Intertwine Cz.44
Po
pracy poszedłem od razu do Ivana, bo obiecałem, że będziemy się razem uczyć. Chociaż
najchętniej wolałbym leżeć w łóżku, schowany pod kocem. Z drugiej strony w jego
towarzystwie mogłem szybciej zapomnieć o tych wszystkich wydarzeniach
związanych z Jeremiahem, strata mężczyzny cały czas bolała. I jak tylko o nim
pomyślałem, to zbierało mi się na płacz. Jeszcze kilka dni temu mogłem cieszyć
się towarzystwem mężczyzny, ale teraz nawet Jeremiah został mi
odebrany.
Minęło
pół godziny od rozpoczęcia naszej nauki, a ktoś już zdążył zadzwonić dzwonkiem
do drzwi. Chłopak wstał niepocieszony z powodu tego, że ktoś nam przerwał, ale
jednak ruszył się i podbiegł. Usłyszałem krótką rozmowę między nim a kobietą.
Nie rozpoznawałem jej po głosie. Może to jego sąsiadka albo znajoma?
–
Kto to był? – zadałem mu pytanie, kiedy tylko pojawił się w pomieszczeniu, a
mój wzrok skierował się na reklamówkę, którą trzymał w dłoni.
–
Nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Jakaś kobieta przyszła i kazała mi cię
przypilnować, byś to zjadł. – Odsunął książki i położył reklamówkę na stoliku,
przy którym się uczyliśmy. – Znasz ją?
Na
samą myśl o Willow uśmiechnąłem się pod nosem, bo kobieta cały czas o mnie
myślała i dbała. Pewnie, gdyby nie ona przez te kilka dni chodziłbym głodny,
ponieważ prawie nic nie chciało przechodzić przez moje gardło. Jadłem, bo sama
przygotowywała dla mnie jedzenie i nie chciałem jej sprawić przykrości. Poza
tym by się zmarnowało.
–
Tak. To jest... – chwilę się zastanowiłem, zanim odpowiedziałem – matka Ricka. –
Nie mogłem mu powiedzieć, że właśnie ta kobieta była moim tymczasowym
ochroniarzem.
To
pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, no i była w miarę sensowna. Chociaż
źle się z tym czułem, że od tak długiego czasu oszukuję swojego przyjaciela w
sprawie tego, kto jest moim chłopakiem.
–
Ładna jest. – Chłopak aż zagwizdał z wrażenia. Sam nie zwróciłem uwagi na jej
wygląd, miałem poważniejsze zmartwienia niż to. – Jak to przyjęła, że znowu
trafił do więzienia?
–
Niezbyt dobrze. – Nie znałem jego matki, więc musiałem wymyślić kolejne
kłamstwo.
–
A co z tobą? Sądząc po twoim okropnym wyglądzie, to nie najlepiej.
Miałem
podkrążone oczy od małej ilości snu i dodatkowo na mojej twarzy rzadko pojawiał
się uśmiech.
Kobieta
przygotowała dla mnie posiłek na ciepło i przy okazji również poczęstowałem
Ivana, było tego za dużo, a ja za specjalnie głodny nie byłem. Chłopak jadł ze
smakiem. Kiedy skończyłem pracę, napisałem do Willow, że później wrócę do domu,
bo muszę udzielić korepetycji znajomemu. Od razu do niej dostałem odpowiedź z
prośbą o adres i zastanawiałem się nawet, po co jest jej on potrzebny. Nie
sądziłem, że tak szybko pojawi się w mieszkaniu Ivana. Kiedy tylko moje
samopoczucie było lepsze, poprosiła mnie o wymianę numerów telefonów. To na
wypadek jakiegoś niebezpieczeństwa.
Chłopak
chwalił jedzenie przygotowane przez Willow, a potem wróciliśmy do nauki. W
stosunku do Ivana musiałem się wykazać ogromną cierpliwością, bo często nie
rozumiał wielu rzeczy lub musiałem mu coś tłumaczyć po kilka razy. Albo
zapominał, co przed chwilą mu powiedziałem i znowu robił te same błędy. Był
trudnym przypadkiem, gdzie nauka wchodziła mu ciężko, ale też to był dla mnie
dobry test sprawdzający, czy poradzę sobie w przyszłości jako nauczyciel. W
przyszłości będę mierzył się z różnym typem uczniów, tymi, co nauka wchodzi szybko,
ale też z tymi, którzy będą mieć problemy.
Wtorkowy
dzień, jak i dzisiejszy, spędziłem w pracy na kuchni. Wczorajszego dnia czułem
na sobie uważne spojrzenie Stephena. Musiałem przyznać, że mężczyzna w tej
chwili bardzo mnie przerażał. Już znałem to spojrzenie, było pełne obrzydzenia
i takie samo jakie posłał mi mój brat, kiedy widziałem się z nim w więzieniu.
Mężczyzna dodatkowo wśród pracowników wprowadzał negatywną atmosferę, przez co
reszta bała się odezwać. Wiedziałem, że chodziło o mnie, bo kiedy wczoraj
przyszedłem do pracy, Stephen był milczący i widziałem, jak trzymał się ode
mnie z daleka. Nie znałem powodu jego zachowania. Zrobiłem coś złego? Wkurzyłem
go czymś? Nie przypominałem sobie, żebym powiedział coś niestosownego lub
obraźliwego. Chciałem uniknąć problemów i wyjaśnić tę dziwną sytuację, dlatego
też specjalnie poczekałem w szatni, aż reszta wyjdzie. Mężczyzna wyjątkowo dziś
się nie spieszył, a ja miałem czas, by go zagadać. Możliwe, że chciał rozwiązać
ten problem na osobności, ale właściwie nie było odpowiedniej okazji, żeby
porozmawiać. Dlatego właśnie postanowiłem, że mu trochę w tym pomogę i miałem
nadzieję, że jednak wyjaśnimy sobie wszystko.
–
O co ci chodzi? Od poniedziałku zachowujesz się jakoś inaczej. Traktujesz mnie,
jakbym był twoim wrogiem – odezwałem się, gdy mężczyzna stał bokiem i cały czas
mnie ignorował. By zwrócić jego uwagę, chciałem dotknąć jego ramienia, dlatego
wysunąłem w jego stronę rękę.
–
Nie dotykaj mnie pedale! – powiedział z jadem w głosie i odtrącił moją dłoń,
chociaż nawet nie zdążyłem go dotknąć.
–
C-Co? – Zamarłem, kiedy właśnie tak mnie nazwał, a ja zdążyłem tylko tyle z
siebie wydusić. Ciężko było mi uwierzyć, że to wszystko działo się
naprawdę.
–
Nie chcę pracować razem z pedałem – powtórzył i odwrócił głowę w moją stronę,
czułem na sobie jego wzrok pełen obrzydzenia, aż zadrżałem z tego powodu.
Jego
słowa zabolały. Musiałem kilka razy zamrugać oczami, bo miałem wrażenie, że się
zaraz przy nim rozpłaczę.
–
Jakoś wcześniej ci nie przeszkadzało, jak ten pedał pomagał ci w pracy. –
Wskazałem na siebie dłonią i westchnąłem. Jednak mój głos drżał i był
niepewny.
–
Bo wtedy nie rozumiałem, jak bardzo jesteś spaczony i nienormalny.
–
Nie rozumiem – powiedziałem cicho i już naprawdę czułem, że nie wytrzymam i
rozpłaczę się przy Stephenie. Łzy już zaczęły się zbierać w moich oczach.
–
Czego tu nie rozumiesz? – Przekrzywił głowę. – Gejostwo jest wynaturzeniem.
Takie coś nie ma prawa bytu w naturze. Powiedziałbym wręcz, że to obrzydliwe. –
Miałem wrażenie, że mówi to z jeszcze większym jadem i złością niż
wcześniej.
Wybiegłem
z pomieszczenia. Jego słowa mnie zraniły dotkliwie. Biegłem przed siebie,
zmierzając w stronę domu, chciałem się w nim znaleźć jak najszybciej. Tam było
bezpiecznie. Czułem, jak coś wewnątrz mnie ponownie pęka. Miałem wszystkiego
dosyć. Dlaczego życie musi mi podkładać kłody pod nogi? Cały czas coś musi się
psuć. Naprawdę myślałem, że Stephen jest spoko facetem i nie sądziłem, że może
być w nim tyle nienawiści. I to tylko z powodu posiadania przeze mnie chłopaka.
Przynajmniej dzięki tej rozmowie zrozumiałem, dlaczego mężczyzna zaczął się tak
zachowywać. On był homofobem.
Przez
całą drogę biegłem i od razu po wejściu do domu wszedłem do łóżka. Miałem tego
wszystkiego dosyć. Straciłem Jeremiaha, a teraz dochodziła jeszcze homofobia ze
strony Stephena. Cały czas pojawiał się jakiś problem. Czy długo wytrzymam taką
atmosferę w pracy? W końcu nie byłem tam mile widziany za sprawą jednej osoby.
Myślałem, że zdążyłem wystarczająco poznać moich kolegów, jednak znowu się
pomyliłem. Z Dannym było tak samo, wydawał się spoko gościem, a co zrobił?
Okradł nas.
Okrutne
słowa Stephena wciąż siedziały mi w głowie, znowu zostałem nazwany obrzydliwym,
a to sprawiło, że zacząłem jeszcze bardziej płakać. Jak ja się jutro pojawię w
pracy? Dziś tak samo, jak i kolejnego dnia miałem być w kuchni, a wiązało się
to z tym, że znowu spotkam tam Stephena. Dlaczego cały czas byłem raniony przez
najbliższe mi osoby? Każdego w pracy traktowałem jak członka rodziny i nawet
nie wiedziałem kiedy, ale przywiązałem się do nich. Od kiedy zacząłem znowu
ufać ludziom? Danny okradł nas, jak miałem dwanaście lat i od tamtej pory
nastąpiła we mnie zmiana. Był przyjacielem moim i brata, a jednak okazał się
złodziejem, który tylko szukał okazji, by nas wykorzystać.
Następnego
dnia nie chciało mi się iść do szkoły, ledwo otworzyłem oczy, a już nie miałem
siły na nic. Czułem, jak bardzo jestem rozwalony emocjonalnie, a słowa i
zachowanie Stephena jeszcze bardziej pogłębiały ten stan. Widziałem, jak
zbliżała się godzina, gdzie powinienem zbierać się już do szkoły, ale ja wciąż
tkwiłem w łóżku. Zamknąłem powieki z zamiarem ponownego zapadnięcia w sen, ale
nie tym razem. Do pokoju wpadła Willow, która wyciągnęła mnie siłą z łóżka, bo musiałem
pójść do szkoły na lekcje. Myślałem, że chociaż to mi odpuści, ta jednak wolała
dobrze wykonywać swoje obowiązki.
Nie
spieszyłem się, co poskutkowało moim spóźnieniem na lekcję. Zajęcia, które
powinien prowadzić Jeremiah, zastąpił Roman oraz Adrian. Zastępca
przewodniczącego postanowił mu pomóc w tym zadaniu, co go trochę odciążało.
Natomiast podczas czasu z wychowawcą byliśmy podzieleni na grupki i pomagaliśmy
osobom, które słabiej sobie radziły z jakimś przedmiotem. Coś czułem, że tak
właśnie będą wyglądać te lekcje, co w zasadzie mi nie przeszkadzało. Dziś nie
mogłem się skupić na niczym, bo cały czas myślałem o tym, co będzie w pracy i z
tego powodu aż rozbolał mnie brzuch. Zawsze mogłem mieć jeszcze nadzieję, że
Stephen będzie ignorować moją osobę, ale raczej w to wątpiłem. Mogłem się
przekonać, jaką zaczął pałać do mnie nienawiścią. To raczej był typ osoby,
która łatwo nie odpuszcza.
Zrobiłem
tak, jak postanowiłem; poszedłem po szkole do pracy z nadzieją, że będzie
lepiej. Nie mogłem się tak łatwo poddawać i musiałem stawić czoła trudnościom.
To był pierwszy raz, kiedy tak bardzo zawładnął mną strach przed pójściem do
pracy. Nie licząc rozmowy kwalifikacyjnej i pierwszego dnia. O dziwo mężczyzna
udawał, że nie istnieję, byłem dla niego jak powietrze. Nawet ani razu nie
spojrzał w moją stronę i dzięki temu mogłem się poczuć swobodnie. Czy teraz tak
miała wyglądać praca w tym miejscu? Bycie ignorowanym przez ważną dla
mnie osobę? Nasza wczorajsza rozmowa coś dała? Chyba niepotrzebnie się stresowałem
tym wszystkim, bo myślałam, że będę wyzywany od "pedałów" na każdym
kroku. Jego zachowanie mnie zaskoczyło. Traktował mnie tak, jakby nic się nie
stało, jakbym był powietrzem. Z jednej strony to dobrze, że był taki milczący,
ale jednak to przerażało. Ignorowanie przez "członka rodziny" jednak
mimo wszystko było niekomfortowe i przykre. Nawet atmosfera stała się
luźniejsza, miałem wrażenia, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i będzie tak
jak dawniej.
Wszedłem
do szatni jako ostatni za mną podążała Maeve, a reszta zdążyła tutaj wcześniej
przyjść. Musiałem umyć naczynia oraz garnki i pościerać podłogę, a kobieta przy
okazji mi w tym pomogła. Właściwie mogłem to zrobić wszystko sam, ale blondynka
sama z siebie została ze mną odrobinę dłużej.
–
No więc opowiedz mi coś o swoim chłopaku.
Objęła
ręką moją szyję i przy okazji zmusiła do schylenia się, dzięki czemu miała
okazję, by poczochrać moje włosy. Wczorajszego dnia kobiety nie było w pracy.
Wzrok pozostałych skierował się na naszą dwójkę.
–
Mogłem się spodziewać, że będziesz chciała coś w zamian za twoją pomoc. –
Westchnąłem i przewróciłem oczami, a jednak kobieta sprawiła, że na mojej
twarzy zawitał lekki uśmiech.
–
Bo nic nam o nim nie powiedziałeś – powiedziała z udawanym oburzeniem.
–
Ja wiedziałem – wtrącił Kevin, chcąc pewnie jeszcze bardziej wkurzyć
Maeve.
–
I nic mi o tym nie powiedziałeś? Zdrajca. – Prychnęła. – A teraz zamieniam się
w słuch. – Wciąż trzymała mnie w silnym uścisku, z którego nie mogłem się
wyrwać. Maeve spojrzała w moją stronę.
–
On jest...
–
Naprawdę macie zamiar gadać na temat tego pedała? Nie przeszkadza wam
rozmawianie z tym czymś? – Stephen przerwał moją wypowiedź. Głośno trzasnął
swoją szafką, a Maeve w końcu mnie puściła.
Patrzyłem
zszokowany w stronę mężczyzny, a w pomieszczeniu zapanowała ciężka cisza i
wzrok wszystkich był skierowany na Stephenie. Musieli nie dowierzać całej tej
sytuacji. Nawet w jego oczach nie byłem człowiekiem, a ja nie potrafiłem mu
nawet odpowiedzieć.
–
Nie przesadzasz czasem? – warknęła Maeve i miała skrzyżowane ze sobą ręce.
Widziałem, jak patrzyła ze złością na mężczyznę.
–
Nazwałem tylko rzeczy po imieniu. – Wzruszył ramionami. – Przecież to nie jest
normalne. Nie chcę pracować z osobą, która może mnie zarazić pedalstwem.
Na
jego słowa zadrżałem i czułem, jak zbierają mi się w oczach łzy. Jego słowa za
każdym razem raniły. A najgorsze było to, że nie potrafiłem się odezwać,
próbowałem coś z siebie wydusić. Żadne słowa nie chciały przejść przez moje
gardło.
Gdzie
się podziała ta cała moja odwaga? W towarzystwie Damiena potrafiłem zachować
spokój i ukrywać swoje emocje, a tutaj cały drżałem bliski rozpłakana. Jeszcze
uważał, że przeze mnie zarazi się homoseksualizmem, jego słowa były
przerażające. Dlaczego nie potrafiłem się sam obronić? Byłem zraniony.
–
Dosyć! – Do rozmowy włączyła się również najstarsza kobieta.
–
Och, Sofia, powinnaś mnie najlepiej rozumieć. Masz już swoje lata, co za tym
idzie, wiesz, że to nie jest normalne i obrzydliwe. Nie mogę uwierzyć, że cały
czas pracowałem z pedałem. – Parskał śmiechem i pokręcił głową. – Nawet z
takiego związku nie mogą powstać dzieci, a sam homoseksualizm jest
chorobą.
–
Przepraszam... Przepraszam, że taki jestem i przepraszam, że pokochałem innego
faceta... – Mówiłem z zatkanym nosem, bo zacząłem już płakać. Miałem pochyloną
głowę. Sam nawet nie wiedziałem, dlaczego za to przepraszam, chyba to z powodu
okrutnych słów Stephena.
–
Skarbie, to nie twoja wina, że zakochałeś się w innym mężczyźnie. To normalne,
nie jesteś chory, obrzydliwy ani nie jesteś żadnym wynaturzeniem. – Sofia
podeszła do mnie i położyła dłoń na moim policzku, a ja podniosłem na nią
wzrok. Widziałem, że również była bliska płaczu.
–
Jesteście śmieszni. Dlaczego stanęliście po jego stronie? Przecież przez takich
jak on wyginie gatunek ludzki. – Oskarżycielsko wskazał na mnie palcem.
–
Już nie mogę słuchać twojego pierdolenia! – Odezwała się Anja, która do tej
pory cały czas milczała. Jednym gwałtownym krokiem stanęła przed Stephenem. –
Jedyną nienormalną osobą, która się tutaj znajduje, jesteś ty, Stephen.
Naprawdę jest w tobie tyle nienawiści? I tylko z tego powodu, że Ethan jest
homoseksualistą? – Zaczęła uderzać go palcem w klatkę piersiową. – Zmieniłeś o
nim zdanie tylko ze względu na jego orientację. Kiedy byłeś tego nieświadomy,
jakoś ci nie przeszkadzało, gdy wiele razy prosiłeś go o pomoc. Czy Ethan jest
inny przez to, że jest gejem? Czy do tej pory zachowywał się dziwnie w stosunku
do ciebie? Próbował dotykać cię w inny sposób? – Na chwilę przerwała swój
monolog, ciężko oddychała przez swoją złość. – Bycie gejem nie świadczy o tym,
że Ethan rzuca się na każdego faceta, którego tylko widzi na oczy. W tej chwili
zachowujesz się jak gówniarz, a nie dojrzały mężczyzna. Jesteś z siebie
zadowolony? Traktujesz go, jakby był gównem. Współczuję twojej córce, która ma
niedojrzałego ojca. Co zrobisz, kiedy przyjdzie do ciebie i powie, że jest
lesbijką? Wywalisz ją z domu z powodu twojej nienawiści do osób, które nie są
hetero?
Mężczyzna
milczał i patrzył na nią zaskoczony. Jej wypowiedź musiała zrobić na nim duże
wrażenie. Odsunęła się od niego i złapała mnie za rękę.
–
Chodź, Ethan.
Dziewczyna
trzymała mnie za nadgarstek i szybkim krokiem wyszliśmy z szatni. Podążałem za
nią w milczeniu, nawet nie wiedziałem, gdzie mnie prowadzi. Zatrzymaliśmy się
przed wejściem do knajpki, ale wciąż trzymała za moje ramię. To wyglądało tak,
jakby chciała mi pokazać, że mam w niej wsparcie. Lewą ręką przecierałem swoje
załzawione oczy, ciężko mi było również oddychać przez zatkany nos. Czułem
smutek, ale również byłem szczęśliwy, że reszta stanęła po mojej stronie i
powiedziała tyle miłych słów. To dawało mi nadzieję, że jednak jestem mile
widziany w pracy i tylko jest jedna osoba, która mnie nienawidzi.
–
Nie bierz do siebie słów tego kutasa. – W końcu się odezwała, a ja tylko
kiwnąłem głową. – Jesteś naprawdę spoko chłopakiem. Polubiłam cię, nawet
bardzo, ale to teraz nie jest ważne. Nie bierz do siebie słów Stephena, jesteś
normalny. Ludzie boją się nowych rzeczy lub czegoś, co odostaje od normy i wiem,
że na pewno na swojej drodze spotkasz podobnych ludzi jak Stephen. Bądź silny i
pozostań sobą. Nie wstydź się tego, kim jesteś. – Posłała mi słaby uśmiech, a
zaraz potem położyła dłoń na moim policzku i uważnie patrzyła mi w oczy.
Następnie zostałem zamknięty w silnym uścisku, który odwzajemniłem.
–
Dziękuję – wyszeptałem.
Zrobiło
mi się miło, czułem przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele. Chyba w tym
trudnym czasie naprawdę potrzebowałem jakiś miłych słów. Dziewczyna
odprowadziła mnie aż pod sam dom, chociaż początkowo tego nie chciałem, ale
była uparta i postawiła na swoim. Na samym końcu przeprosiła za to, że przez
cały ten czas była dla mnie niemiła, jednak przemilczała powód swojego
zachowania. Stojąc pod mieszkaniem, znowu wtuliła się w moje ciało. Aż mój
humor uległ zmianie, dzięki moim kolegom z pracy było mi lepiej i jakoś tak
lżej. W końcu przytrafiła mi się jakaś miła rzecz tego dnia, gdzie ostatnio
miałem samego pecha i ciągłe nieszczęścia. Teraz nie byłem z tym wszystkim sam
i miałem wsparcie wśród pozostałych pracowników. Chociaż największym
zaskoczeniem było zachowanie Anji, dziewczyna zawsze opryskliwa i niemiła dla
wszystkich. Tym razem stanęła w mojej obronie. Dlaczego to zrobiła? Miała w tym
jakiś ukryty cel? Czy jej słowa w czymś pomogą? Czy zachowanie Stephena się
zmieni? Widziałem na jego twarzy zaskoczenie po tym, co powiedziała Anja. Może
w ten sposób dotarła jakoś do mężczyzny i jego zachowanie względem mnie się
zmieni.
O
dziwo w piątek od samego rana miałem dobry humor i chętnie poszedłem do szkoły.
Powodem tego wszystkiego musiały być słowa moich kolegów z pracy, dzięki nim
poczułem się lepiej. Chociaż wiedziałem, że to tylko chwilowe, ale teraz
chciałem się cieszyć każdą miłą rzeczą. Nawet pójście do pracy mnie nie przerażało
albo przynajmniej sam czułem dziwną odwagę. Możliwym powodem mogło być to, że
miałem się dzisiaj zajmować kelnerką, czyli nie miałbym tego dnia kontaktu ze
Stephenem. Jednak mimo wszystko nie chciałbym słyszeć z jego ust nieprzyjemnych
rzeczy na mój temat. Ogólnie ta cała sytuacja była dla mnie nowa.
Kiedy
kończyłem już swoją zmianę, zostałem zawołany przez Anthony'ego do jego
gabinetu. Przyszedł po mnie specjalnie aż na salę, a ja posłusznie poszedłem za
nim. Wnętrze wciąż było takie samo, kiedy przyszedłem tu pierwszy raz na
rozmowę kwalifikacyjną. Szef nigdy nie wzywał swoich pracowników, więc to mnie
jeszcze bardziej martwiło. Zrobiłem coś złego? O tym miałem się przekonać za
chwilę.
–
Mam problem. I nie wiem, co zrobić. – Westchnął. Siedziałem naprzeciwko niego
przy biurku.
–
O co chodzi?
–
Wiem o całej tej sytuacji ze Stephenem. Przyznał, że nie chce z tobą pracować
ze względu na twoją orientację. Postawił mi ultimatum, ty albo on. Naprawdę nie
wiem, co robić – powiedział zamyślony.
–
Zostanę zwolniony tylko za to, że jestem w związku z mężczyzną? – spytałem
niepewnie, ale też nie dowierzałem całej tej sytuacji. Naprawdę szef ma o mnie
takie samo zdanie, co Stephen?
–
Och, nie to miałem na myśli. Nie obchodzi mnie, co robisz poza pracą i z kim
się umawiasz. – Uśmiechnął się. – Oboje jesteście bardzo dobrymi pracownikami.
Stephen pracuje tutaj już kilka lat no i dodatkowo niedawno został ojcem. Nie
chciałbym, żeby szukał czegoś nowego, będąc w takiej sytuacji, nie teraz, kiedy
ma dziecko. Ty z kolei w ostatnim czasie przyciągnąłeś dużą liczbę klientów, co
z kolei przyniosło większy zysk niż wcześniej. Poza tym solidnie wykonujesz
swoją pracę. Wybór między waszą dwójką jest naprawdę trudny.
–
Rozumiem. – Zacisnąłem usta w cienką kreskę. – W takim razie zrezygnuję ze
skutkiem natychmiastowym. W zasadzie miałem za niedługo sam z siebie złożyć
rezygnację ze względu na studia – przyznałem szczerze.
Mężczyzna
dał mi kilka papierów do wypełnienia. Chciałem tu popracować przez jakiś czas,
ale niestety sytuacja mnie zmusiła do wcześniejszej rezygnacji.
–
Przepraszam za kłopoty, które sprawiłem oraz dziękuję za danie mi szansy.
Dziękuję, że mogłem spędzić tutaj miłe chwile w dobrej atmosferze, na pewno
będę mile wspominać to miejsce. Każdy tutaj z was był dla mnie jak rodzina. –
Anthony wstał i podszedł do mnie, wyciągnąłem w jego stronę dłoń, ale ten
zamiast tego przytulił mnie. Nie wiedziałem, co robić i stałem jak kołek z opuszczonymi
rękoma wzdłuż ciała.
–
Dzieciaku, nie masz za co przepraszać. To ja powinienem to zrobić – powiedział
cicho. – Przepraszam za Stephena, wiem, że w ciągu ostatnich kilku dni
powiedział ci wiele nieprzyjemnych rzeczy. Jako szef nie powinienem był dopuścić
do takiej sytuacji. Wciąż ciężko mi uwierzyć, że przez takie coś stracę cennego
pracownika, ale i syna. Tak, byłeś dla mnie jak syn, jak każdy tutaj. Gdyby to
było możliwe, chciałbym, żebyś tu pracował już zawsze. – Jego słowa sprawiły,
że w końcu odwzajemniłem jego uścisk i słyszałem, jak mówił cicho. Widocznie
cała sytuacja go wzruszyła, a po dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie.
–
Dziękuję – powiedziałem na odchodne. Mężczyzna odpowiedział mi tym samym.
Po
wyjściu z budynku odpaliłem papierosa, a po dotarciu do domu wziąłem szybki
prysznic i od razu po tym wszedłem do łóżka. Właśnie sobie uświadomiłem, jak
duże było to mieszkanie, zostałem w nim całkiem sam. A przynajmniej tak się
czułem, bo wiedziałem, że cały czas ze mną przebywa tutaj Willow. Kobieta i tak
większość czasu spędzała na dole, jedynie wolała mnie na jedzenie, które
przygotowywała. Podczas posiłku czasem wymieniliśmy kilka zdań, bo ani ja, ani
ona nie mieliśmy ochoty na rozmowy. Nie sprawiałem jej już żadnych problemów.
Nawet
nie miałem już siły płakać przez całą tę sytuację ze Stephenem. Czułem żal, że
to wszystko właśnie tak się skończyło. Naprawdę straciłem pracę tylko przez mój
związek z facetem? Aż ciężko uwierzyć w ten absurd. Pierwszy raz spotkałem się
z homofobią skierowaną w moją stronę i nie sądziłem, że w ludziach może być
tyle nienawiści. Wcześniej nie wiedziałem, z jakimi problemami muszą sobie
radzić osoby homoseksualne, bo mnie ten temat nie dotyczył, ale teraz wszystko
uległo zmianie. Przez swoją nieuwagę znowu stałem się zbyt otwarty i powinienem
podchodzić do ludzi z większym dystansem. Czułem kolejny zawód, bo po raz
kolejny zostałem zdradzony przez ważną dla mnie osobę. Najpierw Danny potem
Elliot i teraz jeszcze Stephen.
Zrozumiałem,
że to również po części jest moja wina, ponieważ nie powinienem tak otwarcie
mówić o swoim chłopaku. Nie powinienem był znowu ufać ludziom, bo teraz
wiedziałem, że to się źle kończy. Co jest złego w kochaniu osoby tej samej
płci? Skąd w ludziach tyle nienawiści? Do tej pory spotkałem się jedynie z
kąśliwymi uwagami na temat mojej orientacji, co w zasadzie mi nie
przeszkadzało. Teraz doświadczyłem typowej nienawiści i było mi z tego powodu
przykro. Myślałem, że moja miłość jest normalna, ale dla niektórych jest
zupełnie na odwrót. Właściwie to nigdy nie zastanawiałem się nad tym, że
homoseksualizm może być dla kogoś nienormalny i chyba właśnie dlatego
popełniłem błąd.
Ostatnio
nawet nie panowałem nad językiem i zdradziłem przez to zbyt dużo szczegółów z
mojego życia. Klasa dowiedziała się, że mam chłopaka, a nawet powiedziałem przy
nich oraz raz kasjerce w sklepie jak wygląda moje życie seksualne. Dostałem
teraz nauczkę, by nie ze wszystkimi dzielić się ważnymi wydarzeniami lub
intymnymi sprawami. W końcu nie wiedziałem, na jakich ludzi trafię w
przyszłości i ta kasjerka również mogła się okazać homofobką. Byłem nieuważny.
A jeśli sytuacja znowu się powtórzy i nie będę mógł znaleźć pracy? Albo spotkam
się w przyszłości z homofobią? Byłem też za bardzo szczery i w większości
przypadków mówiłem prawdę.
W
poniedziałek uczyłem się z Ivanem, to był już ostatni tydzień na przygotowania
do egzaminów, zresztą każdy dawał z siebie wszystko. Klasie zależało na tym, by
je zdać. Około godziny siedemnastej naszą naukę przerwał mój telefon, a na wyświetlaczu
widziałem, że dzwoni do mnie Willow. Westchnąłem z irytacji, bo myślałem, że
miałem już od niej spokój i sama nawet mówiła, że to jest pożegnanie, gdzie już
nigdy więcej się nie spotkamy. Jednak odebrałem, bo może miała mi coś ważnego
do powiedzenia, w końcu przez cały ten czas ochraniała mnie.
Jednak
to nie jej głos usłyszałem, to był Jeremiah, a ja na chwilę zamarłem. Nie
spodziewałem się tego, więc szybko odłożyłem zeszyt wraz z podręcznikiem i
poszedłem do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Chciałem mieć więcej
prywatności. Po tak długim czasie mogłem usłyszeć jego głos. Żył. To sprawiło,
że od razu zrobiło mi się lepiej, ale nie na długo. Powiedział o swoim
wyjeździe, a ja myślałem, że znowu go zobaczę. Było mi przykro, bo zdawałem
sobie sprawę z tego pożegnania, które miało być naszym ostatnim. Wiedziałem, że
to oznaczało zerwanie, a ja tego nie chciałem, w końcu bardzo kochałem
Jeremiaha. Czułem, jak tracę go ponownie. Ciężko mi było wyobrazić sobie życie
bez niego, mimo że spędziliśmy ze sobą tak niewiele czasu.
Nie
wytrzymałem tego i zacząłem płakać, wiadomość o jego odejściu oraz możliwym
zerwaniu jeszcze bardziej mnie dobiły. Od razu poczułem się lepiej, kiedy
powiedział, że zależy mu na mnie i nie wyjechałby bez powodu. Kolejne słowa Jeremiaha
napełniły mnie nadzieją, obiecał powrót oraz wyjaśnienie wszystkiego. I w końcu
przyznał, że mnie kocha, przez co byłem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na
świecie. Tyle czasu czekałem na te słowa, chociaż szkoda, że padają właśnie w
takiej chwili. To również oznaczało test dla naszego związku, co i tak by nas
nie ominęło, kiedy wyjechałbym na studia. Jednak ta sytuacja była inna w tym
przypadku, nie znałem daty jego powrotu. Co, jeśli nigdy już go nie zobaczę?
Wytrzymam tak długą rozłąkę? Musiałem uwierzyć w nas, przetrwamy. Będę wytrwale
wyczekiwał dnia, żeby znów móc go zobaczyć, nawet jeśli to miałoby trwać
wieczność, powtarzałem. Nie mogłem tak łatwo wypuścić z rąk mojej pierwszej
miłości, po prostu za bardzo mi zależało. Nie teraz, kiedy Jeremiah
powiedział, że mnie kocha. Czułem się lżej, z tym że przeżył, ze spokojem
mogłem podejść do egzaminów i normalnie skończyć szkołę. Po zakończonej
rozmowie podszedłem do Ivana i tak po prostu go przytuliłem, potrzebowałem
tego. Chłopak był początkowo zdziwiony, ale zaraz odwzajemnił mój uścisk, który
trwał długo, a kiedy już w miarę się uspokoiłem, mogliśmy wrócić do
nauki.
Tydzień
minął mi zdecydowanie zbyt szybko. Spędziłem go, chodząc do szkoły, a potem
praktycznie brałem się za naukę wraz z Ivanem, sam mnie prosił o pomoc. Według
niego byłem surowym nauczycielem, bo robiłem mu zdecydowanie za mało przerw na
odpoczynek. Widziałem jego starania, bo w końcu on również marzył o studiach,
już miał wybrany konkretny uniwersytet, który kładł duży nacisk na sportowców.
Po balu nasze drogi rozejdą się, ponieważ będziemy studiować w zupełnie innych
miejscach.
Dzień
przed egzaminami pojechaliśmy do sąsiedniego miasta po garnitury na bal i tym
razem to ja zdecydowałem o wszystkim. Ivan początkowo protestował, ale
ostatecznie wyraził zgodę na wyjazd. Poza tym wspólne wyjście przed egzaminami
mogło nas odstresować, a dalsza nauka raczej nie miała już sensu, bo przez
ostatni czas poświęcałem jej dużo uwagi. To mój przyjaciel prosił mnie, żebym z
nim pojechał, gdyż początkowa chęć pójścia na bal już dawno odeszła. Wypominał
mi, że obiecałem mu obecność na nim.
Większe
miasteczko znajdowało się niedaleko Karirose, więc dojazd zajmował tylko pół
godziny. Chcieliśmy to szybko załatwić, dlatego od razu poszliśmy do sklepu, w
którym były jedynie garnitury. Rozdzieliliśmy się, tak by każdy mógł znaleźć
coś dla siebie, a ja już od razu wiedziałem, w którą stronę iść. Po
przekroczeniu progu moją uwagę zwróciły garnitury, ale te kolorowe. Wybrałem
każdy możliwy wzór, jaki był dostępny, chociaż najbardziej mnie zaciekawił ten,
który miał biały kolor oraz kropki w różnych barwach. Ivan już dawno
przymierzał swoje w przymierzalni i teraz ja mogłem do niego dołączyć. Kiedy
przymierzałem ten najbardziej wzorzysty, chłopak wszedł do środka mojej,
widziałem, jak skanował wzrokiem mój ubiór. Następnie spojrzał na garnitury,
które zawiesiłem na wieszaku i walnął się otwartą dłonią w czoło, a następnie
pokiwał głową ze zrezygnowaniem. Jego obecność w mojej przymierzalni mi nie
przeszkadzała.
–
Który z nich jest najlepszy złoty, zielony, niebieski, a może ten w kropki,
który mam na sobie? – Zacząłem mu pokazywać pozostałe garnitury, które
odłożyłem na bok, bo ich kolory mi się podobały.
–
Stary, nie. Po prostu, kurwa, nie – powiedział ze zrezygnowaniem. – Nie możesz
być bardziej typowym pedałem, bierz w tej chwili czarny. – Chłopak na chwilę
opuścił przymierzalnię, a wrócił z czarnym garniturem w ręce, którego mi podał
i wyszedł.
Popatrzyłem
ze smutkiem na kolorowe garnitury, które musiałem odrzucić, ten czarny leżał na
mnie idealnie. Kupiłem go, a chłopak wybrał dla siebie szary.
W
końcu nadeszła sobota dwudziestego siódmego września, dzień balu, który miał
rozpocząć się o godzinie osiemnastej. Ostatnie dwa tygodnie spędziłem, śpiąc w domu
Ivana, ponieważ nie chciałem przebywać sam w mieszkaniu Damiena. Po prostu
czułem się samotnie tam, a u boku mojego przyjaciela miałem jakieś towarzystwo.
Jednak dzisiejszego dnia postanowiłem wrócić do siebie, prawdę powiedziawszy,
nie miałem ochoty iść na ten bal.
Trochę
się wahałem, bo z jednej strony obiecałem Ivanowi, że na nim będę, miałem
jeszcze trochę czasu do podjęcia ostatecznej decyzji. Kiedy usłyszałem o
organizacji balu w naszej szkole od razu pomyślałem o pójściu na niego z
Jeremiahem. W tamtej chwili nawet sobie wyobraziłem, jak razem ze sobą tańczymy
oboje ubrani w garnitury. I miałbym w dupie, że nasz związek wyszedłby na jaw,
bo w końcu kończyłem już tę szkołę.
Zdecydowałem
się wziąć udział w balu, ale jednak ostatecznie niewiele przed osiemnastą
zrezygnowałem. Stwierdziłem, że nie mam ochoty tam być. Pół godziny później
zadzwonił dzwonek do drzwi, gdzie po ich otworzeniu zastałem Claude'a. Wciąż
byłem ubrany w garnitur. On miał na sobie czarny i czarną muszkę przy szyi,
natomiast ja postawiłem na krawat. Skąd on się tutaj wziął? Jego obecność
bardzo mnie zdziwiła, bo nikomu nie zdradzałem mojego aktualnego miejsca
pobytu. Skąd wiedział, gdzie mieszkałem? Ten chłopak jeszcze bardziej sprawił,
że był przerażający.
Pisał
coś w swoim notatniku, kiedy skończył, pokazał mi, co na nim było, mogłem
zobaczyć zapisane wielkimi literami "idziemy!". A zaraz potem
zastałem mocno pociągnięty za nadgarstek, więc nie miałem czasu protestować.
Skąd Claude miał tyle siły? Wyglądał na chudego, niewinnego i bezbronnego
chłopaka.
Zmierzaliśmy
w stronę szkoły, bo właśnie tam odbywał się nasz bal, w którym brały udział
tylko dwie trzecie klasy. Usiadłem przy jednym ze stolików ustawionych na
szkolnym boisku, a Claude zaraz obok mnie i wyglądało na to, że zamierzał
kręcić się tuż obok mojej osoby. Nie brakowało również balonów oraz serpentyn,
które zdobiły właśnie to miejsce. Na wolnej przestrzeni tańczyli ludzie w
rytmie puszczanych popowych lub wolnych i spokojnych piosenek. Zamierzałem
przez cały bal siedzieć tutaj przy stoliku, gdyby tylko był tutaj Jeremiah
oczywiście, że dołączyłbym na parkiet i dobrze się bawił. Dyrekcja zdecydowała
jednak, że ta impreza będzie bez alkoholu, ponieważ chciano, by bal był bez
żadnych dziwnych sytuacji.
Po
lepszym rozpatrzeniu nie dostrzegłem tylko Cassandry, Ricka oraz Adiki, więc
brak trzech osób to niewielka liczba. Po minach u pozostałych wnioskowałem, że
dobrze się bawili, a ja patrzyłem na nich z zainteresowaniem. W pewnej chwili
przed swoimi oczami ujrzałem dłoń, stojącego obok mnie Claude'a. Popatrzyłem na
niego, marszcząc brwi, bo nie wiedziałem, o co mu chodziło, chłopak tylko
przewrócił oczami. A zaraz potem złapał moją dłoń, dlatego wstałem i ruszyliśmy
w stronę osób tańczących. Nie protestowałem, bo i tak wiedziałem, że to nie ma
sensu, no i wiedziałem, że to by dziwnie wyglądało. Chłopakowi musiało się
nudzić albo chciał mi zapewnić jakąś rozrywkę. Sytuacja była jeszcze bardziej
absurdalna, bo zaczęła grać wolna piosenka, dlatego złapałem Claude'a w talii,
a drugą ręką złapałem go za dłoń. Nie podobało mu się to, ponieważ widziałem
grymas niezadowolenia na jego twarzy i po chwili nasze ręce się zamieniły.
Teraz to on trzymał rękę na mojej talii, chciał prowadzić w tym tańcu. Aż
parsknąłem śmiechem z powodu całej tej sytuacji, ale dałem się poprowadzić. O
dziwo jego umiejętności taneczne były zaskakująco dobre, a ja za to kiepski, bo
kilka razy nadepnąłem na jego stopę. Ciężko było stwierdzić czy go to wkurza
lub boli, bo nie pokazywał tego po sobie.
Zatańczyliśmy
razem jeszcze jeden taniec do szybkiej piosenki i oczywiście w takim samym
ułożeniu jak poprzednio, to on prowadził. Wyglądało to trochę śmiesznie,
ponieważ większość osób podskakiwała z radości i na pewno nie razem. Taniec z
chłopakiem był dla mnie dziwnym doświadczeniem, bo początkowo byłem
zdenerwowany, że spotkam się z homofobicznym zachowaniem, jednak nic takiego
nie miało miejsca. Każdy zajmował się sobą i nie przejmował drugim
człowiekiem.
–
Odbijam. – Za sobą usłyszałem głos Ivana. Domyśliłem się, że chciał zatańczyć
ze mną w taki sam sposób jak Claude.
–
Nie będzie ci przeszkadzało, że będziesz tańczyć z pedałem?
Nawiązałem
do sytuacji związanej ze Stephenem, ale Ivan o niczym nie wiedział. Nikomu nie
powiedziałem, że doświadczyłem homofobii, no oprócz Kevina, który był świadkiem
tego zajścia. Jednak czarnoskóry milczał, za co byłem mu wdzięczny.
–
Czemu miałoby mi przeszkadzać? – odpowiedział mi pytaniem na pytanie. – Chcę
się po prostu dobrze bawić z moim przyjacielem.
Po
tylu przykrych wydarzeniach aż mi się miło zrobiło na sercu. Przetańczyłem z
chłopakiem kilka piosenek i byłem jednak wdzięczny, że Claude mnie tutaj
przyprowadził. Dobrze się tutaj bawiłem, zapominając o wszystkich wydarzeniach,
teraz liczyła się tylko zabawa. Tańczyłem również z Quinn, która była osobą
towarzyszącą Kevina oraz z rozgadanym i wesołym chłopakiem Caleba. Siostra
czarnoskórego dopytywała, czemu nie przyszedłem ze swoim partnerem, na co
zrobiło mi się trochę smutno, ale zaraz mnie próbowała rozśmieszyć.
Odpowiedziałem jej wymijająco.
Impreza
skończyła się o pierwszej w nocy i wróciłem do domu Damiena, chciałem dobrze
odpocząć w swoim łóżku. Zostałem do końca balu. Rano obudziłem się późno, bo
jakoś po jedenastej, a kiedy zszedłem do kuchni mogłem dostrzec Damiena. Jego
obecność mnie zaskoczyła, ale nie przywitałem go, raczej moje zachowanie było
takie, jakby mężczyzny tutaj nie było.
–
Ethan, musimy porozmawiać – powiedział, siedząc na sofie z zawieszonym wzrokiem
na stoliku.
–
O czym? – spytałem obojętnym tonem.
–
O twoich studiach, mieszkaniu i pieniądzach. W dużym skrócie. – Uniósł na mnie
spojrzenie, które zwiastowało jego nieustępliwość i może cień smutku.
–
Czemu interesują cię moje studia? Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi. – Przekrzywiłem
głowę w bok i zmarszczyłem przy tym brwi. Dziwniejsze było to, że zachowanie
mężczyzny nie było wrogie wobec mnie.
–
Chcesz studiować w Newcastle – stwierdził. – Wynająłem ci tam mieszkanie,
najmniejsze, jakie mogłem, ale i tak możesz sobie pozwolić na współlokatora,
jeśli chcesz zaoszczędzić pieniądze. – Odwrócił dłoń wierzchem do dołu i
rozprostował palce. Trzymał klucze. – Możesz... Nie, musisz się wyprowadzić do
końca tygodnia, bo sprzedaję ten dom. Poza tym... Masz też opłacony czynsz na
pół roku z góry, a potem musisz sam sobie radzić. Utwórz konto bankowe, to
przeleję ci pieniądze.
–
Skąd wiesz, gdzie chcę studiować? – spytałem ze zdziwieniem, bo ani razu nie
mówiłem Damienowi o swojej przyszłości, w ogóle z nim nie rozmawiałem.
Wstał
nagle i podszedł do mnie powolnym krokiem.
–
Złożyłem obietnicę, że nie zostawię cię na lodzie, sprzedając dom. Otworzysz to
konto? Nie komplikuj, bo jak ja otworzę, to będzie to trudniejsze, niż złożenie
podpisu na umowie mieszkania za ciebie. – Westchnął ciężko.
–
Zrobię to – odpowiedziałem pewnie. – Czy obiecałeś to Jeremiahowi? – zapytałem
niepewnie. Popatrzył na mnie w zamyśleniu.
–
Nie tylko jemu – powiedział cicho. – Staraj się oszczędzać i znajdź pracę jak
najszybciej. Starczy ci na czesne, ale życie w większym mieście to spore
wydatki. Podam ci swój numer, gdybyś potrzebował pomocy, ale korzystaj z tego w
ostateczności, rozumiesz?
–
Tak. Dziękuję – odpowiedziałem mu krótko. Czułem, jak łzy zbierają się w moich
oczach, to było wzruszające, że jednak Jeremiah o mnie pomyślał.
–
Nie ma sprawy.
We
wtorek założyłem konto bankowe, ponieważ o to poprosił mnie Damien, a ja nie
chciałem mu robić problemów. Natomiast w środę i czwartek zająłem się
pakowaniem do piątkowego wyjazdu. Nie miałem zbyt wielu rzeczy, ale wolałem
sobie to rozłożyć na kilka dni. Pakowałem się do wielkiej, czarnej torby, którą
kupiłem przy okazji, bo i tak wiedziałem, że czeka mnie przeprowadzka. Kiedy
nadszedł dzień wyjazdu, stanąłem na chwilę przed domem, to miało być w jakimś
sensie pożegnanie. Pożegnanie z miejscem, gdzie miałem wiele szczęśliwych
wspomnień, ale również tych smutnych. Chociaż więcej tych miłych. Damien
zaproponował mi podwózkę do Sydney, ale potem już będę musiał sam trafić do
Newcastle. Skorzystałem z jego propozycji. Otrzymałem od niego klucze do
mieszkania i jego dokładną lokalizację. Byłem mu wdzięczny, że wszystko
załatwił oraz Jeremiahowi, który o mnie pomyślał. Chociaż go tutaj już nie
było. Wiedziałem, że wyprowadzka z Karirose zapoczątkuje mój nowy etap w życiu.
Chciałem, żeby ten nowy okres był jeszcze lepszy niż ten dotychczasowy. To
czas, by nastąpiły jakieś zmiany.
Komentarze
Prześlij komentarz