Intertwine Cz.29
–
Ty... ty co?
–
Nie wiem, kiedy zacząłem cię kochać, może to było w prysznicach, na naszej
pierwszej randce albo kiedy pierwszy raz się całowaliśmy. Nigdy wcześniej nie
byłem zakochany i to dla mnie nowe. Właśnie dziś zostałem uświadomiony przez
Romana i Kevina, że to miłość. Tak, kocham cię. – Cała ta sytuacja była
stresująca, dlatego mówiłem szybko.
–
Ethan... znamy się kilka tygodni. Nie spędzaliśmy tego czasu ze sobą tyle, ile
można by było. Ledwo w ciągu tych siedmiu dni ze sobą spaliśmy dwa razy, dałeś
mi kwiaty i poprosiłeś o chodzenie i już twierdzisz, że mnie kochasz? Ja...
Tego nie czuję, Ethan.
Nie
przeszkadzało mi to, że znaliśmy się dosyć krótko, jednak to bolało, moje
uczucia były jednostronne.
–
Przecież podobało ci się... i potrafimy ze sobą gadać! – Mimo naszej różnicy
wieku mogliśmy się dogadać, chociaż początkowo uważałem, że nie znajdziemy
wspólnego języka. Zrobiłem krok do przodu, a Jeremiah wykonał kroki do tyłu, to
mnie zdezorientowało. Miałem wrażenie, jakby uciekał.
–
Przykro mi, ale dla mnie to nie działa tak szybko, jak dla ciebie. Okej, nie
neguję twoich uczuć, w sumie chyba powinienem za nie podziękować, ale... Nie
potrafię ci odpowiedzieć tym samym.
–
Rozumiem – odpowiedziałem krótko, mając dosyć tej rozmowy. Miałem nadzieję, że
żywi do mnie jakieś uczucia, bo zgodził się na nasz związek. Poczułem się jak
idiota, liczyłem na taką samą odpowiedź z ust Jeremiaha.
–
Ethan... umiesz mnie rozbawić, jesteś super chłopakiem i pomijając całą tę
twoją nagonkę na ból, to można z tobą pogadać. To nie jest dla mnie dobry
moment.
–
Rozumiem. – powtórzyłem znowu to samo, chcąc skończyć temat. Na co ja
liczyłem?
–
Podobasz mi się – wyszeptał tak, że ledwo go usłyszałem. – I gdybym nie miał
teraz poważnych rzeczy na głowie, gdybym był innym człowiekiem... mógłbym
próbować coś z naszą relacją robić częściej. Nie musisz tego znosić, do mnie
trzeba mieć cierpliwość. Nie jestem dobrym materiałem na chłopaka.
–
Powiedz to moim uczuciom. – Ta odpowiedź dawała mi nadzieję, nie mogłem tak
łatwo odpuścić sobie Jeremiaha. Nie po tym, jak bardzo starałem się o jego
uwagę, za bardzo go kochałem. Popatrzyłem na niego pewnie, dając mu znać, że
tak łatwo mu nie odpuszczę. – Mówisz, że nie jesteś dobry, ale mimo mojego
nalegania, żebyśmy zrobili to mocniej, ty się bałeś, że mnie skrzywdzisz. Masz
niskie mniemanie o sobie, wiesz? – Chciałem się do niego przytulić i tak też
zrobiłem. Jeremiah nie był złym człowiekiem, wiele razy słyszałem to z jego
ust. Nie miałem pojęcia, co skrywa się za jego przeszłością, patrzyłem na teraźniejszość.
Planowałem
rozkochać w sobie Jeremiaha, sam przed chwilą powiedział, że do niego trzeba
cierpliwości, więc chciałem dać mu ją. Zdobycie jego uczuć jeszcze bardziej
mnie zmotywowało, chodziłem z nim, a mimo to nie posiadałem go w całości.
Zamierzałem codziennie powtarzać, będąc w jego towarzystwie, te dwa mocne
słowa, by miał świadomość, że traktuję go poważnie.
Opierałem
głowę na jego ramieniu, bo potrzebowałem być blisko Jeremiaha. Nagle poczułem
mocne ugryzienie, a następnie zassanie na mojej skórze. Jęknąłem, bo początkowo
był ból, który potem zniknął, takie posunięcie mnie zaskoczyło. Zresztą każdy
jego gwałtowny ruch wywoływał taką reakcję, nie przeszkadzało mi to. Zachęcony
tym wszystkim złączyłem nasze usta w pocałunku, a Jeremiah go odwzajemnił.
Sprzątnąłem rozbity kubek, większe kawałki trzymałem w ręce, a potem użyłem
odkurzacza, mniejsze kawałki mogły się komuś wbić w stopę. Szybko
uporządkowałem kuchnię, miałem już dosyć sprzątania, jak na dzisiejszy dzień
dużo zrobiłem. Porządki w łazience i pokoju Jeremiaha, a na koniec zostawiłem
sobie kuchnię, resztę odłożyłem na następny dzień. Damien miał rację, żeby
podzielić sobie to na kilka dni, sprzątanie było męczące. Leżałem już w łóżku i
chciałem spać z Jeremiahem, ale nie chciałem, żeby powtórzyła się sytuacja,
dlatego spytałem o zgodę, w zamian dostałem tylko milczenie. Długo na niego
patrzyłem, przez cały czas miałem nadzieję, że dostanę przyzwolenie, potem
sobie odpuściłem i zasnąłem. Wcześnie się obudziłem, sprawdziłem, czy Jeremiah śpi,
wstałem wcześniej niż on, zawsze było na odwrót. Dlatego też, póki miałem
okazję, patrzyłem na mężczyznę, oddychał spokojnie to pierwszy raz, kiedy
mogłem mu się przyglądać podczas snu.
Nie
wiem, ile tak na niego patrzyłem, za jego zgodą wszedłem do łóżka i zatrzymałem
w silnym uścisku. Nie chciałem go puszczać, ponieważ bałem się, że zaraz mi
ucieknie, a ja pragnąłem tylko bliskości. Mówiąc mu "kocham cię" miał
ciekawą reakcję, tak samo było wczorajszego dnia, wyraźnie krępowało go to.
Podobało mi się to, że w jakimś stopniu czuł przez moje wyznanie mały
dyskomfort. Planowałem powtarzać te słowa codziennie. Zdziwiła mnie jego prośba
o napisanie do Ivana z pytaniem o Indigo, nawet nie wiedziałem, kto to jest.
Kiedy chciałem wiedzieć coś więcej na temat przeszłości tej klasy, unikał
odpowiedzi i zawsze powtarzał, żebym się w to nie wtrącał. Szybko odpuściłem z
nadzieją, że kiedyś mi o tym opowie. Odpowiedź chłopaka przyszła w krótkim
odstępie czasowym, treść wiadomości była taka, jakiej się spodziewałem. Zaczęło
mnie zastanawiać kim był Indigo i czy miał jakiś wpływ na przeszłość klasy.
Kiedy zacząłem o niego wypytywać Jeremiaha ten wolał uciszyć mnie pocałunkami,
szybko odpuściłem, wolałem zająć się mężczyzną. Chciałem wykorzystać każdą
wolną chwilę na okazywanie sobie czułości i nacieszyć się spędzonym czasem z
ukochanym.
Na
weekendzie skończyłem sprzątać cały dom, robiłem za darmową sprzątaczkę
Damiena. W poniedziałek siedzieliśmy już w klasie, czekając na nauczycielkę
matematyki, zjawił się nowy uczeń. Widziałem, jakie spowodował napięcie wśród
moich rówieśników, oni się go obawiali. Sądząc po wyglądzie chłopaka, mogłem
zauważyć, że należy do bogatych osób, pierwszy raz go widziałem. Chwilę potem w
klasie pojawił się Jeremiah, który usiadł na biurku, natomiast Indigo go nie
dostrzegł. Byłem zdziwiony obecnością wychowawcy, przecież teraz miała być
matematyka. Czy ten nowy uczeń był aż tak niebezpieczny? Jeremiah nie pojawiłby
się tutaj, gdyby nie miał konkretnego powodu, Indigo go nie dostrzegł. To zadziwiające
jak jedna osoba potrafiła zmienić atmosferę panującą w klasie, wszyscy byli
wrogo do niego nastawieni, natomiast dla mnie wydawał się interesujący.
–
Za tobą też tęskniłem, Ava. – Mrugnął do niej. – O, nowa twarz? – Chłopak
popatrzył w moją stronę. To zadziwiające, że był taki spostrzegawczy. Myślałem,
że pominie moją osobę, bo witał się ze swoimi starymi znajomymi.
–
Odpierdol się od niego – wtrącił wkurzony Ivan. Nie rozumiałem tego wybuchu
chłopaka, zwykle był wesołą osobą. No, może z wyjątkiem Kevina i Romana.
–
Od kiedy ty taki warownik? Jestem Richard, ale możesz mi mówić Rick. A ty, jak
masz na imię?
–
Ethan – odpowiedziałem mu, nie widziałem w tym problemu, że powiedziałem mu
swoje imię. Za to Ivan popatrzył na mnie ze złością tak, jakbym zrobił coś
złego.
Nie
bałem się tego nowego ucznia może dlatego, że wcześniej go nie znałem, Jeremiah
i Ivan chcieli, żebym trzymał się z daleka od tego chłopaka. Zachowanie
wychowawcy również uległo zmianie, miałem wrażenie, że prowokował Indigo.
Richard przez resztę lekcji siedział spokojnie z uśmiechem na ustach, mimo tego
w klasie wciąż panowała napięta atmosfera. Jeszcze dziwniejsza była dla mnie
rozmowa między Indigo a Jeremiahem pod koniec lekcji. Nie wiem, o co im
chodziło, ale to wszystko było podejrzane, tak samo, jak i zachowanie Jeremiaha
wydało mi się inne. Miałem wrażenie, że podczas tej lekcji nastąpiła w nim
jakaś zmiana.
–
Dlaczego wszyscy boicie się tego Indigo? – spytałem Ivana pod koniec dnia.
Przez cały czas się nad tym zastanawiałem.
–
Trzymaj się od niego z daleka. To niebezpieczny człowiek, który siedział w
więzieniu...
Domyśliłem
się, że chciał mnie przestraszyć, bym nie zawracał sobie nim głowy, ale to
zadziałało wręcz odwrotnie. Indigo siedział w więzieniu tak samo, jak mój brat
i istniała szansa, że mogli się tam spotkać. Nie czułem strachu przed Rickiem,
ta nowo zdobyta wiedza nawet mnie zachęcała, by porozmawiać z chłopakiem.
Znaczy, chciałem wiedzieć, czy przebywał w tym samym więzieniu co Elliot i czy
go znał. Dzisiejszego dnia Ivan cały czas mnie pilnował albo bał się, że będę
chciał zagadać do Indigo albo to on mnie zaczepi. Chodził nawet ze mną do
łazienki. Moim zdaniem mój przyjaciel przesadzał, czasami miałem wrażenie, że
jest przewrażliwiony na moim punkcie tak, jakbym sam nie potrafił sobie
poradzić.
W
nocy Jeremiah znowu miał koszmar, tak samo, jak ostatnio wiercił się
niespokojnie i wydawał z siebie jęki przepełnione bólem. Wszedłem do łóżka, nie
dbając o ostrożność, ostatnio, jak to zrobiłem, nie zwrócił na mnie uwagi. Od
razu wtuliłem się w Jeremiaha, bo to wcześniej podziałało i przez resztę nocy
spał spokojnie. Tym razem było inaczej, gwałtownym ruchem przygniótł moje ciało
swoim tak, że nie miałem możliwości poruszania się. A ręka mężczyzny powodowała
ucisk silny na szyi tak samo, jak ostatnio miałem uniemożliwiony dostęp
powietrza. Z każdą chwilą robił się coraz mocniejszy, poczułem, jak do oczu
napływają mi łzy, próbowałem wykonać jakikolwiek ruch. Jednak to wszystko było
bezskuteczne, Jeremiah za bardzo napierał na moje ciało.
–
Jeremiah... – udało mi się z siebie wydobyć gardłowy dźwięk.
Uścisk
zelżał, a Jeremiah wybiegł z pokoju. Usiadłem. Zacząłem głośno kaszleć, w
oczach wciąż miałem łzy, przyłożyłem rękę do szyi, przecierając ją, jakby to
miało mi w jakiś sposób pomóc. Miałem wrażenie, że gdybym nie wypowiedział jego
imienia, mógłby mnie udusić, znowu go sprowokowałem do tego. Gwałtowna relacja
zaskoczyła mnie, myślałem, że będę mógł z nim spać do rana tak jak ostatnio.
Przez chwilę nawet się bałem, ten uścisk był silniejszy niż poprzednim razem,
tak jakby Jeremiah nie panował nad swoją siłą. W tamtym momencie czułem
przerażenie, że naprawdę zginę uduszony, ale jednak coś trzymało mnie przy
Jeremiahu i nie chciałem od niego odchodzić. Ostatnio zachowywał się inaczej.
Czy to właśnie dlatego nie potrafi się kontrolować? Uspokajałem się, brałem
głębokie wdechy i wydechy, z czasem mój oddech był już unormowany. Nie
wychodziłem z łóżka Jeremiaha w oczekiwaniu na niego, jednak odpuściłem, kiedy
nie przychodził. Zasnąłem.
Rano
obudziłem się sam w łóżku, więc jednak nie przyszedł na noc do pokoju.
Pościeliłem za sobą i przygotowywałem dla siebie ubrania. Wpadłem na kolejny
dziwny pomysł, znowu zaglądnąłem do szafy mężczyzny, teraz wiedziałem, że nie
będzie o to zły. Wiedziałem o pieniądzach, które trzymał w środku i tym razem
przeszedłem obok nich obojętnie, to było zaskoczeniem tylko za pierwszym razem.
Szukałem odpowiedniej koszulki, miał same ubrania niepasujące do mojego stylu,
dlatego chwilę mi zajęło znalezienie czegoś odpowiedniego. Wybrałem T-shirt w
kolorze brudnego różu, to właśnie jej potrzebowałem, znalazłem jeszcze kolorowy
sweterek, ale on mnie nie interesował. Reszta jego ubrań była zwyczajna
niepasująca do mojej osoby. Miałem nadzieję, że w ten sposób zwrócę na siebie
jego uwagę, przez cały ten czas wciąż mnie ignorował na lekcjach, to było
irytujące. Przejrzałem się w lustrze z uśmiechem na ustach, bardzo dobrze
pamiętałem tę koszulkę, którą miałem założoną. Jeremiah założył ją na naszej
drugiej randce, gdzie razem spędziliśmy wspólną noc i coś czułem, że on też o
tym nie zapomniał. Z czymś takim na pewno musiał zwrócić na mnie uwagę.
Wykąpany i odświeżony wyszedłem z łazienki, a Jeremiah siedział przy laptopie,
właściwie to siadał z zamiarem uruchomienia go. Nie zwracał na mnie uwagi może
to i lepiej im później się zorientuje, że mam jego koszulkę na sobie, tym
lepiej. Stanąłem za nim i widziałem, jak wpisuje hasło, zapamiętałem je. Wciąż
nie był świadomy, że jestem tuż obok niego, śmieszyło mnie to trochę,
uprzedziłem go i pocałowałem na dzień dobry. Pocałunek był krótki i szybki, sam
go przerwałem, a potem wyszedłem z pokoju.
To
wszystko wprawiało mnie w podekscytowanie. Jeremiah prowadził lekcję tak jak
zawsze, a ja tylko czekałem aż się zorientuje, zapisywał coś na tablicy.
Ostatnio rzadziej na niego spoglądałem, ale dzisiaj znowu uparcie patrzyłem w
jego stronę, chciałem tym zwrócić uwagę mężczyzny. Chciałem mu pokazać,
że ubranie jego koszulki z naszego pierwszego razu nie było przypadkiem. Zastanawiałem
się nad jakimś małym gestem, ale wszystko, co przychodziło mi do głowy, było
zbyt jawne. Nagle jednak przypomniałem sobie inny, który mógłbym wykorzystać.
Czekałem tylko na idealną okazję. Gdy wszyscy byli zajęci pisaniem, mężczyzna w
końcu przestał robić notatki na tablicy i odwrócił się, ja patrzyłem prosto na
niego i nasze spojrzenia w końcu się spotkały. Wtedy
uwypukliłem prawy policzek dzięki powietrzu i zrobiłem to kilka razy. Miało to
oznaczać moje pierwsze obciąganie, a zarazem naszą wspólną noc. Widziałem
niewielki uśmiech na jego twarzy, a zaraz potem pokręcił głową, posłałem mu
szeroki uśmiech, który również dostrzegł. W końcu zwrócił na mnie uwagę,
dodatkowo jeszcze go rozbawiłem, z pewnością osiągnąłem swój cel. Tylko teraz
zastanawiało mnie jedno, zwrócił uwagę na to, że miałem jego koszulkę czy
może dlatego, że znowu zacząłem się tak w niego uparcie wpatrywać. Za każdym
razem na lekcjach unikał kontaktu wzrokowego z moją osobą, byłem zadowolony z
siebie, bo mi się to udało.
–
Idę na studia wojskowe, a ty?
–
Nie wiem. Może nie pójdę na studia, tylko będę jeździć od baru do baru z bratem
na koncertach.
Usłyszałem
urwaną rozmowę między Adikią a Romanem, rozmawiali o studiach. Zamarłem, bo sam
nie miałem planu na siebie, a to był już najwyższy czas, by o tym pomyśleć.
Cała ta sytuacja z Elliotem sprawiła, że o tym zapomniałem, dodatkowo od
dłuższego czasu uganiałem się za Jeremiahem. Te wydarzenia na pewno miały na to
wszystko duży wpływ. W zasadzie niczym konkretnym się nie interesowałem, Roman
planował iść na studia wojskowe, Adikia miała już mniej więcej plan, Kevin
chciał założyć własną knajpkę, a Ivan mierzył w sport konkretniej to w piłkę
nożną. Dodatkowo miałem rok w plecy przez to, że miałem naukę w dupie, od
niedawna znowu zacząłem się starać. Chciałbym pójść na studia. Na pewno każdy z
klasy miał już plan na siebie i tylko ja zostałem w tyle, wiedziałem na pewno,
że musiałem nadrobić poprzedni rok nauki. Zacząłem się denerwować, czując
dziwny uścisk w brzuchu, przecież musiałem coś robić po szkole, moja praca w
knajpce była tylko tymczasowa. Uczyłem się dobrze, jednak największy problem
stanowił dla mnie angielski i z niego miałem najgorsze oceny. Może jakiś
kierunek związany z przedmiotami ścisłymi? Złapałem się za głowę i pociągnąłem
za włosy, myśląc o tym, jaki kierunek mógłbym obrać w przyszłości, miałem
kompletną pustkę w głowie i to mnie jeszcze bardziej dobijało. Musiałem to
sobie wszystko przemyśleć na spokojnie, może z czasem wymyślę coś
ciekawego.
Po
zajęciach czekałem już tylko jak Jeremiah pójdzie na trening z Metteo, bo
chciałem zaglądnąć do laptopa mężczyzny. Rano nie było na to czasu i też nie
chciałem, żeby zauważył, że miałem na sobie jego koszulkę. Włączyłem laptopa i
wpisałem odpowiednie hasło, ciekawiła mnie tylko jedna rzecz i musiałem to
sprawdzić. Myślałem o tym już wcześniej, ale nie znałem hasła, więc musiałem to
sobie odpuścić. Od razu wszedłem w historię przeglądania, moim celem było
sprawdzenie, czy Jeremiah oglądał porno, bo nie wierzyłem, że nie. Zmarszczyłem
brwi, wyświetliły mi się same normalne strony typu Netflix, nasze forum
klasowe, godziny otwarcia biblioteki, w której byłem razem z nim oraz seanse
wyświetlane w kinie. Myślałem, że przeglądanie tego zajmie mi dłużej, a
tymczasem po trzydziestu minutach skończyłem zawiedziony. Jeremiah nie oglądał
porno, co mnie zdziwiło, myślałem, że skoro się nie masturbuje to, chociaż
przegląda filmy dla dorosłych. Związałem się z naprawdę dziwnym człowiekiem.
Postanowiłem, że zapełnię jego historię przeglądania czymś ciekawym, wpisałem
więc "kim jest aseks?" bo ostatnio Anika mnie tak nazwała.
"Aseksualizm,
inaczej aseksualność – trwałe nieodczuwanie pociągu seksualnego wobec innych
osób."
Czytając
o tym, aż się głośno roześmiałem, to mnie totalnie zaskoczyło. Dziewczyna
musiała o tym pomyśleć, bo w ostatnim czasie z nikim się nie umawiałem,
spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Przy okazji jeszcze poszerzyłem
swoją wiedzę z zakresu gejowskiego seksu, sadomaso i różnego rodzaju gadżetów
erotycznych, niektóre z nich wyglądały naprawdę strasznie, aż się wzdrygnąłem
na ich widok. Na samym końcu wpisałem: "Mój chłopak nie jęczy podczas
seksu to źle?" dużo o tym myślałem, a odpowiedź Avy jeszcze bardziej mnie
dobiła, musiałem to sprawdzić. Wiele odpowiedzi mówiło o tym, że jestem zły w
łóżku, ale nadzieję mi dawały odpowiedzi mówiące o tym, że Jeremiah jest po
prostu cichą osobą podczas stosunku.
Wyłączyłem
laptopa jakby nigdy nic i czekałem na przyjście Jeremiaha. Dałem mu czas na to,
by odpoczął po treningu, wykąpał się. Musiałem go poinformować, że korzystałem
z jego rzeczy, nie pytałem go o zgodę, ale chciałem, żeby wiedział.
–
Korzystałem z twojego laptopa. – Mężczyzna wychodził z łazienki, kiedy do niego
zagadałem.
–
Okej – odpowiedział.
–
Ty naprawdę jesteś dziwny. Nie oglądasz porno.
–
Zdaje się, że mówiłem ci już w kinie o tym. – Spojrzał na mnie, unosząc brwi. –
Wtedy gdy pytałeś, czy poszedłbym z tobą na porno. Nie oglądałem żadnego od
miesięcy jak nie lat.
–
Czy ty jesteś aseksualny?
–
Nie sądzę.
Zdążył
już wejść do łóżka, położył się na plecach i zaczął korzystać z telefonu,
natomiast ja siedziałem na swoim posłaniu. Patrzyłem na to, co robi Jeremiah z
braku lepszego zajęcia, zagadałem go. Przypomniałem sobie o wcześniejszej
rozmowie Adiki i Romana.
–
Tak właściwie to trudno było ci się dostać na studia pedagogiczne? – spytałem
zupełnie poważnie, nie chciałem po raz kolejny robić z siebie idioty. Chciałem
po prostu z nim porozmawiać i byłem ciekawy tego, bo sam mierzyłem w kierunek
studiów, ale nie miałem pomysłu na siebie.
–
Nie, z egzaminów miałem przeważnie sto procent, chyba z dwóch dziewięćdziesiąt
parę. Miałem też dobre rokowania. Czemu pytasz?
Oderwał
się od telefonu i patrzył w moją stronę, odpowiadał również poważnie. Widocznie
uznał, że chcę z nim normalnie porozmawiać.
–
Chciałbym zostać nauczycielem tak samo jak ty – zaśmiałem się. To pierwsza
lepsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, oczywiście nie myślałem poważnie,
żeby zostać nauczycielem. Zdałem sobie sprawę, że na ten kierunek trzeba mieć
wysoki wynik z egzaminów.
–
Ach tak? Czego? – Najwyraźniej wziął moje słowa poważnie.
–
Nie wiem, tak mi się powiedziało. Wciąż nie wiem, co chcę robić.
–
Zamiast tyle skupiać się na mnie, mógłbyś pomyśleć o sobie. Nie zaszkodziłoby
ci to. Żeby być nauczycielem przede wszystkim trzeba mieć cierpliwość do innych
i swój własny styl przekazywania wiedzy. Nie odradzam ci tego, ale przemyśl
to.
–
Na studiach czekałoby mnie dużo nauki?
–
Jak na każdych – odpowiedział, powracając do ekranu telefonu. – Ale jeśli
idziesz na odpowiedni kierunek, to wszystko samo się dzieje.
–
Oglądasz porno? – Znowu chciałem zwrócić jego uwagę.
–
Ethan! – Zaczął się śmiać. – Przestań, nie, nie oglądam. Przeglądam forum,
okej? Jezu...
–
Mogę do ciebie dołączyć? – Na mojej twarz zagościł tajemniczy uśmieszek.
–
Kto ci broni?
Wszedłem
mu do łóżka i położyłem się, kładąc głowę na jego barku. Mój wzrok powędrował
do ekranu telefonu mężczyzny.
–
No tak, oczywiście, że chodziło ci o wejście do łóżka... – Westchnął ociężale.
–
Tylko na chwilę… – Objąłem jego brzuch ramieniem i podniosłem się odrobinę, by
złożyć całusa na policzku mężczyzny. Wróciłem do poprzedniej pozycji. Czułem
satysfakcję z tego, że mój podstęp zadziałał i dzięki temu mogłem leżeć z
Jeremiahem.
–
Niech ci będzie, kundlu. – Niespodziewanie poczułem dotyk w swoich włosach, ale
jego ręce miałem na widoku, więc musiał się zbliżyć twarzą.
–
Panie, czy ty właśnie nabrałeś ochoty? – Zataczałem ręką koła na jego klatce
piersiowej. Mogłem wyczuć mięśnie mężczyzny.
–
Być może. – Jego klatka piersiowa drżała, więc musiał powstrzymywać śmiech. –
Jaki pech, że jest środek tygodnia, a ty startujesz na nauczyciela. No
niestety, trzeba obejść się smakiem. Ajajaj. Jak ja sobie poradzę bez
kochanka?
–
Przez ciebie nabrałem właśnie ochoty. – Skrzyżowałem ręce i udawałem, że miałem
obrażony ton głosu.
Jeremiah
w końcu nie wytrzymał i się zaśmiał. Mimo to zablokował telefon i go odstawił,
aby zaraz znaleźć się nade mną. Patrzył na mnie wyczekująco. Nie trwało to
długo, w zasadzie spodziewałem się droczenia, ale ten zaczął mnie
całować.
–
Będziemy to robić?
–
Jak ty tak zawsze pytasz, to mi się odechciewa. – Usiadł mi na biodrach.
Wyprostował się, patrząc na mnie znudzonym wzrokiem.
–
No kurwa no… – jęknąłem, bo ten się ze mną droczył, a przez tę rozmowę i
jego pocałunki chciałem czegoś więcej. Siedział mi na biodrach, którymi
poruszyłem, byłem zniecierpliwiony do tego już podniecony. Podniosłem się na
łokciach, bo znowu chciałem poczuć jego usta.
–
Kto ci pozwolił wstać? – Popchnął mnie i zaczął całować.
Ostatecznie
i tak spędziłem z nim całą noc w łóżku, seks z Jeremiahem mnie wymęczył i
zasnąłem razem z mężczyzną, który nie miał nic przeciwko temu. Obudziłem się
jako pierwszy, na mojej twarzy zagościł uśmiech, kiedy obok siebie dostrzegłem
ukochanego, spał. Myślałem, że znowu będę sam tak jak ostatnio, w sensie w
łóżku. Podłożyłem dłonie pod głowę i patrzyłem na niego. Miał spokojny oddech
to dobrze, bo ostatnio naprawdę źle spał. Miałem dobrą okazję, by lepiej
przyjrzeć się jego twarzy, wyglądał teraz tak niewinnie i bezbronnie, naprawdę
jego rysy były dziecięce. Gdybym go nie znał, mógłbym powiedzieć, że jest w
moim wieku, dodatkowo coś mi nie pasowało, Jeremiah miał gładką twarz. Nie
posiadał w ogóle zarostu, co było dziwne, bo gdyby miał brodę, wyglądałby o
wiele dojrzalej i na swój wiek.
Zaciągnięcie
Jeremiaha do przespania się ze mną wczorajszego dnia było zaskakująco proste,
nawet nie musiałem go za specjalnie do tego namawiać. Jego zachowanie z
pewnością uległo jakieś zmianie, a temat mojego podduszenia poszedł w całkowitą
niepamięć. Zachowywał się, jakby nic takiego się nie stało, ostatnio za to
przeprosił, tym razem milczał. Nawet nasz seks był inny niż ostatnio, o ile
tamten był spokojny to ten brutalniejszy, a jego pchnięcia szybsze. Chciałem z
nim poleżeć dłużej, ale musiałem iść do szkoły, zanim wyszedłem, złożyłem
delikatny pocałunek na jego czole. Miałem nadzieję, że go tym nie obudzę.
Tak
samo, jak w poniedziałek i wtorek Ivan pilnował mnie przed Indigo, który był z
tego powodu rozbawiony. A po szkole poszedłem prosto do pracy i tylko raz
pomagałem Stephenowi podczas gotowania, wyjątkowo dzisiaj o to samo poprosił
mnie Kevin. To on gotował, a ja zajmowałem się krojeniem.
–
Tak, mojemu chłopakowi podobały się kwiaty. – Przypomniałem sobie, że kiedyś o
to pytał.
–
Nie dziwię mu się, ładne były – odpowiedział z uśmiechem.
–
Tak właściwie to, jak to się stało, że zacząłeś chodzić z Quinn? – Od jakiegoś
czasu dręczyło mnie to, ale nie miałem okazji, by zadać mu to pytanie.
–
To ona się we mnie zakochała jako pierwsza, a ja ją brutalnie odtrącałem. Wiele
razy doprowadzałem do łez. Uważałem, że to jest chore, żeby własna siostra
zakochała się w swoim bracie. Sam nie wiem, kiedy coś do niej poczułem, ale
walczyłem ze sobą przez cały ten czas.
–
Jest adoptowana? – dopytywałem. Miała jasną karnację i z wyglądu nie
przypominała Kevina. Dlatego założyłem, że byli adoptowani.
–
Nie. To córka mojego ojczyma. Moja matka drugi raz wyszła za mąż.
–
Wasi rodzicie o tym wiedzą?
–
Nie. I lepiej niech tak zostanie – odpowiedział krótko.
Potem
opowiedziałem mu również, jak ja zacząłem chodzić ze swoim chłopakiem,
oczywiście nie powiedziałem mu, że jest nim Jeremiah. Pominąłem fakt naszego
pierwszego spotkania w prysznicach i skłamałem, że to ktoś spoza naszej szkoły.
O dziwo dziś był spokojny dzień i ruch mniejszy niż zwykle, dlatego Stephen
przyniósł głośnik, czasami go przynosił, by umilić nam czas pracy. Z muzyką
czas leciał szybciej. Mężczyzna rozkręcał się, bo zaczął śpiewać, a po chwili w
ruch poszło jego ciało, wybuchnąłem śmiechem na ten widok. To pierwszy raz,
kiedy pozwolił sobie na więcej, zawsze puszczał tylko muzykę i nie śpiewał przy
tym. Widocznie mógł sobie na to pozwolić, bo dzień był luźniejszy niż zwykle.
Nawet Kevin zaczął robić to samo, co Stephen zachęcony jego ruchami,
sporadycznie nucił piosenki. Żeby było jeszcze śmieszniej nawet Maeve dołączyła
dla chłopaków, natomiast ja stałem, jak kołek nie wiedziałem, co ze sobą
zrobić. Największym zdziwieniem było dla mnie, kiedy Sofia zaczęła śpiewać i
kręcić biodrami do piosenki Lady Gagi "bad romance". Znaczy, bardziej
mnie zdziwiło to, że zna tę artystkę, wszyscy się uśmiechali od tej dobrej zabawy,
na samym końcu również do nich dołączyłem.
–
Znasz Lady Gagę? – swoje pytanie skierowałem do Sofi.
–
Nie jestem aż taka stara, żeby jej nie znać. – Posłała mi szeroki uśmiech.
Bardzo
dobrze się z nimi bawiłem, kiedy leciały znane piosenki, wszyscy tańczyliśmy
lub śpiewaliśmy. Po pracy poszedłem do domu, ale tylko na chwilę. Zaplanowałem
robić coś ciekawego, a mianowicie pójść po Jeremiaha pod klub bokserski,
chciałem go zaskoczyć. Przy okazji chciałbym pójść z nim do sklepu, to
oczywiście było wymówką, by spędzić z mężczyzną więcej czasu. Wyszedłem z domu
chwilę przed tym, kiedy kończył się jego trening, klub był niedaleko. Chwilę
musiałem na niego poczekać przed wejściem, a kiedy go zobaczyłem, to podszedłem
bliżej i zagadałem.
–
Jeremy, pójdziesz ze mną do sklepu? Mam ochotę na coś słodkiego. – To
oczywiście było kłamstwo, ale nie musiał o tym wiedzieć. – Kurwa... – zakląłem,
kiedy zobaczyłem wyłaniającego się zza jego pleców Matteo. Myślałem, że już
dawno rozeszli się w swoje strony. Zamarłem. Popatrzyłem spanikowany na
Jeremiaha.
–
Nie masz własnych pieniędzy, że mnie do tego potrzebujesz? – spytał
sarkastycznie. Zaraz odwrócił się do Matteo. – Upatrzył sobie mój portfel. Czy
każdy bezdomny się tak zachowuje w jego wieku?
–
Nie. Mam swoją kasę. Jakbyś chciał, to mogę ci coś postawić. – Prychnąłem, bo
od razu założył, że chcę jego pieniędzy. Nie byłem tego typu osobą. Cieszyłem
się z mojej pracy.
–
Wychodzenie z uczniem po szkole na stawianie czegoś, raczej nie leży w
obowiązkach nauczyciela – powiedział. Miał intensywny wzrok, jakby chciał mi
coś przekazać, ale jednocześnie się uśmiechał.
–
Może Ethan czuje potrzebę zwrócenia na siebie uwagi? – odezwał się Matteo.
Wyglądał na rozbawionego. – W końcu chciał ćwiczyć z nami w soboty, a pan mu
zabronił.
–
Och, racja – udawał zdumienie. – Czujesz się pominięty w klasie?
–
Tak, bo jako jedyny zostałem zignorowany. Pragnę twojej uwagi. – To była
prawda. W szkole prowadził lekcje włoskiego dodatkowo wychowanie fizyczne, na
które nie mogłem chodzić. Nawet teraz nie zwracałem uwagi, w jakiej formie
zwróciłem się do Jeremiaha.
–
Mojej? – Uniósł brew.
–
Dobra, to ja już pójdę. Do jutra wam obu – pożegnał się Matteo. Początkowo był
zaskoczony trochę moją obecnością, ale nie skomentował tego. Teraz wydawał się
zamieszany. Na pewno już wiedział, że chodzę z Jeremiahem, żaden normalny uczeń
nie poszedłby pod klub bokserski, by czekać na swojego nauczyciela, dodatkowo
poprosić go o wyjście do sklepu.
–
To chcesz ze mną iść? – Popatrzyłem na niego i spytałem z nadzieją w głosie.
Nie miałem pewności czy będzie chciał pójść.
–
Prowadź, mości panie. – Pokłonił się w pas. Ten gest zaskoczył mnie, to było
zachowanie niepodobne do Jeremiaha.
Szedłem
obok niego, sklep znajdował się niedaleko i nie musiałem się martwić o godziny
zamknięcia, bo był całodobowy. Wziąłem wózek, Jeremiah poszedł przodem,
zostawiając mnie samego, dogoniłem go. Szedł tak szybko, jakby się gdzieś
spieszył, więc pomyślałem, że szybko uwinę się ze swoimi zakupami. W tym celu
zostałem mężczyznę na chwilę samego, a do wózka nabrałem pierwsze lepsze
słodycze, jakie mi się nawinęły na rękę. Wróciłem do niego, znalazłem go w
dziale z napojami, co najdziwniejsze jego wzrok był utkwiony w jednym punkcie.
Uparcie przyglądał się sokowi wiśniowemu w szklanej butelce. Odnotowałem
kolejne dziwne jego zachowanie, to zaczynało być niepokojące.
–
Chcesz ten sok? Kupić ci go? – zapytałem uprzejmie. Wcześniej mówiłem mu, że
jakby coś chciał, to mu kupię. Może krępował się zapytać?
Drgnął
delikatnie i spojrzał na mnie, ale w jego oczach nie było nic. Miałem wrażenie,
jakby tylko ciałem znajdował się w sklepie.
–
Nie, dziękuję – odpowiedział bez emocji. – Skończyłeś? – Spojrzał w
koszyk.
–
Opowiedz mi coś o Lyrze. – To pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy.
Zapytałem zupełnie poważnie, bo chciałem z nim normalnie porozmawiać.
Nagle
oprzytomniał. Miałem wrażenie, że wyrwałem go z głębokiego zamyślenia.
–
To znaczy co?
–
No chciałbym się czegoś dowiedzieć o Lyrze. Niewiele o sobie mówisz. –
powtórzyłem swoje słowa. Więc jednak nie słuchał tego, co miałem mu do
powiedzenia.
–
Hmm, no dobrze. A więc uważaj, bo ten fakt może zszokować. Lyra miała pochwę. –
Zaczął się śmiać.
–
Pytałem poważnie – burknąłem. – Byłeś z nią ze względu na jej pochwę?
–
Pytasz mnie o moją przeszłość w sklepie. Traktowanie twoich pytań poważnie
wykracza poza wszelkie rozumowanie, wiesz? – Zaczął iść do drugiego działu. – I
nie, nie byłem z nią z tego powodu.
–
Czyli nic mi nie powiesz na jej temat? – Już zaczynałem tracić nadzieję, że
opowie mi o czymś. Chciałem się dowiedzieć czegoś więcej.
–
Lyra była niewiele niższa ode mnie – zaczął. – Miała krótkie włosy, do linii
szczęki mniej więcej. Nie miała problemów z nadwagą, ale miała więcej ciałka
niż fotomodelki. Potrafiła też być wulgarna, gdy nikt nie patrzył. Oprócz tego,
że była moją narzeczoną, była także przyjacielem. W mojej poprzedniej pracy
każdy miał kilka twarzy, my także, ale znaliśmy siebie w każdym wcieleniu.
Dziecko nie było planowane, jeśli to też cię ciekawi.
–
Jak się poznaliście? – drążyłem dalej ten sam temat.
–
Mój stary przyjaciel nas zapoznał. – Uśmiechnął się tajemniczo. – To była chyba
jego domówka... A może jakaś rocznica? Nie pamiętam, ten człowiek był szalony.
Lyra kontrastowała z nim, ale w ten pozytywny sposób. Wiedziała, czym się
zajmuję i to był plus do naszej relacji. No wiesz, wampir musi pić krew. –
Mrugnął do mnie.
–
To dlatego wcześniej wpatrywałeś się w ten sok? Jesteś spragniony krwi? –
śmiałem się, mówiłem to bardziej w żartach niż na serio.
–
Oj tak. – Pomasował brzuch. – Co prawda niedawno piłem, ale minęło sporo czasu.
A twoja krew śmierdzi. Tak się nie da żyć.
Jego
odpowiedź była dziwna i tajemnicza, zmarszczyłem przy tym brwi. Miałem
wrażenie, że tym razem nie żartuje.
–
Zastanawia mnie jedno. Dlaczego robisz taką wielką tajemnicę ze swojej
poprzedniej pracy? – Chciałem wiedzieć, czemu mi o niej nie chce
powiedzieć.
Odwrócił
się i podszedł do mnie dostatecznie blisko, abym czuł jego oddech na twarzy.
Zaczął szeptem.
–
Bo gdybym ci powiedział, musiałbym cię zabić. – Pogłaskał mnie po
policzku.
Wzdrygnąłem
się, ta rozmowa zmierzała w jakimś dziwnym kierunku.
–
Potrafiłbyś kogoś zabić? – Przełknąłem ślinę. Jednak wciąż brnąłem w to dalej.
Nawet nie wiem, dlaczego do głowy przyszło mi takie pytanie.
–
Nie wiem, jeszcze nikogo nie zabiłem. – Odsunął się. – Ale takie są
zasady.
Właśnie
zrozumiałem, że on mówił to wszystko na poważnie, Jeremiah już dawno by z tego
zażartował. Zacząłem się trochę obawiać, dlatego wolałem zmienić temat
rozmowy.
–
Kiedy rano tak na ciebie patrzyłem, dostrzegłem, że masz gładką twarz. Moim
zdaniem, gdybyś miał brodę, wyglądałbyś dojrzalej i jak na swój wiek. Teraz
śmiało mógłbym stwierdzić, że jesteśmy rówieśnikami. – Chciałem przerwać tę
dziwną rozmowę, a to był idealny temat na rozluźnienie. Byliśmy na dziale z
makaronami, Jeremiah trzymał w ręce opakowanie z tym długim jak do spaghetti,
chyba porównywał ceny.
Nagle
jego palce mocno zacisnęły się na makaronie, aż ten pękł. Dźwięk rozniósł się
po całym dziale. Spojrzał na mnie z mrokiem. Już wiedziałem, że podjąłem zły
temat na rozluźnienie.
–
Z jakiegoś powodu, ciekawe jakiego, wyobrażam sobie ten makaron jako twój
kręgosłup. Kupię go i wyrzucę.
–
Jesteś przerażający. – Aż się wzdrygnąłem. Wyobraziłem sobie, że to ja jestem
na miejscu tego makaronu. – A tak na serio to, co jest nie tak z twoim
zarostem?
Westchnął
ociężale, wrzucając paczkę do wózka. Domyśliłem się, że temat zarostu był dla
niego drażliwy, ciekawe. Sam musiałem pilnować, żeby go nie mieć, nie pasowałby
mi. Trochę mu zazdrościłem, bo golenie się bywało upierdliwe.
–
Już chyba mówiłem wam o tym na pierwszym spotkaniu. Geny matki zdominowały
słabe plemniki ojca i tak powstał chłopiec, a nie mężczyzna.
W
końcu poszliśmy do kasy, wypakowałem ten nieszczęsny makaron i swoje zakupy na
taśmę. Przed nami stała tylko jedna osoba z dużą ilością produktów, więc chwilę
zajmie nam, zanim przyjdzie nasza kolej. Jeremiah z braku lepszego zajęcia
korzystał z telefonu, a ja się nudziłem. Patrzyłem na batony leżące przy kasie,
potem zawiesiłem wzrok na prezerwatywach. Uśmiechnąłem się i zacząłem wszystkie
opakowania kłaść obok moich zakupów. Czekałem teraz tylko na to, kiedy Jeremiah
zorientuje się, co takiego właśnie zrobiłem
–
Dobrze się czujesz? – odezwał się.
–
Tak. Jesteś nieodpowiedzialny, więc muszę zadbać o nasze zabezpieczenie –
odpowiedziałem zupełnie poważnie.
–
Okej, ale na cholerę ci tyle opakowań? Jak mieliśmy się czymś zarazić to już za
późno.
–
Zrobiliśmy to już trzy razy bez gumek, teraz chcę to robić w nich. No jak to po
co mi tyle prezerwatyw? Chcę to robić codziennie przez dzień i noc. –
Oczywiście, że nie chciałem robić tego tak często, chciałem trochę pożartować.
Uniósł
wysoko brwi, skacząc z gumek na moją twarz wzrokiem. Musiałem zaskoczyć go
swoją odpowiedzią.
–
Wiesz co? Zmieniam zdanie, jestem aseksem.
–
Jakoś wczoraj nie musiałem cię długo namawiać do zrobienia tego. – Posłałem mu
uśmiech.
–
Wczoraj nie robiłeś nam wstydu. Twoja kasa, kupuj, co chcesz. – Pokręcił głową.
Nadeszła
nasza kolej i zauważyłem, że kasjerka na nasz widok zrobiła się czerwona i
dodatkowo unikała naszego wzroku. Miałem to w dupie czy usłyszała naszą
rozmowę, na pewno coś podsłuchała, bo jej reakcja mówiła sama za siebie.
Dodatkowo ja byłem niedyskretny i gadałem dosyć głośno, nie kontrolując tonu
swojego głosu. Ostatecznie część prezerwatyw odłożyłem na swoje miejsce. Do
głowy przyszło mi kolejne pytanie.
–
Przepraszam, znajdę gdzieś tutaj lubrykanty? – skierowałem je do kasjerki.
Chciałem spróbować zrobić to z lubrykantem, może nawet to byłoby wygodniejsze
niż robienie tego samą spermą i śliną.
–
My... Przykro mi, nie s-sprzedajemy... ale nieopodal jest apteka, m-może tam?
Nagle
poczułem szarpnięcie za ramię, a Jeremiah przycisnął mnie do siebie. Byłem
zaskoczony tym nagłym i gwałtownym ruchem. Bałem się, że przez coś takiego
powtórzy się sytuacja z kina.
–
Pani wybaczy, młodemu się na prank zebrało. – Uśmiechnął się do niej szeroko.
–
O co ci chodzi? Mam dosyć robienia tego z użyciem spermy i śliny. – Odchyliłem
głowę do tyłu, by spojrzeć na Jeremiaha.
–
Jak masz tyle zażaleń do naszego życia seksualnego, to może zmień partnera i
przestań mnie kompromitować na tym zadupiu, co? – Wzmocnił uścisk. Patrzył na
mnie, mając zmrużone powieki, ale widziałem, że na ustach błąka mu się uśmiech
rozbawienia.
Przymknąłem
na chwilę oczy, znowu poczułem przyjemny dreszcz podniecenia. Naprawdę niewiele
brakowało, a znowu miałbym erekcję w miejscu publicznym. Do tego to był sklep,
gdzie ktoś mógłby to dostrzec.
–
Zdajesz sobie sprawę, że kiedy używasz teraz siły, może pojawić się problem? –
Szybko oprzytomniałem. To nie było miejsce, żeby się podniecać. Chciałem mu
przypomnieć, że to źle na mnie działa.
Puścił
mnie gwałtownie i uniósł ręce. On chyba też zdał sobie sprawę z powagi
sytuacji.
–
Problemem to jest twój chory mózg. Jeden to już wiele, ale dwa to armagedon.
Zabraniam ci być chory, tylko ja mogę. – Wyszczerzył się.
–
A jesteś chory?
–
A nie widać? – Wskazał na swoją twarz. – Mam w genach wszystko, co najgorsze z
matki.
–
Dla mnie jesteś przystojny. – Posłałem mu uśmiech. – Kocham cię – szepnąłem
tak, żeby tylko on mnie usłyszał. Znowu poczułem, jak czerwienieje mi twarz,
chyba zawsze będę reagować w ten sposób na te dwa słowa.
–
To dobrze – odparł z uśmiechem i zwrócił się do kasjerki. To znowu było dziwne,
na moje wyznania Jeremiah milczał i czuł się skrępowany. – Ile nas to wyniosło?
Zapłaciłem
za wszystko i wyszliśmy ze sklepu. Szliśmy obok siebie dosyć szybko.
–
To idziemy do tej apteki po lubrykant? – Przystanąłem na chwilę.
–
Sam pójdziesz, jak ci zależy. Mnie nie jest potrzebny.
–
No proszę. Skąd mam wiedzieć, jaki najbardziej będzie ci pasować?
–
A mają taki z mojej spermy?
–
Nie chciałbyś spróbować czegoś nowego? – Wciąż nalegałem, żeby ze mną poszedł,
nie chciałem iść sam. Moim planem było spędzenie tego czasu z Jeremiahem.
–
Wierz lub nie, ale moje obecne życie jest dla mnie nowością. Nie potrzebuję
ekscesów w łóżku, żeby było mi lepiej. To ty tylko jęczysz.
–
Nie potrzebujesz ekscesów w łóżku, bo ci się nie podoba. Jesteś zbyt cichy –
prychnąłem.
Znów
wszystko stało się zbyt gwałtownie, abym odnotował dokładny przebieg zdarzenia.
Jeremiah przyparł mnie do muru jakiegoś budynku i umieścił swoją prawą rękę
przy mojej głowie. Patrzył na mnie z tajemniczym uśmiechem, a potem przejechał
wzrokiem po całej mojej twarzy.
–
Dobrze. Kup co tylko sobie zapragniesz. Nie mam nic przeciwko. – Przybliżył
usta do mojego prawego ucha i następne słowa wyszeptał, powodując u mnie silne
drżenie. – Chcesz, żebym zerżnął cię do nieprzytomności. Oczekujesz, że uczynię
cię kompletnie bezbronnym i doprowadzę do orgazmu, którego nigdy nie
doświadczyłeś, tak? Spodobałoby ci się to? – Wodził wolną dłonią po moim ciele.
– Cały czas mnie kusisz, mówisz rzeczy, które doprowadzą do bolesnego finału,
ale tego właśnie chcesz, prawda? Chcesz zrobić to głęboko, mocno i bezlitośnie.
–
Jeremiah... – wychrypiałem.
Odsunął
się, żeby popatrzeć na moją twarz, dalej się uśmiechając. Ta sytuacja wywołała
u mnie w pewnego rodzaju podekscytowanie. Miał rację, chciałem to zrobić o
wiele brutalniej, ale cały czas czekałem aż Jeremiah się z tym wszystkim oswoi.
Chciałem sprawdzić, ile potrafiłbym znieść. Oprócz podekscytowania czułem też
niepokój, Jeremiah zachowywał się jakoś inaczej.
–
Nie potrzebuję ekscesów w łóżku, bo te są ponad wyobrażenia nas obu. Jestem
przerażający. Nigdy nie zapominaj własnych słów, kundlu. – Znów pogłaskał mnie
po policzku, patrząc na moje usta. – Pewnego razu po prostu nie dam rady nad
sobą zapanować i cię złamię, a szkoda, bo jesteś takim ładnym chłopcem. –
Delikatnie, ledwo wyczuwalnie, wziął czubek mojego nosa między zęby. – Kup.
Róbmy to kilka razy dziennie, aż nie będziesz mógł chodzić. Tej nocy nie
zaśniesz. Tego oczekujesz? Dobrze. Będę czekał w domu.
Odsunął
się, a we mnie uderzyło chłodne jesienne powietrze, choć wcale nie było
zimniej niż wcześniej. Naprawdę poszedł przodem, zostawiając mnie samego. W
jego oczach było coś obcego, coś, czego jeszcze nie widziałem. Odczułem
wrażenie, jakby to była zupełnie inna osoba. Drżałem od jego słów, byłem
przerażony. Stałem tak, nie mogąc się ruszyć i patrzyłem tylko w jeden punkt,
plecy Jeremiaha. Nie sądziłem, że moje słowa wypowiedziane w sklepie byśmy
robili to kilka razy dziennie, potraktuje poważnie. To miał być tylko żart.
Teraz nie wiedziałem, co zrobić, pójść za nim, a może pójść do apteki. W tym
momencie wizja całonocnego i brutalnego seksu mnie przerażała, z jego słów
wywnioskowałem, że będzie brutalny. Czy ja właśnie znowu wszystko zjebałem?
Jeremiah po raz kolejny odszedł, zmarnowałem chwilę, by spędzić z nim trochę
czasu. Nie byłem gotowy, żeby wrócić do domu, musiałem ochłonąć tak samo, jak i
Jeremiah. Poszedłem jednak do tej apteki, specjalnie kupiłem czerwony
lubrykant, miałem nadzieję, że następnym razem zrozumie, o co mi chodzi z
kolorem. Nie chciałem wracać do domu, myślenie o jego zachowaniu i o tym, co
mówił mi dzisiaj, przerażało mnie. Poszedłem do Ivana, chłopak ucieszył się na
mój widok i oczywiście wypomniał, że teraz rzadko do niego przychodzę.
Wyjaśniłem mu, że to przez pracę i w zasadzie to była prawda, nie wiedział jedynie,
że mieszkałem z naszym wychowawcą, a moim chłopakiem. Teraz nie interesowało
mnie to czy Jeremiah czeka. Do szkoły poszedłem z Ivanem. Chyba brakowało mi
jego obecności, spędzenie z nim czasu dobrze mi zrobiło.
Komentarze
Prześlij komentarz