Zasłyszane wyznanie Cz.15
Sądziłem,
że moja przyjaźń z Willem wisi na włosku, ale wystarczyło pojawienie się Lisy,
aby złość ze mnie ulokował w niej. Tak więc gdy zadzwonił do mnie
niespodziewanie w sklepie i poinformował, że księżniczka wróciła,
domyśliłem się, o kim mówi. Mimo złości na mnie chciał uprzedzić o niemiłej
niespodziance, która spotkałaby mnie chwilę później w alei.
Następnego
dnia Amanda zaprosiła mnie na spotkanie w plenerze, gdzie okazało się, że i
Will się znajdował. Z początku nie bardzo wiedziałem, jak się przy nim
zachowywać, ale mój strach miał tylko wielkie oczy, bo przyjaciel przywitał się
ze mną jakby nigdy nic. Amandy uśmiech sugerował, że maczała w tym palce i jest
dumna z przebiegu spotkania.
–
Było od razu ją w dupę kopnąć i powiedzieć, fora ze dwora – marudził Will,
wyciągając nogi na trawie.
–
Mimo wszystko była moją przyjaciółką. Chciałam się dowiedzieć, co ją sprowadza.
–
Jak co? Zobaczyła zdjęcia Nika w magazynie czy sieci i zeszczała się z
wrażenia. Przypomniała sobie, kto jest bardziej opłacalny – stwierdził, co
nagle nabrało dla mnie sensu.
–
Może mieć rację – przyznałem mu, co Amandzie zamknęło nagle usta. Chyba chciała
polemizować.
–
Pewnie, że mam.
–
Zna Neelsa Lautnera, modela, więc całkiem prawdopodobne, że interesowała się
światem mody. Jak Amanda.
–
No może – dołączyła niechętnie. – Przepraszam, że jej nie spławiłam, Nik.
–
Nie przejmuj się. Zająłem się tym skutecznie i nie powinna mi już głowy
zawracać.
–
Ta? A co jej powiedziałeś? – zaciekawił się.
–
Że jestem w związku.
–
I uwierzyła? – zdziwił się roześmiany, podczas gdy Amanda ocierała z brody sok
wiśniowy, którym niechcący się polała z wrażenia.
–
Ciężko, żeby nie, skoro osoba obok mnie zapewniła ją o naszym statusie relacji
– dodałem, uważnie przyglądając się reakcji przyjaciół.
Amanda
dosłownie zamarła ze wzrokiem utkwionym we mnie, a Will coraz bardziej się
zamyślał, o czym sugerowały pogłębiające się fałdy na czole. Pokręcił w końcu
głową, chcąc dopytać, ale jego dziewczyna wyskoczyła pierwsza.
–
Od kiedy? Nic nie mówiłeś!
–
Właśnie. To druga sprawa, o której chciałem wam powiedzieć poza pracą w
modelingu – zacząłem niepewnie, przyglądając się Willowi. Zdawał się
zaciekawiony, a nie zdenerwowany jak na siłowni. Dobry omen.
–
Wiesz, że możesz nam powiedzieć o wszystkim. Zrozumiemy i ci pomożemy. Zawsze.
–
Lepiej dowiadywać się od ciebie – dodał Will.
–
Pamiętacie imprezę, na której całowałem chłopaka?
–
Trudno zapomnieć – podsumował marudnie. Amanda uderzyła go lekko w ramię.
–
Co z nim?
–
To był pierwszy raz, gdy całowałem chłopaka, ale nie ostatni. Obecnie jestem w
związku z chłopakiem.
Słowa
rozbrzmiały między nami, mrożąc ich w pozycjach, w których się znajdowali. Usta
Willa mimowolnie chyba rozchylały się coraz bardziej, a Amandy dla równowagi
rozwierały się powieki. Zaraz zaczęła piszczeć, aż Will oprzytomniał i chwycił
się za ucho, łypiąc na nią groźnie, czego oczywiście nie zauważyła, zbliżając
się do mnie i chwytając pod ramię. Trudno pohamować uśmiech w takiej sytuacji.
–
Od kiedy jesteś bi? Jesteś bi? A może pan? Nik, mogłeś nam dawno powiedzieć!
Otwierałem
usta, ale nie zdążyłem odpowiedzieć.
–
Kurwa, a ja ci nawtykałem, że jesteś pedziem. Miałem nosa – wyszczerzył się.
Tym razem Amanda go kopnęła, a on zaniósł się śmiechem.
–
Jestem dumna, że się tego nie wstydzisz – powiedziała do mnie już poważniej. –
I pamiętaj, że możesz czuć się przy nas komfortowo ze sobą. Nawet ze swoim
chłopakiem.
–
Cichy cynk, że chętnie go pozna – szepnął konspiracyjnie. Pohamowywałem uśmiech
na widok mordu w oczach przyjaciółki.
–
Chętnie wam go kiedyś przedstawię, ale na razie chcemy sprawdzić, czy to wypali
– zapewniłem.
Amanda
mocno się przytuliła do mojego boku.
–
Nie sprzeczajmy się więcej – poprosiła.
–
Żebyśmy się nie sprzeczali, muszę wyznać wam prawdę.
–
Ja pierdolę, kolejną? – zdziwił się.
–
Wiem, że odczuwacie się jak gorszy sort względem Michaela, ale to nieprawda.
Jasne, Michael jest moim przyjacielem, ale ty, Will, też nim jesteś – wyznałem,
na co zmrużył nieco powieki. – Michael jest świetny pod względami, w których ty
nie jesteś i odwrotnie. Wiem, z jaką sprawą do którego z was pójść, żeby zostać
zrozumianym. Znałem twoje podejście do modelingu, więc nie przyszedłem z tym od
razu, chcąc mieć pewność, czy zostanę tam na dłużej, czy to jednorazowa akcja.
Ale gwarantuję ci, że Mike dowiedział się o tym w chwili, gdy spotkaliśmy się
na lotnisku. Nie wcześniej. Nikomu o tym nie mówiłem. Pomyśl o tym, jak o
Amandzie i mnie. Są tematy, o których nie powiesz jej, a powiesz mi. To działa
u mnie na tej samej zasadzie z Mikem. Przepraszam, że poczułeś się gorszy.
Nigdy taki nie byłeś.
Zapadła
chwilowa cisza. Amanda nie chciała ingerować w nasze pseudo godzenie się, bo
wiedziała, że sami musimy się otworzyć na pewne sprawy lub spojrzeć na nie pod
innym kątem. Zawsze nazywałem Michaela najlepszym przyjacielem, ale miał masę
wad, zupełnie jak Will. Byli cudowni w osobnych dziedzinach i tak samo
beznadziejni w osobnych. To nie oznaczało, że któryś był gorszy i zmuszałem się
do znajomości z nimi. Nie, nigdy tak nie było.
–
W porządku, stary – odezwał się w końcu i westchnął. – Przepraszam, że jestem
wybuchowym skurwysynem, ale ciężko utemperować własny charakter.
–
Wiem. Nie mam o to żalu. Dlatego chciałem dać ci czas do namysłu i ochłonięcia
po tej siłowni. Na pewno nie chciałem tak łatwo odpuszczać.
–
Serio? – spytał z nadzieją i małym uśmiechem.
–
Serio. Poza tym nawaliłem, że ci nie powiedziałem i dowiedziałeś się z gazetki.
–
E tam, daj spokój – machnął lekceważąco ręką. – Przecież to twoja sprawa, gdzie
pracujesz i za ile. Zachowałem się jak zazdrosna panienka.
–
Trochę tak – przyznaliśmy z Amandą w tym samym czasie, a on na nas łypnął
złowrogo.
–
O wy gnoje. Powinniście byli powiedzieć „a skąd, kochamy cię takim”. Zapamiętam
to sobie.
Zaczęliśmy
się śmiać.
Dobrze
było się z nimi pogodzić i znów stanowić paczkę. Naprawdę chciałem im kiedyś
przestawić Neelsa, ale tylko pod warunkiem, że nie będziemy mieli obaj żadnych
oporów przed tym. On miał najtrudniej, zważywszy na ukrywaną orientację, a
przedstawianie się akurat Willowi mogło grozić jakimiś konsekwencjami w
przyszłości. Głównie dlatego, że Will bywał impulsywny. A przecież nie chciałem
szkodzić Lautnerowi teraz czy za parę lat, jakby doszło między nami do jakichś
zgrzytów poważniejszych. Nie zniszczyłem życia Lisie i jemu też nie planowałem.
Wróciłem
po spotkaniu prosto do mieszkania, bo to nie tak, że miałem coś do roboty przed
zleceniem. Tym razem miałem mieć je na miejscu, więc tyle dobrze, że nie
stresowałem się kolejnym lotem do obcego kraju. Otworzyłem drzwi, dostrzegając
na korytarzu małą dziewczynkę, na oko mającą około czterech lat. Zamrugałem
zaskoczony, nie przypominając sobie, żeby siostra zrobiła sobie dziecko na
boku, które wychowuje ojciec. Dzieciatych koleżanek też mi nie przedstawiała. Więc?
–
Nikoś! – wysepleniła i podbiegła do mnie.
–
Kto? Chwila, co? – szokowałem się, mając przyciśnięte do nóg dziecko.
Zaraz
wszystko się wyjaśniło, gdy z łazienki wyszła kobieta w średnim wieku. Ubrana
elegancko i z klasą, ale niemal jak odbicie lustrzane swojej starszej siostry.
Oto Michaelle, moja ciotka od strony matki. A dziecko, które się do mnie uroczo
przykleiło, to była moja kuzynka Crystal. Ciocia zatrzymała się w surowej pozie
i patrzyła na mnie jak na skaranie boskie.
–
Dzień dobry, ciociu. Dawno się nie widzieliśmy – odezwałem się pierwszy,
kucając i biorąc roześmianą kuzynkę na ręce. – I cześć, Crystal.
–
Ceś – wysepleniła. Z tej odległości widziałem, że brakuje jej dwóch jedynek. To
nieźle się bawiła.
–
Wyrosłeś, Nikolaiu – powiedziała z rosyjskim akcentem, od którego miałem
ciarki. I to bynajmniej dobre.
–
Co was sprowadza w nasze skromne progi?
–
Ach, no wiesz. Od kiedy moja siostra wysłała mi list z Dubaju, sądziłam, że
musiała zajść jakaś okropna pomyłka. Twoja siostra raczyła mnie olśnić, że nie.
Wasza matka wyjechała i sprzedała mieszkanie, a moi siostrzeńcy zamieszkali
razem. Tak więc oto przyjechałam sprawdzić, jak wam się wiedzie.
–
Doprawdy? Sądziłem, że macie lepsze stosunki – wbiłem małą szpilkę, którą
dostrzegła, bo spiorunowała mnie spojrzeniem.
–
Nikoś, maś jakieś ciacha? – spytała Crystal, skutecznie rozładowując ciężką
atmosferę.
–
Nie mam, ale znam super smaczny przepis, więc może pomożesz mi je zrobić i
zjemy sami? – zaplanowałem, a ona pokiwała uradowana główką.
–
Nie wiesz, na co się piszesz, dzieciaku. Ona w kuchni jest jak tornado –
zaśmiała się z córki.
Różnica
między siostrami była zasadnicza, ale dla mnie kluczowa. Otóż Michaelle dbała o
swoją rodzinę. Siedziała w domu, opiekowała się dziećmi i posiadała stałego
partnera. Nie pochwalała życia siostry i nigdy tego nie kryła, jednak miała do
niej swego rodzaju anielską cierpliwość. Tak jak ja do Michaela i jego wad.
Kochała siostrę mimo jej braku matczynych uczuć. Michaelle nigdy nie chciała
zastąpić nam matki, ani wybitnie się nami nie interesowała, ale pojawiała się,
gdy naszej mamie odbijała palma i stawiała ją do pionu. Na krótko, ale
pomagało. Dlatego do ciotki miałem dwojaki stosunek. Niby ją szanowałem, ale
podskórnie wolałbym nie utrzymywać z nią kontaktów.
Zabrałem
się z małą do wypieków. Rzeczywiście stanowiła swego rodzaju klęskę żywiołową,
bo gdzie w zasięgu niej była mąka, to zaraz lądowała na niej lub wokół. Powstał
delikatny chaos bieli. Jajka trzymałem więc poza jej widokiem, o ostrych i
niebezpiecznych narzędziach nie wspominając. Tak więc bardziej to wyglądało na
moje pieczenie babeczek niż wspólne, ale i tak się świetnie bawiłem. Wyłączyła
mnie z życia na dobrą godzinę, bo przecież zaprzągłem ją do sprzątania – robiła
jeszcze większy syf.
Ciocia
wyszła z mieszkania, twierdząc, że chce odwiedzić pewne osoby, a że się nie
rozwodziła nad ich opisem, postanowiłem w to nie ingerować. Zająłem się
posłusznie kuzynką – ciocia najwidoczniej uznała, że sobie z małą demolką
poradzę – i wraz z ciastkami poszliśmy do salonu. Zrobiłem dla niej bazę z
poduszek i koców, przez co jeszcze szerzej się śmiała. Szkoda w sumie, że nie
miałem młodszego rodzeństwa. Z drugiej jednak strony, miałoby jeszcze trudniej
w życiu niż ja.
Nie
miałem nawet czasu, żeby sięgnąć po telefon i sprawdzić, czy mój chłopak od
siedmiu boleści czegoś nie pisał. Dlatego, gdy mała odleciała do krainy snów
koło ósmej wieczór, ja sięgnąłem po urządzenie. Nim zdążyłem choćby je
odblokować, rozległo się pukanie do drzwi. Przekląłem pod nosem, widząc grymas
na śpiącej twarzy dziecka i szybko podbiegłem otworzyć.
–
Neels? – zdziwiłem się na widok uśmiechniętego blondyna. W rękach trzymał długą
różę. Parsknąłem i otworzyłem drzwi szerzej.
–
Ktoś mnie tutaj nieładnie ignoruje i zamartwiłem się o tego ktosia, wiesz?
Wystawił
w moją stronę kwiatka, którego przyjąłem, nadal nie będąc w stanie
jednoznacznie stwierdzić, czy mnie to rozczula, czy mi uwłacza, bo jestem
facetem. Nigdy nie musiałem się zastanawiać nad tym, co wypada dać chłopakowi,
a czego nie. Wychowałem się na standardowych ramach rodzin i tym, co
społeczeństwo promowało. Kwiatki dla kobiet, alkohol dla mężczyzn. Neels moją
wiedzę wyrzucił do kosza i kazał nabyć nowej, odświeżonej wersji zwyczajów tym
razem u par jednopłciowych. Dlatego kwiatka przyjąłem i zaprosiłem go do środka
z palcem na ustach.
–
Co jest? – spytał szeptem.
–
Dziecko śpi.
–
Czyje dziecko? – zdziwił się, aż się zaśmiałem.
–
Ciocia z kuzynką wpadły. Bawiliśmy się godzinę nad pieczeniem ciastek, a teraz
mi zasnęła na oglądaniu bajki. Chodźmy do kuchni, okej?
Skinął
głową i zerknął na ludzkie burito śpiące na kanapie. Posłusznie przyszedł za
mną i zajął krzesło przy stole, gdzie postawiłem wazonik i wsadziłem do niego
różę. Zdawał się zadowolony, że tak ją prezentowałem. Usiadłem naprzeciw niego,
czekając na jakieś informacje o konkretnym powodzie wizyty. Zaraz jednak wstał
i wystawił do mnie rękę, więc także wstałem i ją pochwyciłem. Drugą swoją dłoń
umieścił na moim policzku, powodując delikatnie przyspieszoną pracę serca.
Wiedziałem, że mnie sprawdza. Prowadzi grę, czy się wycofam, czy w nią zagram.
Nigdzie się nie wybierałem. Siostra była w pracy, ciocia poszła w miasto,
Crystal spała. Na chwilę mogłem się poświęcić. Taki łaskawca ze mnie.
Pochylił
się i pocałował mnie niespiesznie, dalej testując mój humor. Uśmiechnąłem się
przez pieszczotę i szarpnięciem za biodra przysunąłem go bliżej. Zdawał się
zaskoczony, ale zaraz także się uśmiechnął i pocałował bardziej żarliwie.
–
Bracisek ma chopaka!
Odsunęliśmy
się z Neelsem od siebie, jakby nas piorun poraził. Patrzyłem na roześmianą
Crystal i od razu do niej podbiegłem, biorąc ją na ręce.
–
Nieładnie tak podglądać.
Zachichotała
niewinnie. Neels zjawił się obok nas.
–
Crystal, poznaj Neelsa. Neels, poznaj moją kuzynkę-
–
Siostrę! – poprawiła mnie wyjątkowo wyraźnie.
–
Dobrze. Moją siostrę Crystal.
Idealnie
sobie ciotka czas powrotu dobrała, bo weszła akurat w tej chwili. Spojrzała na
mnie, na swoją córkę, a potem ze zmarszczonym czołem na obcego dla niej
człowieka. Zamknęła za sobą drzwi i odwiesiła torebkę na wieszak.
–
Dobry wieczór – przywitał się, zerkając na mnie pytająco. Pewnie sądził, że to
moja matka.
–
Mame, bracisek ma chopaka! – wypaplała.
Michaelle
dosłownie zamarła. Patrzyła na swoją rozanieloną córkę na moich rękach, potem
na mnie i znów na gościa. Nie znałem tolerancji ciotki na gejów, nie zdołałem
jej nawet przygotować na to, kim Neels dla mnie był, bo uprzedziło mnie
dziecko. Paroletnie dziecko mnie wyoutowało.
–
Ciekawe masz preferencje – zauważyła, podchodząc bliżej. Puściłem małą na
ziemie, z czego zadowolona nie była.
–
Sądzisz, że spaczyłem umysł czterolatki swoimi preferencjami? – zapytałem
kąśliwie, ale jednak bez ostrych słów.
Ciotka
na mnie łypnęła.
–
Twoja matka wie?
–
Moja matka nas porzuciła jak psa przy drodze. Poza tym wątpię, aby miała coś
przeciwko, skoro chciała, żebym za kasę przespał się z jej klientem.
Kątem
oka dostrzegłem, jak Neels drgnął, ale się nie wtrącał. Ciotka tylko przez
sekundę pozwoliła mi dostrzec zaskoczenie na obliczu, aby zaraz przyjąć
wystudiowaną minę.
–
Dziękujemy za wizytę. Przyjechałam z daleka do moich siostrzeńców i gdybyś był
tak miły i wyszedł-
–
Michaelle!
–
Nie, w porządku, Niko – wtrącił się, dotykając dołu moich pleców tak
niepostrzeżenie, jak tylko mógł. Zerknąłem na niego. – Pogadamy później.
A
to z kolei była zapowiedź drążenia tematu mojej matki. Świetnie.
–
Odprowadzę cię – uparłem się i spojrzałem na ciotkę, którą wyminąłem w celu
ubrania butów.
Tym
razem Neels się nie spierał, a ciotka wzięła swoją córkę za rękę i tłumaczyła
jej, dlaczego nie może iść z naszą dwójką. To jedna z tych chwil, gdy bardzo
przypominała mi swoją siostrę, której nie mogłem znieść i przez którą
najchętniej nie wracałbym do domu. Zabawne. Ciotka przyjechała pewnie na parę
dni, zatrzyma się w hotelu, a ja nie miałem ochoty wracać do mieszkania siostry
z jej winy. Jak do tego doszło?
Odetchnął
głębiej dopiero poza mieszkaniem. Przymknąłem nawet na chwilę powieki,
pozwalając sobie odciąć od tego, co zaszło i co jeszcze może zajść, gdy już
wrócę.
Neels
szedł obok dziwnie spięty, a przy samochodzie zachowywał się, jakby gryzło go
tak ze sto pytań na raz.
–
Powiedz coś – nakazałem, chowając dłonie do kieszeni spodni. Popatrzył na mnie
chwilę w milczeniu.
–
Przykro mi, że tak zostałeś sprzedany bez zgody. Chyba źle, że dziś wpadłem.
Powinienem uprzedzać.
–
Nie przejmuj się tym – uspokoiłem. – Nie wstydzę się siebie, zresztą siostra
mnie akceptuje, przyjaciele też, a to najważniejsze.
–
Twoja ciocia-
–
Może mnie w dupę pocałować – wtrąciłem, a on się roześmiał i pokręcił głowa,
jakby nie mógł uwierzyć. – Nigdy jej nie było, gdy była akurat potrzebna, więc
niech nie sądzi, że jej zdanie ma dla mnie znaczenie.
–
Niko... O czym ty mówiłeś? To o twojej mamie.
Westchnąłem
i podszedłem bliżej. Oparłem się o drzwi auta plecami, Neels zrobił to samo.
Mieliśmy przed sobą dobry widok na wejście do budynku.
–
Moja matka sprzedawała się za pieniądze w naszym mieszkaniu. – Neels nie krył
szoku na twarzy. – Pewnej nocy jeden facet wszedł mi do pokoju, gdy spałem i
próbował coś ugrać, ale się obroniłem i wyniosłem od matki. Dlatego żyję u
siostry. Mama krótko po tym incydencie mieszkanie sprzedała i uciekła. Zapewne
z kimś do pary. Nie wiem i szczerze mam to gdzieś. Więc jej siostra jest co
najmniej miejsce przed nią w hierarchii ważnych dla mnie ludzi.
–
Boże, Nikolai... Czemu nic nie mówiłeś?
–
Dlaczego miałbym? – spytałem szczerze. – Do niczego nie doszło, a nawet jakby
coś zaszło, to w tamtym czasie tym bardziej niczego bym ci nie powiedział. Nie
przyjaźniliśmy się.
–
Kurwa, i tak... Jak dałeś sobie radę?
–
Miałem siostrę – przypomniałem. – Ofertę pracy od ciebie. W tamtym momencie
chyba potrzebowałem przejrzeć na oczy i pozwolić sobie pomóc. Dziękuję, Neels.
Że byłeś taki uparty mimo mojej postawy.
Neels
nic nie odpowiedział, tylko wyprostował się i przyciągnął mnie do objęć.
Pozwoliłem nam na to, bo chyba obaj potrzebowaliśmy przez chwilę znaleźć się w
bezpiecznych ramionach. Odsunął się i pochylił, pochwycając moje usta do
pocałunku, który nam przerwano w kuchni. I choć nie był już tak płomienny i
beztroski, to nie zmieniłby go na takiego. Bo oto w tym zapewniał mnie, że
jesteśmy stabilną relacją, w której mówimy sobie o wszystkim i nie czujemy
przytłoczeni.
–
Gdy zostawię cię teraz z ciotką... nie zabijecie się, tak?
Parsknąłem
śmiechem.
–
Postaram się jej nie wypchnąć z okna. Ale powstrzyma mnie przed tym tylko wizja
zostania etatowym rodzicem.
–
Dzięki Bogu za Crystal!
Odjechał,
a ja pomachałem za nim. Ostatecznie musiałem też stawić czoła Michaelle, więc
wróciłem do mieszkania.



Komentarze
Prześlij komentarz