Zasłyszane wyznanie Cz.16 KONIEC
Byłem
sam, gdy dotarły do mnie informacje o opublikowanym zdjęciu, na którym całuję
Nikolaia przed swoim autem parę dni temu. Oblał mnie zimny pot. Panika zalała
mi racjonalne myślenie, bo jedyne, na czym mogłem się skupić, to ten jebany
artykuł i fakt, że to nie może być prawda.
„Czy
Neels Lautner, topowy model agencji swego ojca to tak naprawdę ukryty gej?
Mężczyzna został przyłapany na jednoznacznej sytuacji z raczkującym w świecie
modelingu Nikolaiu Olsenie. Nasze źródła donoszą, że wszystko mogło rozpocząć
się od wspólnej pracy we Francji, gdzie dwaj mężczyźni się lepiej poznali
[...]”.
Piąte
czytanie przerwało mi przychodzące połączenie od Iris. Naprawdę nie chciałem
odbierać, ale musiałem, bo to ja nasyfiłem w naszym fikcyjnym związku. W
naszych karierach.
–
Neels! Bogu dzięki, gdzie jesteś?
–
Na mieście – odpowiedziałem cicho, czując się pokonanym. – Iris, bardzo cię
przepraszam-
–
Daj spokój, to nie twoja wina. Jak czuje się Nik? Ludzie są ohydni, wypisują o
nim tak paskudne rzeczy, a czy on dziś nie miał zlecenia?
Cholera.
–
Muszę go znaleźć. Poradzisz sobie?
–
Kotek, siedzę w domu i muszę tylko znosić współczujące komentarze. Zaopiekuj
się nim.
Łatwiej
powiedzieć niż zrobić, bo Olsen nie odbierał. Kląłem pod nosem jak najgorszy
typ człowieka, gdy wsiadałem do auta i jechałem zdecydowanie za szybko do jego
mieszkania. Potrzebowałem upewnić się, że... że co? Jedyna myśl, jaka
przebijała się na tle innych, to ta o zerwaniu. Czy Niko będzie chciał ze mną
zerwać z powodu zniszczonej reputacji? Bałem się, co mnie czeka, gdy już go
spotkam. Może jeszcze nie zdawał sobie sprawy, jakie szambo wybiło i musiałbym
doświadczyć jego pierwszej reakcji. Jak miałem go przekonać, że skoro prawda
wyszła na jaw, to warto w nią iść? Jak przekonać chłopaka, który nie był pewien
naszej relacji, że musimy o to walczyć, jakbyśmy planowali ślub? Prosiłbym go o
zbyt wiele i nawet ja zdawałem sobie z tego sprawę.
Pobiegłem
na piętro, na którym mieszkało rodzeństwo Olsen i wręcz gorączkowo dobijałem
się do drzwi. Otworzyła mi poirytowana Michaelle, ich ciotka. Zmierzyła mnie
spojrzeniem i zaraz złagodniała.
–
Nikolai, twój chłopak do ciebie! – krzyknęła, zaskakując mnie.
Odeszła
do kuchni, a Niko wyłonił się z łazienki i patrzył na mnie zaskoczony.
Wyszliśmy na korytarz, bo tak jak przypuszczałem, nie chciał dawać ciotce
kolejnych pretekstów do kłótni o orientację. Najważniejsze jednak było to, że
na obliczu chłopaka malował się zwyczajny spokój. Żadnej niechęci, żadnego
podenerwowania czy niepewności. Ująłem jego twarz w dłonie w przypływie emocji.
Uniósł brwi.
–
Neels, co jest?
On
nie wiedział. A więc musiałem być świadkiem najostrzejszych emocji po
usłyszeniu rewelacji.
–
Oni... wszyscy już wiedzą – wyznałem niepewnie.
–
Kto i co wie?
–
Agencja. Fani. Wiedzą o tobie i o mnie. O nas.
Starałem
się dostrzec prawdę za tą maską spokoju, ale nieważne jak się siliłem, wyraz twarzy
pozostawał ten sam. Czyli co, jednak wiedział? Przetrawił to? Postanowił coś?
–
I jak się z tym czujesz? Właśnie runęło ci budowane latami publiczne życie. Mam
złożyć jakieś oświadczenie?
–
Jedynie te, w którym oświadczasz dalszy ciąg naszej relacji bez zmian.
Uśmiechnął
się lekko, a mi serce stopniało, bo to nie był uśmiech, którym Niko ciął swoich
rozmówców. Nie. To był uśmiech z natury radosnych. Szczerych. A to oznaczało,
że dalej mnie pragnął. Nas, jako pary.
Pochylił
się w moją stronę i nieco podniósł na palcach, żeby przywrzeć wargami do moich.
Tutaj w korytarzu, gdzie nie groził nam niespodziewany atak hien z aparatami,
mogliśmy całować się do upadłego. I całowaliśmy się. Przysunąłem go dłońmi na
biodrach, a on swoje zarzucił mi na kark. Było cudownie i idealnie, jak sobie
zawsze to wyobrażałem. Chociaż nie. Nigdy w najśmielszych snach nie wyobrażałem
sobie, że będę mógł bezkarnie całować tego chłopaka pod drzwiami jego
mieszkania, a on nie dość, że będzie pieszczotę oddawał, to w ogóle ją zainicjuje.
Zawsze brał mnie z zaskoczenia. Nigdy nie byłem gotów na bliskość z jego
strony, ale zawsze jej pragnąłem. Więcej i więcej. I choć nie myślałem o seksie
z Niko, bo to za szybko, to pragnąłem także jego ciała. Przy swoim. Abym mógł
obcałować każdy milimetr skóry, zbadać palcami każdy wypracowany sumiennie
mięsień na siłowni. Poznać jego słabe punkty i jego granice, abym ich nie
przekraczał nieświadomie w przyszłości. To, jak poważnie go traktowałem, czasem
mnie przerażało. A zaraz potem cieszyło, bo to nie była jakaś tam fanaberia. To
były realia, w których przyszło mi żyć.
Nikolai
Olsen zgodził się być moim chłopakiem i całował mnie w tak namiętny sposób
zaraz po tym, jak ktoś bezczelnie wyjawił nasz związek opinii publicznej. Nie
uciekł, nie skłamał – szedł w to. Reszta świata mogła się pierdolić, skoro
miałem jego akceptację.
–
Mogę wpaść wieczorem? – wyszeptałem z przyspieszonym oddechem, gdy się
odsunęliśmy od siebie.
–
Skoro musisz.
–
Twoja ciotka-
–
Nie będzie jej. Ja idę na siłownię, siostra jest umówiona na urodziny
przyjaciółki, więc samej jej tu nie zostawimy.
–
Idziesz na siłownię – powtórzyłem, uśmiechając się coraz szerzej.
–
Mogę sobie odpuścić. Jeden raz.
–
Mogę z tobą poćwiczyć w domu, prawda?
–
Nie będziemy tego ćwiczyć, Lautner.
–
A już miałem nadzieję – skłamałem, śmiejąc się wraz z nim. – Jestem cierpliwy.
–
Powiedziałbym, że uparty, ale wierz, w co musisz. Idź już, rozwiąż swoje
problemy i wróć – nakazał, opychając się ode mnie.
To
była obietnica czegoś wyjątkowego. Nie sposób sobie wyobrazić, jak miło
mogliśmy spędzić ten wieczór tylko we dwóch na kanapie w jego mieszkaniu.
Wystarczyło jeszcze tylko trochę nieprzyjemności z mamą, siostrą i tatą, aby
potem dostać najlepsze pocieszenie, jakie mogłem mieć. Nikolai napędzał mnie do
stawienia czoła trudnościom. Iris zapewniała, że była tym zmęczona i na dobre
to wyszło i tylko Aiden psioczył na Nikolaia w konwersacji. Na szczęście Iris
go skutecznie strofowała, inaczej musiałbym na niego się wydrzeć. A wolałbym
nie.
Ledwo
zjawiłem się w domu, a matka jakby na mnie tylko czekała. Wyskoczyła na mnie
wściekła i czerwona na twarzy.
–
Coś ty wyczynił? Jak śmiesz tak bezwstydnie całować jakiegoś małolata na środku
ulicy!
–
To nie małolat, tylko Nikolai i ma dziewiętnaście lat, mamo.
–
Guzik mnie obchodzi, ile ma lat! Zawrócił ci w głowie, a ty dałeś się zrobić
jak pięcioletnie dziecko! Neels, pomyślałeś, jak poczuje się Iris?!
–
Mamo, Iris i ja nigdy nie byliśmy prawdą. To wykreowany przez ciebie i agencję
obraz, w który każdy dawał wiarę. Nie moja wina, że sama dałaś się oszukać
swoją zagrywką!
–
Jak śmiesz!
Uniosła
dłoń i byłem pewien, że przelała się miarka, że to będzie dzień, w którym
pierwszy raz któryś z rodziców mnie uderzy, ale... nie. Mama opuściła dłoń i
zapłakana poszła. Dopiero wtedy zrozumiałem, że zobaczyła tatę. Stał
nonszalancko na progu dzielącym kuchnię i korytarz z rękoma w kieszeniach
eleganckich spodni. Patrzył na mnie z kamienną miną, jakby jeszcze nie
zdecydował, czy mnie rozszarpie, czy zrozumie.
Tata
był świetnym człowiekiem. Od dziecka pamiętam, że do niego można było iść ze
wszystkim. Nawet stłuczonym kolanem, na które podmuchał i zapewnił, że teraz
się szybciej wygoi. Wierzyłem mu, bo był moim bohaterem. Bohaterem, który dał
mi cel w życiu, a ja nie chciałem go zawieść. Choć modeling to mój konik,
zaczęło mi przeszkadzać bycie na uwięzi. Nie chciałem, aby nawet prywatne życie
było uzależnione od tego biznesowego. Wstydziłem się mu o tym powiedzieć, bo
nie chciałem go tak bardzo zawieść... Teraz za późno. Dowiedział się w
najgorszy sposób i to z mojej winy, bo zwlekałem z prawdą.
–
Cześć, tato.
–
Chodźmy do gabinetu, tam porozmawiamy w spokoju – zaproponował, odpowiadając na
moje przywitanie kącikiem ust w górze.
Szedłem
jak na ścięcie. Ojca widywałem od święta. Był zajętym człowiekiem pracy, ale
gdyby dostał wiadomość – tak jak na przykład teraz, że jego rodzinie coś grozi,
rzuciłby wszystko i się pojawił w domu. Taki właśnie był. A teraz się go bałem.
Nie jak dziecko dorosłego. Tylko jak zbity szczeniak, który nie zasłużył na
uwagę pana.
–
Neels, wyjaśnij mi, od jak dawna jesteś z tym chłopakiem? – spytał, moszcząc
się w fotelu i zapraszając mnie na drugi obok niego.
–
Parę tygodni. Może dwa miesiące – starał się nie uśmiechnąć. – Nie załatwiłem
mu pracy w agencji z tego powodu, słowo. Potrzebował pomocy i tak go poznałem,
ale to nie znaczy, że mnie wykorzystał! Odmawiał mojej pomocy do ostatniej
chwili, gdzie naprawdę było u niego słabo. Tato, Niko nie jest złym chłopakiem,
przysięgam.
–
Mimo to całowaliście się na środku ulicy.
–
Chciałem go pocałować – wyznałem, spuszczając wzrok. – Jak go poznasz, to
zobaczysz, jaki jest zaradny i pracowity. Ambitny i skrupulatny. Jest
absolutnie wart tego, co teraz zaszło, nawet jeśli żałuję, że nie poprowadziłem
sytuacji lepiej. Musisz wiedzieć, że dla niego chciałem zmienić swoje życie.
Zakończyć udawany związek z Iris i być z Niko naprawdę. To nie jest jakaś tam
chwilowa zabawa czy zauroczenie. Kocham go.
Zapadła
cisza tak ciężka, jakby wysoki sąd nie wiedział, jaki wyrok najlepiej wydać.
Ciśnienie spuściło dopiero jego ciężkie westchnięcie i zatopienie się w oparciu
fotela. Przecierał sobie wewnętrzne kąciki oczu.
–
Neels, wiem, że coraz rzadziej jestem w domu, ale mogłeś mi powiedzieć.
–
Nie przyjąłbyś go na dzień próbny, sądząc, że załatwiam pracę chłopakowi, z
którym sypiam. Dla jasności, nie sypiam z nim.
–
Dziękuję za tę niezbędną informację, synu – zaśmiał się, patrząc na mnie z
politowaniem. Poczułem się zażenowany. No tak. – A więc traktujecie to
poważnie?
–
Tak. Dał mi szansę, tato, mimo tego całego syfu popularności wokół mnie.
Wprowadza do swojego życia dzień po dniu, odsłaniając się coraz bardziej i
wiem, że mogę mu zaufać. Jest najbardziej godną zaufania osobą, jaką znam.
–
Tak, raczej taki jest – przyznał.
–
Co?
Wysunął
się na fotelu, żeby sięgnąć z biurka wydrukowaną kartkę A4. Podał mi ją, a ja
zamarłem.
–
Co to jest?
–
Odstąpienie od umowy. Albo jak kto woli, wypowiedzenie. Nikola przesłał to
skoro świt. Domyślam się, że to nie jest zbieg okoliczności i w ten solidarny
sposób chciał pokazać, że nie chodziło mu o pracę. Mylę się?
Czytałem
powód wypowiedzenia, który brzmiał, jakby z racji na bycie ze mną w związku nie
mógł sobie pozwolić na pracę w tym samym miejscu. Śmieszne. Iris pracowała ze
mną dla tej samej agencji! Podarłem to wypowiedzenie, ku olbrzymiemu
zaskoczeniu ojca.
–
Nie wyrzucaj go. Potrzebuje tej pracy. Jak chcesz kogoś ukarać, to ukarz mnie,
a nie jego. Widziałeś jego zdjęcia, sam się zgodziłeś go przyjąć ze względu na
predyspozycje. Nadaje się! – broniłem go uparcie.
–
Wystarczy, Neels, dość – przerwał mi, gdy ja dopiero się rozkręcałem. – Nikt
nikogo nie będzie karał. To wypowiedzenie to przecież nie moja zasługa.
Zjawiłem się tutaj najszybciej, jak byłem w stanie po zobaczeniu tej afery w
mediach. Co nie zmienia faktu, że teraz jestem naprawdę zagubiony. Twoja mama
nawet nie znała prawdy?
–
Mama nie akceptuje prawdy – przyznałem.
–
Ale wiedziała w ogóle, że preferujesz mężczyzn?
–
Raczej nie. Blaire się tego domyślała, choć nigdy otwarcie nie mówiliśmy o
orientacji.
–
Mama tego nie zaakceptuje – stwierdził czysty fakt. Nawet nie zabolał, bo
zdawałem sobie z tego sprawę od dawna. – Dobrze. Niech pomyślę. Mam pewien
pomysł.
–
Jaki?
–
Zawrzyjmy umowę. Kupię ci mieszkanie pod warunkiem, że do trzydziestki mi nie
uciekniesz z agencji. To, z kim będziesz się prowadził i sypiał, będzie twoją
sprawą.
–
Chwilunia. Chcesz mi kupić mieszkanie? – spytałem oniemiały. Uśmiechnął się.
–
Maksymalnie z dwoma sypialniami i nie przesadzaj z metrażem. Wydaje się to
najlepszym rozwiązaniem. Chociaż brzmi, jakbym wyrzucał cię z domu, ale wątpię,
abyś miał ochotę mieszkać w miejscu, gdzie nie czujesz się akceptowany. Nie
wpłynę na tolerancję twojej mamy, nikt nie jest w stanie.
–
Naprawdę jesteś w stanie kupić mi mieszkanie i... pozwolić być z Niko?
–
To w sumie drugi warunek. Chciałbym go prywatne poznać. I porozmawiać o tym
wypowiedzeniu. Myślisz, że znajdzie dla mnie chwilę?
–
Cóż, tak. Tato, dziękuję.
–
Jesteś moim jedynym synem, a nigdy nie znalazłeś w sobie dość powodów, aby
przyjść do mnie i porozmawiać od serca. Wiele to mówi o poziomie naszej obecnej
relacji. Nie jestem z niej dumny, ale z ciebie tak. Tak czy siak, z mamą
porozmawiam. Niech wie, jak wygląda sytuacja i wyglądać będzie za parę dni.
Przytuliłem
się do taty, a ten zaśmiał się jak w dzieciństwie, gdy przejawiałem wybuch
miłości do niego. Trudno było dać wiarę w jego dobroć, o której przecież
wiedziałem od dawna. Zwątpiłem w słuszność własnych pragnień, bo zbyt rzadko go
widywałem, ale to dalej był mój tata. Ten sam troskliwy człowiek. Chciał poznać
Nikolaia i ani przez sekundę nie wątpiłem, że będą rozmawiać na luzie, a nie
surowo i poważnie. Wątpiłem też, żeby tata potraktował wypowiedzenie poważnie i
na pewno chciał go przekonać do dalszej współpracy.
Postanowiłem
pojechać niezwłocznie do chłopaka i podzielić się z nim najnowszymi
wiadomościami z mojego życia. Oraz przekazać, że pozna teścia.
~*~
Niespełna
tydzień później pakowałem się do nowego mieszkania. Potraktowałem szukanie
odpowiedniego priorytetowo, bo atmosfera w domu była gęsta i gdyby nie obecność
taty, mama pewnie już dawno przeprowadziłaby ze mną poważniejszą rozmowę.
Poświęcił się dla Lany głównie, bo gdy wspomniałem mu, że siostra nie czuje
powołania, to potraktował te słowa bardzo poważnie. Sądząc po tym, ile czasu z
nią spędzał, musieli poważnie pogadać i dojść do jakichś wspólnych wniosków.
Tak jak ze mną. Byłem szczęściarzem, że chociaż jeden rodzic był przychylny
naszym wizjom przyszłości i je wspierał, zamiast wiecznie krytykować i podcinać
skrzydła. Z pewnością nie było to dla niego łatwe, ale starał się dla nas z
miłości.
Zaklejałem
karton taśmą, gdy w progu stanęła Blaire i zastukała w drzwi chyba tylko po to,
żeby zwrócić na siebie uwagę. Spojrzałem na nią i ruszyłem do drugiego kartonu,
żeby go zakleić.
–
Wiesz, co robisz? – spytała.
–
Walczę o swoje życie?
–
Neels, wywracasz je właśnie do góry nogami dla jakiegoś nastolatka! –
powiedziała dokładnie tak, jakby była naszą matką.
Westchnąłem
i wyprostowałem się, patrząc na nią z urazą. Tak młoda, tak piękna, a tak
paskudny charakter.
–
Blaire, kocham cię, naprawdę, ale ty nigdy nie starałaś się nawet nas
zrozumieć. Mnie i Lany. Jako najstarsze dziecko miałaś najtrudniej, ja zdaję
sobie z tego sprawę, ale nie możesz się na nas za to mścić, wymuszając wizje
przyszłości naszej mamy. Ja chcę od życia czegoś innego, rozumiesz? Miłości,
domu, ciepła. Tego nie da mi modeling. Da mi pieniądze, zabawę i odkrywanie
świata, ale nie swoje miejsce na ziemi. Teraz Nikolai mi je daje i tata, kupnem
mieszkania. Usamodzielnię się. Dlaczego nie umiesz się ze mną tym cieszyć,
tylko wiecznie wszystko negujesz?
–
Bo wiem, że będziesz żałował.
–
Poznaj Niko i zobaczysz, że nie będę.
–
Nie chcę, Neels. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Wiedz, że jestem
zawiedziona tym, jak nisko stawiasz rodzinę, a jak wysoko obcych ludzi.
Powodzenia.
Spojrzała
po zawalonym kartonami pokoju i poszła, jakby w ten jeden kurtuazyjny sposób
żegnała się ze mną na zawsze, a nie na chwilę. W środku wiedziałem, że
decydując się na bycie szczerym, stracę osoby, które pokochały wykreowaną
fikcję. Utrata rodziny boli, zwłaszcza gdy żyłeś z nią ponad dwadzieścia lat.
Ale nie poddawałem się, bo wciąż miałem wsparcie taty i czułem, że może nie
jutro, ale za jakiś czas odzyskam mamę i Blaire. Chociaż odświętnie.
Druga
siostra pożegnała mnie euforyczniej, wyściskując na podjeździe i życząc miłego
dnia. Pierwszy raz ją widziałem tak szczęśliwą. Tata spełniał jej marzenia o
szkole – co prawda nie publicznej, a prywatnej, ale jednak od teraz Lana miała
uczyć się w miejscu z dużą liczebnością uczniów. Zasmakuje normalności, za
którą wręcz tęskniła. Ciekawe, czy gdy tata patrzył na jej roześmiane oczy, to
widział, że podjął słuszną decyzję? Ja nie miałem co do tego wątpliwości. Nawet
jeśli nie godził się na jej wymogi w stu procentach i nieco je zmodyfikował pod
nasze nazwisko i potrzeby.
Nowe
mieszkanie nie było jakieś duże. Ograniczyłem się do dwóch sypialni – gdzie
roboczo w drugiej miał nocować Nikolai a w przyszłości jacyś bliscy w odwiedzinach
– salonu, jednej łazienki i kuchni z jadalnią. Było skromnie, ale przytulnie.
Wnętrze urządzone w stylu nowoczesnym. Co zburzył widok piętrzących się
kartonów absolutnie wszędzie. Dzięki podpisom markerem umieszczałem je od razu
w pomieszczeniach, w których powinny zostać wypakowane. Jakim cudem posiadałem
tyle rzeczy w jednym pokoju w domu rodziców i dołączonej do niego łazience?
Dramat.
Najpiękniejszym
jednak elementem tego mieszkania, był widok Nikolaia, który cierpliwie pomagał
mi wszystko wypakowywać i układać. W tym celu ubrał szory do kolan i szarą
bluzkę na krótki rękaw. Nawet w tak podstawowym wydaniu przyciągał moją uwagę i
zamiast brać się do pracy, to ja podszedłem do niego od tyłu i wsunąłem mu
dłonie na biodra. Nawet się nie wzdrygnął, jakby był pewien, że to ja.
Umieściłem podbródek na jego ramieniu, widząc, jak trzyma w rękach albumy z
moimi ulubionymi zdjęciami z różnych sesji.
–
Chcesz obejrzeć?
–
Żeby dać ci satysfakcję z podziwiania? Podziękuję – odparł.
–
Założymy ci taki album i będę oglądał go codziennie.
–
Mam nadzieję, że nie do tego, o czym pomyślałem – spytał, ale przebijający się
w głosie śmiech go zdradzał.
–
Dokładnie w tym celu, kochanie – zapewniłem cicho wprost do jego ucha,
przyciskając nagle krocze do jego tyłka.
–
Jesteś absolutnie niewyżyty – skomentował rozbawiony.
Nie
złościł się o takie jawne insynuacje, a mnie to cholernie cieszyło. Oznaczało
to bowiem, że zrobiliśmy drastyczny postęp i nie uciekał ode mnie w popłochu,
gdy tylko insynuowałem seks. Nie wiem, czy to dodatkowo mnie nie kręciło...
–
Jestem cierpliwy, Niko, ale też zdrowy i mający swoje zapotrzebowania ze
względu na przemijającą młodość. Ach, smutno tak samemu do zdjęć, ale wiem, że
pewnego dnia to nie będą zdjęcia. Warto czekać.
Odłożył
albumy na stolik i odwrócił się do mnie. Patrzyłem w jego oczy, a uśmiech na
ustach sam się powiększał, widząc te jego prowokacyjną minę. Rzucał mi
wyzwanie. Patrzył na mnie intensywnie z brwią i kącikiem ust w górze. Flirtował
i testował. A może... nie?
Zaryzykowałem
i pocałowałem go w usta, a on nie pozostał mi dłużny. Na samą myśl, że od
kanapy dzieliły nas ze dwa kroki, a od łóżka w sypialni z dwadzieścia, puls mi
niebezpiecznie przyspieszył. Czy Niko zgodziłby się na coś więcej już dziś?
Teraz? Powinienem próbować czy odpuścić? Ach, jak ja nienawidziłem, gdy mnie
sprawdzał! A tym to było. Nagle mnie odepchnął ze sporą siłą i z kpiarskim
uśmiechem wyciągnął z kartonu książki, idąc z nimi do pustego jeszcze regału.
–
Dupek – mruknąłem pod nosem. Parsknął śmiechem.
–
Przykro mi, Neels, ale jeśli nie wyrobimy się z tym do wieczora, to nie położę
się nawet z tobą w jednym łóżku.
–
Co to za regres? Już to robiliśmy! Na kanapie u ciebie!
–
Och, ale, kochanie – zaakcentował, czym przyspieszył mi puls – miałem na myśli
z mniejszą ilością garderoby na sobie.
–
Och.
–
No. Och.
–
Bierzmy się do pracy!
Zaczął
się głośno śmiać za moimi plecami, gdy ja wystrzeliłem do sypialni, żeby
głównie tam uprzątnąć śmieci na podłodze. Wiedziałem, że się droczy i tak
naprawdę nie chodziło wcale o seks, ale o kolejny krok do przodu. Zbadanie
siebie. Przetestowanie kolejnych granic cielesnych, na które był gotów lub nie.
Ach, kochałem go!
Wyjąłem
z kartonu pęk kluczy, który przypomniał mi, że stworzyłem zapasowy komplet do
mieszkania i chciałem, żeby Nikolai go dostał. Proponowanie wspólnego
mieszkania brzmiało zbyt poważnie jak na obecny moment naszej relacji, ale
ufałem mu i chciałem, aby wpadał bez zapowiedzi. Dlatego zostawiłem swoje
klucze z domu rodzinnego na miejscu i podszedłem do wiszącej szafeczki na
klucze w korytarzu. Sięgnąłem z niej kółko z mierną liczebnością kluczyków na
nim i podszedłem do siedzącego na ziemi chłopaka. Zachrzęściłem przedmiotem,
który skupił jego wzrok na sobie.
–
Co?
–
To dla ciebie.
–
Co? – powtórzył zaskoczony.
Kucnąłem,
żeby być z nim na równi wzrokiem.
–
Chciałbym, żebyś go miał. Możesz przychodzić, kiedy chcesz, nocować ile razy
chcesz i nie musisz pytać. Nie zaproponuję ci wspólnego mieszkania, ale
chciałbym, żebyś potraktował to, jak jakiś prolog. Być może? Nie wiem –
zawstydziłem się, więc wlepiłem wzrok w klucze. – Pomyślałem, że u swojej
siostry nie masz za dużo prywatności, śpiąc w salonie, a tutaj mam dodatkowy
pokój, więc... Jeśli tylko poczujesz potrzebę, skorzystaj z niej, jasne?
Uniosłem
niepewnie spojrzenie, dostrzegając, jak na twarzy chłopaka maluje się kamienny
spokój. W głowie musiał rozmyślać gorączkowo o tym, co mu właśnie proponowałem.
W końcu odsunął karton na bok, bo stał między nami i pchnął mnie do tyłu.
Upadłem na ziemię zaskoczony jego poczynaniami, zwłaszcza tym, jak znalazł się
nade mną, by zaraz opaść na usta i mnie pocałować. Leżeliśmy na środku
zagraconego salonu i się całowaliśmy. Namiętnie. Mocno. Puls mi przyspieszył,
gdy Nikolai usiadł na mnie i wyprostował plecy, odbierając mi klucze i
trzymając na palcu wskazującym w powietrzu. Patrzył w moje podniecone oczy,
podczas gdy w jego panował ten sam spokój. Jak on to, kurwa, robił?
–
Neels, której części ze sprzątaniem nie zrozumiałeś? – spytał zmysłowo.
Przejechałem dłońmi po jego udach do bioder.
–
Co to ma do rzeczy? To ty mnie popchnąłeś – przypomniałem.
–
Ma do rzeczy to, że chciałem się z tobą całować po robocie, a nie w jej
trakcie.
–
Mała przerwa nikomu nie zaszkodziła – zapewniłem z rosnącym uśmiechem. – Chodź
tu.
Zaśmiał się krótko i odrzucił klucze na ziemię obok nas. Znów na mnie opadł i całował, a ja byłem kurewsko szczęśliwy, że obecny Nikolai pozwalał nam na takie akcje. To było nasze mieszkanie, nieważne, czy w papierach widniał jako lokator. Dla mnie to była też jego przestrzeń i liczyłem, cholernie liczyłem, że będzie z niej często korzystał.
Komentarze
Prześlij komentarz