Zasłyszane wyznanie Cz.7
Impreza
urodzinowa Agnes Olsen brzmiała jak najgorszy pomysł świata. Przekonanie Iris,
że pchanie się pod prąd groziło śmiercią, było niemal niemożliwe. Obie
dziewczyny tak bardzo się polubiły, że nie szło ich rozdzielić. Dwie paple,
które spotykają się codziennie i dyskutują, na czym ten świat stoi i jak bardzo
mają go dość. Sam z Agnes nie wymieniłem ani jednej wiadomości, bo mnie to
zwyczajnie nie interesowało. W przeciwieństwie do Nikolaia, który wreszcie mnie
odblokował i dopuścił do siebie. Trudno opisać emocje, jakie mi towarzyszyły
przy wymianie wiadomości z tym chłopakiem. Nadal był nieco dupkiem, ale
pozwalał sobie na więcej zuchwałości, którą traktowałem jak żart, a nie realny
prztyczek w nos. Taki Niko miał charakter i, cholera, kręcił mnie.
–
Ta sukienka ładnie podkreśla mi cycki – stwierdziła Iris nie pierwszy raz.
Popatrzyłem
na nią z workowej pufy, na której siedziałem w jej pokoju. Stała przed lustrem
już godzinę i mierzyła różne kombinacje. Gdybym poprosił starszą siostrę, to
pewnie pomogłaby jej dobrać coś idealnego, ale sęk w tym, że nikt nie mógł
wiedzieć o naszych planach na tę noc. Zaczęłyby się pytania, gdzie, po co i z
kim. Dzięki, trochę tajemniczości człowiekowi nie szkodziło. Blaire bywała
podobna do matki w kwestii dbania o nasze dobro publiczne, dlatego rzadko
opowiadałem jej o sobie. Z pewnością nie spodobałby się jej Nikolai oraz to,
jak mieszał mi w głowie. Tylko Iris miała to gdzieś i pchała mnie w jego
ramiona, które nie były ani trochę chętne na przyjęcie mnie.
–
Ty wiesz, że nie masz być gwiazdą wieczora? – spytałem ją znudzony.
–
Będę jako jej przyjaciółka, więc fajnie się prezentować trzeba – odbiła. – Ale
tak serio teraz, co sądzisz?
Obróciła
się wokół własnej osi, a ja krytycznie ją zmierzyłem z dołu. Pokręciłem dłonią,
że ni to dobrze, ni źle. Zdzieliła mnie w głowę, a ja zaniosłem się śmiechem.
Prawda była taka, że Iris, w co by się nie ubrała, przyćmiewała pięknem.
Zwłaszcza dziś, gdy odstrzeliła się jak na rozdanie Oskarów. Suknia spływała
jej po długich nogach, a rozcięcie na lewej stronie nie pozostawiało wiele
wyobraźni, gdy w oczy rzucała się pseudo czarna podwiązka. Ewidentnie chciała
kusić, a ja miałem robić za ochroniarza, choć z Nikolaiem u boku mogło być to
trudne. Zarzuciła rozpuszczonymi i lokowanymi włosami za ramię, poprawiając
szminkę, poruszając wargami.
–
Wyglądam dobrze – stwierdziła nagle.
–
Tak jak w dwóch poprzednich stylizacjach. Kotek, możemy jechać?
–
Teraz tak – odparła ku mojej uciesze.
Poderwałem
się do pionu, żeby nie dawać jej szans na zmianę zdania, pochwyciłem kurtkę i
narzuciłem ją sobie na ramiona. Iris także w trakcie chodu wciągała kurtkę z
czarnego dżinsu na czerwoną sukienkę. Jej obcasy stukały o panele, gdy
zmierzaliśmy do drzwi zgodni jak nigdy wcześniej. Modliłem się w duchu, żeby jednak
się nie cofnęła, bo coś ją uwiera, coś jej zwisa, a coś jest za krótkie. Na
szczęście, gdy usiedliśmy w czarnym mercedesie, droga ucieczki została odcięta.
Mentalnie wyrzucałem pięść w górę w akcie zwycięstwa. Tak naprawdę spieszno mi
było spotkać chłopaka, z którym mieliśmy lecieć do Paryża, miasta miłości.
Jeśli tam nie wywrę na nim dobrego wrażenia półnagi, to chyba nigdzie nie byłem
w stanie już go wywrzeć.
Zaparkowaliśmy
za klubem, oddając kluczyki bojowi, który skinął nam głową i pozwolił wejść do
budynku tylnym wejściem, aby czasem kto nas nie widział od frontu i dupy nie
zawracał. Dobrze mu za to zapłaciłem. Przemierzaliśmy ciemne korytarze,
trzymając się za ręce dla niepoznaki. Chociaż wątpiłem, aby o ósmej wieczorem
kogokolwiek jeszcze obchodziła nasza dwójka w tym miejscu. Wszyscy albo
zaczynali się dobrze bawić, albo byli po paru mocniejszych i zapomną, że nas w
ogóle widzieli.
Iris
lepiej wiedziała, gdzie znajduje się loża Agnes, więc dałem się jej zaprowadzić
po schodkach niżej. Muzyka tu była nieco stłumiona, a ludzi raptem z ośmiu
włącznie z nami. Dziewczyny od razu padły sobie w ramiona. Agnes uparła się, że
nie chce prezentu, a już na pewno przyniesionego do baru, bo o nim zapomni i
zostawi. Mądrze. Iris kupiła jej coś drobnego i błyszczącego, ale wysłała
kurierem na adres domu. Ja... cóż, ja jej nic nie dałem. Przecież nie chciała!
–
Wszystkiego najlepszego – życzyłem, ściskając ją lekko.
–
Dzięki, Neels. Siadajcie! Drinki zaraz przyjdą – zarządziła. Grupka
imprezowiczów zrobiła nam miejsce, ale ja wykorzystałem moment i wskoczyłem na
miejsce obok Niko, który śledził mnie wzrokiem.
–
Cześć.
–
Musiałeś, co? – zaśmiał się, odstawiając drinka w wysokiej szklance i ze
słomką. Zdawał się rozbawiony, a nie rozeźlony na mnie. Dobrze, było coraz
lepiej między nami.
–
Szczerze? Cieszy mnie, że tu jesteś, więc owszem, musiałem – przyznałem się bez
bicia.
Nikolai
prezentował się zniewalająco, choć nie zrobił ze sobą nic nadzwyczajnego. Po
prostu zdawał się odświeżony. Może nie w pełnej formie, ale na dobrej drodze do
tego. Już podczas wymiany wiadomości odczułem zmiany, ale doświadczenie ich na
żywo? Powalał mnie. Kącik ust w górze, delikatne muśnięcie warg językiem. Kusił
mnie jak mało który chłopak i choć nigdy nie wziąłbym od któregoś uczuć
przymusem, to wariowałem od myśli, że Niko nie pozwoli mi się wykazać. Nie da
się poderwać, pocałować, dotknąć. Był poza moim zasięgiem, bo był hetero.
Znałem z autopsji próby zmiany orientacji pod wpływem innych, więc nie dążyłem
tym u niego. Co nie zmieniało faktu, że serio trudno się go obserwowało z
myślą, że nie będzie szansy na podryw. Byłbym głupcem, gdybym naciskał, gdy
dopiero co zgodził się dać mi szansę jako koledze. Przyjął ofertę pracy. Krok
po kroku szedł ku mnie i choć nie w tym celu, w którym bym sobie życzył, to
jednak posiadanie go obok było jakąś formą rekompensaty.
Iris
z Agnes dogadywały się tak, jakby znały się od lat. Tematy tabu przestały mieć
znaczenie i wiedziałem, że jedna o drugiej wie wszystko. Ufałem im. Czego o
chłopaku Iris powiedzieć nie szło. Wystarczało, że pojawiał się w zasięgu
wzroku, a dziewczyna traciła hamulce i obściskiwała się z nim. Często musiałem
interweniować w porę, inaczej ktoś cyknąłby nam fotkę i tyle z naszego
udawanego związku.
Dziewczyna
Lautnera zdradza go na jego oczach! Sprawdź tutaj!
Mogłem
cicho wzdychać do Niko, więc Iris mogła cicho za zasłoniętymi oknami uprawiać
seks z Michaelem. Wszystko w formie sekretu. Dla dobra nas wszystkich.
Nikolai
pił na tej imprezie dość sporo. Nie spodziewałem się, że chłopak jego gabarytu
i, cóż, z problemami życiowymi jest w stanie topić smutki w alkoholu. Wydawał
mi się rozsądny, znający umiar. Wiedzący, że alkohol to żadne rozwiązanie tylko
dodatkowa komplikacja. A jednak chlał, ile mu podano. Sam nie szczędziłem
drinków i może – ale tylko może – dołożyłem cegiełkę do jego urżnięcia się.
Rozmowa nam się przynajmniej lepiej kleiła. Chichotaliśmy do siebie jak dwie
nastolatki na koncercie i mało kto już na nas zwracał uwagę. Wszyscy byli
wstawieni. Tańczyli, chodzili do kibli albo na zewnątrz. Nie wiem, nie
śledziłem ich, ale się domyślałem powodów. Impreza w końcu była udana, skoro
solenizantka wywijała z Iris na parkiecie jak dwie lesbijki, co to facetom nie
robią żadnych złudzeń. Aż współczułem wszystkim samcom, które ich obserwowały.
Gdybym był trzeźwiejszy, pewnie bardziej bym dbał o ich bezpieczeństwo. A tak
przyglądałem się zaczarowany roześmianemu i zrelaksowanemu chłopakowi, który
nie przestawał mnie dotykać. Ciepło jego dłoni promieniowało mi przez spodnie
na skórę uda. Przez koszulę na przedramię. Gdzie dotknął, pozostawiał ślad.
Nieosiągalny.
–
Poczekaj, idę siku – powiedziałem mu, wstając do łazienki.
–
Okok – powiedział podwójnie i znów się zaśmiał. Żal było go zostawiać w tym
stanie, ale Iris dalej wywijała, a pod ręką nie było nikogo znajomego, komu
mógłbym zlecić pilnowanie chłopaka. Trudno, pięć minut przeżyje.
Po
załatwieniu potrzeby i umyciu rąk – zaskoczenie, o dziwo nikt nie uprawiał
seksu w kabinie – szybko wróciłem na główną salę. Tylko że przy stoliku
Nikolaia nie było. Nieco spanikowany i otrzeźwiały szukałem go wkoło. Znalazłem
na parkiecie. Tańczył zmysłowo do jakiejś nieznanej mi piosenki albo znanej,
ale tak zawładnął moimi przyćmionymi alkoholem zmysłami, że nie rejestrowałem
niczego poza nim. Szedłem do niego, zapominając o Bożym świecie. Iris była
obok. Powinienem zainteresować się nią. Wszyscy byli pijani, nikt nas nie znał
albo skrupulatnie ignorował, mając nas gdzieś. Mogłem pozwolić nam na bycie
sobą. Nawet gdyby był tu ten pieprzony palant. Pozwoliłbym.
Dlatego
stanąłem blisko Nikolaia od tyłu i wsunąłem mu dłonie na biodra. Wzdrygnął się,
więc przysunąłem usta do jego ucha, aby wiedział, że to ja. Oparł się wygodniej
głową na moim ramieniu, wprawiając moje ciało w ciarki podniecenia. Był tak
kurewsko blisko. Znał moją orientację, odkrył ją podstępem, powiedział, żebym
nie robił sobie z nim nadziei, a teraz ocierał się o mnie, gdy tańczył do
piosenki. Pachniał alkoholem i mocnymi perfumami. Wodziłem nosem po boku jego
szyi, delektując się zapachem skóry, ciepłej skóry. Starałem się kołysać w rytm
jego ruchów, aby nie tracić na bliskości i nawet mi to wychodziło. Byłem
pewien, że w pewnym momencie usłyszałem westchnięcie przyjemności, które dobyło
się z jego ust. Traciłem zdrowy rozsądek. Czy on robił to celowo? Flirtował ze
mną? Testował moje granice? To podstęp czy faktyczna chęć czegoś więcej?
Też
postanowiłem nas przetestować. Pomyślałem, że co może się stać? Zarobię w pysk
i zrzucę to wszystko na alkohol. Zjechałem więc dłońmi z bioder nad jego
krocze, a potem wolno posunąłem dłoń jeszcze niżej. Teraz na pewno usłyszałem
jego przyspieszony oddech, wręcz jego dyszenie, które nie miało równego rytmu,
jakby go gubił. Zwilżyłem wargi, które wyschły mi z wrażenia.
W
jednej chwili staliśmy tak, ja z dłonią pieszczącą go przez spodnie i on,
pozwalający mi na to wszystko. W następnej odwrócił się frontem do mnie tak szybko,
że omal nie zwariowałem. Patrzyłem w jego usta jak zahipnotyzowany. Chciałem go
pocałować, potrzebowałem go pocałować. Mogłem?
Sunął
swoimi dłońmi po moich piersiach, aż dotarł do szyi. Bawił się kciukami skórą
pod szczęką, aż spojrzał mi w oczy, a ja zwariowałem całkowicie. Wyłączyłem
myślenie i się pochyliłem. Musnąłem jego wargi niespiesznie, sprawdzając, na
ile mogę sobie pozwolić. Dotykałem go przez spodnie, czy pocałunek to coś
gorszego? Mógł w każdej chwili powiedzieć nie, odsunąć się, a jednak on
poruszył wargami. Odpowiedział na pocałunek! Zachęcił nas do pogłębienia go, aż
mój oddech zgubił rytm tak jak jego. Przesuwałem nas w zacienione miejsce,
uważając, żebyśmy nie wpadli na imprezowiczów. Całowałem go mocno, a on
odpowiadał tym samym. Nadążał. Miał tak miękkie usta...
Ocieraliśmy
się swoimi kroczami o siebie, będąc tak ze sobą sklejonymi, że kartki papieru
nikt by nie wsunął. Jakbyśmy się bali, że chwila na złapanie oddechu zburzy
naszą namiętność i powróci szarość tego dnia.
Nikolai
Olsen pozwolił się pocałować.
Nikolai
Olsen mnie całował!
Poczułem
szarpnięcie za ramię i namiętność naprawdę zniknęła. Spojrzałem wściekły na
osobę, która przerwała nasz jakże gorący pocałunek i zamrugałem zaskoczony. To
była Iris, patrzyła na mnie, na Nikolaia i zdawała się zła. O co? Przecież nie
byliśmy naprawdę razem. Mogłem całować innych chłopaków i nigdy nie miała o to
problemu. Przecież sama pchała mnie w ramiona Niko i teraz była zdziwiona?
–
Neels, opamiętaj się – powiedziała do mnie.
–
O co ci chodzi?
–
Spójrz na niego. Oszalałeś? On nie kontaktuje – wycedziła, a ja od razu
spojrzałem na Niko. Wzrok miał zamglony i błądził nim wszędzie.
–
O co ty mnie oskarżasz? – spytałem ją pełen urazy.
–
Rany, Neels – zerknęła kontrolnie na chłopaka. – Chodzi mi o wasze dobro. Jutro
się obudzi z kacem i jak przypomni sobie, że go obcałowywałeś w tym stanie
błogiego relaksu, to gwarantuję ci, co on sobie pomyśli. Musisz być tym
trzeźwiejszym, więc skończ to teraz i nie pogarszaj waszej relacji.
Dotknąłem
jego policzka, a głowa pod wpływem dłoni się odchyliła. Rzeczywiście wyglądał
dość... nietrzeźwo. Ale jeśli przyznałbym to na głos, wyszłoby na to, że
naprawdę wykorzystałem sytuację, a tak przecież nie było! Dawałem mu możność
wyboru... czy nie? Pochyliłem się teraz raz jeszcze i cmoknąłem go w usta.
Szukał moich, gdy się odsuwałem. No nie, Iris nie wmówiłaby mi, że on nie był
świadom, czego łaknie!
A
mimo to znów szarpnęła mnie za ramię.
–
Błagam cię, wystarczy.
–
Nie ufasz mi?
–
Pytanie, czy zaufasz teraz mi? – odbiła. Mierzyliśmy się spojrzeniami. –
Zaufaj, gdy mówię, że to nie skończy się dobrze. Zakończ to tutaj, zanim
pójdziecie o krok dalej i ci tego nie wybaczy, a ty sobie, gdy będziesz patrzył
w lustro. Jest zalany w trupa, a ty tylko nieco lepiej się trzymasz. Usiądźcie,
a ja zamówię taksówkę, co?
Nie
kłóciłem się dłużej, tylko pozwoliłem poprowadzić nas do stolika. Stał pusty,
jak go zostawiliśmy. Nikolai siedział obok mnie i niemal od razu jego głowa
opadła na moje ramię. Uśmiechnąłem się na ten widok. Zaplotłem nasze dłonie ze
sobą, pozwalając sobie przedłużyć chwilę chociaż w tej sposób. Iris spojrzała
na obraz nędzy i rozpaczy, pokręciła głową i odeszła od nas. W tym stanie nie
docierało do mnie w pełni to, przed czym chciała mnie ustrzec. Liczył się tylko
fakt, że Niko odwzajemniał żarliwe pocałunki, dotykał mnie i ocierał się o
mnie. A to, że był pijany? Detal godny zignorowania.
~*~
Niedziela
nie sprzyjała odpoczynkowi. Zachlałem trochę za bardzo i coś nieprzyjemnie
łupało mnie w czaszce. Przy okazji jak w replayu odtwarzały się sceny z
Nikolaiem, a głównie z całowania go. Trudno się nie uśmiechać do tego
wspomnienia. Dotknąłem nawet warg, wyobrażając sobie znów zetknięcie ich z tymi
należącymi do chłopaka. Wariowałem. Zdecydowanie wariowałem i trochę mnie to
przerażało, gdy pozwalałem sobie na rozmyślania. Ja nie mogłem się zakochać,
nie było na to miejsca w moim życiu. Matka wpadłaby w furię, Iris dostała
pretekst do ujawnienia się – skoro oboje posiadalibyśmy partnerów – a fani
mocno by się podzielili. Czy dla Nikolaia byłbym skory na tak duże przewrócenie
życia?
Do
sypialni wparował Aiden, jakby też tu mieszkał, a nie mieszkał. Tryskał energią
od rana, ale wcale się nie dziwiłem, wszak on nie zachlał. Patrzyłem na niego
zaspany z łóżka i dostrzegłem poruszające się sugestywnie brwi. Nie zdążyłem
się skryć pod kołdrą w pełni, gdy wskoczył na mnie, aż jęknąłem z bólu. Tylko
nie wiem, czy głowy, czy brzucha, gdzie wgniótł się kośćmi.
–
Aiden, do cholery!
–
Nagi jesteś? Pokaż, przyjacielu.
Szarpał
za pościel, której starałem się nie oddać. Jak zwykle toczył swoją grę o podbój
mojego dupska, a ja nie chciałem się oddać bez walki! Poza tym, kto inny mi
teraz grał w głowie główną rolę w spektaklu i Aiden mógł pomarzyć dalej.
Ostatecznie
dałem się wyciągnąć z łóżka, a przyjaciel niemal zawył niezadowolony na widok
bokserek na moim dupsku. Posłałem mu całusa z palców i zabrałem się za odbycie porannej
toalety. Ból głowy był nieprzyjemny, ale po spożyciu musującego naparu
wierzyłem, że dolegliwości miną w parędziesiąt minut. Cieszyłem się, że mamy
nie ma w domu i mogę w spokoju wypocząć po nocnych ekscesach. Chwalić się nie
miałem zamiaru, ale to, co odwalało się w głowie, było czystą poezją. Raz po
raz przypominałem sobie detale z całowania Nikolaia. Napisałem do niego nawet
wiadomość, żeby wiedział, jak bardzo mi go brakuje, skoro ledwo po przebudzeniu
już ślę mu esemesy.
„Mam
nadzieję, że mimo zaprawy trzymasz się lepiej ode mnie! I że pamiętasz, do
czego doszło, panie hetero”.
Uśmiechnąłem
się do ekranu. Aiden porwał mi telefon, więc syknąłem, chcąc odzyskać swoją
własność. Ku mojemu niezadowoleniu, odczytał wiadomość i spojrzał na mnie
zagadkowo. Zablokowałem telefon, chowając go do tylnej kieszeni dżinsów. W
ciszy napiłem się elektrolitów.
–
Powiedz, że nie przespałeś się z tym młokosem? – poprosił.
–
Nie przespałem się z nim.
–
Ale do czegoś doszło.
–
Tylko całowania – wyznałem ciszej, żeby czasem młodsza siostra nie usłyszała.
Ufałem
Lanie, ale czasem przez przypadek mogła rzucić niedobrym pytaniem przy mamie i
pojawiłby się problem, którego tak skrzętnie unikałem od miesięcy. Dla tej
kobiety lepiej było, że wierzyła w mój związek z Iris.
–
Zwariowałeś?
–
Aiden, jestem dorosły – naskoczyłem na niego, prostując się. Zacisnął mocno
usta. – Pozwól, że sam będę decydował, czyj język może wylądować w moich ustach
i kto może zagrażać mojemu poukładanemu życiu, co? Masz coś do dodania? Jakieś
genialne rady, co mi wolno, a czego nie? Bo zapewniam, dość ich dostaję od
agencji i rodziny.
Zapadła
cisza. Nie spuszczałem oczu z przyjaciela, który widocznie się zgarbił i
spojrzał na coś innego. Mielił w głowie moje słowa, które były bolesną prawdą.
Powinien cieszyć się z mojego chwilowego szczęścia, a nie jak każdy wróżyć już
mroczny koniec. Doprawdy, to, ilu pesymistów miałem w swoim towarzystwie, to
wręcz zakrawało na depresję. Gdyby nie te chwile zapomnienia i wyzwolenia,
oszalałabym, a przecież kochałem modeling. Obiektyw kochał mnie, a na wybiegu
czułem się przez ulotne sekundy jak pan świata. Obserwowany przez ludzi na
widowni i przez tych przed ekranami. Naprawdę musiałem wybierać między
modelingiem a miłością? Na litość boską, od groma było modeli gejów i nikt nie
robił z tego takiej afery, jak moja własna matka i ojciec. Gorzej, że wyjście
teraz z szafy było po prostu niekorzystne dla wizerunku.
Oszukiwałem
fanów latami.
–
Wiesz, że cię kocham. Sorry za to – odezwał się w końcu skruszony. – Spoko. Jak
ten chłopak jest dyskretny, to kochaj go. Szkoda tylko, że sam nie umiesz tak
patrzyć na Michaela.
–
On to inna para kaloszy – zakomunikowałem, dopijając resztkę płynu. Odstawiłem
szklankę do zmywarki.
–
Ta, pewnie – sarknął. – To wcale nie tak, że typa nie lubisz tylko za jego
widowiskowe łapanie za pośladki Iris. Absolutnie nie o to idzie niechęć.
–
Niko mnie nie obłapia publicznie, prędzej ja zacznę jego – stwierdziłem,
zaczynając się szczerze uśmiechać.
Tak
właśnie by było. Piekło by chyba zamarzło, gdyby Niko mnie odważnie dotknął. To
wizja abstrakcja, bo na razie ledwo dawałem wiarę w jego całowanie mnie
publicznie. Co prawda wśród nawalonych ludzi – gdzie sam był nawalony – ale
wciąż publicznie.
–
W takim razie może mieć więcej oleju w głowie od ciebie.
–
Och, to na pewno – zaśmiałem się w głos. – Jest kurewsko inteligentny. I
przebiegły. Ironiczny. Odpychający. Ale też bardzo czuły, delikatny i ambitny.
To... – zawahałem się, podpierając blatu dłońmi.
–
Kurwa, Neels. – Aiden nagle wydawał się zszokowany i pobladły.
–
Co?
–
Gadasz, jakbyś totalnie się zabujał. Bez jaj. Serio? Myślałem, że chcesz go
tylko puknąć.
–
Nie chcę go przelecieć. To znaczy, chcę, ale nie tylko – odparłem, prostując
się. Zaplotłem ramiona, czując się nagle odsłoniętym. – Jest po prostu taką
zagadką, którą lubię codziennie poznawać kawałek po kawałku.
–
Zakochałeś się, niech mnie chuj – szepnął, nadal nie mogąc w to dać wiary. – Co
on ci zrobił?
–
Tylko na mnie spojrzał – stwierdziłem ciszej z kącikiem ust w górze.
Taka
była prawda. Od pierwszego wejrzenia. Jego oczy spoczęły na moich, a ja
dostrzegłem w nich niesłychanie wiele. Smutku, determinacji i sekretów.
Chciałem go poznać i czułem, że jestem w stanie tego dokonać. Pocałunek z
minionej nocy dał mi więcej pewności. To był dopiero początek, a ja nie mogłem
się doczekać kolejnych aktów.
Komentarze
Prześlij komentarz