Intertwine Cz.39


Ethan nie wie co gorsze

Od widzenia się z moim bratem czas leciał mi szybko do czerwca i to chyba przez to, że oprócz nauki widywałem znajomych. Strata Elliota wciąż bolała, ale powoli zapominałem o tych smutnych dla mnie wydarzeniach. Regularnie udzielałem korepetycji Xavierowi i dziewczynom, co przynosiło zadowalające efekty, bo ich oceny się poprawiły. Również mi z chemii szło lepiej. Stałem się bardziej otwarty, a Ivan nie był już jedyną osobą, z którą utrzymywałem kontakt. Moje początkowe problemy również odbijały się na pracy, co nie uszło uwadze pozostałym, ale nie dopytywali i byłem im za to wdzięczny. Byłem wtedy roztargniony, myliłem zamówienia oraz stłukłem kilka naczyń, a pozostali wspierali mnie. I często próbowali poprawić mi humor. To trochę tak jakbym miał rodzinę, a to wszystko przez atmosferę panującą między pracownikami. Sofia zachowywała się jak taka troskliwa i opiekuńcza matka. Teraz już wszystko było w porządku, mogłem normalnie pracować. 

Widok poobijanego Romana wywołał u mnie zaskoczenie no i wyglądało to na poważną bójkę. Przewodniczący był raczej spokojną osobą, więc tym bardziej było to dziwne, a Ivan się z tego jeszcze cieszył. Roman gwałtownie wstał, przeczuwałem nadchodzącą awanturę i zaraz będę musiał interweniować, ale też nie chciałbym oberwać przez przypadek, dlatego lekko drgnąłem. Chłopak jednak zignorował Ivana i poszedł do biurka Jeremiaha. To wszystko było takie dziwne, a stało się jeszcze dziwniejsze, kiedy Roman na forum klasy przeprosił naszego wychowawcę. Miałem szczęście, że nie doszło między moimi kolegami z ławki do rękoczynów. Wyszli z sali. Na twarzach pozostałych widniał szok, chyba trudno było im uwierzyć, że przez usta przewodniczącego wyszły słowa "przepraszam". Nawet Ivana to zaskoczyło, chociaż go nienawidził. Jeremiah wszedł sam, a potem posłał Avę po chłopaka. Już następnego dnia mogłem doświadczyć zmian zachodzących w Romanie, bo przeprosił mnie tak po prostu. Nie widziałem, o co mu chodziło, ponieważ miałem z nim neutralne stosunki, czasami zdarzało mi się, że chłopak prosił o pomoc przy zadaniach, których nie rozumiał. 

Widziałem, jak do klasy wchodzi nieznajoma mi dziewczyna, ale po reakcji rówieśników wywnioskowałem, że to dla nich nieobca osoba. Niektórzy byli zaskoczeni lub raczej niezadowoleni, a ja już po jej wyglądzie wiedziałem, że nie będę jej lubić. Czasem tak właśnie jest, widząc kogoś, już na start nie przepadacie za tą osobą bez konkretnego powodu. Zazwyczaj podchodziłem do każdego neutralnie, ale zdarzały się wyjątki jak na przykład teraz. Właściwie to nie wiem, co mi się w niej nie podobało. Dziewczyna od razu podeszła do naszej ławki, a raczej Romana. Chłopak patrzył na nią maślanymi oczami. Może był z nią w związku? Przestawiła się jako Amanda, ale no cóż, mnie to nie interesowało i od samego początku byłem dla niej niemiły. Również specjalnie przyznałem się do bycia chłopakiem Ricka, ale chyba tym spowodowałem jeszcze większe zamieszanie. Dziewczyna przypomniała wszystkim o Sam, nie zdążyłem tego zarejestrować, a Indigo stał już praktycznie przy niej. Gdyby Jeremiah nie zareagował, to mogło się dla niej źle skończyć. Chłopak wciąż walczył, by dosięgnąć Amandę i nasz wychowawca przez to oberwał. W następnej chwili Rick został powstrzymany przez Romana, a dziewczyna wyszła. Jedno wiedziałem, na pewno musiała wcześniej chodzić tutaj do tej klasy, znała Sam. Tylko dlaczego zrezygnowała? Pierwszy raz też widziałem taką furię u Ricka i cieszyłem się, że Claude powstrzymał mnie przed pytaniem o dziewczynę Indigo. Czy tak by zareagowała osoba, która zabiła swoją ukochaną? Gdybym wtedy zapytał o Sam, również zostałbym potraktowany tak brutalnie? Reakcja Ricka, kiedy usłyszał imię swojej dziewczyny, była dziwna, zbyt impulsywna. Chyba zaczynałem wątpić w to, że mógł ją źle potraktować, mimo iż był płatnym zabójca w Podziemiu. Chłopak po wszystkim opuścił szkołę, a pozostali wrócili do zajęć. Można powiedzieć, że to całe zamieszanie po części wybuchło przeze mnie. 

Po szkole tak jak zawsze pracowałem, chodziłem do tego miejsca z przyjemnością. Dziś miałem pracować jako kelner. Kiedy przebywałem w kuchni na sali przebywała Anja i ostatnio pozwolono mi już samodzielnie gotować. Dzięki czemu czasem mogłem zastąpić jakiegoś kucharza w pracy, a dania często się powtarzały. Więc szybko nauczyłem się gotować. Ruch był dziś duży zresztą tak jak zawsze w piątki, tak samo w weekendy dużo ludzi tu przychodziło. Przebierałem się z pozostałymi w szatni po skończonej pracy, na twarzach współpracowników widziałem zmęczenie, zwłaszcza u Stephena. Mężczyzna miał wyraźne cienie pod oczami. Dostrzegłem Anthony'ego, który tylko wychylał głowę za drzwi, nawet nie wszedł do środka. 

– Macie ochotę na wspólne wyjście? Ja stawiam. – Na jego twarzy widziałem uśmiech, zresztą jak zawsze. 

– Jeśli stawiasz to chętnie. – Widziałem jak Maeve cieszy się na wieść o wspólnym wyjściu. – Powinieneś zapraszać nas częściej – mruknęła bardziej do siebie niż do szefa, który zdążył już zamknąć za sobą drzwi. 

Pierwszy raz miałem gdzieś wyjść razem z moimi znajomymi z pracy i cieszyłem się z tego powodu, bo mogłem spędzić czas z nimi poza robotą. Znaczy, każdy tutaj czuł się swobodnie, ale to coś zupełnie innego, mogłem ich lepiej poznać z tej bardziej prywatnej strony. 

– No nie wiem, czy powinienem iść... Muszę pomóc żonie w opiece nad córką. – W głosie Stephena można było usłyszeć wahanie. Domyśliłem się, że chciał iść, ale teraz na głowie miał nowo narodzone dziecko. Mężczyzna był o tyle jeszcze bardziej zestresowany, bo po raz pierwszy stał się ojcem. 

– Och, Stephen ty też powinieneś się trochę rozerwać, odpocznij trochę. Spójrz na siebie, wyglądasz okropnie. – Blondwłosa Maeve podeszła do mężczyzny i stanęła obok niego, klepiąc go po plecach. Chciała go wesprzeć albo zachęcić. – Bez ciebie będzie nudno. 

– Nie musisz zostawać do końca. – Do swojej koleżanki dołączyła starsza kobieta. 

Najwyraźniej słowa Sofii go przekonały, bo po chwilowym zastanowieniu zgodził się na wspólne wyjście. Albo Maeve, która powiedziała, żeby trochę się rozerwał, moim zdaniem obie kobiety miały rację. Do baru, gdzie było serwowane grillowane jedzenie, dotarliśmy na nogach. Brakowało w naszym towarzystwie Anji, moje wątpliwości szybko zostały rozwiązane, kiedy zobaczyłem młodą dziewczynę czekającą przed lokalem. Od razu po wejściu do środka wyczułem zapach grillowanego mięsa pomieszany z intensywnymi przyprawami. Po prawej stronie blisko wejścia znajdowała się lada, gdzie przyjmowano zamówienia. Ściany były pokryte białą tapetą, która miała wzór przypominający wycinki z gazet i na jednej z nich wisiał duży, okrągły zegar. Usiedliśmy w bardziej ustronnej części baru, wybraliśmy miejsce, gdzie mogła zmieścić się większa grupa osób. Długie, drewniane ławy pasowały do nowoczesnego wystroju wnętrza. Złożyliśmy zamówienie, niektórzy z nas wybrali stek, kiełbaski albo żeberka, a Anthony dodatkowo wybrał jeszcze kilka sałatek i piwo. Siedziałem naprzeciwko Stephena, Sofi Anji, a obok mnie Maeve, Kevin i Anthony. Czekaliśmy na nasze zamówienie. 

– Jak się ma twoja córeczka? – zapytała Sofia, chcąc przerwać tę ciszę, która na chwilę między nami zapanowała. 

– Nieźle daje w kość. – Posłał jej lekki uśmiech. – Nie sądziłem, że bycie rodzicem może być aż takie trudne. – Opuścił głowę, podpierając ją rękami. 

– Mówię ci, potem będzie lepiej. Kiedy moje córki były malutkie, miałam z nimi to samo. – Poklepała go po plecach. 

– Jak ci tak ciężko to mogłeś się nie decydować na dziecko. – Prychnęła Anja. Dziewczyna zawsze była taka opryskliwa, co najdziwniejsze pierwszego dnia, kiedy przyszedłem do pracy była dla mnie miła. Potem zobaczyłem, jak bardzo się pomyliłem i odnosiłem wrażenie, że mnie najbardziej nie lubi.  

– Czy ty zawsze musisz szukać jakiegoś problemu? – zapytała Maeve, która patrzyła ze złością na dziewczynę i wzięła łyk piwa. 

Anthony położył z hukiem talerze na blacie, a na twarzy miał szeroki uśmiech, który był wymuszony. Musiał widzieć, że przy naszym stole zapanowała gęsta atmosfera i chciał ją przerwać lub przywołać nas do porządku. Chciał uniknąć niepotrzebnej kłótni. 

– Och, no uspokójcie się. Zaprosiłem was, żeby miło spędzić czas.

– Mogłeś nie zapraszać tej wrednej małpy. – Maeve wciąż nie odpuszczała, a Anja w odpowiedzi pokazała kobiecie środkowy palec. Anthony popatrzył groźnie na dziewczynę siedzącą naprzeciwko, chcąc ukrócić tę niepotrzebną kłótnię.

Atmosfera szybko uległa zmianie przez alkohol, który piliśmy. Anja przez większość czasu milczała, możliwe, że nie chciała wywoływać kolejnej kłótni lub nie chciała jeszcze bardziej wkurzyć szefa. Kiedy zjedliśmy, poszliśmy jeszcze do klubu z karaoke, mieliśmy swoją własną salę. Anthony musiał się już wcześniej przygotować na wspólne wyjście i musiał też wiedzieć, że Sofia i Stephen lubili śpiewać. W środku znajdował się stolik, na którym leżały przekąski typu chipsy, ciastka, cukierki oraz telewizor do odtwarzania muzyki. Mikrofonów również nie brakowało. Sofia wybierała dla siebie artystki wykonujące piosenki popowe na przykład Lady Gaga, Madonna, Rihanna i nawet pojawiło się kilka utworów od Michaela Jacksona. Zawsze myślałem, że słuchała jakieś nudnej i smętnej muzyki. Stephen słuchał w głównej mierze popu i rocka i tym razem do śpiewania wybrał mocniejsze utwory na przykład AC/DC lub Queen.  

– Klienci bardzo cię chwalą – odezwał się w moją stronę Anthony, siedzieliśmy przy stoliku. Teraz tylko Sofia i Stephen śpiewali ze sobą w duecie. Każdy z nas dobrze się bawił przy wspólnym wykonywaniu piosenek.

– To przez to, że ma ładną buźkę – wtrąciła Anja tyle, że z jej tonu głosu ciężko było stwierdzić czy to miało być złośliwe.

– Jesteś zazdrosna, że Ethan przyciąga klientów? – zapytał ze śmiechem Kevin.

– Nie. 

Reszta czasu minęła nam spokojnie i na dobrej zabawie. Wszyscy siedzieliśmy przy stoliku i odpoczywaliśmy, w międzyczasie jedliśmy przekąski znajdujące się na blacie.

– Kocham was wszystkich! – Maeve podeszła do każdego z nas przytulając i składając szybkiego całusa w czoło. Kobieta była trochę pijana.

– Nawet się do mnie nie zbliżaj! – Anja chciała uciec od blondynki, ale tamta była szybsza i przytuliła ją z całej siły. – Puszczaj! Dusisz mnie. – Próbowała się wyrwać z jej uścisku.

– Przecież wiem, że ty też kochasz nas wszystkich. – Maeve posłała dziewczynie szeroki uśmiech.

Nasze spotkanie skończyło się o dwudziestej trzeciej po tym, jak żona Stephena zadzwoniła do niego, żeby wracał. I tak mężczyzna siedział z nami naprawdę długo. 

 

~*~

 

Zdanie semestru w czerwcu okazało się jedynie formalnością. Wszystkim poszło to bez większych komplikacji. Czas do sierpnia płynął mi naprawdę szybko, chociaż w nowym semestrze nauczyciele często robili nam testy lub dawali zadania domowe. Na szczęście teraz rozpoczynałem dwutygodniowe ferie, więc mogłem odpocząć od nauki. Kilka razy zagadywałem Jeremiaha, żebyśmy razem poszli na randkę. Mężczyzna początkowo zbywał temat, ale zgodził się dopiero na wyjazd podczas ferii, czekałem na nie z niecierpliwością. Mogliśmy razem przebywać cały dzień razem w końcu ja i on mieliśmy teraz wolne od szkoły. Ustaliliśmy wspólne wyjście do zoo, a właściwie to był mój pomysł i byłem tym bardzo podekscytowany. Przez internet zamówiłem bilety, bo to najprostszy oraz najszybszy sposób, dzięki temu ominęliśmy długie oczekiwanie w kolejce. Wyjechaliśmy o jedenastej w poniedziałek, a zoo znajdowało się poza naszym miastem. Podczas jazdy rozmawialiśmy na różne luźne tematy i mogłem z nim również pogadać o jego ulubionych książkach. Trzy z nich przeczytałem, zajęło mi to tak długo, ponieważ dodatkowo miałem naukę na głowie. Mężczyzna naprawdę lubił krwawe klimaty i tak jak mówił brutalne sceny były o wiele lepiej przedstawione niż w filmach.  Początkowo trochę negatywnie podchodziłem do przeczytania tych książek, ale potem się w nie wciągnąłem i podobały mi się. Aż sam byłem zdziwiony, że sięgnąłem po lektury.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, rzeczywiście miałem rację co do długich kolejek po bilety. My na szczęście kupiliśmy swoje wcześniej przez internet. Wiadomo, tutaj też był tłum ludzi, ale nie tak duży, jak w pierwszym przypadku. Wystarczyło tylko pokazać swój bilet i można było przejść dalej i dodatkowo każdy dostawał małą mapkę zoo, które posiadało spore rozmiary. Dzięki niej miało się lepszą orientację i łatwiej można było znaleźć zwierzęta, które chcieliśmy zobaczyć. 

Jeremiah podchodził do tego wszystkiego na spokojnie, natomiast ja cały czas tryskałem energią oraz podekscytowaniem. Początkowo chyba nawet widziałem u niego lekkie zdenerwowanie, ale zignorowałem to i dodatkowo przed wejściem do zoo założył czapkę z daszkiem oraz okulary przeciwsłoneczne. Wiedziałem, że chciał się ochronić przed słońcem, które było dziś intensywne bardziej niż zwykle. Najpierw poszliśmy zobaczyć papugi, które widniały na mapie jako pierwsze, już z oddali mogłem usłyszeć ich "darcie się", bo inaczej tego nie można było nazwać. Każda z nich miała inny kolor oraz wielkość. Patrzyłem na nie z zafascynowaniem. Wygląd klatek był podobny do tych jakie miały w swoim naturalnym środowisku, dużo gęstej zieleniny, a niektóre z nich wtapiały się w tło. Na tabliczkach widniały nazwy tych papug oraz krótki opis zwierzęcia, gdzie występuje, ile lat żyje, jaką może osiągnąć wielkość oraz ciekawostki. Nie mogło również zabraknąć zwierząt charakterystycznych, które żyły tylko w Australii na przykład koala, kolczatka, dziobak, kangury. Każdemu zwierzęciu przyglądałem się z fascynacją, a Jeremiah bardziej zwracał uwagę na tygrysy, pumy, lamparty, lwy, gepardy oraz wilki. Po prostu ogólnie te najbardziej drapieżne zwierzęta. 

Największe obrzydzenie wywołały u mnie pająki, nie lubiłem ich, to paskudne owłosione stworzenia. Nawet u Jeremiaha wywołałem śmiech, kiedy widział, jak wzdrygałem się na ich widok. Przy pingwinach był wyjątkowo duży tłum, bo trafiliśmy na porę ich karmienia. Starszemu jakimś cudem udało się dostać na sam początek, gdzie miał dobry widok, a ja stałem za nim. Nic nie widziałem, każda moja próba stawania na palcach lub wychylania po bokach kończyła się klęską. I chyba nawet Jeremiah to dostrzegł, bo tylko posłał mi uśmiech i pociągnął na sam przód, tak, że teraz to ja stałem przed nim. Poczułem, jak położył głowę na moim barku oraz złapał za ramię, czułem, że czerwienieje mi twarz. To pierwszy raz, kiedy znalazł się tak blisko mnie, podczas tego wyjazdu ani razu nie wyszedł z inicjatywą trzymania się za ręce. Dlatego też byłem zadowolony z tej bliskości. Pingwiny miały podawane niewielkie ryby do jedzenia, widziałem, jak wszystkie od razu otoczyły pracownika zoo, dopominając się swojej porcji. Najbardziej rozczulił mnie mały pingwinek, który chodził w towarzystwie swoich rodziców. Młody ptak jeszcze nie wyglądał tak, jak dorosły osobnik tylko jego ciało było pokryte puchem.

Z całego wyjazdu właśnie najbardziej podobało mi się dokarmianie pingwinów, te zwierzęta były takie urocze. Razem z Jeremiahem porobiliśmy wiele wspólnych zdjęć lub tylko z samymi zwierzętami. Oczywiście, że nie zwiedziliśmy całego zoo to wycieczka na kilka dni, miałem nadzieję, że kiedyś zobaczymy je całe. Po wyjściu kupiliśmy jedzenie, które było tutaj w pobliżu. Na zakończenie naszej wycieczki wybrałem się z Jeremiahem do sklepu z pamiątkami. W większości to były maskotki, ale wolałem się rozejrzeć uważniej. Mężczyzna również zrobił to samo, co ja. Praktycznie od samego początku czułem na sobie wzrok młodej dziewczyny, prawdopodobnie w moim wieku. A kiedy się przemieszczała zaraz była obok mnie, ignorowałem to, ale zaczynała działać mi już na nerwy. Może chciała zagadać, ale się bała? Trzymałem w dłoni maskotkę lwa, ale obok siebie usłyszałem obcy głos. 

– Uroczy, prawda? – zagadała z uśmiechem. 

Mogłem lepiej się jej przyjrzeć, posiadała włosy ścięte "na chłopaka", ale z jej rysów można było poznać kobietę. Miała na sobie krótką spódniczkę i koszulkę na ramiączkach. 

– Nie – odpowiedziałem krótko. Próbowałem znaleźć coś dla siebie. 

– Nie lubisz uroczych rzeczy? Mnie się podoba. – Chciałem go odłożyć na miejsce, ale dziewczyna była szybsza i odebrała mi maskotkę. Przy okazji nasze palce się dotknęły i miałem wrażenie, że zrobiła to specjalnie. Wzdrygnąłem się z obrzydzeniem, bo czułem na sobie dotyk innej osoby. – Alice. – Podała mi swoje imię, a przy okazji wyciągnęła dłoń w moją stronę, ale jej nie uścisnąłem. – To miejsce jest niesamowite! Te wszystkie zwierzęta są takie urocze. A ty lubisz zwierzęta? 

– O co ci chodzi? Przez cały czas czuję się, jakbyś była prześladowcą. 

Skrzywiłem się, bo za bardzo była rozgadana i ogólnie cała jej osoba odpychała. Wybrałem pierwszą maskotkę i poszedłem w stronę kasy, a kątem oka widziałem jak Jeremiah uważnie się wszystkiemu przygląda. 

– Spodobałeś mi się. Jak tylko cię zobaczyłam, wiedziałam, że nie mogę przegapić okazji, by do ciebie zagadać. Jesteś naprawdę przystojny. Ach i przed chwilą po prostu podziwiałam twoją urodę, wolałam ci się dokładniej przyjrzeć. Chciałbyś się umówić ze mną? 

– Nie, jestem zajęty – odpowiedziałem z dumą. – Jesteś wkurwiająca, za dużo gadasz. – Przyspieszyłem kroku. 

– Hej! To było chamskie! – Szła za mną, ale chyba odpuściła, bo straciłem dziewczynę z oczu. 

Dopiero przy kasie dokładniej się przyjrzałem, jaką maskotkę ze sobą zabrałem – szarą fokę. Dodatkowo przy kasie wisiały breloczki ze zwierzętami, wybrałem dla Jeremiaha ten z pingwinem. Zapłaciłem za wszystko i wręczyłem prezent mężczyźnie, który przyjął. Wiedziałem też, że był rozbawiony całą tą sytuacją. Wiele razy spotkałem się z tym, jak dziewczyny mówiły, że jestem przystojny. Moim zdaniem byłem przeciętny. 

Wycieczkę po zoo skończyliśmy o siedemnastej, uznaliśmy, że warto poznać okolicę, dlatego poszliśmy na spacer. Nasze tempo było wolne i nigdzie nam się nie spieszyło. Zatrzymaliśmy się przy rzeczce, którą znaleźliśmy po drodze, a w pobliżu nikogo nie widzieliśmy. Stanęliśmy przy wodzie, powoli robiło się ciemno, a w oddali mogłem dostrzec zachód słońca. Chciałem z nim tutaj zostać, dlatego go o to poprosiłem. Mężczyzna zniknął na chwilę i nie przeszkadzało mi to, że musiałem na niego zaczekać. Przyszedł z kocem, na którym usiedliśmy w ciszy. Odpoczywaliśmy po praktycznie całodniowym chodzeniu oraz hałasie związanym z ludźmi. Mogliśmy być tu teraz sami i nie przeszkadzała mi ta cisza panująca między nami, była przyjemna. Liczyło się teraz to, że mogłem być obok Jeremiaha, rzadko mogliśmy sobie pozwolić na wspólne wyjścia. Szum rzeki był uspokajający, a patrząc na zachód słońca, w głowie miałem każdą spędzoną z nim chwilę. Nasze pierwsze spotkanie, pierwsza randka, pierwszy pocałunek, a nawet moment, kiedy zapytałem o to, by został moim chłopakiem. Do pełni szczęścia w tym obrazku brakowało tylko jego wyznania. Liczyłem, że pewnego dnia uda mi się go we mnie rozkochać. Już lubił codzienność ze mną, a to oznaczało... w zasadzie co to oznaczało? Może było jego własnym powiedzeniem "kocham cię", bo wstydził się powiedzieć tego wprost? A może tylko chciałem, aby tak było.

– Mówiłeś, że lubisz ze mną codzienność. Co miałeś na myśli? – Powoli odwróciłem się w stronę Jeremiaha. 

– Oczekujesz ode mnie poważnej deklaracji, a ja... nie wiem, czy mam w ogóle przyszłość – powiedział cicho po dłuższej chwili patrzenia przed siebie. – Z jednej strony chciałbym, żebyś był szczęśliwy z kimś innym, z kimś, z kim faktycznie jutro nie jest pod znakiem zapytania. Z drugiej... lubię się budzić i słuchać twoich głupich, szczerych tekstów, twojego błahego podejścia do życia. Zazdroszczę ci tego. Pomagasz mi zapomnieć trochę o moim położeniu, na krótką chwilę, bo potem wszystko wraca. Twoje uporczywe trwanie przy mnie jest chore, ale też pocieszające. Znasz całą prawdę i zamiast uciekać, dalej w to brniesz. Chase czy Jeremiah nie robi ci dużej różnicy, znasz zagrożenie płynące od jednego i potencjalne minusy drugiego. Cieszy mnie twoja obecność. Po prostu.

Jego słowa sprawiły, że zabiło mi mocniej serce i policzki miałem czerwone. Otwierałem i zamykałem usta, nie wiedząc, co powiedzieć. 

– Mówi się, że człowiek z miłości głupieje – odezwałem się po dłuższej chwili. – Chciałbym być zawsze u twojego boku. 

– Dlaczego akurat mojego? – Spojrzał na mnie.

– Jesteś pierwszą osobą, w której się zakochałem, ale to nie tylko to. Wiem, że dzięki tobie się zmieniłem, znalazłem pracę i znowu wróciłem do nauki. W twoim towarzystwie czuję się swobodnie i tylko ty mnie znasz od tej głupkowatej strony. – Głowę ułożyłem na kolanach i z jeszcze większą intensywnością patrzyłem na Jeremiaha. 

– Niemożliwe, że masz inną twarz niż idioty. – Uniósł drwiąco brew. – Nieprzystępność to nie charakter.

– Kilka razy miałem wbity nóż w plecy przez przyjaciela mojego i Elliota, przez brata, a nawet rodzinę. Gdyby nie ty i Ivan mógłbym mieć problemy w kontaktach międzyludzkich. – Przyznałem cicho. – Ale ty też się zmieniłeś, szczerze mi o sobie powiedziałeś. 

– Nie uznałbym tego za swoją zmianę. Zawsze byłem szczery, chyba że to zagrażało mojemu życiu. Moją zmianą byłby większy lęk przed podejmowaniem decyzji. Na początku myślałem, że lepiej sobie poradzę z tym wszystkim, w zasadzie spodziewałem się więzienia lub śmierci. Nie przypuszczałem, że dostanie pracy, nowej tożsamości i znalezienie nowych znajomych, tak bardzo zachwieje moje postanowienia. Teraz nie chciałbym już umrzeć ani nikogo stracić ponownie. Trochę przeraża mnie myśl, że ty, Damien czy nawet któreś z uczniów mogłoby stracić przeze mnie swoje życie. I to byłaby tylko i wyłącznie moja wina.

– Nikomu nic się nie stanie. Przecież masz Damiena, który jest przerażającym człowiekiem. 

Udałem, że się wzdrygam na samą wzmiankę o mężczyźnie. Chciałem rozluźnić atmosferę, ale też uspokoić Jeremiaha. Sam zacząłem się martwić, że go stracę, jednak nie chciałem tego po sobie pokazać, dlatego posłałem mu szeroki uśmiech. 

– Nie wiem co gorsze, poleganie na Damienie, czy jego śmierć – zamyślił się, ale zaraz się szeroko uśmiechnął. – Zgodzę się, jest całkiem przerażający.

Posiedzieliśmy tak nad wodą przez jakiś czas, Jeremiah chciał już wracać, bo powoli robiło się ciemno. Poskładaliśmy koc. Miałem ochotę pocałować starszego, brakowało mi bliskości, a ta szczera rozmowa sprzed chwili również zrobiła swoje. Zmieniłem swoje położenie, wcześniej stałem obok Jeremiaha, a teraz przed nim dosyć blisko. Patrzyłem na usta mężczyzny i wiedział, co mi chodziło po głowie, ale zamiast pocałunku zostałem pchnięty do wody. Zanurzyłem się w niej cały, kiedy wstawałem, zaczesałem mokre włosy do tyłu. 

– Zimno! – krzyknąłem w jego stronę, a mężczyzna się ze mnie śmiał. Naprawdę woda była zimna, aż zacząłem się z tego powodu trząść, a mokre ubranie przylegało do ciała. 

– Uważaj, żeby ci odbyt nie odmarzł – zakpił.

– Ach tak? – Jeremiah stał blisko brzegu, dlatego też w ramach zemsty zacząłem go chlapać wodą. – Skoro obaj jesteśmy mokrzy, to może dołączysz? 

– Nie myśl, że jak się rozchorujesz, to się tobą zajmę.

– Ja się tobą opiekowałem, kiedy zachorowałeś – powiedziałem oburzonym tonem. Mężczyzna jednak wszedł do wody. 

– A to nie był altruizm? – powiedział i nawet się nie wzdrygnął na temperaturę wody. – Wiedziałem, że zawsze czegoś chcesz w zamian.

– Nie jest ci zimno? Jesteś dziwny. – Za to ja cały drżałem. 

– Nic takiego nie powiedziałem. Nie lubię pokazywać swoich słabości po prostu i mam w tym wprawę. – Wytknął na mnie język.

Woda sięgała nam po kolana. A i tak byłem cały mokry, Jeremiah natomiast miał zamoczony przód koszulki przez to, że chlapałem go wcześniej wodą. Przełknąłem ślinę, kiedy materiał ubrania przylegał do jego ciała, mogłem zobaczyć zarys mięśni mężczyzny. Chwilę tak stałem i mu się przyglądałem, ale w końcu postanowiłem podejść do niego bliżej. Położyłem obie dłonie na twarzy Jeremiaha i pocałowałem go. Początkowo były to drobne pocałunki, gdzie na chwilę się od niego odsuwałem. Potem je pogłębiłem, używając języka. Dodatkowo moja twarz była czerwona po części od zimna i całej tej sytuacji. Staliśmy w wodzie, cali mokrzy do tego się całowaliśmy, całe to otoczenie na mnie wpływało. Moje  dłonie błądziły po jego klatce piersiowej, natomiast Jeremiah swoje trzymał na wysokości moich bioder. Co jakiś czas wydobywały się ze mnie ciche westchnięcia. Kiedy znudziło mnie już dotykanie jego klatki piersiowej, przeniosłem się na plecy, a następnie pośladki. Zacząłem je ugniatać, a Jeremiah na ten gest tylko się śmiał. Nie panowałem nad swoimi ruchami i nie przeszkadzało mi to, że mogłem wyjść na jeszcze większego zboczeńca.

W drodze powrotnej użyliśmy koca, by się trochę osuszyć i ogrzać. Chociaż nie wiem, czy to coś dawało. Zaparkowaliśmy samochodem przy parkingu znajdującym się przed hotelem, gdzie również wcześniej dokonaliśmy rezerwacji. Od razu po dotarciu do pokoju wziąłem ciepły prysznic i mogłem ubrać suche ubrania. Te mokre rozwiesiłem na grzejniku. Zaraz po mnie Jeremiah poszedł się kąpać, a ja czekałem na niego, leżąc już w łóżku. Właściwie po przekroczeniu progu hotelu czułem zdenerwowanie. Byliśmy tu całkiem sami, do tego spaliśmy w zupełnie innym miejscu. Oczekiwałem, że skończymy razem, uprawiając seks. Okazja była idealna. Jednak kiedy Jeremiah wyszedł z łazienki, nic się nie działo, a mnie ogarniały jeszcze większe nerwy. 

– To co idziemy spać? 

Zaśmiałem się nerwowo, a dopiero potem popatrzyłem na zegarek wiszący na ścianie. Nie była to późna godzina i dotarło do mnie, że mogłem zrobić z siebie idiotę, który myśli tylko o seksie. 

– Twoja twarz cię zdradza, wiesz o tym, prawda?

– Tak? Wcale nie myślę o dziwnych rzeczach. – Przełknąłem ślinę.

– Mam wrażenie, że już to kiedyś mówiłem, ale: w którym miejscu stwierdziłem, że myślisz o czymś konkretnym? Stwierdziłem, że twoja twarz wygląda wymownie. – Wyszczerzył się, kładąc wygodnie na poduszce. – Potrafisz się zaorać sam, nic nie muszę robić. To jest piękne.

– Przepraszam, że w twoim towarzystwie zawsze wychodzę na zboczeńca – powiedziałem cicho. 

– Czasem to wkurwia, ale w większości przypadków bawi. Może dojrzewanie jeszcze przed tobą – powiedział to z rozbawieniem. Przekrzywił na mnie głowę, a wierzchem lewej dłoni pogładził mój policzek.

– Potrafię też być poważny. – Przymknąłem na chwilę powieki. 

– Bardzo rzadko – przyznał. – Chyba taki twój urok.

– Przeszkadza ci to, że jestem bardziej głupkowaty niż poważny? 

– Każdy ma cechy, które nam przeszkadzają. Nie jesteś ideałem, nie oczekuję tego. Ale jeśli w przyszłości dam ci do zrozumienia, że mnie wkurwiasz, to po prostu w to nie brnij. Nie oczekuję, że będziesz się dla mnie czy przeze mnie zmieniał w coś ‘lepszego’. 

– Nie chcę się specjalnie dla ciebie zmieniać, w końcu polubiłeś mnie takiego, jaki jestem. – Uśmiechnąłem się w jego stronę. 

– Rozumiem. – Odwzajemnił gest z czułością.

Reszta czasu minęła nam na luźnej rozmowie, gdzie często doprowadzałem Jeremiaha do śmiechu. Obaj szybko zasnęliśmy, zwróceni do siebie twarzami dodatkowo splątałem ze sobą nasze nogi, a jedna ręka dotykała pleców mężczyzny. 

 

~*~

 

Byłem w naszym pokoju razem z Jeremiahem i obaj mieliśmy założone na sobie czarne spodnie oraz białe koszule takie jak do garnituru. Starszy podszedł do mnie i zaczął składać pocałunki na mojej szyi, żuchwie aż znalazł się przy ustach. Pocałunek był wolny, używaliśmy języków. Przy okazji powoli odpinał guziki w mojej koszuli, teraz wiedziałem, do czego to zmierzało, do seksu. Przejeżdżał opuszkami palców po klatce piersiowej, robił to powoli i leniwie. A ja czułem przyjemne mrowienie tam, gdzie mnie dotykał albo to mi się tak wydawało. Złapał za sutka, którego brutalnie wykręcił, a potem to samo zrobił z drugim. Głośno jęknąłem i od razu poczułem podniecenie, co mężczyzna szybko dostrzegł.

– Wystarczy tak niewiele, by ci stanął – wyszeptał w moje ucho, które potem przygryzł. Zadrżałem, kiedy specjalnie zaczął ocierać się o mnie biodrami w tym miejscu, chciał doprowadzić mnie do szaleństwa. 

Miałem ręce zakute kajdankami za plecami, teraz zrozumiałem, że te wszystkie działania były po to, żebym został unieruchomiony. Nawet nie wiedziałem, w którym momencie to zrobił i nie dostrzegłem, by coś miał w dłoniach. To było jeszcze bardziej podniecające. Odsunął się i podszedł do krzesła, na którym usiadł. Miał spodnie zsunięte do kolan.

– Na kolana, kundlu. – Jego ton głosu brzmiał rozkazująco i nieznoszący sprzeciwu.

Uklęknąłem posłusznie przed nim i widziałem, że uważnie mnie obserwuje, przez co zacząłem się dziwnie czuć. Zacząłem językiem koła po wewnętrznej stronie nogi, zaczynając od kolan, co jakiś czas przygryzałem skórę mężczyzny. Zaprzestałem na chwilę tej czynności, a na mojej twarzy zagościł tajemniczy uśmieszek. 

– Hau! – wydobyłem z siebie głośne szczęknięcie. Jednak czułem, jak robię się czerwony, to co zrobiłem, trochę mnie zawstydziło.

Musiałem wywrzeć na Jeremiahu duże wrażenie, bo widziałem, że się podniecił. Pochyliłem głowę nad jego członkiem i przejechałem językiem kilka razy, zanim całkiem go włożyłem do ust. Moje ruchy były wolne, co nie spodobało się starszemu, dlatego też położył rękę na mojej głowie. Zaczął nią nadawać odpowiednie dla niego tempo, a mi to wszystko się podobało. Nie mogłem wykonać żadnego ruchu, a kilka razy chciałem dotknąć Jeremiaha dodatkowo czułem na sobie jego dominację. Przez cały ten czas wyczuwałem uciążliwy ucisk w moich spodniach, ale starałem się to ignorować. Mężczyzna wiedział, że jest już blisko osiągnięcia orgazmu, szybko poruszał biodrami. Jego ciało silnie drżało, kiedy dochodził, a ja połknąłem całą zawartość. Złapał za moje włosy, dzięki czemu odchyliłem głowę do tyłu i złożył brutalny pocałunek na moich ustach. Od razu przy tym nasze języki się ze sobą połączyły.

Podciągnął swoje spodnie wraz z bokserkami, przenieśliśmy się na łóżko. Usiadł, opierając plecy o oparcie, a ja chwilę tak nad nim stałem, ale zostałem złapany za łokieć i pociągnięty. Klęczałem z szeroko rozstawionymi nogami, gdyż kończyny mężczyzny znajdowały się między moimi. Szybkimi ruchami odpiął spodnie, które miałem na sobie i je zsunął. Pochylił się nad moim penisem i od razu całego włożył do ust, zaczął szybko poruszać głową. Szarpałem gwałtownie rękoma, które w dalszym ciągu były skute za plecami, kiedy poczułem, jak jego dłonie spoczęły na pośladkach i zaczęły je ugniatać. A potem jego palec został wysunięty w moje wnętrze, moje mięśnie zacisnęły się na nim. Nie kontrolowałem swoich głośnych jęków, w końcu jego usta poruszały się na moim penisie, a jego palce rozciągały mnie. Nie pozostawałem bierny i poruszałem biodrami, a wkrótce potem doszedłem. To wszystko było zbyt intensywne, dlatego też ciężko oddychałem z przymrużonymi powiekami i czerwonymi policzkami. 

Leżałem, podpierając zakute ręce z przodu i wypiętymi pośladkami w stronę Jeremiaha, który jednym szybkim ruchem we mnie wszedł. Wciąż miałem na sobie rozpiętą koszulę oraz zsunięte spodnie i starszy również pozostał w ubraniach. Początkowo czułem dyskomfort, kiedy mężczyzna od razu zaczął się poruszać, nie dając czasu na przyzwyczajenie. Miałem również na sobie obrożę, a do niej doczepioną smycz, za którą ciągnął Jeremiah. Przez to odchyliłem głowę do tyłu i czułem, jak materiał uciska mnie za szyję, wywołało to u mnie jeszcze większe podniecenie. Robiliśmy to wystarczająco długo w jednej pozycji. Byłem zdziwiony, kiedy Jeremiah zaproponował zamianę, zrozumiałem, że on również jest wyjątkowo chętny i chciał poczuć również mnie. Rozciąganie zajęło sporą ilość czasu i robiłem to powoli. Wolałem być ostrożny. Zacząłem od klasycznej pozycji, gdzie starszy leżał na plecach. Wchodziłem w niego powoli i nigdzie się nie spieszyłem, chciałem to rozpocząć od wolnego, długiego i spokojnego seksu. Potem zamieniliśmy ją na taką, gdzie Jeremiah leżał na boku z zawieszoną jedną nogą na moim barku, a następnie mężczyzna opierał swoje plecy o mój brzuch. W tych dwóch pozycjach zmieniałem swoje tempo na szybkie, a ułożenie naszych ciał pozwalało na głębokie i mocne pchnięcia. 

Na samym końcu leżeliśmy twarzami zwróconymi do siebie, a Jeremiah dotykał mojego policzka dłonią. Miałem przymknięte oczy. 

– Ethan, ja cię chyba... 

I koniec tego dobrego, gdy gwałtownie się obudziłem. Mój oddech był trochę przyspieszony przez sen, ale to nie było najgorsze. Obudziłem się, mając erekcję. Pierwszy raz miałem erotyczny sen z Jeremiahem w roli głównej. Przetarłem zaspane oczy i miałem nadzieję, że szybko się uspokoję i mój problem zniknie. Leżąc tak na plecach, szybko do mnie dotarło, że przecież nie byłem sam. Obok leżał Jeremiah na boku, podpierał przy tym głowę, a do tego tajemniczo się uśmiechał. On wiedział o wszystkim. Ile mi się tak przyglądał? Musiał wiedzieć o mojej erekcji. Szybko wstałem z łóżka i już czułem, jak moja twarz robi mi się czerwona, byłem tym wszystkim zawstydzony. Zostałem jednak pociągnięty za łokieć i znowu wylądowałem w tym samym miejscu.

– O co ci chodzi? – burknąłem. Mężczyzna zaczął się głośno śmiać, a ja nawet nie wiedziałem dlaczego. 

– Tak słodko wyglądałeś i wydawałeś wymowne dźwięki, że aż musiałem sprawdzić, czy wszystko w porządku. Wnioskując po prawidłowym działaniu twojego penisa – spojrzał w dół – jak w najlepszym. Ale proszę, nie krępuj się, dokończ tutaj. Ja z przyjemnością popatrzę. Nudzę się, bądź moją rozrywką.

– T-Ty chcesz, żebym co zrobił? – zająknąłem się i rozszerzyłem oczy. Nie docierało do mnie to, co mówił mężczyzna. On chciał, żebym zwalił sobie na jego oczach, a pierwotnie miałem pozbyć się problemu w łazience.

– Tak.

– Wstydzę się. – To wszystko wciąż było dla mnie dziwne. I nie rozumiałem, dlaczego chciał, żebym zrobił to na jego oczach.

– Robiłeś dużo gorsze rzeczy, ale może zmotywuję cię tym, że jeśli tego nie zrobisz, nigdy więcej cię nie dotknę. 

Głośno westchnąłem, ale jednak jego słowa na mnie podziałały. Ułożyłem się wygodniej na prawym boku i patrzyłem w stronę Jeremiaha, który leżał tak samo, kiedy otworzyłem oczy. Chciałem też szybko pozbyć się problemu. Powoli wsunąłem rękę do spodenek, w których spałem i pewnie złapałem za penisa. Miałem czerwone policzki od zawstydzenia, a mimo to i tak intensywnie patrzyłem na Jeremiaha, który na twarzy miał cały czas uśmiech. To drugi raz, kiedy waliłem sobie na jego oczach i sam już nie wiem, co było bardziej zawstydzające. Ten pierwszy w kinie, a może teraz. Początkowo moje ruchy były wolne, ale z czasem przyspieszyłem, przez to i mój oddech przyspieszył. Dużą uwagę poświęcałem główce penisa oraz cewce lubiłem pieścić to miejsce, przy tym odczuwałem dużo przyjemności. Kiedy dochodziłem, wydobyłem z siebie głośne jęknięcie, a następnie przygryzłem wargę i dodatkowo moje ciało mocno drżało od przeżytego orgazmu. Chwilę mi zajęło, zanim doszedłem do siebie, to znaczy uspokoiłem oddech, a obraz nie był zamazany. Spermą pobrudziłem dłoń oraz spodenki, ale zignorowałem to.

– A co z tobą? – Byłem ciekawy czy on też był podniecony tym wszystkim, ale też chciałem zrobić mu dobrze.

– Nie podnieciłeś mnie, zawiodłem się. – Teraz trudno było mi odczytać z jego twarzy jakiekolwiek emocje. Jednak nie za bardzo mu wierzyłem, dlatego też sięgnąłem ręką do jego krocza, by to sprawdzić. Miał rację, penis mężczyzny był w stanie spoczynku. Czułem się tym trochę zawiedziony.

Poszedłem do łazienki, żeby zażyć kąpieli, ale też przebrać się w czyste ubrania. Z mojej twarzy nie schodziło zawstydzenie wciąż miałem przed sobą obrazy tego, że musiałem zrobić sobie dobrze przy Jeremiahu. Hotel opuściliśmy o dwunastej, bo do tej godziny mieliśmy rezerwację, a do domu dojechaliśmy o szesnastej. 



~awenaqueen~


Komentarze

Popularne posty