Intertwine Cz.37
Niechętnie
się odwróciłem w stronę Jeremiaha, bo wiedziałem, że jest zły o Ricka i teraz
będą mnie za to czekały jakieś konsekwencje. Jego wzrok na dłuższą chwilę
spoczął na chokerze i stwierdził, że mu się nie podoba, ale mu nie wierzyłem.
Zostałem brutalnie pchnięty na biurko, co mnie zaskoczyło. Teraz wiedziałem na
pewno, że miałem styczność z drugą osobowością Jeremiaha tylko Chase potrafił
być taki brutalny. Co planował? Chciał mi coś znowu zrobić? Tak jak to było po
wyjściu ze sklepu. Z drugiej strony cała ta sytuacja wywołała lekkie
podniecenie, a jeszcze większe, kiedy pociągnął za mojego chokera. Nazwanie
mnie "kundlem" zwiększyło to uczucie. Byliśmy sami w klasie, w
szkole, gdzie każdy mógł tutaj wejść, no a sytuacja raczej wyglądała na
erotyczną, a nie jak udzielanie pomocy uczniowi. W jaki sposób Jeremiah chciał
mnie ukarać? Użyć przemocy jak to miał w zwyczaju?
I
tu się pomyliłem, jego usta spoczęły na mojej żuchwie, musiał dostrzec mój
wzrok, który na chwilę zatrzymał się na jego wargach, dlatego to zrobił. Dotyk
dłoni mężczyzny oraz przygryzienie ucha podziałały na mnie pobudzająco,
podnieciłem się. A ja sam nie wierzyłem, że doszło właśnie do takiej sytuacji.
Jego dłoń zjeżdżała coraz niżej, aż w końcu zatrzymała tuż przy moich
spodniach, patrzyłem uważnie na jego poczynania. Czy to zmierzało do jednego?
Chciał to zrobić w szkole? W tej klasie na biurku? W placówce edukacyjnej
dbałem o to, by nie zbliżać się do Jeremiaha, bo wiedziałem, że w jego bliższym
towarzystwie miałbym ochotę na coś więcej. Nie mogłem dopuścić do wyjścia
naszego związku na jaw no może oprócz tej jednej sytuacji, kiedy oczekiwałem od
niego pocałunku. Wtedy szkoła była opustoszała prawie w całości, a teraz trwały
jeszcze inne lekcje to coś innego niż całowanie, w tej chwili miałem erekcję.
Mógłbym rzec, że sytuacja była trochę niebezpieczna. Jednak zaprzeczył, kiedy
zapytałem, czy będziemy to robić i rzeczywiście miałem rację, wywołałem u
Jeremiaha zazdrość.
Rozmowa
nawiązująca do relacji kundel-pan wywoływała we mnie rumieńce, zwłaszcza gdy
wypomniałem mu, jak bardzo czuję się zaniedbany. Docisnął rękę do mojego
krocza, a ja dobrze wiedziałem o swoim podnieceniu i na szczęście zamiast
jęknięcia, sapnąłem, nie mogłem sobie pozwolić na jakikolwiek głośniejszy
dźwięk. Rozpinał moje spodnie powoli, tak jakby robił to specjalnie i jego usta
znowu wróciły do szyi, doprowadzał mnie do szaleństwa. Teraz tylko on się mną
zajmował, również chciałem go dotknąć i tak też uczyniłem, co nie spodobało się
Jeremiahowi. Wydał z siebie dziwny dźwięk, ale to zignorowałem, byłem
spragniony jego dotyku, władczy ton mężczyzny rozkazał mi wrócić do poprzedniej
pozycji. Podobała mi się jego dominacja, mógł ze mną robić, co chciał, a ja z
taką łatwością ulegałem. Choker, którego założyłem, przypadł mężczyźnie do
gustu, gdyż poświęcał mu dużo uwagi, najpierw za niego pociągnął, a teraz
złapał w zęby. No wiedziałem, że kłamał w tej kwestii.
Jego
ręka w końcu powędrowała do moich spodni, głośno sapnąłem i zadrżałem na ten gest,
poruszał dłonią powoli lub szybko. Zmieniał swoje tempo, a przy okazji drażnił
moją szyję, miałem ochotę jęczeć z rozkoszy, ale musiałem się powstrzymywać.
Byłem już na granicy osiągnięcia orgazmu, ale Jeremiah wiedział, jak
doprowadzić mnie do szaleństwa. Traciłem cierpliwość, chciałem szybko dojść.
Miałem przyspieszony oddech i bicie serca, a przed oczami obraz był rozmazany i
co jakiś czas moim ciałem wstrząsały dreszcze. On się tylko tak bawił i na
pewno sprawiało mu to dużo radości, kiedy musiałem go poprosić, by pozwolił mi
osiągnąć orgazm. Przyznałem przed nim, że jestem jego własnością. Kiedy
szczytowałem, z moich ust wydobył się jęk przyjemności, który został stłumiony
przez starszego, zbyt długo musiałem się powstrzymywać przed wydawaniem z siebie
głośniejszych dźwięków.
Tym
razem nie pozwoliłem mu się odsunąć, pragnąłem jego bliskości, na którą mi
pozwolił. Jakie było moje zdziwienie, kiedy nie dostrzegłem u Jeremiaha
erekcji, chciałem sprawić mężczyźnie przyjemność. Czy to na pewno go nie podnieciło?
Wyszedł z klasy, zanim to zdążyłem sprawdzić, jedynie mogłem przez krótką
chwilę spojrzeć na jego krocze. Szybko zapiąłem spodnie i przymknąłem oczy,
musiałem się uspokoić. Co tu się właśnie stało? Jeremiah zrobił mi dobrze w
szkolnej klasie, gdzie ktoś mógł do niej wejść. Czy zapomniał o takim
niebezpieczeństwie? I szczerze powiedziawszy, chciałem więcej, to mi nie
wystarczyło, nawet miałem nadzieję, że będziemy tutaj uprawiać seks. Na wszelki
wypadek poprawiłem koszulkę i przeczesałem palcami włosy, wyszedłem z klasy,
mimo że wciąż czułem, jak moja twarz jest czerwona.
Na
pozostałych lekcjach wracałem myślami do momentu, kiedy Jeremiah zrobił mi
dobrze w klasie i na samą myśl moje policzki znowu robiły się czerwone. Miałem
pewność co do tego, że był zazdrosny i to bardzo w zasadzie teraz czułem
satysfakcję, ale też musiałem uważać, by nie popełnić tego samego błędu. Nie
mogłem łapać Ricka za rękę przecież równie dobrze Jeremiah mógł mnie zostawić w
stanie maksymalnego podniecenia, samego w klasie z problemem.
Kiedy
wróciłem do domu, na biurku dostrzegłem smycz i już wiedziałem, że to jest
komplet od mojej obroży, którą dostałem w dniu urodzin. Co ona tu robiła?
Leżała przypadkiem czy może pozostawiona specjalnie? Dlaczego nie dostałem jej
od razu z obrożą? A może to znak, że Jeremiah chciał dokończyć w domu to, co
zaczęliśmy w szkole? To były pytania, które pojawiły mi się w głowie, a ja nie
znałem na nie odpowiedzi. W zasadzie jej widok wprawił mnie w ekscytację,
poszedłem do łazienki wraz z obrożą i smyczą, zamknąłem przy tym drzwi na
klucz.
Założyłem
przedmiot na szyję wraz ze smyczą w głowie pojawiły mi się obrazy jak Jeremiah
za nią ciągnie to było ekscytujące. W ciekawy sposób można byłoby wykorzystać
to w łóżku. Stałem tak przed lustrem w łazience przez dłuższą chwilę, ale potem
wróciłem do nauki. Po powrocie Jeremiaha zapytałem go o smycz i z jego
wypowiedzi domyśliłem się, że zostawił ją na biurku specjalnie, śmiał się przy
tym, więc to było łatwe do odczytania.
Zmęczony
po nauce chciałem pójść do kuchni, by coś zjeść. W ostatnich dniach poświęcałem
dużo czasu na edukację, praktycznie cały nie odchodziłem od książek. Kłótnia z
bratem wciąż bolała, ale kiedy zajmowałem myśli czymś innym, szybko o nim
zapominałem. Może dlatego teraz tak dużo poświęcałem nauce? W obecności
Jeremiaha zachowywałem się normalnie tak jakby moje spotkanie z Elliotem
przebiegło normalnie. A to kłamstwo. I rzeczywiście po spotkaniu z bratem
wiedziałem jaką decyzję podjąć za bardzo mnie zranił, nawet nie wiem, czy będę
w stanie mu kiedykolwiek wybaczyć. Wybrałem zostać u boku Jeremiaha, który
ostatnio otworzył się na mnie i mi zaufał za to Elliot okłamywał mnie przez
większość życia.
Chciałem
zejść do kuchni, ale mężczyzna zagrodził mi drogę i nie pozwalał przejść, a ja
nie wiedziałem, o co mu chodzi. Propozycja Jeremiaha byśmy zrobili to ostrzej,
zaskoczyła mnie, w końcu sam mu to kiedyś zaproponowałem. To ja w tym związku
byłem niewyżyty i przeważnie propozycja seksu wychodziła ode mnie. Widziałem w
tym wszystkim jakiś podstęp, dodatkowo wahałem się, czy znowu wyjdę na tego,
który chce jedynie współżyć. Z tego powodu właśnie wybuchła nasza kłótnia, a ja
nie chciałem, by Jeremiah myślał o mnie w ten sposób.
Zrozumiałem,
że też jemu podobało się to, co zrobiliśmy w klasie, dlatego moje krótkie
zawahanie odeszło. Jak mogłem nie dostrzec jego podniecenia? Miał rację, mówiąc
w kinie, że nie jest taki oczywisty i na pewno bym nie zauważył jego erekcji.
Uwierzyłem mu, że chce mi pokazać zrobienie tego ostrzej i że również chce
wszystko odreagować. Byłem tym wszystkim znowu podekscytowany, zwłaszcza kiedy
wyciągnął sznury z szafy. Kiedy on zdążył je kupić? Kiedy zapytał mnie o nasz
kod "czarny" bez wahania odpowiedziałem, że zakrywanie oczu. Bałem
się. To był strach na możliwą reakcję ciała, w końcu nie wiedziałem, jak
mógłbym się zachować, miałem wrażenie, że to byłoby podobne do tego, co czuję w
wąskiej i ciasnej przestrzeni. Przytłoczony. O dziwo Jeremiah nie dopytywał, z
jakiego powodu tego nie chciałem, ale byłbym w stanie udzielić mu odpowiedzi.
Nie traktowałem swojej fobii jako tajemnicę, a raczej nie było okazji, by o tym
mówić, nawet Ivan o tym nie wiedział. Po co się tym chwalić na prawo i
lewo?
Ciasno
obwiązał moją klatkę piersiową, co skutkowało tym, że nie mogłem brać pełnych
oddechów, to samo również zrobił z rękoma, które zawiązał za moimi plecami.
Dużą uwagę poświęcił moim sutkom, które po dłuższej zabawie zaczynały boleć,
ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie to podniecało. Przy tym często
szarpałem dłońmi z powodu przyjemności, ale też czułem, jak zaczęły cierpnąć, a
na nadgarstkach na pewno tworzyły się przetarcia. Kiedy się rozebrał, miałem
ochotę go dotknąć, co niestety miałem uniemożliwione, pożerałem wzrokiem jego
ciało. Kochaliśmy się długo bez chwili odpoczynku, już dawno przestałem czuć
swoje ręce. Początkowo wizja bycia pociętym przeraziła mnie, ale postanowiłem
zaufać Jeremiahowi, wiedziałem, że bez powodu by mnie nie skrzywdził.
Wyraźnie
czułem każde cięcie i tak samo, jak kiedyś sprawiło mi to ogromną przyjemność.
Tak jak zwykle nie powstrzymywałem swoich głośnych jęknięć, do tego
dzisiejszego dnia osiągnąłem wiele orgazmów. Najpierw w klasie oraz teraz w
trakcie stosunku. Zostałem rozwiązany i od razu zacząłem pocierać nadgarstki,
przy okazji rozruszałem przy tym ramiona, które bolały. Zignorowałem to i
sięgnąłem ręką do pleców, ale nie czułem mokrych śladów od krwi, potem jak się
okazało, to było tępe ostrze, które nie zrobiło mi krzywdy. Dałem się tak łatwo
oszukać, naprawdę myślałem, że robi mi prawdziwe rany. Na samym końcu
całowaliśmy się długo i bez przerwy i po tak długim czasie znowu wypowiedziałem
"kocham cię", Jeremiah musiał wiedzieć, kogo wybrałem.
Rano
wychodząc z łóżka, prawie się potknąłem, gdyż w dolnych częściach ciała czułem większy
dyskomfort niż ostatnio. W końcu zrobiliśmy to ostrzej, więc nie powinno mnie
to dziwić, dodatkowo czułem ból w ramionach, które wczoraj były związane przez
dłuższy czas. W łazience przyjrzałem się swoim plecom i tak jak powiedział
Jeremiah, widniały na nich tylko czerwone kreski, a na nadgarstkach miałem
przetarcia. Nie żałowałem spędzonej nocy w ten sposób, przecież sam miałem
świadomość ze swojej propozycji, jaką kiedyś mu złożyłem, odreagowanie poprzez sadomaso.
Robiliśmy to długo i mocno. Jeremiah w końcu postanowił przekroczyć granicę i
tak jak chciałem, zrobił to ostrzej. Brałem długi prysznic, przy tym dokładnie
się umyłem, wciąż rozmyślając o wczorajszym dniu, który był naprawdę
satysfakcjonujący.
Po
szkole poszedłem do tej kwiaciarni, co ostatnio kupiłem bukiet kwiatów dla
Jeremiaha, ale tym razem kupiłem białe dla Ivana. Chciałem go przeprosić
porządnie, w przypadku mojego chłopaka rośliny podziałały i myślę, że na
przyjaciela również. Poszedłem do jego mieszkania po pracy, zadzwoniłem
dzwonkiem, co prawda denerwowałem się, ale musiałem się z nim pogodzić.
–
Czego chcesz? – warknął, wychylając się przez drzwi.
–
Mogę wejść? – spytałem niepewnie, a kwiaty miałem schowane za plecami, tak by
ich nie widział. Wpuścił mnie do środka, jednak staliśmy pod drzwiami, czekał,
co mam do powiedzenia. – Przepraszam. Przepraszam, że wykorzystałem przeciwko
tobie w tak podły sposób informacje o twoich rodzicach. Nie wiem, dlaczego to
zrobiłem, ale w ostatnim czasie miałem ciężki okres, nauka, musiałem dokonać
pewnego wyboru, no i... Widziałem się z bratem.
Wysunąłem
zza pleców bukiet z kwiatkami, a chłopak wyglądał na zaskoczonego. Przeprosiłem
go szczerze.
–
Ja pierdole, ale to pedalskie. Ty serio lubisz kwiaty. – Zaczął się śmiać i
poszedł do kuchni, by wsadzić bukiet do wody. Potem usiadł na kanapie w pokoju,
a ja do niego dołączyłem. – Nie, to ja przepraszam. Miałeś rację, bałem się, że
zostanę znowu sam. Niepotrzebnie też naskakiwałem na ciebie odnośnie Ricka,
możesz umawiać się i zadawać z kim chcesz. Nie mam prawa o tym decydować.
– Uśmiechnąłem się do niego, co odwzajemnił. Chyba te kwiaty wywarły na nim
takie wrażenie, dlatego mi wybaczył. – Jak spotkanie z bratem?
–
Niezbyt dobrze nam poszło – westchnąłem. – W dniu moich urodzin dowiedziałem
się, że to wszystko jest prawdą, że handlował narkotykami, a ja wierzyłem w
jego niewinność. W piątek byłem się z nim spotkać, by usłyszeć od niego prawdę.
Nasza rodzina nas nie chciała, kiedy rodzice zginęli. Mimo tego, że nienawidził
narkotyków, to je brał, on mnie przez cały czas okłamywał. Dodatkowo nazwał
mnie obrzydliwym, bo mam chłopaka.
Zacząłem
płakać, a chłopak przytulił mnie z całej siły. To było dziwne, że w końcu
postanowiłem otworzyć się przed Ivanem, ale nie mogłem mu powiedzieć prawdy na
temat mojego partnera, dlatego trochę skłamałem. Przez cały czas tłumiłem swoje
emocje i w końcu nie wytrzymałem i rozpłakałem się przy moim przyjacielu.
Szukałem sobie jakiegoś zajęcia, by tylko zignorować natrętne myśli o Elliocie,
po spotkaniu z nim udawałem, że wszystko jest w porządku. Ivan był pierwszą
osobą, której powiedziałem jak przebiegła wizyta u brata. W końcu zdecydowałem
się powiedzieć mu prawdę o sobie, otworzyłem się na chłopaka.
Ivan
widział, w jakim byłem stanie, dlatego myślał o tym, w jaki sposób mnie
rozśmieszyć i często mu to wychodziło. Wyciągnął nawet piwo, które miał w
lodówce, które z chęcią przyjąłem. Byłem szczęśliwy, że się pogodziliśmy. Czas
spędziliśmy na graniu w gry planszowe lub włączyliśmy sobie film, do tego
zamówiliśmy pizze. Robiliśmy to, co zwykle. Będąc już lekko upitym, podszedłem
do rośliny, którą dostałem na urodziny od Liz i Adiki.
–
Masz dbać o mojego kwiatka. Jeśli coś mu się stanie, to cię zabiję. – Śmiałem
się przy tym, nie mówiłem tego poważnie.
–
Czemu mam się zajmować twoim chwastem?
–
Nie nazywaj go chwastem.
Rzuciłem
się na chłopaka, co go chyba zaskoczyło i tak skończyło się na przepychance.
–
Dobra, dobra, będę o niego dbać. – Podduszałem go lekko, dopóki się nie poddał.
– Nie mogę w to uwierzyć, że jakiś kwiatek jest ważniejszy niż ja.
Do
domu wróciłem bardzo późno i to był pierwszy dzień, kiedy nie poświęcałem go na
naukę, a towarzystwo Ivana naprawdę pozwoliło mi zapomnieć o bracie. Rano
poszedłem normalnie do szkoły, ale musiałem się zwolnić z lekcji dlatego trochę
wcześniej przedstawiłem sprawę Jeremiahowi, a dokładniej podczas czasu z
wychowawcą. Przesłuchanie miałem mieć o dwunastej w południe, do domu wróciłem
po to, by coś zjeść i zostawić plecak. Jakie było moje zdziwienie, kiedy Damien
zaproponował, że weźmie mnie razem ze sobą, po chwilowym wahaniu przyjąłem jego
propozycję. Mimo iż pomógł mi w piątek, to jednak cały czas się go obawiałem, w
samochodzie siedziałem spięty, na przednim siedzeniu do tego panowała krępująca
cisza. Przerwałem ją.
–
Lecisz na Jeremiaha?
–
Słucham? – Prychnął.
–
Widzę, jak się do niego kleisz – warknąłem.
Przed
oczami stanął mi obraz, kiedy razem ze sobą rozmawiali na jakiś wspólny temat i
kiedy byli w siebie wtuleni.
–
Nie jestem gejem ani bi, ani innym nieheteroseksualnym człowiekiem. Już ci
mówiłem, że zależy mi na dobrych relacjach z nim.
–
Na pewno? – spytałem niepewnie. – Widziałem was rano, jak się przytulaliście.
–
Bo uwierzę, że ty się z nikim nieromantycznie nie przytulałeś. Poza tym, kiedy
ja go przytulałem?
Popatrzył
na mnie ze zdziwieniem. A ja zacząłem zastanawiać się nad sensem jego słów, w
zasadzie z Ivanem byłem blisko.
–
W sobotę – odpowiedziałem krótko. O dziwo podczas tej rozmowy nie bałem się
Damiena, nawet byłem rozluźniony.
–
Byliśmy pijani, spaliśmy w niewygodnych pozycjach. – Odwrócił na mnie wzrok. –
Czujesz się aż tak niepewnie w tym związku, że widzisz we mnie zagrożenie? Mam
ci współczuć czy się śmiać?
–
Nie. Po prostu jestem okropnie zazdrosny, kiedy ktoś kręci się wokół
Jeremiaha.
–
W takim razie jaki pech, że mieszka pod moim dachem. Kto wie, kiedy zaciągnę go
do łóżka.
Mężczyzna
przy tym się uśmiechał i dobrze wiedział jak wzbudzić u mnie złość tymi
słowami. Wierzyłem w wierność Jeremiaha, to ja miałem problem, skoro tak łatwo
potrafiłem zrobić się zazdrosny o niego. Popatrzyłem w jego stronę ze złością.
–
A przed chwilą twierdziłeś, że nie jesteś gejem. I tak wiem, że jest mi wierny.
Jeremiah należy tylko do mnie.
–
Cokolwiek bym ci nie powiedział, uwierzyłbyś tylko w słowa popierające twoją
teorię. Skoro jest ci wierny, to na chuj mi głowę zawracasz?
–
Bo cały czas się przy nim kręcisz.
–
Wiesz co? Jak się nie zamkniesz, to złoże też zeznania przeciwko tobie. Chcesz
do celi z Bradleyem? Nie? Super, więc siedź już cicho.
Na
te słowa znowu się spiąłem, Damien znowu mi groził. Naprawdę nie lubiłem
spędzać czasu w jego towarzystwie.
–
Ja nic nie zrobiłem, nic na mnie nie masz. Skończ już straszyć. Masz aż takie
wpływy, by to zrobić? – Mówiłem pewnym głosem, a tak naprawdę chciałem ukryć
swoje przerażenie. Wizja siedzenia z Bradleyem wywołała u mnie strach.
–
Zdziwiłbyś się, jak wielkie są te wpływy – powiedział z uśmiechem.
Przez
resztę drogi już milczałem, a stres związany ze złożeniem zeznań nie pomagał,
chociaż wiedziałem, że zdenerwowanie nie jest tutaj potrzebne. Czy to znaczyło,
że Bradley mógł trafić do więzienia? Chwilę musiałem poczekać, zanim wszedłem
do pomieszczenia, gdzie miałem zeznawać. Dostawałem pytania typu, jak długo to
trwało, czy byłem jedyną ofiarą Bradleya, dlaczego to robił, dlaczego nikt tego
wcześniej nie zgłosił na policję oraz szczegółowe pytania na temat jak mężczyzna
mnie traktował. Odpowiadałem na nie zgodnie z prawdą i pomyśleć, że mój koszmar
z Bradleyem właśnie się tutaj kończył. Na komisariacie również dostrzegłem
Collina, Chrisa i Taylora, z którymi potem umówiłem się na wspólne wyjście,
musiałem trochę poczekać, aż skończą swoje zeznania. Oczywiście wcześniej
powiadomiłem Damiena, żeby sam wracał do domu, bo już miałem swoje własne
plany.
Wspólne
wyjście oczywiście wyszło ze strony Chrisa, a ja się zgodziłem, bo chciałem nie
myśleć o bracie. Razem chodziliśmy tak bez celu po mieście, a potem poszliśmy
do baru. Do domu wróciłem późno, więc praktycznie cały dzień spędziłem z
chłopakami. Czwartek spędziłem z Ivanem, a w piątek podczas mojej krótkiej
przerwy w pracy zadzwonił do mnie Xavier, który zapraszał na wspólne wyjście z
nim i Robertem. Zapytałem o to, czy Kevin może również dołączyć, na co chłopak
zgodził się, uznając, że im nas więcej, tym lepsza zabawa. Poszliśmy do
baru.
–
Co zamierzacie robić w przyszłości? Bo ja chciałbym założyć własną knajpkę –
pytanie padło z ust Kevina. Już od jakiegoś czasu wiedziałem o jego
planach.
–
Zostanę nauczycielem matmy – odpowiedziałem pewnie. Teraz już wiedziałem, co
chcę robić w przyszłości i nie stresowałem się tym.
–
Mówiłem ci z Liz, że się świetnie do tego nadajesz. Będziesz dobrym
nauczycielem. – Xavier kilka razy poklepał mnie po plecach z uśmiechem na
ustach.
Xavier
w przyszłości chciałby zwiedzić cały świat, a Robert natomiast pójść w ślady
matki i pracować z dziećmi. Rozmawialiśmy na różne tematy, począwszy od naszych
zainteresowań do zbliżających się egzaminów. Towarzystwo z każdą chwilą robiło
się coraz bardziej rozbawione od spożywanego piwa.
–
Jaki jest wasz typ dziewczyn? – zapytał Kevin z tajemniczym uśmieszkiem.
Odpowiedzi
padały różne, Xavier lubił dominujące, ale wiek nie miał dla niego znaczenia,
Robert lubił delikatne i w swoim wieku, ale nigdy by się nie umówił z rudą.
Kevin wolał te z dobrym poczuciem humoru, natomiast ja urocze, spokojne i
ułożone.
–
Przecież wolisz penisy – zakpił Robert.
–
Nie jestem gejem. – Po usłyszeniu mojej odpowiedzi chłopaki patrzyli na mnie
dziwnie, a ja nie wiedziałem, o co im chodzi. Xavier nawet walnął się dłonią w
czoło. A potem zaczęli się śmiać.
–
Seks z laskami czy z facetami sprawia ci więcej przyjemności? – dopytał Robert.
–
Dla mnie nie ma to znaczenia. Każdy z nich się różni, ale jeśli miałbym wybrać
to z facetami. Ostatnio bardzo mi się podobało, kiedy zostałem związany przez
mojego chłopaka.
Byłem
już trochę upity i nie panowałem nad swoim językiem. Seks z Jeremiahem był
najlepszy, a to chyba dlatego, że wolałem być przez niego zdominowany. Chłopaki
patrzyli na mnie z zaskoczeniem i dopiero potem przeanalizowałem, co
powiedziałem.
Czułem,
jak moja twarz czerwienieje, nieświadomie zdradziłem im swój fetysz. Do tego
oni cały czas myśleli, że jestem z Rickiem, wpadłem w naprawdę nieźle gówno.
Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Do domu wróciłem po północy, zdałem sobie
sprawę, że tak przez cały ten tydzień spotykałem się cały czas z ludźmi i ani
chwili nie poświęciłem nauce. Czy to dlatego, że nie chciałem myśleć o bracie?
Podobał mi się czas spędzony z moimi kolegami z klasy, wcześniej przebywałem w
towarzystwie Ivana, a teraz bardziej byłem otwarty na moich rówieśników.
Widziałem zachodzące w sobie zmiany i to chyba na lepsze. Czy na to miał wpływ
Jeremiah? Ogólnie widziałem, jak wiele zmieniałem w sobie rzeczy dzięki niemu.
Obudziłem
się późnym rankiem, zjadłem śniadanie i zabrałem się za sprzątanie. Ostatnio
przez nawał nauki oraz moje własne problemy nie porządkowałem domu. Pobieżnie
przetarłem kurze, odkurzyłem oraz pościerałem podłogi na mokro i dodatkowo
posegregowałem i wywaliłem śmieci. Co najdziwniejsze w koszu w łazience
znalazłem pudełko po farbie, a kolor na opakowaniu był taki jak u Jeremiaha.
Dlaczego to robił? Czy to przez jego nową tożsamość, a może, bo lubił się
farbować? To odkrycie nie dawało mi spokoju i myślałem o tym przez resztę dnia.
Nawet wygląd Jeremiaha przykuł moją uwagę, był bledszy niż zazwyczaj, miał
cienie pod oczami, chyba ze zmęczenia, do tego słyszałem jego zachrypnięty
głos. Niepokoiło mnie to. Był chory? Nawet zacząłem za nim praktycznie wszędzie
chodzić i uważnie mu się przyglądać, co go zaczynało irytować. Poprawiał sprawdziany
przy biurku, kiedy do niego podszedłem.
–
Jesteś chory? Umierasz? – spytałem, siadając na blacie i przyłożyłem rękę do
jego czoła. W moim głosie była wyczuwalna lekka panika.
–
Tak, ostatnie stadium głupoty śmiertelnej. Zaraźliwe, więc musiałem nabyć od
ciebie – wychrypiał z trudem.
–
Nie przypominam sobie, żebym chorował na coś takiego. – Udawałem, że się nad
tym zastanawiam. – Wyglądasz naprawdę źle, powinieneś leżeć w łóżku.
–
Kochanie, testy same się nie sprawdzą, nie mam czasu chorować.
–
Chyba masz gorączkę. Wybacz, ale nie jestem Lyrą. – Wstałem. To, że powiedział
do mnie "kochanie" zdziwiło mnie, bo nigdy mi tak nie mówił.
Pomyślałem, że majaczy przez swoją chorobę. – Odłóż to, sprawdziany nie
uciekną. – Zacząłem go ciągnąć za ramię, po to by wstał.
–
Zdążyłem zauważyć, że nią nie jesteś. Masz gorączkę?
–
Nigdy mnie tak nie nazywałeś, więc pomyślałem, że się pomyliłeś. Jednak wolę,
kiedy mówisz do mnie "kundlu". – Nie ustępowałem i cały czas wisiałem
na jego ramieniu. – No... Wstawaj, ja się tobą dobrze zajmę.
Zaczął
się śmiać, ale to poskutkowało atakiem kaszlu i w końcu mi ustąpił.
Zaprowadziłem go do łóżka, dodatkowo przykryłem kocem.
–
Ty mi tu grzecznie leż, a ja wstąpię do apteki.
–
O, to jak jesteś taką kochaną gospodynią, to kup mi kakao.
–
Naprawdę lubisz to paskudztwo? – Skrzywiłem się, patrząc na niego. Nie lubiłem
pić kakao, jak i ogólnie mleka.
–
Tak.
W
aptece kupiłem tabletki na ból gardła, syrop na kaszel, coś na obniżenie
temperatury, kompresy na zbicie gorączki. Wziąłem nawet ze sobą termometr, bo
domyśliłem się, że czegoś takiego nie mają w domu. W sklepie zakupiłem dla
Jeremiaha kakao oraz potrzebne składniki na owsiankę, podobno działa podczas
choroby. Spieszyłem się, żeby nie musiał długo na mnie czekać. Po przyjściu do
domu od razu zabrałem się za gotowanie, miałem nadzieję, że tego nie zepsuję,
bo nigdy nie gotowałem owsianki. Na tacy położyłem jego leki, kakao oraz gorący
posiłek i położyłem na szafce nocnej. Na początku zmierzyłem mu temperaturę,
która była zaskakująco niska.
–
Czemu nie masz gorączki? Powinieneś ją mieć. – Patrzyłem zdziwiony na
termometr.
–
Przeważnie mam niższą temperaturę podczas przeziębienia – wyjaśniał zmęczonym
głosem. – Gdzie moje kakao?
–
Najpierw leki.
–
Ja. Chcę. Kakao.
–
Najpierw leki, szybciej wyzdrowiejesz. Nie marudź. – Westchnąłem, ale nie
zamierzałem mu odpuścić, dlatego podałem mu syrop na kaszel.
–
Bleh. – Zabawnie wysunął język po spożyciu lekarstwa. – Gdzie moja nagroda?
–
Co masz na myśli przez nagrodę? Kakao? A może... – Zawahałem się. – Mnie?
Długo
patrzył na mnie w ciszy, aż w końcu westchnął.
–
Nawet podczas mojej choroby jesteś niewyżyty. Ale jak już oferujesz swoje
usługi, to możesz mnie pomiziać we włosach.
–
Akurat myślałem o pocałunku... – Usiadłem obok niego na łóżku, a Jeremiah
położył głowę na moim barku i zacząłem go miziać. Oczywiście sięgnął po swoje
kakao. – Czemu farbujesz włosy? – Kiedy ich dotykałem, przypomniałem sobie o
moim odkryciu podczas sprzątania.
–
To nie teleturniej, a ja nie mam słomki.
–
Dostałeś kakao. Mógłbyś odpowiedzieć. A może to jest jeszcze większą tajemnicą
niż twoja poprzednia praca?
–
Wiesz co? Ty w ogóle o mnie nie dbasz, o moją wygodę, tylko ciągle mam ci coś
opowiadać. Co ja jestem, mędrzec? Tajemnicą to są moje uczucia, które ranisz
brakiem słomki.
–
Jesteś uroczy. – Złożyłem pocałunek na jego głowie. Przypominał mi obrażone
dziecko, to była kolejna nowa rzecz, którą mogłem zaobserwować. Cieszyłem się,
że poznawałem coraz bardziej Jeremiaha.
–
No wiem – zaśmiał się. – A ty jesteś głupkowaty.
–
Tylko przy tobie – szepnąłem. – Chcesz, żebym specjalnie teraz pobiegł ci po te
słomki? – Zacząłem się śmiać.
–
Nie, bo będzie mi za zimno bez ciebie. – Przysunął się jeszcze bliżej.
–
Tak bardzo cię kocham – powiedziałem to pod wpływem tej chwili. Mężczyzna tylko
na mnie popatrzył, ale nic nie odpowiedział. Na jego słowa moje serce zabiło
mocniej.
Zażył
tabletki na gardło i dodatkowo pozwolił na to, bym go nakarmił owsianką.
Uprzedziłem Jeremiaha, że może być niedobra, ale nie marudził podczas jedzenia.
Albo była niedobra i nie chciał mi sprawić przykrości lub rzeczywiście mu
smakowała. Spędzałem u jego boku większość dnia, był również marudny, ale też
nie chciałem go męczyć rozmową. Oglądaliśmy serial w ciszy, bo nie chciałem jeszcze
bardziej pogarszać jego stanu gardła. To było urocze widzieć Jeremiaha w takim
stanie. I oczywiście, gdy coś chciał lub potrzebował, służyłem mu pomocą.
Wieczorem leżał wtulony we mnie, prawie zasypialiśmy. Poprawił swoją pozycję,
mocniej obejmując mnie ramieniem.
–
Lubię codzienność z tobą – powiedział cicho.
–
Myślałem, że jest inaczej. Często cię wkurzam.
Nie
dostałem żadnej odpowiedzi i zrozumiałem dlaczego, Jeremiah zasnął. Wkrótce
dołączyłem do niego z szybko bijącym sercem od jego poprzedniej
wypowiedzi.
Obudziło
mnie gwałtowne szarpanie za ramię. Szybko otworzyłem oczy, bo myślałem, że
Jeremiah czegoś potrzebuje.
–
Wstawaj. Jak będziesz chory, nie będę ci usługiwał, kundlu.
–
Czujesz się już lepiej? – mruknąłem zaspany, przecierając oczy.
–
Wyśmienicie – powiedział, ale wciąż miał ochrypły głos. – Temperatura powinna
być unormowana, ale moja godność upadła. Zapomnij o wczorajszym dniu.
–
Czemu mam o tym zapomnieć? Byłeś taki uroczy.
–
Chcesz umrzeć? – Zmrużył na mnie powieki, ale z racji na jego zaspanie i
chorobę, nie wyglądał groźnie.
–
Dla mnie mógłbyś cały czas chorować. – Zaśmiałem się.
–
Ty gnido!
Rzucił
się na mnie znienacka i jak na chorego, wciąż miał przytłaczającą siłę, gdy
szybko poruszał palcami, a ja nie mogłem powstrzymać śmiechu. W momencie
zostałem rozbudzony. Od tego zaczął mnie aż brzuch boleć, mężczyzna na chwilę
odpuścił, a ja wykorzystałem okazję. Usiadłem na jego biodrach, a dłonie
Jeremiaha trzymałem tuż nad głową.
–
To była dla mnie tortura – szepnąłem przy jego uchu. Miałem tutaj na myśli
łaskotki.
–
Świetnie, na nic innego nie liczyłem. Złaź, muszę wziąć prysznic.
–
Dasz sobie radę sam?
Złożyłem
szybkie pocałunki na jego czole, policzkach, nosie i ustach. Wykorzystałem
sytuację, kiedy go tak trzymałem z jego rękoma umieszczonymi tuż nad jego
głową. Nie przeszkadzało mi to, że mogłem się czymś zarazić. Posłuchałem go i
grzecznie z niego zszedłem. Dziś wyglądał lepiej niż wczoraj, ale jednak
wolałem zapytać, bo być może potrzebował pomocy.
–
Trochę kręci mi się w głowie, ale bywałem w gorszym stanie, więc tak, dam radę
sam.
Wstał
i chwilę odczekał, zanim poszedł do łazienki. Poszedłem wykąpać się na dole,
wolałem być przy Jeremiahu cały czas. Brałem szybki prysznic, a i tak starszy
skończył wcześniej niż ja. Jako że wczoraj przez swoją chorobę był marudny,
oglądaliśmy serial, a dziś go kończyliśmy. Wybraliśmy horror, mi się on
podobał, natomiast Jeremiahowi już nie. Twierdził, że gra aktorska była okropna
i wszystko wyglądało sztucznie. Mnie natomiast zaskoczyły niespodziewane zwroty
akcji. Filmy i seriale to jedne z rzeczy, które sprawiały mi przyjemność,
lubiłem to robić. Zapytałem nawet Jeremiaha o jego ulubione książki, miałem w
planach niektóre z nich przeczytać. Tylko dlatego, żeby poznać gust mojego chłopaka,
dodatkowo mielibyśmy o czym pogadać.
–
Co to za różowa krew? Czy oni kupili ją za dolara? Lepszą własnoręcznie w domu
bym zrobił i to z podstawowych składników. Wkurwiają mnie filmy, dlatego wolę
książki – marudził, sącząc swoje kakao.
–
I to ja byłbym tym podstawowym składnikiem?
Mężczyzna
prawie zadławił się piciem, gdy zaczął się śmiać.
–
Jakbyś ty był moim podstawowym składnikiem, to ja w ogóle nie musiałbym używać
sztucznej krwi. Ale masz rację, to ciekawa wizja utoczenia twojej na rzecz
filmu. Kiedyś taki nakręcimy.
–
Chyba nie powinieneś mieć ze sobą picia, kiedy jesteś ze mną. – Również się
śmiałem razem z Jeremiahem i patrzyłem w jego stronę. Zmarszczyłem brwi, kiedy
dostrzegłem ciemną kropkę na czole, której wcześniej u niego nie zauważyłem. –
Co to jest? – Wskazałem na to miejsce.
–
Ach, masz na myśli ciemną plamę? – Dotknął czoła. – Pobrudziłem się podczas
farbowania.
–
Czemu to robisz?
–
Moje włosy przypominają trochę te Claude’a, są jasnego blondu. Zbyt rzucałbym
się w oczy, więc rząd wraz z nową osobowością, dał mi też obowiązek posiadania
czarnych włosów. Nie lubię ich, tak dla jasności, wolałem swój naturalny kolor.
–
Nie wyobrażam sobie ciebie w innym kolorze. Przyzwyczaiłem się to pewnie
dlatego. I naprawdę dziękuję, że mi o wszystkim powiedziałeś. Dziękuję, że mi
zaufałeś.
–
To nie tak, że miałem większy wybór. Trochę siłą wlazłeś do mojego życia. –
Spojrzał na mnie. – A ja nie chcę, żebyś przeze mnie umierał. Niewiedza w tym
przypadku może wydawać się lepsza, ale to złudna nadzieja. Cierpiałbyś dużo
gorzej, gdyby ktoś cię skrzywdził, a ty nawet nie wiedziałbyś za co. – Odwrócił
głowę, ale patrzył na coś innego niż ekran. Opierałem głowę o jego ramię. – No
i jestem też zmęczony swoim obecnym życiem. Czasem chciałbym, aby to się już skończyło,
nieważne jak, ale po prostu żebym był jeden. Prościej było żyć ze świadomością
posiadania chorych rodziców niż tym ciągłym oddechem śmierci na karku.
–
Wiem, że nie lubisz o nich rozmawiać. Mógłbyś mi powiedzieć o nich coś więcej?
Wiem, że nie żyją – spytałem niepewnie.
–
W dużym skrócie; sprzedali mnie mafii, gdy skończyłem trzynaście lat. A jakbym
miał ich opisać sprzed tego wydarzenia, to myślę, że nie chciałbym być jak oni,
gdybym miał dziecko. Poza tym wdałem się w matkę, ale to już wiesz. Kolor
włosów raczej też mam po niej, bo z tego, co pamiętam, tata miał kilka odcieni
ciemniejsze. Wciąż blond, ale ciemniejszy. Nie wiem, czy kiedykolwiek
traktowali mnie poważnie, czy od początku byłem ich kartą życia. Wiesz, ja w
zamian za nich. Jak byłem mały, strasznie chciałem mieć psa. – Spojrzał na mnie
z uśmiechem. – Mama nigdy nie chciała mi go sprezentować, była zła za każdym
razem, gdy poruszałem ten temat. Ojca w zasadzie w naszej rodzinie było
najmniej. Wtrącał się tylko w nagłych wypadkach, jak na przykład furia matki,
gdy celowo grałem jej na nerwach. Była chora, chora psychicznie. Ojciec nigdy
nie chciał nic z tym zrobić albo nie mógł, trudno stwierdzić. Wbrew pozorom
wcale ich nie znam, Ethan. Oni też mnie nie znali.
Mocno
przytuliłem się do Jeremiaha, na co ten jak zwykle był spięty, kiedy robiłem to
nagle i z zaskoczenia. Nie odtrącił mnie, a ja zrozumiałem, że swoim pytaniem
sprawiłem mu przykrość. Chciałem go w ten sposób wesprzeć albo i nawet
przeprosić. Odgrzebywałem jego stare rany związane z rodzicami. W porównaniu z
jego moja rodzina kochała się, a przynajmniej tyle wiedziałem od Elliota
–
Przepraszam, nie powinienem był o to pytać – powiedziałem smutno, wciąż
tkwiliśmy w uścisku. – Moi rodzice zginęli w wypadku, jak miałem cztery lata i
nie pamiętam ich. Wiem, że byliśmy kochająca się rodziną. Natomiast podczas
spotkania z Elliotem dowiedziałem się, dlaczego nikt z pozostałych członków nas
nie chciał. Opuścili nas, bo mama zaszła młodo w ciążę, a jej partner od niej
odszedł. Ja i Elliot mamy różnych ojców. Pozostali członkowie rodziny kłócili
się o nas na pogrzebie rodziców. – Chciałem, żeby on również czegoś się o mnie
dowiedział i mojej rodzinie.
–
Właśnie, co z twoim bratem? Doszliście do porozumienia? Powiedziałeś, że
wybierasz nas, a więc?
–
On mnie cały czas oszukiwał. Mimo jego obrzydzenia do narkotyków to jednak je
brał. On mnie chyba teraz nienawidzi.
–
A co miał powiedzieć dziecku? – Uniósł brwi. – Akurat to, że brał, wcale nie
dziwi. Wiesz, jak trudno wysiedzieć wśród ćpunów? Ohydne towarzystwo, pamiętam
jednego ćpuna, najgorsze zlecenie. – Wzdrygnął się udawanie.
–
Kiedy dowiedział się, że jesteś moim chłopakiem, nazwał mnie obrzydliwym. –
Westchnąłem. Chciałem, żeby wiedział, że Elliot o nas wie. – Co to było za
zlecenie? – Zaciekawiony odbiegłem od tematu.
–
Powiedziałeś mu coś takiego? Ty naprawdę chcesz umrzeć. – Pokręcił głową. – A
zlecenia to nie temat do rozmów. Nie apetyczne, niezbyt uczące.
–
Jesteś zły?
–
Nie, chyba już przywykłem, że jesteś paplą. Czy istnieje w ogóle coś, czego się
boisz?
–
Pamiętasz, jak nie chciałem, żebyś zakrywał moje oczy? – Lekko się przy tym
spiąłem.
–
No.
–
Mam klaustrofobię i bałem się, że reakcja organizmu może być podobna do tej jak
w ciasnych pomieszczeniach. Nie mam tej fobii od urodzenia. I jesteś pierwszą
osobą, której to powiedziałem, nawet Ivan o tym nie wie – odpowiedziałem mu po
chwilowym wahaniu.
Nie
lubiłem mówić o swoich słabościach, ale też nie chciałem robić z tego
tajemnicy. Jeremiah bardzo się przy mnie otworzył, a ja chciałem zrobić to
samo. Przy tym bawiłem się jego dłonią, na co mi pozwalał.
–
Kiedy się jej nabawiłeś?
–
Na pewno pamiętasz tego mężczyznę przy domu dziecka. To Bradley był tam
opiekunem, a ja praktycznie od samego początku stałem się jego ofiarą. Często
zamykał mnie w małym składziku, stojącym za sierocińcem – mówiłem cicho.
–
Wtedy, gdy się na ciebie rzucił, gdyby nie Damien, to ja bym go wyjaśnił...
znacznie gorzej. Widziałem w nim idealną ofiarę. Cieszę się, że nie musiałem
tego robić. I współczuję ci, że musiałeś przebywać obok tego faceta przez dobry
rok.
–
Gdyby nie Damien, ja wtedy naprawdę mogłem umrzeć. Tamten mężczyzna groził mi
śmiercią.
–
Z mojej strony czekałoby go coś dużo gorszego, jeśli cię to pocieszy. –
Uśmiechnął się do mnie.
–
Co byś mu zrobił? – Popatrzyłem na niego z zaciekawieniem.
–
Jezu, muszę wstać, bo praca czeka – odpowiedział, unikając mojego pytania.
–
Zrobić ci kakao? Myślę, że lepiej by ci się pracowało. – Odpuściłem mu
dopytywanie o to, co zrobiłby Bradleyowi. Za to posłałem mu uśmiech.
–
Idealnie, zrób też dla siebie.
Poszedłem
zrobić nam picie, dla Jeremiaha kakao dla mnie herbata, nie zamierzałem pić
tego paskudztwa. Mężczyzna siedział przy biurku zajęty poprawianiem testów.
Położyłem kubek na blacie, a sam stanąłem nad starszym i przyglądałem się temu,
co robił. Wstał na chwilę i posłał w moją stronę uśmiech, a potem gwałtownie
pocałował. Już zrozumiałem, jaki był w tym cel, w moich ustach znalazło się
kakao, odepchnąłem od siebie Jeremiaha. Zrobiłem to zbyt szybko i część napoju
znalazła się na mojej koszulce oraz w kącikach ust, starłem je dłonią.
–
Ohyda. – Skrzywiłem się od smaku kakao.
–
Ojej, brzydzi cię całowanie mnie? Okej, nie będziemy się już całować – mówił to
z uśmiechem na ustach i wiedziałem, że ten pocałunek z kakaem był złośliwy i
zrobiony specjalnie. Znowu go pocałowałem, długo i intensywnie. Chciałem mu
pokazać, że chcę go całować.
–
Tak się zastanawiam, z jakiej strony korzystałeś, kiedy zamawiałeś gadżety dla
naszego seksu.
–
Nie zamówiłem tego z myślą “o, seks z Ethanem będzie cudowny dzięki tym
sznurom!”. Możesz skorzystać z laptopa, nie czyściłem historii.
–
Mogę coś zamówić? Następnym razem chciałbym użyć kajdanek – powiedziałem z
uśmiechem, zasiadając do laptopa.
–
Świr – powiedział to tak cicho, że na pewno nie miałem tego usłyszeć.
Zrobiłem
tak, jak powiedziałem, zamówiłem te kajdanki, obroże i kilka innych przedmiotów,
które moglibyśmy wykorzystać podczas seksu. Widziałem, jak cały czas poprawia
nasze testy, dlatego mu nie przeszkadzałem i tak chyba nie czuł się najlepiej.
Na pewno lepiej niż wczoraj. Natomiast ja po wykonaniu zamówienia zabrałem się
za naukę, w końcu przez cały tydzień tego nie robiłem.
Komentarze
Prześlij komentarz