Zasłyszane wyznanie Cz.2
Ktoś mógłby powiedzieć, że praca modela jest prosta. Zwłaszcza gdy jest się celebrytą i ikoną z milionami followersów. A ja wam mówię gówno prawda. Pracowałem na renomę i własne ciało od dziecka, bo im wcześniej się zaczyna, tym lepiej. Mój ojciec prowadził agencje modelek i modeli jeszcze zanim się narodziłem. Moja siostra stała się projektantką mody, gdy miała naście lat i choć w głównej mierze zawdzięcza to nazwisku, to nigdy bym jej tego nie wytknął, bo jej prace są naprawdę dobre. Wygrywała konkursy, programy telewizyjne, a pokazów mody miała już z pięć. Ciężko przyjść na świat w takiej rodzinie i nie mieć nic wspólnego z modą. Moja edukacja od początku do końca była edukacją zdalną, a ilość szczerych znajomych ograniczała się do sław. Tylko modele byli mi przyjaźni.
W
tym wszystkim brakowało szczerej miłości. Zamiast tego posiadałem
dziewczynę. Nazywała się Iris i była moją najlepszą przyjaciółką. Modelką. Miałem
też najlepszego przyjaciela. Aidena. Modela.
–
Rusz zadek i przymierz tę kompozycję – rozkazała Blaire, moja starsza siostra,
która siała spustoszenie w naszej garderobie.
–
Wygodnie mi na tej pufie, za chwilę – mruknąłem, wracając do przeglądania sociali.
–
Neels, nie denerwuj mnie. Sam umówiłeś się z Iris, że dziś jest dzień waszego
publicznego show, więc nie utrudniaj i ubierz się w co ci każę.
Popatrzyłem
na siostrę ze znudzeniem i przystąpiłem do zdejmowania spodni. Pamiętam, że
jako dziecko bardzo mnie to krepowało, ale taki był modeling. Pilnowanie
wymiarów i dbanie o siebie. Nikt nie dbał, że paradujesz w gaciach. Nawet
kobiety chodziły bez staników z naklejkami na sutkach na backstagu pokazów. Sam
miałem parę sesji w negliżu, najgorsze miałem za sobą i moja pewność siebie
była na zadowalającym poziomie. I nie, wcale nie zależała od opinii ludzi.
Interesowała mnie opinia tylko mojej agencji.
–
Yo!
Do
pokoju wparowała Lana, moja dwunastoletnia siostra w wydaniu sportowym.
Patrzyła na rozbierającego się mnie, potem na wybrany komplet przez Blaire, a
ostatecznie wzięła się pod boki.
–
Sama się dziś ubrałam. Ładnie?
–
Bosko – pochwaliłem, puszczając jej oczko przy wciąganiu białej koszulki na
krótki rękaw.
Blaire
była mniej łaskawa, bo obrzuciła młodszą siostrę krytycznym spojrzeniem i
cmoknęła z dezaprobatą.
–
Kotku, masz dziś reklamować biżuterię dla dziewczynek. Ten strój jest
nieadekwatny.
–
Kogo to obchodzi, skoro projektanci sami ją wystroją? – broniłem jej, nasuwając
podziurawione dżinsy. Tańczyłem na jednej nodze, będąc pod ostrzałem błękitnych
oczu Blaire. – Co?
–
Jesteś idiotą – skomentowała. – Gdyby ubrała się w to, co jej polecałam, to
wcale nie musiałaby się ubierać w jakieś szmaty taniego projektanta.
–
Masz trzydzieści lat – przypomniałem jej. – Ludvig ma ich czterdzieści dwa.
–
Jest stary. Ja się znam na modzie dla dziewczyn.
–
Nie słuchaj jej, wyglądasz dobrze w tym, w czym dobrze się czujesz –
powiedziałem do Lany, która podbiegła do mnie z uśmiechem i się przytuliła.
Odwzajemniłem gest.
–
Kocham cię!
–
Ja ciebie też, szkrabie.
Jakby
mało było odwiedzających w naszym pokoju, zjawiła się i ona. Kobieta rodząca
pokolenie samego sukcesu w modelingu. Mama popatrzyła na nas z pokerową miną i
oznajmiła, że samochód czeka. Lana niechętnie wyszła i pomachała nam na do
widzenia. Odmachaliśmy jej, a Blaire w takich chwilach pozwalała sobie na bycie
po prostu siostrą, a nie kwoką na grzędzie.
Uchodziłem
za młodszą wersję ojca, ona za młodszą wersję naszej matki. Lana? Lana była jak
ojciec – kochana.
–
Stuku puk, witam – przywitała się Iris, pukając w otwarte drzwi.
–
Czy mój pokój to odwiedzalnia? – mruknąłem poirytowany.
Blaire
zmierzyła mnie wzrokiem, badając dobór stroju. Kiwnęła do sobie znanych słów i
wyszła, całując się z Iris w policzki. Dziewczyna, moja dziewczyna, podeszła do
mnie i się przytuliła. Pocałowałem ją w czoło.
–
Więc bielizna? – spytałem z nadzieją, że zmieniła plany. Parsknęła śmiechem,
klepiąc mnie po wyrzeźbionym brzuchu.
–
Oczywiście, kochany. Liczę, że ktoś strzeli nam fotkę. „Przyszła pani Lautner
wybiera seksowną bieliznę, aby zadowolić swego chłopaka”. Widzę ten nagłówek.
–
Chodź, pani seksi.
Objąłem
ją ramieniem, gdy wychodziliśmy z pokoju. Iris miała tego dnia dobry humor, ja
pewnie też bym miał, gdybym miał cudowną drugą połówkę. Iris takową miała i
nosiła ona imię Michael. Ja byłem tylko udawanym facetem, ale prawdziwym
przyjacielem. Taką właśnie skomplikowaną relację mieliśmy. W tę część fejkową
wierzyła nawet moja matka, bo przy wyjściu z domu życzyła nam udanej randki.
Wybuchliśmy śmiechem dopiero na podjeździe, aby nie dawać jej podejrzeń.
Kochałem Iris, ale jak trzecią siostrę, a nie kobietę. Kobiety mnie nie
interesowały w tych sprawach. Preferowałem facetów. Seksownych facetów. Na
szczęście wśród modeli mogłem wybierać, bo agencje nie werbowały byle kogo.
Oczywiście to nie zasada: model = gej. Ale miałem do nich szczęście. Facet,
który skory był ubrać na siebie suknie, był skory do wielu rzeczy. Nawet do
szybkiego numerku za kulisami.
Prowadziłem
swoje auto, gdy zadzwonił do mnie Aiden. Iris była tak dobra i odebrała, a po
wnętrzu pojazdu poniósł się z głośników zaspany głos.
–
Cześć, przystojniaku.
–
Cześć, przyjacielu.
–
Już od rana mi wciskasz friendzone, to boli, wiesz? – jęknął.
–
Przykro mi, ale teraz flirtuję z Iris i jedziemy jej wybrać gorący komplecik –
zaśmiałem się, a moja towarzyszka pokręciła z rozbawieniem głową.
–
Ohydna. Ciało kobiety. Twoje ciało jest sto razy lepsze.
–
Aiden, czego ty chcesz od rana?
Przemilczałem,
że wcale rano już nie było, a on po prostu gnił do późna w sobotę.
–
Zaprosić cię do baru wieczorem? Piwko te sprawy.
–
Jeśli liczysz, że mnie upoisz alkoholem i dobierzesz do gaci, to muszę cię
rozczarować.
–
Niech to dunder świśnie. Cały misterny plan w pizdu.
Iris
nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. Całą trójką się zaśmiewaliśmy, bo naprawdę
Aiden miał do siebie duży dystans. Był tak jak ja stuprocentowym gejem i nie
poddawał się w kwestii zaliczenia mnie. Postawiłem jasne granice, chociaż
obawiałem się, że Aiden i tak trzymał nadzieję. Taki właśnie problem z
przyjaciółmi modelami. Liczą na seks za kulisami.
Zaparkowałem
na parkingu należącym do sklepu. Wysiedliśmy z auta i od razu udawaliśmy
umizgujących się kochanków, co przeżywają swoją miłość od nowa każdego dnia.
Weszliśmy do sklepu, a Iris nie była w stanie ukryć zachłanności i poleciała do
bielizny w sekundę. W jednej była przy mnie, w następnej grzebała w asortymencie.
Z westchnieniem wsunąłem sobie okulary przeciwsłoneczne za kołnierzyk bluzki i
podszedłem bliżej kasy, gdzie dostrzegłem jakiegoś chłopaka. Dyskutował z
pracownicą, a gdy doszło mych uszu o czym, szybciutko się ukryłem za jego
plecami.
–
Jestem zainteresowany chłopakami, Agnes. Zacząłem eksperymentować w tej kwestii
i odkryłem, że mi się to podoba. Bardziej od cycuszków i... no.
–
Cipki? – dodała, przez co prawie zdradziłem się prychnięciem. – O Boże, ty tak
na serio. Od kiedy?
Musiałem
przerwać tę wymianę zdań, bo chłopak nieco się przesunął i już nie wypadało się
chować. Nawet jeśli mogli mnie nie zauważyć. Podsłuchiwanie dalej byłoby
ryzykowne.
–
Przepraszam, że przeszkadzam w tej jakże pasjonującej państwa rozmowie, ale
moja kobieta potrzebuje porady innej kobiety, więc...
Agnes,
bo tak nazwał ją chłopak, poczerwieniała na twarzy i szybko pobiegła do Iris.
Ja natomiast skupiłem się na pobladłym chłopaku obok i nie kryłem zaciekawienia
jego osobą, bo, cholera, był w moim typie. Subtelne rysy twarzy, głębia szarych
oczu, roztrzepane brązowe włosy, jakby tylko przegarnął je po prysznicu ręką. I
nie wyglądał, jakby ubrał go projektant z topki. Zwykłe znoszone czarne
spodnie, zniszczone trampki i zielona bluzka na krótki rękaw. Miał smukłe i
wysportowane ciało. Widziałem zarys mięśni na rękach i udach, gdzie spodnie mu
się nieco opinały. Ćwiczył, ale nie przesadzał. Wyglądał bardzo, bardzo dobrze.
Odwrócił
się. Chyba speszyłem go tym ocenianiem, chociaż mógłbym przysiąc, że sam się na
mnie gapił zdecydowanie za długo. Ale co się dziwić? Byłem niczego sobie.
Chociaż... czy w jego typie?
Musiałem
coś powiedzieć, jakoś to ratować.
–
Naprawdę przepraszam, że wam przeszkodziłem – powiedziałem, podchodząc bliżej.
Czułem się jak dziecko w sklepie z cukierkami. Wreszcie coś ciekawego i
nieznanego. Innego. – Eksplorowanie swojej orientacji jest świetne. Każdy z nas
ma jakieś preferencje, nie?
Powiedz
mi więcej o swoich.
–
O chuj ci chodzi? – spytał hardo, szokując mnie.
–
Nie miałem zamiaru z tobą gadać o twoich preferencjach.
W
zasadzie miałem.
–
Zajebiście. To daj mi spokój.
Odwrócił
się ode mnie. Nie rozumiałem. Przywykłem do innego traktowania. I tu nawet nie
chodziło o jakieś umizgi, tylko... Czemu on mnie traktował tak agresywnie?
Przecież nie dałem mu do zrozumienia, że nie lubię gejów. Dałem? Sam już nie
wiedziałem. Z niepewności aż mną nosiło...
–
Co?
–
Jesteś pierwszym człowiekiem, którego zirytowałem samym odezwaniem się.
Zaczynam się zastanawiać, jak wybrnąć – wyjaśniłem skrępowany.
To,
jak zmieniała się twarz tego chłopaka, to jakiś kalejdoskop. Najpierw zdawał
się skonsternowany, potem zły, a potem znów zbladł i się zszokował. Widziałem,
jak otwierał usta.
–
Neels, biorę czerwoną! – zawołała Iris, więc odwróciłem się do niej, ale nie
potrafiłem już wejść w buty Neelsa Lautnera, idealnego chłopaka.
–
W klasykę idziemy?
–
Zrobię ci wieczorem striptiz – zacmokała, powróciwszy do Agnes.
Odwróciłem
się do niego nieco skrępowany. Chciałbym go poznać w innych okolicznościach. I
przede wszystkim bez Iris jako mojej fejk laski. Chłopak przybrał nawet pozycję
obronną, który już się nie boi. O ile to chwilę wcześniej świadczyło o obawie.
–
Coś nie tak?
–
Wiem, że powiedziałem o sobie, jakoby faceci mnie interesowali, ale jeszcze nie
zwariowałem, żeby wskakiwać do łóżka gwiazdorowi, który myśli, że może mieć i
babę i chłopa, gdy akurat mu się zamarzy.
–
Słucham?! Ja nie...
–
Litości, człowieku. Gdzie twoje jakieś zafascynowanie kobietą, która obiecuje
ci gorący numerek? Czemu patrzysz na mnie, jakbym to ja był bardziej mile
widziany niż ona? Jak masz ją zamiar zdradzać, to utnij sobie fiuta.
Byłem
po prostu oniemiały. Za kogo on mnie wziął?! Jakiegoś lowelasa, który wpycha
się tam, gdzie mu pozwolą? Bez przesady! Byłem popularny, to fakt, ale nie
uważałem się za nikogo szczególnego. Ludzie do mnie lgnęli, pragnęli uwagi i
pieszczot, ale byłem wierny. Jeśli ktoś mi się podobał, to w to szedłem.
Publicznie jednak nigdy nie zdradziłem Iris. Byliśmy razem dla mediów, a
obecnie z nikim tak naprawdę nie kręciłem. Bo przecież Aiden to tylko żarty.
Problemem było, że moje chwilowe zafascynowanie chłopakiem sprawiło, że on
domyślił się moich intencji, mojej ciekawości. Nikt nie wiedział, że Neels
Lautner jest gejem i nie mógł się dowiedzieć, bo wszystko poszłoby do śmieci.
Ten zwykły chłopak nie mógł zanieść tej informacji do prasy, bo nieważna była
prawda, kupiliby to, a ekspedientka – pewnie jego psiapsiuła – jeszcze by
poświadczyła.
Szarpnąłem
nim za ramię, a tan wpadł prawie na mnie z takim strachem, że zwątpiłem.
Musiałem jednak walczyć o swoją karierę.
–
Opacznie to zrozumiałeś. Spodobałeś mi się, ale pod względem innym niż
romantyczny, czaisz? Jesteśmy w sklepie z damską bielizną, a ty deklarujesz, że
lubisz facetów. Dziecinnie chciałem cię poznać. Iris jest moją dziewczyną i nie
chciałbym, żebyś sobie coś innego myślał.
Popatrzył
na mnie. Zamrugał parę razy, aż w końcu sapnął i zmarszczył brwi. Wyszarpnął
rękę, a ja mu na to pozwoliłem. Patrzyliśmy sobie w oczy jak dwa nieustępliwe
samce.
–
Spoko. Bo ja wcale nie preferuję facetów. Zapomnijmy o tym i tyle.
–
Jasne.
Popatrzył
na mnie nieufnie, a przy wychodzeniu jeszcze się obejrzał, jakby sprawdzał
realność sytuacji. Serce waliło mi jak dzwon. Boże, mogłem wszystko spieprzyć
przez zauroczenie. Gdyby nie Iris, która zawołała mnie sprzed lady, pewnie
stałbym w połowie drogi do wyjścia jak ten kołek. Podszedłem do niej, wydawała
się zaintrygowana.
–
Co tam?
–
Ten chłopak...
–
O Boże, co zrobił? – zlękła się Agnes. – Jak powiedział coś niemiłego, to
przetrzepię mu skórę. Gnojek jeden.
–
Twój kolega? – spytałem szpiegowsko. Iris milczała.
–
Mój brat – poprawiła. – Młodszy i głupszy, ale pracowity i zaradny. Miał dziś
podły nastrój. Przepraszam za naszą obrzydliwą rozmowę. – Skrzywiła się,
podając zapakowaną bieliznę Iris. – Nawet jeśli woli facetów, to nie mam
zamiaru go skreślać, chociaż ciężko dać w to wiarę. Nik bardziej hetero być nie
może – zaśmiała się, kręcąc głową. Zaraz się jednak opamiętała i wyprostowała.
– Przepraszam.
–
A więc twój brat Nik jest bi? – drążyła wymownie Iris, patrząc na mnie
intensywnie. Wpadłem.
–
Możliwe...
–
Wydawał się uroczy.
–
Pozory mylą – znów się zapomniała, ale tym razem tego nie korygowała. – To mały
diabeł. Gnojek nie poszedł na studia. Kocham go, ale rujnuje sobie życie.
–
Mogłabym się z tobą wymienić przeżyciami z głupszymi braćmi – westchnęła Iris.
– Może wymienimy się instagramami?
–
Och... nie chcę, żeby to wyglądało dziwnie...
–
Daj spokój, ja proponuję – zaśmiała się, przewieszając uszy torby na łokciu.
Pochyliła się nad telefonem i wpisała podaną przez Agnes nazwę profilu. – Już,
zaobserwowane. Dzięki za pomoc tak w ogóle.
–
Polecam się. Dziękujemy za zakupy w naszym sklepie.
–
Urocza jest – powiedziała do mnie tak, aby tamta słyszała.
Pomachały
sobie na do widzenia, po czym wyszliśmy na ulicę. Iris założyła okulary
przeciwsłoneczne z czubka głowy na oczy i posłała mi uśmiech zadziorności.
–
Akcja podryw?
–
Akcja ignoruj, bo nas sprzedadzą.
–
Neels, ona ma rację – zaczepiła mnie przy aucie. Popatrzyłem na nią w
niezrozumieniu. – On marnuje sobie życie, bo nie poszedł na studia. Ty
marnujesz sobie życie, bo idziesz marzeniami rodziny. Udajesz hetero.
Nie sądzisz, że fajnie byłoby choć raz zaryzykować, skoro ktoś wpadł ci w oko?
–
Widziałem go raz. Nie mogę tak ryzykować, Iris.
–
Zostaw to mnie. Poznam go przez Agnes, a potem ocenimy, czy warto uderzać do
Nika.
Czułem, że będą z tego kłopoty. A moje zdradzieckie serce pragnęło się w nie wpakować.
Komentarze
Prześlij komentarz