nawet bardzo. Zostawiłem w niej bałagan, więc po tym się zorientował. 

– Grzebałeś mi w rzeczach? – spytał, starając się zachować spokój.

– Tak – odpowiedziałem szybko i pewnie. Nie mogłem kłamać w tak ważnej sprawie, a na pewno nie mogłem kłamać przed Jeremiahem. Mężczyzna zaczął się śmiać nerwowo. Nie bałem się go. – Skąd masz tyle kasy? – zapytałem z ciekawości. Naprawdę zastanawiało mnie, skąd ma tyle pieniędzy. 

– Grzebałeś w nie swoich rzeczach, kundlu. 

– Mówiłeś, że masz coś za uszami... okradłeś kogoś? – nie wytrzymałem, musiałem go o to zapytać. Trzymanie tak ogromnej kwoty w domu było naprawdę podejrzane. 

Podszedł do mnie szybkim krokiem, poczułem mocne uderzenie o drzwi od łazienki. Odebrało mi na chwilę oddech, a poza tym byłem zaskoczony jego nagłym atakiem. Jeremiah znajdował się tak blisko. 

– Złe słowa wychodzą z twoich ust, chłopaku – szeptał. To mi nie pomagało, mój masochizm mi nie pomagał. Przełknąłem ślinę. 

– Nikomu nie powiem. – Nie należałem do osób, które by kogoś wydały. To była prawda, że nikomu nie powiem, mimo że trzymanie pieniędzy w domu było dziwne i podejrzane.

W tej chwili myślałem tylko o bliskości z Jeremiahem, miałem ochotę go pocałować. Sytuacja była dosyć intymna, mój wzrok zjechał na jego usta. Musiałem go tym zachowaniem wkurwić, bo zacisnął swoją rękę na mojej szyi. Uścisk był mocny nawet za mocny jak na mnie, czułem, jak się duszę. Sam go do tego sprowokowałem zresztą praktycznie tak jak zawsze, ale pierwszy raz widziałem u niego taką brutalność. Przekroczyłem granicę jego cierpliwości, a wiele razy mnie ostrzegał. Czy za każdym razem go testowałem? Czy w ten sposób chciałem sprawdzić, ile potrafię znieść bólu? Prawdopodobieństwo było wysokie, że to prawda w końcu nie wiedziałem, ile potrafiłbym wytrzymać. Bycie duszonym w ten sposób było nieprzyjemne, czułem, jak powoli tracę oddech, a obraz się zamazywał. Do oczu napływały mi łzy z powodu zbyt mocnego uścisku i braku powietrza. Nie wiem, co było powodem, ale mężczyzna szybko wybiegł z pokoju, moje ciało było zajęte dochodzeniem do sobie. Nie zwracałem uwagi na otoczenie, kaszlałem, wciąż miałem zamazany obraz i łzy w oczach.

Poszedłem do łazienki, zamknąłem za sobą drzwi, ale nie przekręcałem w nich zamka. Stanąłem przed umywalką i od razu odkręciłem wodę, musiałem się ogarnąć, przemywałem twarz. Na szyi wciąż czułem dotyk Jeremiaha, najdziwniejsze, co zauważyłem, to że nie byłem tym przerażony. Jedynie mnie zaskoczył, moje zachowanie w tym momencie było pojebane, w tamtej chwili naprawdę mógł mnie udusić. Czy to po części przez masochizm? Już kilka razy mogłem doświadczyć jego siły na własnej skórze, jednak nie wzbudzało to we mnie strachu. Grzebałem w jego rzeczach, nie powinienem być zdziwiony, że go tym wkurwiłem, dodatkowo odkryłem coś, co nie powinienem był widzieć. 

Cały czas miałem spuszczoną głowę, w końcu otarłem ją ręcznikiem i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji, byłem wręcz bardzo spokojny, zdążyłem już ochłonąć po całej tej sytuacji. Na szyi dostrzegłem czerwony ślad po duszeniu, pochyliłem się bliżej lustra i patrzyłem na niego uważnie. Na skórze miałem wyraźnie odbitą dłoń Jeremiaha, przejechałem po nim opuszkami palców. Przekręcałem szyję w różny sposób byle tylko obejrzeć to wszystko dokładnie. Patrzyłem na ten ślad z zafascynowaniem, utwierdziło mnie to, że naprawdę byłem pojebany. Przyłożyłem swoją dłoń na pozostawiony ślad, tylko ją trzymałem w tym miejscu. Kto normalny tak robi? Jeremiah kilka minut temu zaciskał tutaj swoją dłoń, a ja nawet nie czułem strachu! 

Wyszedłem z łazienki, kiedy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi od pokoju, Jeremiah wrócił. Mężczyzna siedział na łóżku z przyciągniętymi nogami do siebie, odwracał wzrok. Musiał źle się z tym czuć, że mnie skrzywdził. Przecież to była tylko i wyłącznie moja wina, ja go do tego sprowokowałem! To ja sprawiłem, że stracił panowanie nad sobą. Podszedłem i usiadłem w nogach łóżka, jednak nie odzywałem się, tylko na niego patrzyłem.

– Przepraszam. Nie chciałem cię zdenerwować. Grzebanie w twoich rzeczach było... nie w porządku. Nikomu nie powiem. – Musiałem go za to przeprosić w końcu ruszałem jego rzeczy bez pozwolenia. Czułem się winny, że doprowadziłem go do takiego stanu, moje przeprosiny były szczere. 

– A powinieneś. Powinieneś mnie sprzedać na pierwszym komisariacie.

– Dlaczego miałbym to zrobić? – Zmarszczyłem brwi w niezrozumieniu. Nie mógłbym tego zrobić Jeremiahowi, a zwłaszcza że miał już jakieś problemy z prawem. 

– Kurwa mać, Ethan! – W końcu na mnie spojrzał. Przez cały czas uciekał wzrokiem. – Prawie cię zabiłem. Gdyby nie Damien, nie puściłbym cię, zdajesz sobie z tego sprawę? Nie jestem dobrym człowiekiem, a mój sadyzm wykracza poza normy. Nie kontroluję tego.

– Matteo też, a mu pomogłeś. – On miał problemy z agresją i Jeremiah mu pomagał. Też chciałem być dla niego taką osobą, być dla niego wsparciem. 

– Nie porównuj jego napadów agresji, do mojej chęci zadawania bólu i mordu. Tak, to już ewoluowało do chęci mordu, nawet nie wiem kiedy.

– Nie boję się ciebie. – Przysunąłem się bliżej, chcąc mu pokazać, że się go nie obawiam. Wyglądał na zagubionego po tym, co mi zrobił, gdybym był normalną osobą uciekłbym od Jeremiaha. Ja byłem nienormalny, przez cały ten czas ciągnęło mnie do niego. 

– Ethan, proszę. Ja naprawdę nie chcę robić ci krzywdy... przepraszam cię za to, ale lepiej sobie darujmy. Zostańmy na relacji ucznia i nauczyciela. Może znajdziesz jakiś nocleg u kogoś i... – Jego słowa trochę zabolały, już na starcie chciał przekreślić nasz związek, chociaż jeszcze dobrze nie zaczęliśmy. Nie mogłem już tego słuchać, dlatego go uciszyłem, składając delikatny pocałunek na jego ustach. Naprawdę mi na nim zależało, nie byłem zły o to, że mnie dusił. 

– Chcę zostać z tobą. Trochę dowiedziałem się o sadomaso, możemy spróbować ci się wyładować – wyszeptałem, odsuwając się na chwilę. Ta propozycja mogła wydawać się dziwna, ale mogła mu pomóc, a przynajmniej miałem taką nadzieję. 

– Nie możemy. To niebezpieczne, ja jestem niebezpieczny. – Bał się zaryzykować, nie dziwiłem mu się, przecież przed chwilą mnie zaatakował, a ja wychodzę z taką propozycją. 

– A ja chcę ci pomóc. – Nie chciałem się tak łatwo poddać. Ja byłem masochistą, mogłem wytrzymać wiele i wierzyłem w to, że Jeremiah by mnie nie skrzywdził. Ufałem mu. 

– Ty po prostu chcesz się ruchać. – Odsunął mnie od siebie. Mimo przeprosin wciąż uważał, że pragnąłem tylko jego ciała, nie proponowałbym związku, gdyby mi nie zależało na jego osobie. 

– Przeprosiłem cię za to. Nie zależy mi tylko na seksie, przysięgam. – Intensywnie na niego patrzyłem. Musiałem to sprostować, że nie myślę tylko o jednym. – Podobasz mi się, kręcisz mnie, więc wtedy popłynąłem z prądem, ale chcę też cię poznać. Wiem już, że masz problemy z agresją, podobnie jak Matteo, ale wiem też, że możemy chociaż spróbować z tą opcją pomocy. To nie może być przypadek, że na siebie trafiamy, prawda? – Moje słowa były naprawdę odważne. Nie chciałem mu łatwo tego odpuścić, chciałem, żeby we mnie widział wsparcie. Chociaż ten sposób pomocy mógł być dziwny. – Zgadzam się spróbować, Jeremiah. Zróbmy to. 

Swoimi pocałunkami i słowami zachęciłem go do zrobienia tego, chociaż nie wiem, co bardziej zadziałało. Po naszym udanym seksie, według mnie był udany, sprzątałem. Poprawiłem łóżko do jego pierwotnego stanu, chciałem jeszcze posprzątać prezerwatywy, ale nigdzie ich nie dostrzegłem. Zmarszczyłem brwi w niezrozumieniu, na łóżku ich nie widziałem, tak samo i na podłodze. Natomiast Jeremiah poszedł pod prysznic jako pierwszy i nie dostrzegłem, by je sprzątał, to było dla mnie podejrzane. Kiedy mężczyzna wrócił, od razu położył się na łóżku, teraz nadeszła moja kolej, żeby zażyć kąpieli. Odkręciłem ciepłą wodę, która leciała mi na twarz, stałem, mając przymknięte powieki i rozkoszowałem się przyjemnym ciepłem. Jednak włosy były czułym punktem Jeremiaha, często do nich sięgałem, chcąc to potwierdzić, a utwierdziłem się w tym, kiedy mężczyzna przyznał mi rację. Dziś u siebie odkryłem coś nowego, nie myślałem, że będę aż taki głośny podczas stosunku. Sam byłem zdziwiony swoimi jękami, po prostu się tego nie spodziewałem. Myślę, że duży wpływ mógł mieć na to Jeremiah, swoimi wolnymi ruchami doprowadzał mnie do szaleństwa. Nawet nie próbowałem powstrzymywać swoich jęków. Ostatnim razem Jeremiah był cicho i to mnie trochę martwiło. W porównaniu do niego ja wyłem z rozkoszy. Zrobiłem coś źle, że nie wywoływałem u niego takiej reakcji? 

Wróciłem do Jeremiaha, leżał na łóżku, więc dołączyłem do niego, chciałem być blisko. Leżałem na boku, patrząc na jego twarz, chyba był zmęczony, bo przymykał powieki. Przypomniałem sobie, że nie odpowiedział na moje pytanie o waleniu, więc je zadałem, mężczyzna zamiast tego pocałował mnie. Kiedy zapytał o szkołę, popatrzyłem tylko na zegarek, była dziesiąta, co świadczyło, że lekcje już się zaczęły. Wolałem zostać z Jeremiahem, a poza tym nasz poranny seks wymęczył mnie, chciałem z nim spędzić więcej czasu. Po chwili jednak odpowiedział na moje wcześniejsze pytanie, więc robił to tylko raz lub dwa razy. Szczerze powiedziawszy, myślałem, że robił to częściej. Odkąd byłem nim zafascynowany, masturbowałem się częściej, jednak tego nie musiał wiedzieć. Zmieniłem pozycję, gdyż było mi już niewygodnie, położyłem się na plecach. Natomiast Jeremiah położył swoją głowę na moim ramieniu, a rękę ułożył na brzuchu.

– Jak chcesz to... – Usłyszałem w jego głosie chwilowe wahanie. – Możesz teraz jej dotknąć. 

Od razu to zrobiłem, wsunąłem dłoń w jego miękkie włosy, wiedziałem, że muszę korzystać z okazji. Nie wiedziałem, kiedy nastąpi kolejny raz, miałem przy sobie Jeremiaha tak blisko. Odkręciłem jego długą grzywkę o palec wskazujący, zawsze chciałem tak zrobić. Kiedy tak się bawiłem jego włosami, usłyszałem ciche westchnienie z ust mężczyzny. Podobała mi się jego reakcja. Chciałbym, żeby przychodził do mnie tak częściej. Więc to rzeczywiście prawda, że go to odpręża. Zrobiłem krok dalej i pochyliłem się, wąchałem jego głowę, pachniał szamponem. Logiczne przecież przed chwilą brał prysznic, w tym czasie przypomniałem sobie o ważnej rzeczy. 

– Użyłeś gumek? – Musiałem o tym wiedzieć, nigdzie ich nie mogłem znaleźć. 

– Nie, a po co? – mruknął zachrypniętym głosem. Znowu sytuacja powtórzyła się tak jak ostatnio. Całkiem zapomniałem o gumkach od Justina. 

– To może być niebezpieczne. – Cały czas pamiętałem o tym, co mówił mi Justin. 

– Przejmujesz się swoim zdrowiem? – Zaczął drżeć, hamując śmiech. – Ty już mnie pewnie czymś zaraziłeś, muszę się zbadać.

– Dawno nie ruchałem, więc na pewno nie mam żadnej choroby wenerycznej – mówiłem z dużą pewnością siebie. A poza tym na pewno zauważyłbym jakieś dziwne zmiany. 

– Wyobraź sobie, że choroby nie ulegają przedawnieniu jak długi. – Prychnął. – Badałeś się wcześniej czy naprawdę teraz jesteśmy śmiertelnie chorzy?

– Skąd ty możesz to wiedzieć? Wyobraź sobie, że od Justina zdobyłem cenną wiedzę. – Chciałem go poinformować o tym, że miałem jakąś wiedzę w tym temacie. 

Jeremiah przez dłuższą chwilę milczał, zaczynałem nawet myśleć, że mi nie odpowie lub jednak zasnął od tego głaskania. To w ogóle możliwe tak szybko? W zasadzie mógł pomyśleć, że zdradzałem go z Justinem, powiedziałem to trochę w niejasny sposób. 

– W poprzedniej pracy miałem regularne badania – odezwał się w końcu. – Miałem styczność z krwią praktycznie codziennie, więc nawet dla dobra Lyry starałem się uważać.

– Jaką miałeś wcześniej pracę? – Jak zawsze musiałem wszystko wiedzieć, a zwłaszcza na temat Jeremiaha. W zasadzie nigdy nie wspominał o swojej wcześniejszej pracy. Tym bardziej ta informacja mogła być dla mnie cenna. 

Uniósł głowę, opierając się o mnie podbródkiem. Wyglądał na spokojnego i może nawet sennego. Uśmiech mimo to błąkał się na jego ustach. Już wiedziałem, że powie coś głupiego. 

– Byłem wampirem, czemu pytasz?

– Po prostu chcę wiedzieć o tobie jak najwięcej. – Westchnąłem. Jednak uniknął odpowiedzi na moje pytanie, a ja nie drążyłem. Chociaż byłem ciekawy. 

– Jesteś totalnym głupkiem. – Zaśmiał się, powracając do poprzedniej pozycji, przyciskając mnie mocniej ramieniem. Uwielbiałem patrzeć na jego uśmiech. – Czekaj, jaki Justin dawał ci lekcje? – Zaraz jednak podniósł się na łokciu, a cień zmęczenia zniknął.

– No ten ze szkoły. Pielęgniarka, ale facet. – Zabrakło mi właściwego słowa na męski odpowiednik.

– Chcesz mi powiedzieć, że ktoś ze szkoły o nas wie?

– Nie. Ja go tylko pytałem o gejowski seks – odpowiedziałem szczerze. Nie byłem na tyle głupi, żeby o tym komukolwiek mówić. Poza tym wtedy nie byliśmy w związku. 

– Osłabiłeś mnie – powiedział markotnie, usadawiając się na mnie. Znowu poczułem bliskość jego ciała. 

Miziałem go cały czas po włosach, aż w końcu usłyszałem jego płytki oddech, wiedziałem, że zasnął. Przyglądałem mu się przez chwilę, dopóki moje powieki nie zrobiły się ciężkie, przymykałem oczy. Pozwoliłem sobie na sen, teraz do mnie dotarło, że byłem zmęczony przez Jeremiaha. Jego ciało leżące na moim, ten widok był taki uroczy. Kiedy się obudziłem, mężczyzny nie było obok, pewnie poszedł do pracy. Przetarłem zaspane oczy i po chwili wstałem, chciało mi się pić, a w pobliżu nie miałem żadnej wody mineralnej. Wiedziałem, że będzie w kuchni, dlatego zszedłem na dół. Wchodząc głębiej do pomieszczenia dostrzegłem Jeremiaha stojącego nad kuchenką, gotował. Zdziwił mnie jego widok, bo chyba powinien być w pracy. Podszedłem bliżej, ale trzymałem się na dystans. 

– Przytulam – ostrzegłem go przed tym, co miałem w planach zrobić. Stosowałem się do jego zasad. Nie zrobiłem tego gwałtownie, dając mu czas na oswojenie się z sytuacją. 

Przylgnąłem do jego ciała, skrzyżowałem ze sobą palce na jego brzuchu. Głowę zbliżyłem do karku mężczyzny, na początku tylko przejechałem po nim nosem, czułem zapach Jeremiaha, westchnąłem. Było mi mało, więc zacząłem składać drobne pocałunki na jego karku. Czułem ciepło jego ciała, za każdym razem pragnąłem bliskości z nim. Moje serce znowu szybciej zabiło. Znowu całowałem jego szyję i to mi się podobało, nawet bardzo. To prawdopodobne musiał być mój nowy fetysz, kolejna nowa rzecz. 

– Mam nieodparte wrażenie, jakbyś był niewyżyty – odezwał się.

– Nie jestem zboczeńcem. – Prychnąłem. – Chyba jestem od ciebie uzależniony. – Szepnąłem przy jego uchu. Chociaż czułem, jak moja twarz czerwienieje, miałem szczęście, że stałem za nim i jej nie widział. 

– Nie jesteś zboczeńcem... a to ciekawe stwierdzenie i bardzo śmiałe, jak na ma-so-chi-stę – przesylabował.

– A ty nie w pracy? – Zignorowałem to, co powiedział. Było już po dwunastej, a on powinien być dawno w szkole. Sam myślałem, że w niej jest, dopóki nie zobaczyłem go w kuchni. 

– Zadzwoniłem do Torryn, że się źle czuję. Nie uwierzyła, ale nie pytała o nic więcej – odpowiedział.

– Czemu nie poszedłeś do pracy? – wciąż dopytywałem, usta cały czas trzymałem blisko jego skóry. 

Znów przedłużająca się cisza, ale czekałem na odpowiedź, która nadeszła. Chciałem to wiedzieć, wydawało mi się, że chce spędzić ze mną czas. Ta cisza była zbyt podejrzana. 

– Nie mam ochoty wychodzić dziś z domu... przyjmijmy, że nadal nie czuję się najlepiej.

– Mam wrażenie, że chciałeś spędzić ze mną trochę czasu – szepnąłem. Czułem, że kłamał, nie chciał się przyznać, że po prostu chciałby ze mną zostać. 

– Oczywiście, Ethan, żyj w swoim mały wyimaginowanym świecie, kto ci broni? – sarknął.

Przygotował dwa talerze dla mnie i dla siebie, nałożył jedzenie, i położył na stole. Zabrał ze sobą jeszcze wcześniej kubek z kawą. Czułem przyjemny zapach dochodzący do moich nozdrzy, już wiedziałem, że to będzie dobre. Usiadłem do stołu i mogłem się lepiej przyjrzeć jedzeniu, zrobił jajka po benedyktyńsku. 

– Gotujesz tak dobrze jak Elliot… Znaczy mój brat. – Mogłem to od razu stwierdzić po kilku kęsach. 

– Nie wiem, czy powinienem się cieszyć, że porównujesz mnie do brata... – powiedział i już chciałem wtrącić, ale kontynuował: – Dogadywałeś się z nim? Masz tylko jego? Żadnych wujków, ciotek, babć?

– Bardzo dobrze się z nim dogadywałem. Po śmierci rodziców tylko on się mną zajmował. Nie znam dalekiej rodziny, brat mnie z nimi nigdy nie poznał. Natomiast oni nigdy nas nie odwiedzali, nie wiem, dlaczego i nigdy o tym nie myślałem. – Zastanawiałem się przez dłuższą chwilę, co mu odpowiedzieć. 

– Rozumiem... choć to dziwne, że sąd się do nich nie odezwał, gdy Elliot stracił do ciebie prawa, a ty byłeś niepełnoletni.

– Może wszyscy umarli – stwierdziłem głupio. Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałem czy mam jakąś dalszą rodzinę. Nie zamierzałem ich szukać. 

– Ta, może. – Widziałem, że stał się bardzo posępny.

– Opowiesz mi coś o swojej rodzinie? 

– Nie żyją, przecież wiesz – powiedział bez zająknięcia. – Reszta może gdzieś w świecie jest, ale nie znam ludzi. Jestem jedynakiem.

– Jak to jedynakiem? Przecież masz brata. – Zmarszczyłem brwi w niezrozumieniu. 

Jeremiah znieruchomiał podczas przeżuwania. Zaraz jednak przełknął zawartość ust, aby mi odpowiedzieć. To wszystko wydawało mi się podejrzane, problemy z prawem, duża suma pieniędzy w szafie i kłamstwo w sprawie brata. W takim razie kim był dla niego Damien? Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę niewiele wiem o Jeremiahu. 

– To... skomplikowane. On jest przybranym rodzeństwem, nie biologicznym. Pytałeś o rodzinę, więc odpowiedziałem prawdę, nie liczyłem go w tym. 

– Jaki jest twój ulubiony kolor? – Wierzyłem w to, co mi powiedział. Chciałem rozładować napięcie, zdążyłem zauważyć, że Jeremiah nie przepada mówić na tematy rodzinne. 

– Czerwony – odpowiedział ze śmiechem.

– Bo jesteś wampirem? – Nawiązałem do jego wcześniejszej odpowiedzi, na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Ta cała rozmowa sprawiła mi dużo radości, z każdą chwilą stawała się jeszcze głupsza. 

Akurat upijał łyk swojej kawy, gdy zadałem to pytanie. Spora jej część wylądowała przed nim, gdy prychnął na moje słowa. Nie wytrzymałem i zacząłem się głośno śmiać, byłem z siebie zadowolony, że wywołałem w nim taką reakcję. Musiałem rozwalić go moim głupim pytaniem. 

– Boże, spodziewałem się w swoim życiu wszystkiego, ale nie tego, że ześlesz mi na drogę głupiego kundla – powiedział, kasłając.

– Ale jestem twoim głupim kundlem. – Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jak jedno głupie pytanie zmieniło przebieg rozmowy. W końcu mogłem powiedzieć to na głos, że należałem do Jeremiaha. W tym momencie byłem taki szczęśliwy. W jego towarzystwie moje serce nieustannie biło, pierwszy raz tak się czułem w pobliżu drugiej osoby. 

Kundel znalazł pana, co? – Tym razem to on zrobił nawiązanie, unosząc przy okazji kącik ust.

– Zapomnij o tym... – Czułem, jak moja twarz robi się czerwona. Wcześniej nie panowałem nad swoim językiem, to stwierdzenie przyszło samo. Cały czas nazywał mnie kundlem, więc stwierdziłem, że to wykorzystam. Kiedy to usłyszałem z jego ust, miałem ochotę zakopać się pod ziemię. 

Jeremiah na pewno zauważył moje zachowanie, bo zaprzestał jedzenia - lub poczuł się obrzydzony przez splunięcie do talerza, kto wie? - i podparł sobie policzek na pięści.

– Och, czyli nie powtórzymy sadomaso? – spytał, wysuwając dolną wargę.

– A podobało ci się to określenie? Mam nazywać cię panem? – Wciąż byłem czerwony na twarzy, a może teraz i jeszcze bardziej. A mimo to uśmiech nie schodził mi z twarzy, chyba mu się to określenie spodobało. 

Chwycił mnie dłonią za podbródek i przekrzywił w swoją stronę. W jego spojrzeniu było coś tajemniczego. Nawet nie drgnąłem na ten gest, nie przerażał mnie. Tak naprawdę byłem ciekawy, co chce zrobić. 

– Zobaczymy, ale nazwij mnie tak gdzieś poza łóżkiem, to nawet masochizm ci nie pomoże, rozumiemy się, kundlu?

– Tak, panie. – Zrobiłem to specjalnie. Mogłem sobie na to pozwolić, byliśmy sami. – Nie będę cię już denerwować. – Nawiązałem do sytuacji, kiedy mnie dusił. Pewnie patrzyłem w jego oczy, chciałem mu pokazać, że mimo tej sytuacji nie bałem się go. 

On też musiał sobie z tego zdać sprawę, bo zaraz gwałtownie zabrał rękę i wyglądał na spłoszonego. Wziął swój talerz i kubek, odsuwając się od stołu.

– Super, że się rozumiemy.

Chyba zjebałem sprawę, bo przypomniałem mu o tej sytuacji. Mężczyzna bez słowa wyszedł z kuchni, w tej chwili byłem na siebie zły, że mu to wypomniałem. Straciłem okazję, by pobyć z nim przez cały dzień sam na sam. Kiedy skończyłem jeść, również odłożyłem swój talerz, a nawet pozmywałem po nas. Poszedłem do pokoju i przez kilka godzin korzystałem z telefonu, a potem zabrałem się za naukę. Nie wiedziałem, gdzie jest Jeremiah, ale chciałem mu dać trochę przestrzeni. Mężczyzna pojawił się, dopiero kiedy miał wychodzić na trening z Metteo. Nie zwracałem za bardzo na niego uwagi, tak samo i on nic do mnie nie mówił. Wyszedł.



~awenaqueen~


Komentarze

Popularne posty